Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Już nic nas nie łączy...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 31, 32, 33 ... 39, 40, 41  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5071
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 0:06, 28 Sie 2024    Temat postu:

To widzę, że powinna spotkać McCoy'a Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7312
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 0:13, 28 Sie 2024    Temat postu:

Ja jestem za. Twisted Evil

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5071
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 0:19, 28 Sie 2024    Temat postu:

Czy to będzie zbyt duży zbieg okoliczności, jak się pojawi w tym samym hotelu? Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7312
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 0:23, 28 Sie 2024    Temat postu:

Nie sądzę, ale jak McCoy zorientuje się, że to właśnie jest matka Rory'ego? Think

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5071
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 0:27, 28 Sie 2024    Temat postu:

Wymyśliłam, że przecież mogło u dziadka Rory'ego stać zdjęcie jego syna i synowej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7312
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 0:31, 28 Sie 2024    Temat postu:

To dobre wytłumaczenie. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5071
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 0:32, 28 Sie 2024    Temat postu:

A swoją drogą, to jak proces twórczy u Aderato? Czy ma pomysł na ciąg dalszy?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7312
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 0:34, 28 Sie 2024    Temat postu:

Wyobraź sobie, że ma. Mam nadzieję, że jutro zacznie pisać. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5071
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 0:36, 28 Sie 2024    Temat postu:

Och, wspaniale Wesoly Trzymam kciuki. I Inspiration. Żeby się nie rozpraszały Zresztą Inspiration tez powinna się uaktywnić Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7312
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:28, 29 Sie 2024    Temat postu:

Mam nadzieję, że ten odcinek odpowie na część pytań dotyczących Rory'ego i McCoy'a. Very Happy

26.

Rory Rehn przyglądał się Joemu Cartwrightowi i czuł narastający gniew. Towarzyszył doktorowi McCoy’owi w badaniu mężczyzny, ale jakoś nie mógł przemóc się, żeby zrobić to samemu. Na zadawane przez McCoy’a pytania odpowiadał krótko i bez jakiegokolwiek zaangażowania lub nie odpowiadał wcale. W końcu to dziwne zachowanie zwróciło uwagę lekarza. Na jego pytanie, co się dzieje, Rory, bąknął coś pod nosem i jak oparzony wybiegł z domu Cartwrightów. Miał wrażenie, że zaraz się udusi. Jednym gwałtownym ruchem dłoni rozwiązał tasiemkę i rozpiął guzik kołnierzyka. Odetchnął głębiej, żeby się uspokoić. Oparł ręce o koniowiąz i przymknął oczy. Prawdę mówiąc to był na siebie wściekły. Jego uprzedzenie do pacjenta wzięło górę nad powinnością lekarza. Nigdy, aż do tej pory, nie był w tak okropnej sytuacji. Nigdy nie zachował się aż tak demonstracyjnie, żeby nie powiedzieć, nieodpowiedzialnie. Udzielał pomocy lekarskiej różnym ludziom, biednym i bogatym, ciężko chorym i takim nad którymi nikt nie chciał się pochylić. Kiedyś opatrywał starego mężczyznę pokrytego odrażającymi, ropiejącymi ranami. Nikt nie chciał ulżyć biedakowi w cierpieniu, jedynie Rehn, będąc jeszcze studentem medycyny, nie bał się pochylić nad cierpiącym. Mężczyzna dziękował mu ze łzami w oczach i nazywał go swoim zbawcą. Rory nie widział w tym nic nadzwyczajnego. Był z tym biednym człowiekiem do końca, a nawet zajął się jego pochówkiem. Mimo młodego wieku miał nie tylko fenomenalne zdolności i wyczucie lekarskie, ale był też otwarty na drugiego człowieka. Być może jego ciężkie życie, paradoksalnie, uwrażliwiło go na cierpienia innych. Teraz było jednak inaczej. Czuł odrazę do Josepha Cartwrighta. Spoglądał na niego i widział rany Billy’ego. Gdyby mógł odpłaciłby mu pięknym za nadobne.
Rory pomału uspokajał się. Spojrzał w niebo. Było cudownie niebieskie, bezchmurne. Od strony małego padoku dochodziło ciche rżenie koni. Ciepłe, przesycone zapachem sosen, powietrze działało kojąco. Głęboko odetchnął raz i drugi. Uspokoił się na tyle, żeby móc wrócić do chorego i wtedy jego wzrok padł na rzemienie leżące na ziemi obok poidła dla koni. Pomyślał, że musiały być to te, którymi Joe pobił Billy’ego. Piękne, łagodne oczy mężczyzny stały się zimne, niemal okrutne, a jego przystojna twarz, w ułamku sekundy stała się przerażająca. W tej właśnie chwili gotów był na najgorsze szaleństwo i wtedy poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwrócił się i ujrzał poważną, skupioną twarz doktora McCoy’a.
- Rory, co się stało? Nigdy nie widziałem cię aż tak wzburzonego.
- Nie mogę, ojcze… naprawdę nie mogę…
- Czego?
- Patrzeć na tego człowieka, a co dopiero badać go, leczyć… bierze mnie obrzydzenie, gdy na niego patrzę – wydusił z siebie z ogromnym trudem Rory. - Już nie wiem, czy nadal chcę być lekarzem. To chyba mnie przerasta.
- Nie opowiadaj głupstw. Chodzi o tego chłopca, Billego?
Rehn tylko skinął głową, po czym wskazał coś dłonią i spytał:
- Wiesz, co to jest?
- O ile się nie mylę, to ogłowie – odparł McCoy.
- Mylisz się. Gdyby ten cholerny Cartwright nie wychłostał nim Billy’ego to… to byłoby to ogłowie, a tak to jest zwykły...
- Rory, proszę uspokój się. To może być zwykły przypadek, że to tu leży.
- Nie sądzę – odparł z uporem mężczyzna. - Zapytałem chłopca czym był bity i mi powiedział. Ojcze, wybacz, ale ja tam nie wrócę.
- Przypominam ci, że jesteś lekarzem. Przysięgałeś. Pamiętasz?
- Tak – Rory pochylił głowę – ale…
- Nie ma żadnego „ale”. Albo jesteś lekarzem, albo nie. Nie możesz sobie wybierać pacjentów, jak ci się podoba.
- Przecież wiesz, że tego nie robię – Rory z wyrzutem spojrzał na McCoy’a.
- Do tej pory tego nie robiłeś. Teraz jesteś bliski złamania tej zasady. I dlaczego? Bo w tym chłopcu zobaczyłeś siebie sprzed lat, czy tak, synu?
Rory z niedowierzaniem popatrzył na McCoy’a i powoli powiedział:
- Synu? Nigdy dotąd tak do mnie nie mówiłeś.
- A powinienem. Czekałem na jakiś znak przyzwolenia z twojej strony, ale zachowywałeś dystans. Gdy spytałeś, czy możesz mówić do mnie „ojcze” byłem szczęśliwy. Pamiętasz, co ci odpowiedziałem?
- Że tak.
- Owszem, ale powiedziałem dokładnie: „tak, synu”. Ty zupełnie na to nie zareagowałeś. Komuś innemu mogło się zdawać, że wszystko jest w porządku, ale ja zauważyłem, jak bardzo byłeś spięty i wycofany. Uznałem że nie będę cię do niczego zmuszać. Ty przecież miałeś ojca i matkę.
- Matkę? Wolałbym o niej nie pamiętać, a ojciec… ojciec był w porządku zanim nie popadł w obłęd. Doktor Martin mnie uratował, a ty dałeś mi drugie życie. Bez ciebie byłbym nikim. Ty mnie ukształtowałeś, ty jesteś moim nauczycielem, moim mentorem. Chciałbym być taki, jak ty, ale chyba cię zawiodłem – głos Rory’ego zadrgał wzruszeniem.
- Nie, nie zawiodłeś mnie i jestem bardzo szczęśliwy, że tak dobrze o mnie myślisz – odparł również poruszony McCoy, po czym dodał: – nie zawsze byłem takim ideałem.
- Niemożliwe. Profesor Parker*) mówił o tobie w samych superlatywach. Powiedział, że byłeś najlepszym studentem, jakiego miała Geneva Medical College. Nazwał cię geniuszem medycznym. Wielkim umysłem.
- Stary, dobry Parker – McCoy uśmiechnął się. - Ma skłonności do przesady.
- Czyżby?
- No dobrze, chyba powinienem ci coś powiedzieć – westchnął McCoy. - Tak, uchodziłem za bardzo zdolnego. Wszyscy twierdzili, że mam przed sobą świetlaną przyszłość. Uwierzyłem w to. Sukces gonił sukces. Przyszła też sława i kobiety, szczególnie jedna. Miała na imię Phillipa i została moją żoną.
- Słucham? Miałeś przed Alice żonę? - Rory był prawdziwie zszokowany.
- Tak. Opętała mnie. Zrobiłbym dla niej wszystko. Szybko jednak okazało się, że nigdy mnie nie kochała. Liczyła, że ogrzeje się w moim blasku. Niestety zawiodła się. Byłem całkowicie pochłonięty pracą. Ona się nudziła i znalazła sobie rozrywkę w ramionach innego. Wreszcie odeszła ode mnie i bardzo marnie skończyła. Załamałem się i zacząłem pić. Niewiele brakowało, a zostałbym morfinistą. Straciłem pracę. Stoczyłem się na samo dno i trafiłem do bardzo podłej dziury o nazwie Long Pike. To była miejscowość gdzie handlowano bydłem. Zajęcia miałem w bród. Od zszywania głów, przez nastawianie złamanych kończyn, po ratowanie ofiar postrzałów. To był też czas, gdy w ogóle nie trzeźwiałem.
- Operowałeś po pijanemu?
- Na ogół. Do tego wpadłem w szpony hazardu. Uwielbiałem pokera. Grałem o wszystko. Kiedyś na mojej drodze stanęli Cartwrightowie, ale to historia na inną opowieść. Powiem tylko, że grałem z ich kucharzem. Miał na imię Pinky i był bardziej uzależniony niż ja. Gdy nie miał już co postawić, postawił siebie i przegrał. Stałem się jego „właścicielem”.
- Właścicielem?!
- Oczywiście, że nie. Mieszkał ze mną, gotował, sprzątał, narzekał i tak, jak ja, pił i grał w karty. Kiedyś źle się poczuł i umarł. Ale zanim odszedł na drugą stronę o coś mnie poprosił.
- O co?
- Żebym przestał pić, rzucił hazard i wrócił do prawdziwej medycyny. Złożyłem mu przysięgę, a przysięga to rzecz święta, tyle tylko, że dotrzymać jej nie jest łatwą sprawą. I wtedy zwróciłem się o pomoc do mojego szwagra. Pomógł mi, choć wcale nie musiał. Był, tak, jak ja, lekarzem i pracował w Virginia City. To dzięki niemu wyszedłem z nałogu, poznałem Alice i wraz z nią wyjechałem do Baltimore. Zostaliśmy małżeństwem, a wkrótce ty pojawiłeś się w naszym życiu.
- Ten doktor, to doktor Martin? To on był twoim szwagrem.
- Tak. To był wspaniały człowiek i doskonały lekarz. W tobie zobaczył wielki talent medyczny. Wierzył, że osiągniesz bardzo wiele. Ja też w to wierzę. Rory, ty masz ogromny dar, którego grzechem byłoby nie wykorzystać. Jesteś lekarzem, a lekarz nie ma prawa kierować się uprzedzeniami. Tam w tym domu mamy dwóch pacjentów, którym musimy pomóc. Kim są, to nie jest ważne. Jedno się tylko liczy: ich życie i zdrowie. To jak, synu? Pomożesz mi postawić ich na nogi?


____________________________________________________________
*) Chodzi tu o dr Willarda Parkera, profesora anatomii i fizjologii, na cześć którego nazwano ośrodek chorób zakaźnych w Nowym Jorku. Parker był jednym z szóstki wybitnych lekarzy, którzy we wrześniu 1834 r. powołali do życia Wydział Medyczny Geneva Medical College.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5071
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:35, 29 Sie 2024    Temat postu:

Bardzo mi się podoba Wesoly Skomentuję obszerniej nieco później, ale na razie powiem że ciekawa jestem Twojej wersji Wesoly Na początek biedny Pinky... u mnie zapomniany, ale u Ciebie stał się kimś ważnym Wesoly No i ciekawa teraz jestem, jak poznał Alice Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7312
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:47, 29 Sie 2024    Temat postu:

Alice poznał w Virginia City, gdy był u doktora Martina, czyli podobnie, jak u Ciebie. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5071
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:51, 29 Sie 2024    Temat postu:

Wiesz, nie narzekam, bo mnie się nasza kooperacja bardzo, ale to bardzo podoba Wesoly Ale jak ktoś trzeci zacznie czytać te dwa opowiadania, to chyba będzie miał oczopląs Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7312
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:02, 29 Sie 2024    Temat postu:

Wszystkich się nie zadowoli. Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5071
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:04, 29 Sie 2024    Temat postu:

To prawda Wesoly Ale mam nadzieję, że Ty się bawisz tak samo, jak i ja Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 31, 32, 33 ... 39, 40, 41  Następny
Strona 32 z 41

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin