Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Już nic nas nie łączy...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 36, 37, 38, 39  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:34, 17 Wrz 2024    Temat postu:

Myślę, że takie gwiazdy powinny mieć swoje własne opowiadanie. Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5039
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:36, 17 Wrz 2024    Temat postu:

Akurat jak się pojawili w naszych opowiadaniach, to inne postacie jakby przestały istnieć Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:44, 17 Wrz 2024    Temat postu:

Chyba trzeba będzie to nieco skorygować. Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5039
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:47, 17 Wrz 2024    Temat postu:

Po prostu pozostałe postacie muszę się nieco bardziej postarać Laughing
Choć przyznaję, Lisa u mnie robi co może, by wybić się na pierwszy plan Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:50, 17 Wrz 2024    Temat postu:

Fakt. Jeszcze trochę i przyćmi nasz ulubiony duet. Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5039
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:52, 17 Wrz 2024    Temat postu:

To by musiała się bardzo postarać. Choć na pewno jest na dobrej drodze. Chyba ktoś jeszcze powinien ją na czymś przyłapać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:55, 17 Wrz 2024    Temat postu:

Tylko na czym? Chyba nie przebije tego, co zrobiła. Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5039
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:57, 17 Wrz 2024    Temat postu:

Przyłapać ją można na tym samym. Tylko ważny jest obiekt... no i to, kto ją przyłapie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:58, 17 Wrz 2024    Temat postu:

Też racja. Gorzej, jak dziewczyna w tym zasmakuje. Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5039
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 10:13, 18 Wrz 2024    Temat postu:

Jak w końcu uda się jej w ten sposób coś zyskać, to może i zasmakuje. Na razie kiepsko jej idzie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:53, 02 Paź 2024    Temat postu:

Pod długiej, długiej przerwie...

29.

Słońce powoli zachodziło za horyzont. Ciepłe, delikatne podmuchy wiatru i szum pobliskich sosen stwarzały wyjątkową atmosferę. Przed domem na zadaszonej werandzie siedziało dwóch mężczyzn. Powoli sączyli stare wino o niezwykle rubinowej barwie. Starszy z nich siwy, o łagodnych, mądrych oczach z uwagą przysłuchiwał się temu, co mówił młodszy mężczyzna. Cały czas uśmiechał się z wyrozumiałością, tak jakby chciał powiedzieć: rozumiem, ale i tak wiem swoje.
- Tato, uważam, że to dobry pomysł. Billy zasługuje na lepsze życie i ja takie mogę mu dać.
- A rozmawiałeś z nim?
- Tak.
- I co, zgodził się?
- Właściwie to tylko mnie wysłuchał, ale obiecał, że się zastanowi i do końca tygodnia da mi odpowiedź.
- Zdajesz sobie sprawę, że wzięcie pod swój dach niemal obcego chłopca, to wielka odpowiedzialność.
- Oczywiście. Gdyby było inaczej nie zdecydowałbym się na tak wielką życiową rewolucję. Uważam, że dla niego to jest szansa, prawdziwa szansa na dobrą przyszłość.
- To ty tak widzisz, Adamie, a ja ciekaw jestem zdania Billy’ego.
- Rozumiem tato, że mój pomysł nie przypadł ci do gustu?
- Tu nie o to chodzi, czy mnie się podoba, czy nie. Najważniejsze jest dobro Billy’ego – stwierdził starszy mężczyzna, którym był Ben Cartwright, dochodzący właśnie do sił po długiej chorobie.
- Ależ przede wszystkim to właśnie mam na uwadze – zapewnił Adam. – Jestem odpowiedzialnym człowiekiem i nie rzucam słów na wiatr. To o mnie powinieneś wiedzieć – mężczyzna nachmurzył się.
- Wiem, doskonale o tym wiem – odparł Ben i z nieukrywaną dumą, dodał: - jesteś moim synem, więc nie mógłbym spodziewać niczego innego. Załóżmy, więc że Billy zgodzi się i pojedzie z tobą do Australii. Kim tam będzie? Twoim pracownikiem?
- Moim wychowankiem i domownikiem. Tato, ja go chcę przysposobić.
- Dlaczego? – Ben utkwił w synu przenikliwe spojrzenie. – Chcesz chłopcu wynagrodzić, to co zrobił mu Joe?
- Ty wiesz?
Ben uśmiechnął się, mówiąc:
- Oczywiście, że wiem. Póki co wciąż jeszcze rządzę Ponderosą, chyba, że masz, co do tego jakieś wątpliwości?
- Żadnych – odparł gorliwie Adam. – A tak swoją drogą, kto ci powiedział?
- Nie domyślasz się?
- Chyba nie Joe? – spytał, a gdy Ben skinął głową, stwierdził: - to mnie zaskoczył. Nie przypuszczałem, że będzie się tym chwalił.
- To źle oceniłeś brata. Joe ma wyrzuty sumienia. Rozmawiał już z Billy’m i go przeprosił.
- I zapewne uważa, że to zamyka sprawę.
- Nie. I jak go znam nigdy sobie nie wybaczy tego, co zrobił chłopcu. Powiedział mi, że chciałby cofnąć czas, chciałby, żeby to nigdy się nie wydarzyło. Niestety nie ma takiej mocy, dlatego pragnie naprawić relacje z Billym, ale ten nie daje mu na to szansy.
- A dziwisz się?
- W zasadzie to nie.
- Tato, prawda jest taka, że Joe bez powodu pobił Billy’ego, i żeby teraz robił nie wiadomo co, to chłopak mu nie zaufa. Takiego czynu się nie wybacza, zwłaszcza, gdy jest się tak naprawdę jeszcze dzieckiem. Teraz ktoś musi pokazać Billy’emu, że są dorośli, którym zależy na jego losie. I nie będzie to Joe.
- Chcesz przez to powiedzieć, że to ty zamierzasz być tym dorosłym?
- Owszem, zamierzam. Billy jest świetnym dzieciakiem, inteligentnym, odpowiedzialnym, i mimo sytuacji w jakiej się znalazł, wciąż ufający ludziom. Pragnę, żeby tej ufności nie stracił. W przeciwnym razie nic dobrego go nie czeka. Billy ma w sobie tyle ciepła i serdeczności. Jest po prostu dobrym dzieciakiem. Uwielbia konie i choć ma zaledwie piętnaście lat, świetnie z nimi sobie radzi, a wiesz przecież, że konie nie ufają byle komu.
- No dobrze, a co na to Lottie i Georgii? Bądź co bądź byłaby to również w ich życiu wielka zmiana.
- I tu cię zaskoczę. Propozycja dotycząca Billego wyszła od nich. Tato, wiesz przecież, że Lottie i ja zawsze pragnęliśmy mieć dużo dzieci, ale nie jest nam to dane. Nie jest tajemnicą, że George chciałby mieć rodzeństwo. Przez ten miesiąc on i Billy bardzo się zaprzyjaźnili i są prawie nierozłączni. Lottie też bardzo polubiła chłopca, a on po prostu do niej przylgnął.
- To akurat nie jest dziwne, bo dzieciak nie zaznał matczynej miłości. Do tego to on musiał o tę swoją niewydarzoną matkę troszczyć się, a i nieraz wyciągać z kłopotów. A jeśli już jesteśmy przy Lilly, to czy detektywowi, którego wynająłeś udało się ustalić, gdzie ona się podziewa?
- Niestety, nadal nic nie wiadomo – odparł Adam. - Po tym, jak wyciągnęła od Josepha pieniądze zapadła się pod ziemię. Podobno wyjechała do San Francisco. Jedno wiem na pewno, syn nic a nic ją nie obchodzi.
- Jednak to jego matka. Billy nie jest pełnoletni i nie możesz go ot tak wywieźć do Australii – zauważył Ben.
- Dlatego też, Henderson robi wszystko, co w jego mocy, aby odnaleźć tę kobietę. Mam nadzieję, że to się uda. Chciałbym, żeby zgodnie z prawem podpisała papiery adopcyjne. Choć tyle należy się Billy’emu od tej jego „kochającej” matki.
- A jeśli będzie chciała pieniędzy?
- Dostanie je, o ile jej żądania będą rozsądne.
- Jesteś bardzo zdeterminowany – zauważył Ben.
- To prawda, jestem. Ty też byłbyś taki, gdybyś zobaczył pręgi na ciele Billy’ego.

***
Rory Rehn pokonywał w pośpiechu odległość pomiędzy gabinetem doktora Wei Zhanga a stacją dyliżansów. Miał nadzieję, że dyliżans jeszcze nie przyjechał. Nie darowałby sobie, gdyby jego gość musiał na niego czekać. Dobrze, że przed wizytą u doktora Zhanga zdążył odebrać korespondencję i wysłać zamówienie na mikroskop, bez którego laboratorium przy gabinecie lekarskim nie może przecież funkcjonować. Rory wiedział, że przed nim i jego ojcem stanęło duże wyzwanie. Przyjeżdżając do Virginia City nie spodziewali się, że będą musieli od podstaw organizować gabinet. Ich poprzednik włożył dużo wysiłku w to, żeby zniszczyć wszystko, co tylko można było. Na szczęście mogli liczyć na pomoc mieszkańców miasta. W kilka dni uporano się z bałaganem, jaki zostawili Levis i jego żona. Gabinet lekarski i przylegające do niego pomieszczenia wysprzątano i pobielono. Podobnie, jak dom, w którym miała zamieszkać rodzina doktora McCoy’a. Właściciel sklepu z meblami, pan O’Hara ofiarował im biurko, regał na książki i sześć krzeseł, co prawda każde inne, ale liczyło się, że były nowe. Najważniejsze jednak było to, że mężczyzna przekazał im te meble ze szczerego serca. Inni mieszkańcy również bezinteresownie pomagali. Panie z kółka parafialnego uszyły im firanki i zasłony. Ktoś ofiarował serwis do kawy i talerze, ktoś inny przysłał im kilka kompletów pościeli. Nie było dnia, żeby ktoś z Ponderosy nie przyjechał z pomocą. Byli więc i bracia Cartwrightowie, Candy Canaday i pracownicy rancza. Każdy chciał pomóc. Adam Cartwright kupił w należącym do jego rodziny tartaku deski dębowe pięknie heblowane, z których stolarz miał zrobić meble do domu McCoy’ów. Przekazał również pewną kwotę pieniędzy na wyposażenie laboratorium. Właśnie dzięki tej darowiźnie Rory mógł zamówić wspomniany już mikroskop oraz kilka innych sprzętów. Ofiarnością wykazali się również mieszkańcy Chińskiej Dzielnicy. Za sprawą doktora Wei Zhanga, bardzo poważanego i szanowanego wśród chińskiej społeczności, udało się zebrać fundusze na leki i opatrunki. Rory i jego ojciec nie znajdowali słów podzięki, za tak wspaniały dar. Tu należy nadmienić, że cała ta sytuacja, w której znaleźli się McCoy’owie zbliżyła do siebie wszystkich mieszkańców miasta. Gdyby doktor Levis dowiedział się o tym, zapewne nie uwierzyłby, że jego „wyczyn” aż tak bardzo zmobilizował ludzi do działania i niesienia pomocy.
Rory Rehn bardzo cieszył się ze współpracy z doktorem Zhangiem, który podobnie, jak on, interesował się chorobami neurologicznymi i miał w tym zakresie ogromną wiedzę. Właśnie dzisiaj konsultował z nim przypadek Josepha Cartwrighta. Rory miał już niemal pewność, co Levis podawał Joemu i jakie skutki to wywoływało. Wolał jednak zasięgnąć zdania innych lekarzy. Opinię swego ojca już znał. W korespondencji, którą odebrał znalazł list od swojego przyjaciela, również lekarza, który sporo wiedział o uzależnieniach. Był pewien, że odpowiedź na jego wątpliwości będzie wyczerpująca. Doktor Zhang natomiast wykluczył chorobę o podłożu neurologicznym. Zasugerował, że specyfik, który przyjmował Joe, mógł uszkodzić mu nerki. Temu właśnie zamierzał przyjrzeć się Rory, choć jego stosunek do pacjenta nadal był ambiwalentny.
Natłok myśli w głowie Rory’ego spowodował, że niemal pędem minął stojący na przystanku dyliżans. Gdy zorientował, co zrobił stanął, jak wryty, po czym odkręcił się na pięcie i wciskając niemal na oczy kapelusz, mamrocząc przy tym niezbyt pochlebne słowa pod własnym adresem, ruszył z powrotem w kierunku przystanku. Niestety okazało się, że wszyscy pasażerowie wysiedli już z pojazdu. Rory zaczął nerwowo rozglądać się wokół. Niewątpliwie szukał gościa, który miał do niego przyjechać. Tylko, gdzie ów gość się podział? We wzroku mężczyzny można było dostrzec prawdziwą rozpacz, a jego ruchy wskazywały na to, że był bardzo zdenerwowany. Jakaś młoda, niezwykle ładna kobieta przyglądała się poczynaniom Rehna i z trudem zachowywała powagę. Rory wreszcie poczuł, że ktoś mu się przygląda. Z irytacją spojrzał na osobę przed nim stojącą i już miał coś powiedzieć, gdy usłyszał:
- Doktorze Rehn już myślałam, że będę musiała sama targać te bagaże.
- Jesteś – Rory odetchnął z ulgą. – Spóźniłem się, przepraszam.
- Nie spóźniłeś się. To dyliżans przyjechał za wcześnie.
- Dobrze cię widzieć.
- Ciebie też Rory – odparła kobieta, której oczy pełne sympatii i ciepła były wyjątkowe. Jedno z nich było niebieskie, drugie zaś bursztynowe.
Rehn objął ją ramionami i mocno przytulił. Potem odsunął od siebie, żeby uważnie się jej przyjrzeć. Kobieta wciąż się uśmiechała, aż wreszcie spytała:
- Napatrzyłeś się już?
- Na ciebie, siostrzyczko? Nigdy dość. Powiedz mi, jak minęła podróż?
- Całkiem przyjemnie i bez kłopotów. Miałam niezłą opiekę.
- Doprawdy?
- Mhm. Wyobraź sobie, że jechała ze mną siostra tutejszego pastora. Traktowała mnie jak własną córkę.
- I jak to wytrzymałaś Mary Lou?
- Nawet całkiem nieźle. Siostra pastora okazała się bardzo taktowną i miłą kobietą.
- To... miło – zaśmiał się Rory i schylił się po torbę podróżną stojącą u stóp kobiety. – A gdzie reszta twojego bagażu?
- Mam tylko tę torbę – odparła.
- Jak to? – spytał zdziwiony.
- Przyjechałam na urodziny tatki. Zostanę tylko tydzień. Potem muszę jeszcze wrócić na uczelnię i załatwić kilka spraw przed podróżą do Londynu.
- Szkoda. Myślałem, że przyjechałaś na dłużej, siostrzyczko – rzekł z nieukrywanym żalem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5039
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:10, 02 Paź 2024    Temat postu:

Wspaniale było przeczytać nowy odcinek Wesoly
Wygląda na to, że w Virginia City wszystko powoli zaczyna wracać do normy Wesoly No i najważniejsze - pojawiła się Mary Lou Very Happy Coś podejrzewałam, że Aderato może się nią zainteresować Very Happy Ciekawa jestem, czy między Mary Lou a panną Midler będzie lekko iskrzyć
Obszerniejszy komentarz wkleję nieco później Wesoly


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Senszen dnia Śro 21:20, 02 Paź 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5039
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:12, 02 Paź 2024    Temat postu:

Cytat:
Słońce powoli zachodziło za horyzont. Ciepłe, delikatne podmuchy wiatru i szum pobliskich sosen stwarzały wyjątkową atmosferę.

ach, co za sielski nastrój

Cytat:
Przed domem na zadaszonej werandzie siedziało dwóch mężczyzn. Powoli sączyli stare wino o niezwykle rubinowej barwie. Starszy z nich siwy, o łagodnych, mądrych oczach z uwagą przysłuchiwał się temu, co mówił młodszy mężczyzna. Cały czas uśmiechał się z wyrozumiałością, tak jakby chciał powiedzieć: rozumiem, ale i tak wiem swoje.

widać, ze spokój wraca do Ponderosy Wesoly Jak może być inaczej, skoro Ben odzyskuje siły Mruga

Cytat:
- Zdajesz sobie sprawę, że wzięcie pod swój dach niemal obcego chłopca, to wielka odpowiedzialność.
- Oczywiście. Gdyby było inaczej nie zdecydowałbym się na tak wielką życiową rewolucję. Uważam, że dla niego to jest szansa, prawdziwa szansa na dobrą przyszłość.

To zdecydowanie wielka odpowiedzialność i poważny krok - ale kto by miał temu podołać, jak nie Adam?

Cytat:
- Tu nie o to chodzi, czy mnie się podoba, czy nie. Najważniejsze jest dobro Billy’ego – stwierdził starszy mężczyzna

prawdziwie salomonowe słowa nestora rodu Mruga

Cytat:
- Wiem, doskonale o tym wiem – odparł Ben i z nieukrywaną dumą, dodał: - jesteś moim synem, więc nie mógłbym spodziewać niczego innego.

to są słowa, które każde dziecko powinno móc usłyszeć Wesoly

Cytat:
- Dlaczego? – Ben utkwił w synu przenikliwe spojrzenie. – Chcesz chłopcu wynagrodzić, to co zrobił mu Joe?

śmiem twierdzić, że tego się nie da wynagrodzić

Cytat:
Ben uśmiechnął się, mówiąc:
- Oczywiście, że wiem. Póki co wciąż jeszcze rządzę Ponderosą, chyba, że masz, co do tego jakieś wątpliwości?

i tak siedzi? No, ja rozumiem, że jest chory i słaby, ale mam chociaż nadzieję, że Joe usłyszał kilka słów prawdy

Cytat:
- To źle oceniłeś brata. Joe ma wyrzuty sumienia. Rozmawiał już z Billy’m i go przeprosił.

acha

Cytat:
- Nie. I jak go znam nigdy sobie nie wybaczy tego, co zrobił chłopcu. Powiedział mi, że chciałby cofnąć czas, chciałby, żeby to nigdy się nie wydarzyło. Niestety nie ma takiej mocy, dlatego pragnie naprawić relacje z Billym, ale ten nie daje mu na to szansy.

oj, biedactwo z tego Joe. Jakoś nie umiem spojrzeć na niego tak pozytywnie, jak Ben patrzy

Cytat:
- Owszem, zamierzam. Billy jest świetnym dzieciakiem, inteligentnym, odpowiedzialnym, i mimo sytuacji w jakiej się znalazł, wciąż ufający ludziom.

dobrze, że Adam to dostrzega i pragnie mu ułatwić życie. A tak przy okazji - co na to wszystko India i Candy?
Cytat:
- No dobrze, a co na to Lottie i Georgii? Bądź co bądź byłaby to również w ich życiu wielka zmiana.

Jest wiele zainteresowanych w tej sprawie
Cytat:
A jeśli już jesteśmy przy Lilly, to czy detektywowi, którego wynająłeś udało się ustalić, gdzie ona się podziewa?

tacy ludzie często mają zaskakujące talenty...
Cytat:
Rory Rehn pokonywał w pośpiechu odległość pomiędzy gabinetem doktora Wei Zhanga a stacją dyliżansów. Miał nadzieję, że dyliżans jeszcze nie przyjechał. Nie darowałby sobie, gdyby jego gość musiał na niego czekać.

A na kogo to może tak niecierpliwie czekać Rory?

Cytat:
Dobrze, że przed wizytą u doktora Zhanga zdążył odebrać korespondencję i wysłać zamówienie na mikroskop, bez którego laboratorium przy gabinecie lekarskim nie może przecież funkcjonować.

trzeba powiedzieć, że Rory się nie zmienił - dalej jest odpowiedzialnym i pracowitym człowiekiem Mruga
Cytat:
Ich poprzednik włożył dużo wysiłku w to, żeby zniszczyć wszystko, co tylko można było.

a czytelnik dalej by się chciał dowiedzieć, dlaczego Mruga
Cytat:
Na szczęście mogli liczyć na pomoc mieszkańców miasta.

dobrze wiedzieć, ze można liczyć na pomoc ludzi
Cytat:
Każdy chciał pomóc.

wygląda na to, że mieszkańcy miasta sie spisali
Cytat:
Gdyby doktor Levis dowiedział się o tym, zapewne nie uwierzyłby, że jego „wyczyn” aż tak bardzo zmobilizował ludzi do działania i niesienia pomocy.

na pewno byłby uszczęśliwiony

Cytat:
Natłok myśli w głowie Rory’ego spowodował, że niemal pędem minął stojący na przystanku dyliżans. Gdy zorientował, co zrobił stanął, jak wryty, po czym odkręcił się na pięcie

ach, takie zamyślenie zdarza się każdemu Laughing
Cytat:
Rory zaczął nerwowo rozglądać się wokół. Niewątpliwie szukał gościa, który miał do niego przyjechać. Tylko, gdzie ów gość się podział?

no własnie? Gdzie się podział? I KIM ON JEST?
Cytat:
We wzroku mężczyzny można było dostrzec prawdziwą rozpacz, a jego ruchy wskazywały na to, że był bardzo zdenerwowany.

wygląda na to, ze to ktoś naprawdę ważny...
Cytat:
Jakaś młoda, niezwykle ładna kobieta przyglądała się poczynaniom Rehna i z trudem zachowywała powagę.

czyżby to zagubiony gość?
Cytat:
- Doktorze Rehn już myślałam, że będę musiała sama targać te bagaże.
(...) Jedno z nich było niebieskie, drugie zaś bursztynowe.

Co za niespodzianka Już wiem, kim jest ten gość Wesoly Mary Lou Hamilton powróciła do Virginia City Mruga
Cytat:
Kobieta wciąż się uśmiechała, aż wreszcie spytała:
- Napatrzyłeś się już?
- Na ciebie, siostrzyczko? Nigdy dość.

Co za czułe powtanie, ludzi, którzy naprawdę dobrze sie znają Mruga Widać, że Mary Lou dorosła... i nie straciła nic ze swojego uroku Mruga

Cytat:
- Mhm. Wyobraź sobie, że jechała ze mną siostra tutejszego pastora. Traktowała mnie jak własną córkę.
- I jak to wytrzymałaś Mary Lou?

Ehm... rzeczywiście, mogło to wywołać dziwne odczucia

Cytat:
- Przyjechałam na urodziny tatki. Zostanę tylko tydzień. Potem muszę jeszcze wrócić na uczelnię i załatwić kilka spraw przed podróżą do Londynu.

Z tych kilku słów można się dowiedzieć wielu rzeczy - raz, że Mary Lou jest bardzo samodzielną panienką, dwa, ze dalej ma w głowie wielkie plany Mruga Podróż do Londyny to w końcu nie byle co Mruga


Powtórzę raz jeszcze - wspaniale było przeczytać nowy odcinek Wesoly Aderato zaskoczyła wplatając w opowieść postać Mary Lou ( jak mniemam, jest to subtelna aluzja, że dziewczynka powinna u mnie zyskać większą rolę Mruga ).
Ciekawa jestem, co jeszcze szykuje Wesoly
No i tak na marginesie... ciekawa jestem, czy Mary Lou widzi w Rory'm rzeczywiście tylko starszego brata?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:49, 02 Paź 2024    Temat postu:

Bardzo dziękuję za komentarz i miłe przyjęcie tego odcinka. Very Happy Co do Mary Lou masz rację. Jej postać jest ciekawa i fajnie byłoby więcej o niej poczytać. Tak więc nie pozostaje Ci nic innego, jak zgłębić XIX-wieczne prawo adopcyjne. Mruga

Czy Mary Lou widzi w Rory'm li tylko i jedynie starszego brata, to nawet Aderato jeszcze nie wie. Laughing Myślę jednak, że prędzej czy później kwestia ta zostanie wyjaśniona.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Śro 23:49, 02 Paź 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5039
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:54, 02 Paź 2024    Temat postu:

Na razie zgłębiałam temat szkół w stanie Maryland. Początkowo planowałam wyprawić ich do Bostonu - i tam, przypadkowo, Rory by mógł studiować na Harvardzie Wesoly Ale stwierdziłam dzisiaj, że w Baltimore również jest jedna z lepszych uczelni medycznych w stanach

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Senszen dnia Śro 23:57, 02 Paź 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 36, 37, 38, 39  Następny
Strona 37 z 39

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin