Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Prosto w serce

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Mgiełki z myśli Scarlet
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
scarlet13




Dołączył: 06 Wrz 2019
Posty: 270
Przeczytał: 5 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Esbobar

PostWysłany: Sob 23:13, 07 Wrz 2019    Temat postu: Prosto w serce

-Ojciec Scarlett ma ma złamaną nogę ,przydałaby jej się pomoc na farmie -rzekł Adam przy śniadaniu ,mówiąc jakby w przestrzeń ,nie kierując swych słów specjalnie do nikogo.
-Proponowałem jej pomoc ,ale odmówiła -odparł Will.
-Jest nieśmiała i uważa ,że nie wypada prosić o wsparcie -stwierdził Adam.
Powinieneś spróbować jeszcze raz.
A jak tego nie zrobisz ,to ja jej pomogę.
-Dlaczego niby ty -spytał zdziwiony Will.
-Kto pierwszy ,ten lepszy -rzekł Adam Cartwright ,uśmiechając się ,a na jego twarzy pojawiły się rozkoszne dołeczki w policzkach.

Po śniadaniu Will wziął konia i udał się na przejażdżkę po okolicy.
Ben Cartwright mówił ,że nawet niebo nie może się równać z jego ziemią.
Ben był zakochany w tej ziemi tak jak niektórzy mężczyźni ,zakochują się w kobietach.
Wszyscy trzej synowie Bena kochali ojca ,ziemię i siebie nawzajem i to ich łączyło ,choć byli od siebie tak różni jak woda ,ogień i wiatr.
Spokojny ,zdystansowany Adam ,Hoss człowiek o gołębim sercu ,oraz najmłodszy ,nieco dziki i porywczy mały Joe.
Will zaś ciągle czuł się tu obco. Nie wiedział gdzie jest jego miejsce i w którą pójdzie stronę.
Mężczyzna zsiadł z konia i udał się nad zaczarowane jezioro ,które wyglądało tak jakby jego wody wróżki pokryły księżycowym pyłem.
Z daleka ujrzał młodą kobietę ,która jakby nad czymś rozmyślała.
Była bardzo ładna ,wysoka ,dobrze zbudowana i delikatna zarazem. Miała ciemnobrązowe włosy ,a jej oczy były niebieskie jak fiołki.
Nos był mały i zgrabny ,a zielona muślinowa sukienka idealnie dobrana do figury.
Dziewczyna potknęła się nagle o jakiś kamyk i wpadła prosto do jeziora.
-Chyba teraz musisz przyjąć moją pomoc -rzekł Will zwracając się do Scarlett.
-Na to wygląda -odparła Scarlett.
Mężczyzna podał jej rękę i dziewczyna po chwili wstała.
Gdy stanęła obok niego uśmiechnął się w jej kierunku ,a ona nie wiedząc nawet o tym bezwiednie oddała uśmiech.
Will Cartwright był to wysoki ,smukły ,uderzający piękny pan.
Miał ciemne nieco faliste włosy ,oczy piwne ,mały cienki wąsik nad zmysłowymi ,subtelnie wykrojonymi wargami.
Mimo delikatności rysów ,była w nim jakaś zuchwałość pirata.
Jego uśmiech był czymś baśniowym i fantasmagorycznym zarazem ,tak ciepły i serdeczny ,że mógłby ten uśmiech roztopić nawet górę lodową ,a nie tylko jedno niewieście serce.
Ubrany był w niebieską kurtkę i spodnie.
Jego głos to był miły ,miękki baryton ,który działał jak afrodyzjak.
-Odprowadzę cię do domu -rzekł zwracając się do Scarlett. I pomogę ci od jutra na farmie.
-Dobrze -zgodziła się dziewczyna.

-Czy zamierzasz później jechać do Chin -spytała młoda dama,by przerwać kłopotliwe milczenie ,które nagle zapadało między nimi.
-Miałem taki zamiar ,ale teraz sam nie wiem -odparł mężczyzna. Zostałem tutaj ,choć minie pewnie sporo czasu ,zanim sobie odpowiem dlaczego.
-Myślałam ,że zrobiłeś to dla Laury -rzekła Scarlett. Podoba ci się prawda.
-Nie -odparł Will. Udawałem ,żeby Adam był zazdrosny i w końcu jej się oświadczył.
Ale on jest taki uparty i przekorny.
-Tak -zgodziła się Scarlett. Adam jest uparty. A jaki jest Will Cartwright ?
Mężczyzna zastanawiał się nad odpowiedzią ,po czym spojrzał jej prosto w oczy i łagodnie dotknął ręką jej policzka.
-Chyba dalej pójdę już sama -rzekła dziewczyna ,odsuwając się ,przerażona tą bliskością.
-Przepraszam ,nie chciałem cię urazić -rzekł Will.
-Nie obraziłeś mnie ,przypomniałam sobie ,że muszę załatwić coś ważnego -odparła Scarlett.

Adam Cartwright był ,przystojnym brunetem o oliwkowej ,smagłej cerze.
Odznaczał się surową ,męską urodą bez śladu zniewieściałości.
Konsekwentny ,uporządkowany ,z charakterystyczną dla siebie szlachetną ponurością.
Tego dnia przyjechał na ranczo Scarlett.
Młoda kobieta od razu zauważyła ,że wygląda on świetnie w swojej czerwonej koszuli i czarnych spodniach.
Dziewczyna tego dnia miała na sobie sukienkę , w srebrzyste kwiaty koloru wiosny.
-Przyjechałem ci pomóc -rzekł Adam zwracając się do Scarlett.
-To miłe z twojej strony -odparła dziewczyna ,ale zupełnie niepotrzebne. Will mi pomaga od samego rana i damy sobie świetnie radę.
Will nadszedł,bo zobaczył Adama.
-Tak damy sobie radę -rzekł spoglądając z pewną niechęcią na kuzyna.
Jak sam powiedziałeś ,kto pierwszy ten lepszy.
-Ja tak powiedziałem -Adam udał zdziwienie.
Chciał się uśmiechnąć kącikiem warg ,ale zamiast uśmiechu ,wyszedł mu jakiś dziwny grymas.
-Gdybyś jednak czegoś potrzebowała -rzekł Adam Cartwright zwracając się znowu do Scarlett -to będę w mieście.
Dziewczyna skinęła głową.
Adam wsiadł na konia i odjechał.
-O co chodzi z tym kto pierwszy ,ten lepszy -spytała Scarlett zwracając się do Willa. Mam wrażenie ,że stałam się jakoś zabawką ,rozgrywką między wami dwoma.
-To nie tak -zaprzeczył Will.
-Na pewno ?
Młody mężczyzna milczał przez chwilę.
Dziewczyna patrzyła na niego ,zastanawiając się o czym on myśli.
Will był ubrany w brązową kurtkę i spodnie.
Był wysoki ,cienki w pasie ale szeroki w ramionach ,miał rysy i kształty cudnej piękności.
Jego twarz była subtelna ,pyszna i wyrafinowana zarazem. Miał najbardziej urzekający uśmiech na świecie i piękne oczy koloru złotego miodu.
Przypominał bardziej pogodne bóstwo niosące nadzieję ,albo cezara na złotym miedzianym tronie ,lub młodego pogańskiego księcia ze wschodnich baśni.
A był kowbojem z niejasną przeszłością ,romantycznym awanturnikiem ,który tak jak jeden z wielu na zachodzie ,zabija się by żyć.
Dotknął jej ręki ,a dziewczyna znowu się odsunęła.
-Spokojnie, ja nie gryzę -rzekł zwracając się do niej swoim miłym ,ciepłym głosem. Wiesz ,że jesteś podobna do dzikiego agrestu ?
-To najmilszy komplement jaki usłyszałam kiedykolwiek -odparła Scarlett ,uśmiechając się w jego stronę. Ja zawsze o sobie myślałam ,jako mało interesującej ,grzecznej dziewczynce.
-Na pewno tak nie jest -rzekł mężczyzna. Zależy mi na tobie ,uwierzysz mi.
-Nie wiem -przyznała. Znamy się tak krótko i tak naprawdę nic o tobie nie wiem.
-Będziemy mieli czas się poznać się lepiej ,bo postanowiłem tu zostać -odparł Will.
-To już nie chcesz jechać do Chin ?
-Postanowienia też ulegają zmianie -rzekł mężczyzna ,uśmiechając się leciutko.

Kilka dni później..

-Witaj Adam -rzekła Scarlett. To nie pojechałeś do Carson City ,do wujka Arona i cioci Ann?
-O czym ty mówisz -spytał zdumiony Adam.
-Will powiedział ,że miałeś taki zamiar -odparła dziewczyna.
-Doprawdy -Adam przyjrzał się uważnie kuzynowi.
-Najwidoczniej coś źle zrozumiałem -rzekł Will ,a na jego twarzy pojawił się wesoły ,niedbały uśmiech.
-A w ogóle co ty tu robisz -rzekł Adam zwracając się do Willa. Miałeś pojechać do miasta ,załatwiać jakieś interesy.
-Rzeczywiście tak powiedziałem ,kiedy proponowałeś mi wyprawę na ryby -przyznał się Will.
-Wołałeś przyjechać tutaj -odgadł Adam ,mierząc kuzyna ostrym spojrzeniem.
-Przywiózł mi czekoladki ,są naprawdę pyszne -rzekła dziewczyna.
-A ja przywiozłem ci książki z biblioteki -rzekł Adam zwracając się do młodej kobiety. Wiem jak bardzo lubisz czytać.
-Dziękuję -odparła Scarlett ,a jej oczy się zaświeciły jak zawsze na widok nowych książek. To prawda ,nie wyobrażam sobie życia bez czytania ,odkrywania kolejnych światów i nieznanych ,czarodziejskich tajemnic.
-Sama mogłabyś pisać -rzekł Will ,patrząc z czułością, na inteligentną buzię dziewczyny.
-Próbowałam kilka razy ,ale nie mam do tego zacięcia ,nie mówiąc już o talencie -odparła Scarlett z pewnym smutkiem w głosie.
-Powinnaś dalej próbować -stwierdził Will. Uchodźcy z Krainy Nieopowiedzianych Baśni ,czekają byś opisała ich przygody.
-Tym razem zgadzam się z Willem -rzekł Adam.




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5047
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 23:16, 07 Wrz 2019    Temat postu:

Na samym początku Scarlett - jak zapewne zauważyłaś, każda z nas w Naszym ogrodzie ma swoje poletko. Same wybieramy nazwy. Piszesz prośbę do administratora z prośbą o utworzenie poletka i dopiero potem możesz zamieszczać swoje opowiadania.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
scarlet13




Dołączył: 06 Wrz 2019
Posty: 270
Przeczytał: 5 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Esbobar

PostWysłany: Sob 23:18, 07 Wrz 2019    Temat postu: Proste w serce

Okey ..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7289
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 23:20, 07 Wrz 2019    Temat postu:

Scarlet, zgodnie z naszym regulaminem, każdy z użytkowników dostaje swoje "poletko". Podaj nazwę (zerknij na nazwy naszych "poletek", mile widziane podobne), zastanów się i daj znać, jak chcesz, żeby się nazywało. Wtedy założę Ci takie "poletko" tylko dla Ciebie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
scarlet13




Dołączył: 06 Wrz 2019
Posty: 270
Przeczytał: 5 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Esbobar

PostWysłany: Nie 7:41, 08 Wrz 2019    Temat postu: Proste w serce

Will zabrał Scarlett na piknik.
Był wysokim ,smukłym mężczyzną o ciemnych ,falistych włosach i piwnych oczach.
Miał twarz jak z cudownego snu.
Uśmiechał się zmysłowo ,a jednak wyczuwało ,że choć jest bardzo przyjemny ,to jednak był również tajemniczy, pełen niedopowiedzeń i jakiegoś smutku.
Ubrany był tego dnia w niebieską kurtkę i spodnie.
Pomógł dziewczynie wysiąść z powozu i przez chwilę patrzył na nią w milczącym zachwycie.
Czuło się między nimi kiełkujące uczucie i chemię.
Dziewczyna dosyć wysoka ,nie była lekka jak piórko ,ale w jego wzroku nie widać było żadnych zastrzeżeń do jej figury.
Ubrana była w jasnozieloną, muślinową sukienkę.
-Czemu się tu zatrzymaliśmy -spytała Scarlett.
-Podziwiać widoki -odparł ,patrząc prosto w jej oczy błękitne jak fiołki.
Młoda kobieta poczuła ,że lekko się rumieni pod wpływem ciepła i czułości jego spojrzenia.
Rozłożyli niebieski koc pod starą sosną i tam usiedli.
Scarlett wyjęła ciastka i kanapki z koszyka ,zjedli wszystko co do okruszynki.
Lipcowe słonko świeciło na bezchmurnym niebie ,ale chwilami powiewał lekki ,ciepły wietrzyk.
-Mogę cię o coś spytać -spytała Scarlett ,zwracając się do Willa.
-Pytaj ,najwyżej nie odpowiem -odparł Will.
-Czemu nigdy ,nie kontaktowałeś się z rodziną ?
-Nie chciałem pracować na roli -rzekł mężczyzna.
-Pond-erosa to piękne ranczo -stwierdziła Scarlett. Wielu dało by się pokroić by tutaj mieszkać.
-To prawda -odparł Will ,ranczo jest piękne ,ale ciągle czuję się tutaj jakby był wyjęty z zupełnie innej bajki.
To jest dom Bena i jego synów ,a ja jestem jak gość ,który trafia na przyjęcie na które ,nie był w ogóle zapraszany.
Są tacy nieznośnie doskonali ,a ja jestem inny. Ciągle się miotam, od ściany do ściany.
Jesteś w stanie to zrozumieć ?
-Co właściwie ci w nich nie pasuję ?
-Nie chodzi nawet o nich ,tylko o mnie -rzekł mężczyzn. Prawie wszędzie byłem ,wszystko widziałem. Popełniłem też w życiu sporo głupot.
Grałem w karty ,flirtowałem z ładnymi dziewczynami.

- Powinnaś coś więcej wiedzieć o mnie -rzekł Will po chwili wahania. Nie jestem wcale z tego dumny ,ale mówię ci to bo , traktuję naszą znajomość bardzo poważnie.
Uciekałem przed bandytami i upozorowałem własną śmierć.
Spojrzał na młodą kobietę i zobaczył ,że jest wyraźnie wstrząśnięta tą informacją ,bo zbladła.
-Chyba lepiej będzie ,jak odwieziesz mnie do domu -rzekła Scarlett.
W czasie drogi powrotnej nie padło ani jedno słowo.
Pomógł jej wyjść z powozu i spojrzał na nią uważnie.
-Teraz mną gardzisz i uważasz ,za podejrzanego typka -spytał.
-Nie -odparła młoda kobieta. Nigdy bym nie umiała nikim gardzić ,a już zwłaszcza tobą.
Ale cieszę ,że powiedziałeś mi prawdę o sobie, to wymagało odwagi.
Wszyscy jesteśmy ludźmi i popełniamy mnóstwo błędów.

Wrażliwa i inteligenta Scarlett Hamilton ,bujała w swoich humanistycznych obłokach.
Była wysoka jak palma ,a wyraz jej wystraszonych oczów ,przywodził na myśl łanię ,wypatrującą swojego koziołka.
Miała ciemnobrązowy kolor włosów ,a jej usta były słodkie jak winogrona ,którymi sokami od lat karmią się nieśmiertelni bogowie z Olimpu.
W jej wyobraźni zielone drzewa ,zmieniały się w rajskie motyle ,które tańczyły ze sobą walca w rytmie czarodziejskich melodii.
Ubrana w jasnoniebieską muślinową sukienkę ,wyszła przed podwórze swojego domu i zobaczyła ,że jakiś mężczyzna jedzie na czarnym jak smoła rumaku w jej stronę.
Zsiadł z konia i uśmiechnął się do niej.
Na jego widok ,nie czuła żaru ,serce jej nie było przestraszone jak złapany ptak ,ale gdy go widziała napełniała się radością ,czułością i serdecznością.
Miała wrażenie ,że zamglony ,cudowny sen ,przybrał wreszcie śliczną i realną postać.
Stał przed nią piękny i pyszny niczym kwiat narcyz ,uśmiechając się swym uśmiechem ,który był prawdziwą poezją.
Był wysokim ,smukłym brunetem z cienkim ,dobrze ostrzyżonym wąsikiem ,którego delikatny nos i wysoko osadzone kości policzkowe miały w sobie prawie coś arystokratycznego.
Miał na sobie błękitną jak chmurka koszulę i spodnie.
-Witaj -rzekł młody mężczyzna ,chciałem dzisiaj zagrać z twoim tatą w szachy.
-Oczywiście -odparła Scarlett.
Ojciec Scarlett był mężczyzną po 60 ,o nieco zwiędłej już twarzy.
-Kto wygrywa -spytała dziewczyna ,wchodząc później do pokoju.
-A kto może wygrywać grę ,gdzie trzeba siedzieć dwie godziny bez ruchu -odparł pan Hamilton z trudem ukrywanym rozdrażnieniem.
Zdumiona młoda kobieta ,usłyszała pukanie do drzwi i poszła otworzyć.
Zobaczyła Adama ,jak zwykle ubranego na czarno.
Adam Cartwright ,wysoki brunet o smagłej oliwkowej cerze ,miał szerokie bary i czarne oczy przypominające duże migdały.
To bożyszcze wartościowych kobiet ,uśmiechnęło się w stronę Scarlett.
-Przyjechałem zagrać z twoim ojcem w warcaby -oznajmił.
Scarlett wpuściła go do środka i zaprosiła do pokoju ,gdzie przebywał ojciec.
-Czy to prawda Adam ,że mały Joe przegrał wczoraj ,wszystkie pieniądze w saloonie-spytał pan Hamilton. Mówił mi o tym pan Perkins.
-Hoss obiecał ,że go przypilnuję ,by nie chodził dziś do saloonu ,bo chciał się odegrać -dodała Scarlett.

-No to muszę tam jechać -zdecydował Adam. Bo jak Joe coś wymyśli ,to wpakuję tylko hossa w dodatkowe problemy. Lepiej by tata się o tym nie dowiedział.
Adam był już w połowie drogi do miasta ,gdy zauważył ,że ktoś za nim jedzie.
Zatrzymał konia ,czekając aż Will do niego dojedzie.
- O co chodzi -spytał patrząc z pewnym zdziwieniem na swojego kuzyna.
-Chciałaby ci pomóc -odparł Will. Możemy być rywalami w miłości ,ale przyjaciółmi w walce.
-Nie chodziło mi wcale o Scarlett ,tylko o ciebie ,by cię zmobilizować do podjęcia jakieś decyzji -rzekł Adam. Byś powiedział jasno i wyraźnie ,czy chcesz tu zostać ,czy wyjechać.
-Doskonały Adam Cartwright ,który zawsze musi mieć rację -stwierdził Will.
Ja w przeciwieństwie do ciebie ,jestem tylko człowiekiem.
Adam milczał przez chwile.
-Dobra jedziemy do saloonu,zanim Joe i hoss wpakują się w jakoś awanturę -zdecydował.
I wiesz co ,całkiem niezły z ciebie Cartwright.




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 17:34, 08 Wrz 2019    Temat postu:

Zdawało mi się, że Scarlett podoba się i Will i Adam, ale wyjaśniło się, że to Will jest jej wybrańcem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Mgiełki z myśli Scarlet Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin