Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Oświadczyny

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Mgiełki z myśli Scarlet
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
scarlet13




Dołączył: 06 Wrz 2019
Posty: 270
Przeczytał: 5 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Esbobar

PostWysłany: Pon 7:55, 02 Gru 2019    Temat postu: Oświadczyny

Ben Cartwright był szpakowatym mężczyzną, o surowych rysach.
Jego głowa przypominała nieco głowę orła.
Była w nim prawość oraz wielka duma, wynikająca z godności, pozbawiona jednak pychy i ciepło oraz życzliwość.
Stał z Willem na wzgórzu i obaj czekali na podmuch upalnego wiatru.
Ben niczym mityczny król Artur ,władał swoim Camelot, który nazwał Ponderosą i rządził też swoimi trzema synami.
Z bratankiem jednak sprawa nie była taka prosta i oczywista.
Wrażliwy, rozdarty, pełen słabości, ale mający również silny charakter ukryty pod subtelnymi rysami Will był twardym orzechem do zgryzienia.
Wnosił świeżość i nową energię.
Niewiele jednak mówił rodzinie o swojej przeszłości.
Wiadomo było tylko tyle, że William prowadził jakieś podejrzane interesy i był bardzo zdolnym oficerem w czasie wojenek meksykańskich.
-Widziałem cię z Scarlett, jak całowaliście się pod domem jej ojca -rzekł Ben, zawracając się do bratanka.
-Była mi wdzięczna za pomoc -odparł Will, uśmiechając się pod wąsem swoim seksownym uśmiechem.
-Wdzięczna -powtórzył Ben, przypatrując mu się uważnie. To twoje sprawy i nie zamierzam się wtrącać, wiem, że nie lubisz, jak cię się naciska i zmusza do czegoś.
Zapadła cisza, w której czasie mężczyźni podziwiali urok starych sosen i jeziora, które migotało swym magicznym blaskiem.
-Poddaje się -rzekł Will po chwili milczenia. Masz rację, zakochałem się jak wariat.
-Czyli pobieracie się -spytał Ben. Bo jeśli się kochacie, będziecie musieli to zrobić, wcześniej czy później.
-Czy nie mówiłeś, przed chwilą, że nie będziesz już wywierał na mnie wpływu.
Nie przyzwyczaiłem się tłumaczyć z tego, co robię, czy myślę.
-Wybacz -odparł senior Cartwright, ale się martwię. Szukałem cię przez tyle lat i to, że, postanowiłeś tu zostać, był jednym z najszczęśliwszych dni w moim życiu.
Will pożegnał się ze swoim stryjem i pojechał zobaczyć się z dziewczyną.
Myślał o zmianach, jakie w nim zaszły, od kiedy spotkał Scarlett.
Była tak inna od kobiet, z którymi wcześniej flirtował z przeszłości, że bał się ją urazić jakimś śmielszym słowem czy gestem.
Czuł, że gdyby była równie łatwa, plugawa i wulgarna jak tamte, czegoś by mu w niej brakowało.
Z jednej strony budziła jego zmysły, a z drugiej czuł, że mógłby ją kochać i szanować niczym leśną swoją boginkę.
Mimo swej nieśmiałości wywierała na ludziach duże wrażenie jak każda dziewczyna o szczerych i czystych ideałach.
Wyszła przed dom, ubrana w niebieską, muślinową sukienkę.
Zsiadł z konia i podszedł do niej.
-Scarlett ja -zaczął niepewnie. Wyjdź za mnie.
Spojrzała mu proste w oczy i poczuła radość połączoną z jakimś strachem i słodyczą.
-Nie wiem, czy nam się uda, ale chce spróbować -rzekła.
-Nie pytaj o to mnie, ja tak niewiele wiem, znam odpowiedzi tak niewiele -odparł, patrząc na nią, a w jego spojrzeniu było dużo czułości.
-Chciałem wam coś powiedzieć -rzekł Will podczas rodzinnej kolacji.
Oświadczyłem się i Scarlett zgodziła się zostać moją żoną.
-Gratulację -rzekł Adam. Nie wiem jakim cudem, tak mądra dziewczyna, chce wyjść za takiego obwiesia jak ty.
-Może po prostu miałem szczęście -odparł Will, uśmiechając się nieco łobuzersko.
-Czemu wybrałeś właśnie mnie -spytała Scarlett gdy spacerowała z Willem, koło starych sosen otaczających Ponderosę. Jest mnóstwo dziewczyn, które chciałaby cię bliżej poznać.
-To prawda -odparł Will, uśmiechając się leciutko, ale ty jesteś wyjątkowa.
Zawsze jesteś sobą i nigdy nikogo nie udajesz.
Przyciągnął dziewczynę delikatnym ruchem do siebie.
-Kiedy tak patrzysz na mnie -rzekł, to czuję twój lęk taki sam jak mój, przed nieznanym. Nie wiem, co będzie z nami i niewiele wiem sam o sobie samym.
Lecz proszę cię, uwierz mi, nieważne w życiu są przyszłe dni. Ja wierzę, że miłość zawsze trwa, choćby zło miało najlepszy czas.
-Ja też w to wierze -odparła młoda kobieta, odwzajemniając jego uśmiech.
Ale czymś się martwisz jeszcze prawda ?
-Ludzie mnie chyba obwiniają o to, że Adam wyjechał a, ja zająłem jego miejsce -rzekł Will innym tonem.
-Adam wróci, bo zawsze wraca do domu -odparła dziewczyna z przekonaniem.
Gdybyś ty znowu wyjechał, to serce by mi pękło. Jestem w tobie skandalicznie zakochana, nie uważasz, że to brak szacunku z mojej strony.
-To ja jestem w tobie skandalicznie zakochany -odparł Will poważnym tonem.
Pochylił się, by ją pocałować, gdy usłyszeli chrząkanie i zobaczyli Hossa.

-Nie chciałem wam przeszkadzać -rzekł nieco zakłopotany Hoss, ale moglibyśmy porozmawiać na osobności Will.
-Dobrze -zgodził się mężczyzna.

-Co się stało Hoss ? Masz jakieś problemy ?
-Chciałem oświadczyć się Karinie, ale boję się, że ona mnie nie zechce -wyznał Hoss.
-Ludzie wierzą w nas, tak samo jak my w siebie wierzymy -odparł Will poważnym tonem. Jeśli nie nabierzesz odwagi, ona nigdy się nie dowie, co do niej czujesz.
-To jakaś twoja nowa filozofia ?
-W pewnym sensie -odparł mężczyzna, uśmiechając się leciutko. Jestem przekonany, że ona cię kocha takiego, jakim jesteś. Tylko ty sam musisz w siebie uwierzyć. Jeśli nie spróbujesz, będziesz zawsze żałował, że strach ci to uniemożliwił.
Hoss zastanawiał się długo nad słowami Willa, aż w końcu idąc za jego radą, wziął dziewczynę na spacer w świetle księżyca.
Karina była wysoką, postawną blondynką z długim warkoczem.
Lubiła zwierzęta i życie na wsi. Cechowało ją poczucie humoru i spora dawka rozumu.
Uroczo wyglądała, tego dnia w prostej żółtej sukience.
-Mam wrażenie, że jesteś jakiś zdenerwowany Hossie -rzekła, patrząc mu prosto w błękitne, czyste oczy, tak piękne, jak jego kryształowa dusza.
-Tak -przyznał Hoss. Nie lękam się walczyć z turem, ale boję się wyznać coś, co, chciałem ci powiedzieć już dawno temu.
-Ja też cię kocham -rzekła dziewczyna. Bo to chciałeś mi powiedzieć prawda ?
-Naprawdę, kochasz mnie, mimo tego, że jestem taki wielki i brzydki ?
-Jesteś jednym z najprzystojniejszych mężczyzn, jakim znam -rzekła Karina z niezmąconą pewnością w głosie.
W jej spojrzeniu było sporo czułości.
Pierwsza dotknęła jego ręki, czy to był głód serca, czy ciała, serce, ciało, dusza, wszystko razem, a reszta, reszta sama się stała.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez scarlet13 dnia Wto 8:22, 03 Gru 2019, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:52, 02 Gru 2019    Temat postu:

Will wreszcie znalazł kobietę swoich marzeń i oświadczył się. Rodzina była z tego zadowolona. Hoss też znalazł szczęście. I dobrze. Bardzo sympatyczny Cartwright.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Mgiełki z myśli Scarlet Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin