Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Księżniczka Sara
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Mgiełki z myśli Scarlet
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
scarlet13




Dołączył: 06 Wrz 2019
Posty: 221
Przeczytał: 14 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Esbobar

PostWysłany: Czw 12:33, 02 Lut 2023    Temat postu: Księżniczka Sara

-Znam ciekawą historyjkę o pani Małgorzacie Linde i jej mężu Tomaszu -rzekła Ania, zwracając się do swoich przyjaciół. Brzmi niewiarygodnie. Maryla mi wczoraj o tym opowiadała.
-A co w niej takiego ciekawego -spytała zdumiona Sara.
-Pani Linde wymyśliła, że ich ślub będzie w środę a Tomasz pomylił datę i przyszedł w czwartek. Była tak wściekła, że powiedziała, że mu nie daruje.
-Ale w końcu się przecież pobrali -zauważył Gilbert.
-Przez trzynaście lat nie mogła mu darować tej zniewagi -rzekła Ania. Pomyśl, że tyle czasu trzeba byłoby w końcu mu wybaczyła.
-Akurat -prychnął Jerry. Po prostu dopiero wtedy się zorientowała, że nikt inny jej nie chce.
-Czy ty zawsze musisz psuć mi każdą romantyczną wizję -rzekła Ania, patrząc na chłopca z pretensją. Jesteś taki pospolity.
-A ty przemądrzała -odciął się Jerry. Anna przemądrzała, powiedziała co wiedziała.
Ania pokazała chłopakowi język. Ona i Jerry lubili sobie dogryzać od czasu do czasu.
-Już przestańcie się kłócić -rzekła Sara pojednawczym tonem. Powiedz Aniu czy to prawda, że pani Linde ma gości ?
-Tak -rzekła Ania. Jej syn Andrzej ma się żenić z jakoś bogatą Angielką i powiedziała, że przyjdzie z nią na Zielone Wzgórze, by nam wszystkim ją przedstawić. Mateusz nie jest z tego powodu zadowolony, nie lubi wizyt obcych ludzi w naszym domu.
-Ciekawe czy znasz tę Angielkę panienko Saro ?
-Jerry miałeś mnie już nie nazywać panienką -zauważyła Sara.
-Przepraszam, znowu zapomniałem -rzekł Jerry.
Kilka godzin później na Zielonym Wzgórzu pojawiła się Małgorzata Linde w towarzystwie wysokiej szczupłej blondynki, która była ubrana w różową jedwabną sukienkę a na jej zgrabne szyi wisiał naszyjnik z prawdziwych pereł.
Dziewczyna ta była nawet ładna, miała niebieskie oczy z długimi rzęsami, mały zgrabny nosek, poruszała się powoli i z gracją. Jednak w jej spojrzeniu i uśmiechu było coś dziwnie nieprzyjemnego. Miała uśmiech jadowitego węża.
-To narzeczona mojego Andrzejka -rzekła dumna pani Linde. Lawinia Herbert.
Lawinia rozejrzała się wokoło po skromnym wnętrzu Zielonego Wzgórza a w jej spojrzeniu była kpina i lodowata pogarda.
-A to moja Ania -rzekła Maryla. To Jerry, który pracuję u nas jako parobek, to Gilbert, który mieszka niedaleko, a to Sara Crewe.
-My się już znamy -rzekła Sara z trudem rozpoznając swój głos.
-Tak -rzekła Lawinia. Poznaliśmy się w szkole w Londynie. Sara mała księżniczka. Dziwne, że się z wami bawi dzieci, w szkole zawsze zadzierała nosa i uważała się za nie wiadomo kogo, tylko dlatego, że jej ojciec znalazł w Indiach kopalnię diamentów. Może kupiła sobie waszą przyjaźń ?
Ania, Gilbert i Jerry patrzyli na Sarę, która wyglądała tak jakby miała zaraz spoliczkować Lawinię. Przy wszystkich swoich zaletach Sara nie była aniołem i nie każdą osobę darzyła sympatią.
W jej pamięci jak żywo stanęły wszystkie dawne lata, ciemne barwy, gdy Lawinia i jej koleżanki znajdowały przyjemność w dokuczaniu jej, wtedy gdy była małą pomywaczką i wszyscy uważali ją za nędzarkę.
Sara jednak opanowała się, bo przypomniała sobie, że prawdziwa księżniczka nigdy nie traci kontroli nas sobą.
-Nie musiałam kupować sobie niczyjej przyjaźni -odparła Sara. Myślę, że Ania
, Jerry i Gilbert lubią mnie za to, jaka jestem, a nie dlatego, że mój tatuś ma kopalnie diamentów. Ja też ich lubię za wszystkie ich zalety i wady.
Lawinia nie wiedziała, co odpowiedzieć. To zawsze ją denerwowało w Sarze, że nigdy nie mogłam jej złamać. Wszystkie inne osoby w szkole mogła tyranizować lub zmusić do podziwiania jej. Z wyjątkiem małej księżniczki.
Minęło kilka tygodni. Z okazji zaręczyn Andrzejka i Lawinii pani Linde postanowiła urządzić bal maskowy, na które zaprosiła całe miasto.
-Za kogo się przebierzesz Mateuszu -spytała podekscytowana tym wydarzeniem Ania.
-Chyba bym, chciał być Robin Hoodem, odparł Mateusz, uśmiechając się swym ciepłym, łagodnym uśmiechem.
-Ja będę Marią Antoniną -oświadczyła Małgorzata Linde.
-Jeśli ty będziesz Marią Antoniną to czy ja mógłbym być katem -spytał Tomasz, mąż pani Małgorzaty.
-Nie bądź niemądry -rzekła pani Linde, patrząc surowo na męża. Jerry maluje plot, idź mu pomóż. Gorzej z tobą niż z małym dzieckiem, wszystko trzeba ci mówić co masz robić.
Tomasz Linde westchnął ciężko, po czym jak zwykle spełnił polecenie żony.
-Mogę się pana o coś spytać ?
-O co chodzi Jerry ?
-Czy to prawda, że przez trzynaście lat zabiegał pan o względy Małgorzaty ?
-Nie pamiętam tego -wyznał zdumiony Tomasz Linde. Pamiętam za to, że przed ślubem była inna taka słodka, kochana, nazywała mnie swoim misiem a zaraz po ślubie oświadczyła ja tu teraz rządzę. A mogłem zostać kawalerem jak Mateusz, byłbym szczęśliwym wolnym człowiekiem. Zazdroszczę mu.
Nigdy się nie żeń chłopcze ostrzegam cię.
-A podoba się panu Lawinia narzeczona Andrzejka ?
Tomasz zamyślił się nad tym pytaniem i długo milczał.
-Nie, nie podoba mi się ta dziewczyna -rzekł w końcu. Jest taka jakaś sztuczna i wydaje mi się fałszywa, ale gdy próbowałam o tym powiedzieć Małgorzacie, to ta jak zwykła mnie nie słuchała. Andrzej też nigdy nie liczył się z moim zdaniem, zawsze robił to, co mu pasuje.
Goście powoli się zbierali, a każda kolejna osoba zaskakiwała ciekawym kostiumem.
-Patrz tatusiu -rzekła Sara pani doktor Marigold przebrała się za Kleopatrę.
-Wygląda oszałamiająco -odparł ojciec Sary. Jeśli Kleopatra wyglądała tak jak ona, nic dziwnego, że Cezar i Marek Antoniusz stracili rozum.
-Ty nie masz żadnego kostiumu -zauważyła Lawinia, patrząc z pogardą na Jerry.
I czemu jesteś taki pomazany farbą ?
-Bo malowałem plot -odparł Jerry. Nie zdążyłem się przebrać.
-Może i lepiej -rzekła Lawinia. Nawet przebrany za królewicza dalej byłbyś sobą, czyli nikim, zwykłym parobkiem.
-Mam przyjaciół, którzy mnie lubią -odparł chłopak.
-Myślisz, że Sara diamentowa księżniczka cię niby lubi -Lawinia roześmiała się głośno szyderczym śmiechem. Wysoko mierzysz, a powinieneś znać swoje miejsce w szeregu. Słyszałam, że twój ojciec to był zwykły pijak i dzieciorób, który porzucił twoją matkę.
Lawinia Herbert odwróciła się i zobaczyła Sarę. Na twarzy Sary był dziwny wyraz twarzy.
-Nie masz prawa tak mówić Lawinio -rzekła Sara.
-Przecież ja mówię tylko prawdę -odparła Lawinia.
-Sprawianie innym bólu nazywasz mówieniem prawdy -odparła Sara. Jerry jest moim przyjacielem i nie pozwolę go nikomu obrażać w mojej obecności. Zastanów się nas sobą. Jak byś się czuła, gdyby ktoś tak powiedział o twoim ojcu ?
Lawinia nic nie odpowiedziała. Jerry tymczasem wybiegł z przyjęcia. Rozpętała się straszna ulewa, a Sara nie mogła nigdzie znaleźć chłopca.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez scarlet13 dnia Czw 12:35, 02 Lut 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 13:19, 02 Lut 2023    Temat postu:

Jak widać pani Małgorzata Linde ma charakterek. Biedny mąż. Pojawia się kolejna osoba - Lawinia Herbert, znana Sarze z pensji. Kiedyś bardzo uprzykrzała życie dziewczynce i teraz też próbuje to zrobić. Ciekawe skąd tyle wie o rodzicach Jerry'ego? Przecież niedawno tu przyjechała. Ktoś jednak musiał jej o nich opowiedzieć. Niestety niepochlebne rzeczy.
Zorina, czy Ty czytasz komentarze do swoich opowiadań?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Czw 22:38, 02 Lut 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
scarlet13




Dołączył: 06 Wrz 2019
Posty: 221
Przeczytał: 14 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Esbobar

PostWysłany: Nie 18:51, 05 Lut 2023    Temat postu: Księżniczka Sara

-Wyglądasz uroczo Aniu w stroju królowej Ginewry -rzekł Gilbert patrząc na dziewczynkę z zachwytem.
-A ty jesteś najprzystojniejszym królem Arturem -odparła Ania, uśmiechając się ciepło do Gilberta. Pojedźmy z ojcem Sary poszukać Sarę i tego naszego łobuza. Martwię się o nich.
-Wredna jest ta Lawinia -ocenił Gilbert. Dokuczanie ludziom sprawia jej jak widzę dużo radości.
-Ciekawe kto jej opowiedział o jego rodzinie -zastanawiał się Gil.
-Ja -rzekła Małgorzata Linda, która usłyszała ostatni fragment ich rozmowy.
Opowiadałam Lawinii o mieszkańcach naszego miasteczka, ale nie przyszło mi do głowy, że ona zacznie mu dokuczać z powodu jego rodziców. Stara głupia baba ze mnie. To wszystko moja wina. Za dużo gadam i nie zastanawiam się nawet nad tym, co mówię i do kogo.
-Proszę się o to nie obwiniać pani Linde -stwierdziła Ania. Pojedzmy teraz wszyscy ich poszukać.
Sara tymczasem znalazła chłopca w lesie.
-Jest zimo, pada deszcz nie powinieneś siedzieć tu sam -rzekła Sara.
-Wszystko mi jedno -odparł chłopiec.
-Nie przejmuj się tym, co Lawinia powiedziała -rzekła Sara. Zawsze była wredna i ja jej nigdy nie lubiłam.
-Nie chodzi o to, co mówiła o moim ojcu, bo to wszystka prawda -odparł Jerry z pewną nutą goryczy w głosie. Tylko że zawsze będę gorszy w stosunku do was.
-Co masz na myśli ?
-Gilbert będzie lekarzem, Ania pójdzie na studia, Diana zostanie w przyszłości wspaniałą żoną i matką, ty będziesz podróżować po świecie.
A ja ? Zawsze w oczach ludzi będę nikim.
-To nieprawda Jerry -rzekła Sara, patrząc uważnie na niego. Gdy nauczysz się czytać pójdziesz do szkoły i za parę lat będziesz też mógł iść na studia. Może zajmie ci to więcej czasu niż innym, ale dasz radę, bo jesteś inteligenty.
-Naprawdę tak myślisz ?
-Tak -rzekła Sara. Nie pozwól nigdy by ludzi ci wmówili, że jesteś kimś gorszym. Będą cię tak traktować, dopóki im na to pozwolisz. Ja cię lubię, bardzo cię lubię, bo jesteś wyjątkowy taki jaki jesteś.
-Ty jesteś taka mądra, a ja taki zwyczajny.
-Jesteś dobrą osobą, czuję to -rzekła dziewczynka.
Usłyszeli nagle krzyki i wołania.
Dzieci jesteście tutaj ?
-Tak tatusiu -zawołała Sara.
W tym samym czasie Andrzej Linde rozmawiał z Lawinią. Andrzej był grubym, wysokim chłopakiem o twarzy okrągłej i dużej jak kawałek żółtego sera. Poruszał się dość niezgrabnie, był powolny w ruchach i zdawał sobie sprawę z tego, że jest średnio atrakcyjny.
Na Lawinię do tej pory patrzył jak na anioła i kruchą laleczkę z porcelany jednocześnie. W jego oczach była bosko piękna z tymi swoimi złocistymi włosami, niebieskimi oczami cherubina i usteczkami słodkimi jak malinki, które aż się prosiłyby całować jej właścicielkę. Zawsze doskonale dobrane ubrania podkreślały jej smukłą i giętką talię osy.
Tymczasem incydent na balu sprawił, że ujrzał, że na tym wizerunku ideału, za jaki miał swoją narzeczoną szokujące rysy i bardzo mu się to nie spodobało.
-Nie uważasz, że przesadziłaś przypominając chłopakowi to wszystko -spytał Andrzej.
-Nie to on przesadził -odparła Lawinia zimnym tonem. Nie powinien być taki przewrażliwiony na swym puncie. Służba powinna znać swoje miejsce. Tak mówi moja mama.
-Zraniłaś jego uczucia -zauważył Andrzej.
-To takie pospólstwo ma jakieś uczucia -spytała Lawinia z drwiną w głosie.
-Każdy ma jakieś uczucia -rzekł chłopak.
-Przejmujesz się uczuciami jakiegoś dzieciaka a moimi nie -rzekła Lawinia. Okłamałeś mnie.
-Kiedy niby cię nie okłamałem -spytał zdumiony Andrzej.
-Mówiłeś, że jak tu przyjadę razem z tobą, będziemy królem i królową.
-Tak królem i królową naszej rodzinnej farmy -odparł chłopak spokojnie.
Sama jesteś sobie winna, że nie słuchałaś mnie uważnie.
-Ja winna -oburzyła się Lawinia. Myślałam, że twoi rodzice są tu kimś ważnym, a okazuję się, że twoja matka to tylko stara wiejska kumoszka.
-Mama ma swoje wady, ale nie masz prawa tak o niej mówić -rzekł Andrzej.
-Masz rację -rzekła Lawinia po chwili milczenia. Przepraszam, nie powinnam krytykować twojej mamy. W końcu będzie wkrótce moją teściową. No już nie gniewaj się na mnie mój pieseczku Andrzejku. Pocałuj mnie.
-Powinnaś też przeprosić tego chłopaka, którego obraziłaś na balu -zauważył młody mężczyzna.
-Przepraszać parobka -Lawinia wybuchnęła głośnym szyderczym śmiechem. Nie rozśmieszaj mnie pieseczku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:52, 05 Lut 2023    Temat postu:

Lawinia jest jeszcze bardziej wredna niż kiedyś. uważa się, za lepszą osobę niż inni. Dobrze, że Andrzejowi Linde zaczynają się otwierać oczy na jej prawdziwy charakter. Jerry uciekł do lasu, ale na szczęście przyjaciele go znaleźli i pocieszyli.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6419
Przeczytał: 22 tematy

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 22:42, 05 Lut 2023    Temat postu:

Cytat:
-Nie to on przesadził -odparła Lawinia zimnym tonem. Nie powinien być taki przewrażliwiony na swym puncie. Służba powinna znać swoje miejsce. Tak mówi moja mama.
-Zraniłaś jego uczucia -zauważył Andrzej.
-To takie pospólstwo ma jakieś uczucia -spytała Lawinia z drwiną w głosie.


Lawinia, jak widać przeszła sama siebie. Cóż, zawsze znajdą się ludzie, którzy wywyższają się nad innych i do tego mają podły charakter. Może kiedyś Lawinia sama się przekona, jak to jest, gdy jest się obrażanym bez powodu. Przydałaby się jej dobra nauczka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
scarlet13




Dołączył: 06 Wrz 2019
Posty: 221
Przeczytał: 14 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Esbobar

PostWysłany: Wto 10:09, 07 Lut 2023    Temat postu: Księżniczka Sara

Minęło kilka dni. Doktor Marigold wyszła na spacer i zdziwiona zobaczyła duże zamieszanie.
-Co tu się dzieje Gilbercie -spytała widząc swojego ulubieńca na ulicy. Dokąd wszyscy pędzą ?
-Przyjechał objazdowy teatr z aktorami, którzy dają przestawienie -wyjaśnił chłopiec. Wszyscy chcą to zobaczyć na żywo.
-Rozumiem -rzekła lekarka. To ja też pójdę zobaczyć przestawienie. -Zapomniałem ci podziękować za to, że wtedy bardzo mi pomogłeś na tym balu, wtedy gdy Mateusz miał zawał. Będziesz w przyszłości świetnym lekarzem.
-Naprawdę pani doktor tak myśli -chłopiec aż się rozpromienił z radości. Ja w sumie nic takiego nie zrobiłem, wykonywałem tylko pani polecenia.
-Masz to coś, co nazywam lekarskim darem -rzekła Marigold. Wierzę w ciebie.
-Bardzo pani doktor dziękuje -rzekł zadowolony Gilbert.
Na prowizorycznie wybudowanej scenie stał aktor. Wysoki, chudy jak tyczka, mówiący z wyraźnym brytyjskim akcentem.
-Hubert -zawołała nagle głośno Sara aż wszyscy się obejrzeli.
-Księżniczka Sara -rzekł mężczyzna, schodząc ze sceny i podchodząc do małej dziewczynki. I pan kapitan. Co wy tu robicie ?
-Już jesteśmy tu jakiś czas -wyjaśnił ojciec Sary. A pan panie Hubercie Mincim został pan aktorem i splamił dobre imię rodziny ?
Hubert wybuchnął głośnym śmiechem.
-Tak mówiła Maria, że to wstyd być aktorem, zupełnie jakby chciał się parać prostytucją -rzekł po chwili. To moja siostra, ale zerwaliśmy całkiem kontakty, nie wiem nawet, czy żyje.
-A ja miałam nieszczęście niedawno ją spotkać -rzekł ojciec Sary. Zmieniła nazwisko i kierowała miejscowym sierocińcem, znęcając się nad dziećmi, które przebywały w tym ośrodku. Szeryf ją aresztował i obecnie siedzi w wiezieniu.
Spojrzał na twarz Huberta i dostrzegł, że mężczyzna jest szczerze zdumiony i wstrząśnięty tymi rewelacjami.
-Nie miałem o tym pojęcia -odparł Hubert. Królowa Wiktoria kazała jej odebrać szkołę, gdy dowiedziała się o tym, że Sara była tam traktowana jak niewolnica.
Maria groziła nam wtedy, że wszyscy ją popamiętają. Nie widziałam jej od tamtego czasu.
-Czy szkoła została zamknięta ?
-Nie panie kapitanie. Teraz szkołę prowadzi Rose wraz z mężem. Adaptowali Rózię. Klauzula sumienia nakazała im dać dziewczynce dom i z biegiem czasu ją szczerze pokochali. Zdziwią się i ucieszą, gdy im powiem, że spotkałam Sarę i jej ojca. A czy ty Saro zaśpiewasz piosenkę razem ze mną ?
-Mogę tatusiu -spytała Sara, patrząc uważnie na ojca.
-Oczywiście -zgodził się mężczyzna.

Mała Księżniczko oczy masz jak odbicie gwiazd.
Moja Księżniczko skarby gwiazd w oczach swoich masz.
Mała Księżniczko Ty i ja

1. Żyła tam, gdzie jej ojciec król,
w zamku na szczycie wielkich gór.
Serce jej należało do
chłopca, który kochał ją.
On był przystojny, dzielny tak
Kwiaty przynosił jej co dnia.
Słał pocałunków dobry czar...
I śpiewał tak dla niej...

Ref: Mała Księżniczko oczy masz jak odbicie gwiazd.
Moja Księżniczko znajdę Cię, więc nie zapomnij mnie.
Mała Księżniczko skarby gwiazd w oczach swoich masz.
Moja Księżniczko Ty i ja

2. Chciała być zawsze tylko z nim
ojciec król na to krzywo patrzył
Rękę jej przyrzekł za trzy dni
dać temu, kto jest najbogatszy.
Spotkali się ostatni raz.
Ref: Mała Księżniczko oczy masz jak odbicie gwiazd.
Moja Księżniczko znajdę Cię, więc nie zapomnij mnie.
Mała Księżniczko skarby gwiazd w oczach swoich masz.
Moja Księżniczko Ty i ja
Nic nie rozdzieli nas

Na skrzydlatym rumaku przyjechał pewnego dnia.
Uciekli wysoko nad świat i świecą wśród gwiazd.

Mała Księżniczko oczy masz jak odbicie gwiazd.
Moja Księżniczko znajdę Cię, więc nie zapomnij mnie.
Mała Księżniczko skarby gwiazd w oczach swoich masz.
Moja Księżniczko Ty i ja
Nic nie rozdzieli nas
Wspólny występ Sary i Huberta tak się spodobał zgromadzonej publiczności, że bisowali aż piętnaście razy. Sara nie miała żadnej tremy i śpiewała z wyjątkową lekkością i wdziękiem motyla ubrana w różową muślinową sukienkę.
-Pora już wracać do hotelu -rzekł ojciec Sary.
-Mogę się jeszcze pobawić z Anią na Zielonym Wzgórzu ?
-Nie jesteś zmęczona skarbie -spytał zdumiony.
-Nie tatusiu.
-No dobrze -zgodził się mężczyzna.
-A ty Marigold pójdziesz ze mną na spacer ?
-Dobrze -zgodziła się kobieta.
-Masz wspaniałą córkę -zauważyła lekarka.
-Niedługo dorośnie i będzie kobietą -zauważył mężczyzna.
Ludzie zachwycali się urodą taty Sary jego klasycznym profilem, zmysłowymi ustami i pięknymi niebieskimi oczami. Jego oczy wyglądają tak jakby przed chwilą wzięły prysznic.
Odprowadził ją aż pod drzwi jej lekarskiego gabinetu. Nagle przyciągnął ją do siebie, położył swoje ręce na jej uszach i delikatnie pocałował jej wargi.
Kobieta wydawała się zaskoczona, ale oddała pocałunek.
- Ralph ja -rzekła w końcu odsuwając się od niego.
-Wzięło mnie, oszalałem na twoim punkcie -wyznał mężczyzna, patrząc jej prosto w oczy. Jednak nie wiem co ty do mnie czujesz.
-Ja też cię kocham -odparła kobieta po chwili milczenia, która jemu wydawała się straszną wieczną niepewnością.
-Zostaniesz ze mną na zawsze ? Wyjdziesz za mnie ?
-Nie tak prędko -odparła Marigold uśmiechając się do niego figlarnym uśmiechem małej dziewczynki. Zwolnij trochę tempo. Musimy się jeszcze lepiej poznać, zanim podejmiemy taką decyzję.
-Dobrze niech tak będzie -zgodził się mężczyzna.
_________________


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 14:39, 07 Lut 2023    Temat postu:

Okazało się, że brat pani Minchin został aktorem, a pani Minchin znów została opiekunką dzieci. Nie zmieniła przyzwyczajeń i znęcała się nad nimi. Trafiła do więzienia. I dobrze. Ralph, ojciec Sary oświadczył się doktor Marigold. Nie odmówiła, ale stwierdziła, że mszą nieco poczekać i lepiej się poznać.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Wto 14:40, 07 Lut 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
scarlet13




Dołączył: 06 Wrz 2019
Posty: 221
Przeczytał: 14 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Esbobar

PostWysłany: Wto 16:34, 14 Lut 2023    Temat postu: Księżniczka Sara

-Ty naprawdę chcesz wyjść za Andrzeja -spytała Gertruda, patrząc zdziwiona na Lawinię. Zawsze miałaś takie powodzenie, że byliśmy pewne z Jessie, że zaraz po skończeniu pensji wyjdziesz za mąż za jakiegoś pięknego młodego milionera.
-A on nie jest za piękny -rzekła Jessie. Ma twarz pastucha.
-To wszystko prawda -odparła Lawinia. Nie jest specjalnie przystojny w dodatku jest głupi jak but, naiwny jak dziecko we mgle i posłuszny mi jak pieseczek. Nie mogę za bardzo wybrzydzać, jeśli chodzi o kandydatów do ręki, bo ojciec przed śmiercią wpędził mnie i mamę w długi. Andrzejek ma tę zaletę, że ma trochę pieniędzy i spory kawałek ziemi. Nie zamierzam być temu głupiemu grubasowi wierna, ale jak to mówi mama, zdradzając męża trzeba być dyskretną.
I Lawinia roześmiała się dumna ze swej przebiegłości i zawtórowały jej zaraz dwie koleżanki, które stanowiły coś w rodzaju dam jej prywatnego dworu jak lubiła o tym myśleć. Żadna z dziewczyn nie wiedziała, że Andrzej Linde jest w domu i słyszy ich słowa. Były pewne, że pojechał już ze swoim drużbą do kościoła, bo był to dzień ślubu Andrzeja i Lawinii.
Godzinę później ludzie zgromadzili się tłumnie w kościele. Matka Lawinii prowadziła córkę do ołtarza. Lawinia wyglądała całkiem ładnie w idealnie dopasowanej śnieżnobiałej sukni i welonie.
-Zgromadziliśmy się tutaj -zaczął pastor.
-Nie -rzekł nagle Andrzej i wszyscy spojrzeli na niego ze zdumieniem.
-O co chodzi -spytał pastor.
-Nie będzie żadnego ślubu -rzekł Andrzejek tonem, jakiego nikt nigdy u niego nie słyszał.
-Co się stało pieseczku ? Brzuszek cię boli ?
-Nie nazywaj mnie pieseczkiem -odparł chłopak, patrząc na nią z niechęcią. Słyszałam wszystko, co o mnie mówiłaś. Jesteś podłą, żałosną żmiją i nie chce mieć z tobą nic wspólnego Poszukaj sobie innego frajera. Któremu możesz przyprawiać rogi.
-Nikt nie porzuca Lawinii Herbert -Lawinia tupnęła nogą zupełnie jakby miała lat osiem, a nie osiemnaście. Nie możesz mi tego zrobić.
Andrzej przez chwile milczał patrząc na nią, po czym się odwrócił się na pięcie i wyszedł z kościoła. Lawinia wybiegła za nim.
-Jak mogłeś mi zrobić tę scenę na oczach tylu ludzi -rzekła, gdy w końcu go dogoniła. Publicznie mnie upokorzyłeś, zraniłeś moje uczucia.
-Ty nie masz żadnych uczuć -odparł Andrzejek. Nic cię nigdy nie obchodziły uczucia Sary czy innych ludzi. Jesteś samolubną podłą osobą Lawinią Herbert.
-Ty prostaku -wrzasnęła Lawinia. Spójrz w lustro. Powinieneś być wdzięczny, że dziewczyna tak piękna, jak ja zechciała na ciebie spojrzeć tłuściochu.
-Nie możesz mnie już zranić -rzekł spokojnie Andrzej. Nic mnie nie obchodzi już co powiesz lub co zrobisz. Byłem ślepy a teraz dopiero widzę, jaka jesteś naprawdę.
Lawinia patrzyła na niego z niedowierzaniem. Nagle poślizgnęła się i wpadła w błoto.
-Nie wyglądasz teraz zbyt pięknie -rzekł Andrzej z trudem powstrzymując się od śmiechu.
-Nienawidzę cię -odparła Lawinia. Nie chce cię znać ani księżniczki Sary, ani innych twoich przyjaciół. Wyjadę jutro z samego rana.
-I bardzo dobrze. Nikt tu nie będzie za tobą płakał -stwierdził mężczyzna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4150
Przeczytał: 32 tematy

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 17:36, 14 Lut 2023    Temat postu:

Szybko mu przeszło...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
scarlet13




Dołączył: 06 Wrz 2019
Posty: 221
Przeczytał: 14 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Esbobar

PostWysłany: Wto 9:55, 28 Mar 2023    Temat postu: Księżniczka Sara

-Ciekawi mnie, jakim byłaś dzieckiem -spytał Ralph Crewe patrząc z czułością na Marigold.
-Byłam podobna do Sary -rzekła kobieta po chwili milczenia. Też sobie lubiłam wyobrażać różne historie. Miałam nawet wymyśloną przyjaciółkę, miała na imię Sylwia. Stary ogród mojej babci, która mieszkała w domu na wsi był dla mnie krainą czarów.
-Zaskoczyłaś mnie -odparł Ralph. Myślałem, że zawsze twardo stąpasz po ziemi.
-Trzeba być i rozważnym i romantycznym -odparła Marigold uśmiechając się figlarnym uśmiechem psotnej wróżki.
-Co się stało z tą Sylwią -spytał Ralph.
-Dorastając przestałam ją widzieć -rzekła kobieta. Życie uczy nas rzeczywistości, ale zawsze żal mi dzieci, które nie spędziły, choć kilku lat w krainie fantazji.
-Będziesz dobrze rozumieć Sarę -odparł mężczyzna.
-Powinnyśmy twojej córce powiedzieć o nas -stwierdziła kobieta.
-Trochę się boję jak ona to przyjmę -rzekł mężczyzna. Zawsze byliśmy tylko we dwoje, ona i ja. Poza czteroma latami, które spędziła u pani Mincim. Nigdy sobie nie wybaczę, że umieściłem ją tam. Dałem się nabrać na słodkie słówka tej wiedzmy i naiwnie myślałem, że Sara będzie pod dobrą opieką. Zamiast być z własnym dzieckiem, snułem rojenia o kopalni diamentów.
-A teraz masz jedno i drugie -zauważyła Marigold.
Mężczyzna roześmiał się słysząc te słowa, po czym przyznał jej rację.
-Dzień dobry pani doktor Marigold -rzekła Sara, podchodząc do nich.
-Dzień dobry Saro -odparła lekarka, uśmiechając się do niej. Ja i twój tata chcieliśmy ci coś powiedzieć.
-O co chodzi ?
-Prosiłem panią doktor o rękę i ona się zgodziła -rzekł mężczyzna.
-To wspaniałe -rzekła Sara. Kiedy będzie ślub ?
-Nie tak prędko -odparła doktor Marigold. Najwcześniej za rok lub dwa, gdy twój tata pozamyka wszystkie swoje interesy w Indiach, byśmy mogli zostać tu wszyscy na stałe.
-Nie wyglądasz na zaskoczoną moja mała księżniczko -rzekł Ralph przyglądając się uważnie córce.
-Bo wiedziałem, że tak się stanie, już wtedy gdy pierwszy raz zobaczyłam jak rozmawiacie -odparła Sara.
-Czy ty na pewno masz tylko trzynaście lat -rzekła Marigold. Jesteś dojrzalsza od wielu znanych mi dorosłych.
Sara uśmiechnęła się do niej i Marigold odwzajemniła uśmiech.
Wieczorem grupka dzieci zgromadziła się w sadzie.
Ania, Sara, Diana, Jerry i Gilbert siedzieli, rozmawiali, śmieli się i jedli jabłka.
-Chciałam wam coś powiedzieć -rzekła Sara w pewnej chwili. Chodzi o doktor Marigold.
-Założę się, że wychodzi za mąż -rzekł Gilbert. Widziałem na jej palcu pierścionek, który wyglądał mi na zaręczynowy. A wiem, że ona pierścionków nie lubi i raczej ich nie nosi.
-Doktor Marigold faktycznie wychodzi za mąż -odparła Sara.
-Za kogo -spytały podekscytowane Ania i Diana. Znany tego pana ?
-Tak -odparła Sara. Wychodzi za mąż za mojego ojca.
-A to niespodzianka -rzekła Ania.
-Czułam, że się zdziwicie, ale ja nie jestem zaskoczona -rzekła Sara. Gdy pierwszy raz poszli razem na spacer i długo rozmawiali wiedziałam, że w powietrzu kiełkuje nowa piękna historia.
-I nic się z tym nie zdradziłaś, że czujesz w powietrzu romans -spytała Ania z pewnym wyrzutem. Jak można mieć takie tajemnice przed przyjaciółką.
-Czekałam aż oni sami to zrozumieją -odparła Sara z typowym dla siebie spokojem.
-Kiedy będzie ślub -spytała Diana.
-Za rok lub dwa lata -odparła Sara. Na razie są zaręczeni i chcą jak najdłużej nacieszyć się narzeczeństwem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 10:46, 31 Mar 2023    Temat postu:

Potem komentarz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
scarlet13




Dołączył: 06 Wrz 2019
Posty: 221
Przeczytał: 14 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Esbobar

PostWysłany: Pią 14:26, 14 Kwi 2023    Temat postu: Księżniczka Sara

-Jesteś jakiś inny ostatnio Jerry -zauważyła Sara.
-Tak -odparł chłopak po chwili. Nie uwierzycie co się stało. Mój ojciec wrócił.
-Wyglądasz tak jakbyś się z tego cieszył -rzekła Ania.
-Zawsze mówiłeś, że nie chcesz by wracał -dodał Gilbert.
-Tak to wszystko prawda -rzekł Jerry. Gdyby wrócił i był taki jak dawniej, pił i robił mamie awantury nie chciałby mieć z nim nic wspólnego. Ale on jest zupełnie kimś innym. Przestał pić i zaczął chodzić do kościoła. Mówi, że ksiądz Ralph pomógł mu stać się lepszym człowiekiem. Tylko jak mam mu powiedzieć, że wolę być protestantem tak jak wy i nie chce chodzić do katolickiego kościoła ? Jak się zezłości na to ?
-Możesz udawać, że wierzysz w to co tam mówią, by mieć święty spokój -rzekła Diana.
-To byłoby oszustwo -odparł Jerry. Nie mogę się modlić do obrazu, pastor Allan powiedział, że to bałwochwalstwo.
-Ja myślę, że najważniejsze to jakim się jest człowiekiem, a nie do jakiego boga się modlisz -rzekła Sara. W Indiach jest mnóstwo bogów.
Jeśli twój ojciec naprawdę się zmienił, nie będzie się na ciebie złościł z tego powodu.
Jerry myślał o tych słowach gdy postanowił iść porozmawiać z ojcem.
-Co się stało chłopcze ? Masz jakiś problem ?
-Czy teraz mama też będzie musiała zarabiać na życie praniem ?
-Nie, teraz ja zarobię na naszą rodzinę -rzekł mężczyzna. Ty też od przyszłego roku nie będziesz już chłopcem do posług u pana Mateusza.
-Ojcze mówiłeś, że chcesz bym z tobą chodził do kościoła, ale ja nie mogę. Możesz być na mnie zły, ale postanowiłem być protestantem, nie mogę oszukiwać cię i chodzić do katolickiego kościoła.
Zapadła cisza. Jerry patrzył na ojca i zastanawiał co się stanie. Bał się, że ojciec za chwile wybuchnie i obrzuci go wyzwiskami i brzydkimi wyrazami jak to bywało kiedyś gdy coś nie szło po jego myśli.
Ku jego zdumieniu mężczyzna tylko się uśmiechnął się leciutko.
-Wszystko jedno synu, do jakiego boga się będziesz modlił, byle byś dobrym człowiekiem -rzekł mężczyzna.
-Księżniczka Sara mówiła to samo -odparł Jerry.
-Kto to jest księżniczka Sara ?
-To najmilsza i najładniejsza dziewczynka na świecie -rzekł Jerry. Jej ojciec ma kopalnie diamentów i dlatego nazywają ją diamentową księżniczką. Nigdy nie zadziera nosa jak inne i uczyła mnie się czytać i pisać.
-Chętnie ją poznam -rzekł mężczyzna. Ale mylisz się mówiąc, że jest najładniejszą dziewczyną na świecie. Twoja mama jest najładniejsza.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez scarlet13 dnia Pią 14:28, 14 Kwi 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
scarlet13




Dołączył: 06 Wrz 2019
Posty: 221
Przeczytał: 14 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Esbobar

PostWysłany: Nie 9:38, 10 Gru 2023    Temat postu: Księżniczka Sara

-O co chodzi Aniu -spytała Maryla. Jesteś dziś dziwnie cichutka, to do ciebie niepodobne.
-Józia powiedziała, że jestem znajdą -odparła Ania.
-Nie przejmuj się tym, Józia zawsze jest złośliwa -rzekła Maryla.
-Marylo nie żałujesz, że nie masz własnego męża i dzieci ?
-Oczywiście, że nie -odparła Maryla. Nie ja cię urodziłam, ale kocham cię najbardziej na świecie.
-Naprawdę -Ania spojrzała zdumiona na opiekunkę. W oczach dziewczynki Maryla zobaczyła łzy.
-Już się nie rozklejaj tak -odparła Maryla swoim dawnym szorstkim tonem. Mamy sporo roboty przed świętami.
-Marylo zapomniałam ci powiedzieć zaprosiłam na święta Gilberta i jego ojca -rzekła Ania.
-No ładnie -rzekła Maryla. Czy ty kiedyś dorośniesz ? Mówisz mi o tak ważnej sprawie w ostatniej chwili? Do roboty dziewczyno pomóż mi lepić pierogi.
W końcu nastał ten magiczny dzień wigilijny. Mateusz przyniósł świeżą zieloną choinkę, która zachwycała swym zapachem i powiesił na niej małe pierniczki z czekolady.
Wszyscy do kolacji byli ubrani wyjątkowo elegancko. Ania i Gilbert powiesili jemiołę także nad drzwiami wejściowymi. Była zawieszona na długiej czerwonej wstążce.
-Musicie się pocałować -rzekł Gilbert zwracając się do swojego ojca i Maryli.
-Młody, ale ty bezczelny -rzekł Jan Blythe patrząc na syna surowo.
-Ale to przecież tradycja -rzekła Ania, stając po stronie Gilberta. A sama mówiłaś Marylo, że tradycji trzeba przestrzegać.
-W sumie to prawda -rzekła Maryla i musnęła wargami policzek Jana Blythe.
W tym właśnie momencie ktoś zapukał do drzwi, Maryla otworzyła i zobaczyła Małgorzatę Linde z Tomaszem.
-Wesołych świąt -rzekła Małgorzata. Coś mnie ominęło, macie dziwne miny ?
-Ależ skąd Małgorzato -zapewnił Mateusz.
-To dobrze -rzekła Małgorzata. Bo chciałam z wami zaśpiewać kolędy.
-To wy sobie zaśpiewajcie a ja zabiorę Marylę na spacer -rzekł Jan Blythe biorąc Maryle za rękę.
-Dobrze to wymyśliłeś -rzekła Maryla do Jana gdy już byli na dworze. Lubie Małgorzatę, ale słuchanie jej śpiewu jak wychwala Pana jest trudne dla uszu.
-Nie tylko o to mi chodziło -oparł Jan Blythe z uśmiechem. Marylo czy zostaniesz moją żoną ?
-Zwariowałeś, chcesz byśmy się pobierali na stare lata ?
-Raczej dopiero teraz odzyskałem rozum -rzekł Jan Blythe. Nie wiadomo ile nam jeszcze życia zostało. Dlatego chce się nim nacieszyć i być z kobietą, którą kocham. Bo zawsze cię kochałem, ale kiedyś byłem za młody, za głupi i za uparty, by zawalczyć o własne szczęście.
-Ja też cię zawsze kochałam i nigdy nie przestałam -odparła Maryla.
Mężczyzna przyciągnął ją do siebie, położył ręce na uszach i pocałował w usta.
Zatonęli w długim pocałunku i nawet nie zauważyli jak zaczął padać śnieg.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez scarlet13 dnia Nie 15:28, 10 Gru 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6419
Przeczytał: 22 tematy

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:00, 10 Gru 2023    Temat postu:

Nastrojowy, świąteczny fragment opowiadania. Jemioła, pocałunek, miłość i śnieg, czyli tak jak powinno być w Święta, a do tego niespodzianka w postaci oświadczyn Jana. Ładne. uśmiech

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Mgiełki z myśli Scarlet Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin