Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Zmiany

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Polanka Eweliny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 15:40, 05 Maj 2017    Temat postu: Zmiany

Zmiany
-Musimy wprowadzić pewne zmiany w Ponderosie – zagrzmiał Ben – tak dalej być nie może!
-ale co nie może? Pa? –grzecznie zapytał Joe
-Ponderosie potrzeba kobiecej ręki! Porozkładanych damskich drobiazgów, haftowanych cudeniek, figurek porcelanowych w kredensie, ciasteczek wypiekanych delikatnymi kobiecymi rączkami, o tupocie maleńkich dziecięcych stópek nie wspomnę … - rozmarzył się senior rodu
-ale Pa! Jeśli chcesz, to kupimy ci figurkę porcelanową … może być słoń? – zapytał Adam z właściwym dla siebie poczuciem humoru
-Pa! Przecież Hop Sing doskonale gotuje – oznajmił Hoss obawiając się, że urażony kucharz opuści ich i wyjedzie do Chin
-ja! jestem młody! Mam się poświęcić i ożenić z jakąś kobietą tylko dlatego, że ty chcesz sobie hafty oglądać w salonie? Albo słuchać tupania? Tupotu? Czy czego tam? – oburzył się Joe.
-ależ skąd! Nie jestem egoistą. Nie prosiłbym was o tak wielkie poświęcenie dla starego ojca – uspokoił ich Ben – miałem na myśli siebie! Cóż, jeśli wy nie chcecie się żenić, to ja muszę to za was zrobić – ogłosił swoją decyzję z satysfakcją obserwując zbaraniały wygląd swoich pociech.
-ty?! Pa?! – braterski chórek zabrzmiał wyjątkowo zgodnie – w twoim wieku … dodali nietaktownie
-co w moim wieku? Może chcecie dać mi do zrozumienia, że jestem za stary? – cicho i złowieszczo zapytał Ben
-nie … nnnie to … my mieliśmy na myśli, że chcesz mieć spokój, a taka żona to robi dużo hałasu … -próbował ratować sytuację Hoss
-no właśnie, Pa! I będzie przestawiała twoje rzeczy – przestrzegł go Joe
-pa, czy dobrze zrozumiałem twoją aluzję dotyczącą tupotu maleńkich stópek? Myślisz o dość młodej kandydatce? – zapytał Adam
-tak. Mam kogoś na oku – przyznał się Ben – ślicznotka, nie dwudziestolatka, ale … jeszcze jest na co popatrzeć – zaśmiał się filuternie – na razie zamieszka z nami a potem zobaczymy – zdecydował
-zamieszka! Z nami?! W Ponderosie! – bracia niczym chór z greckiej tragedii wygłaszali wyjątkowo zgodnie swoje kwestie –ależ pa! Nie wypada! Bez ślubu?! – zgorszenie synów było widoczne na ich twarzach i w głosie
-no! No! Nie bądźcie tacy pruderyjni – zaśmiał się Ben – mamy przecież XIX wiek a nie Średniowiecze. Potoczył zwycięsko wzrokiem po jeszcze bardziej zbaraniałych obliczach synów.
-wyjadę do San Francisco!-postanowił błyskawicznie Adam –no tak, ale … te malutkie dziecięce stopki będą miały udział w Ponderosie. Nasza część się zmniejszy! A jeśli tych stopek będzie więcej? – przeszedł go dreszcz, gdy w myśli podliczał zmniejszenie majątku – no tak, ale to jednak będzie rodzina. Bracia … albo siostry – wpatrzył się w ogień płonący na kominku i zamyślił głęboko
-kim ona jest? – nieśmiało zapytał Joe
-to bratanica pani Richardson =- wyjaśnił Ben – do tej pory mieszkała w Bostonie. Przyjechała do cioci i … zaprzyjaźniliśmy się - chrząknął Ben
-pamiętam ją ze szkoły, z czasów, kiedy jeszcze mieszkała w Wirginia City … piegowata, mała, chuda, nic specjalnego, mysz i kujon – bezlitośnie podsumował kobietę Joe
-jednak się zmieniła – zauważył Hoss - i to bardzo
-o tak! Bardzo się zmieniła. Pa! To bardzo ładna kobieta! – zdziwił się Adam – widziałem ją – elegancko ubrana … ładna – dodał – bardzo ładna, ma około 24 – 28 lat. Nie jest zbyt młoda dla ciebie? Myślałem o kimś bardziej … hm … statecznym
-a kto zabroni bogatemu? –zaśmiał się Ben – Ma 25 lat. W sam raz! Po co mi stara i niezbyt ładna –stać mnie na reprezentacyjną, młodą kobietę, która wniesie trochę słońca w moje szare, samotne życie – rozmarzył się
-ale pa! Ty nie jesteś samotny, masz nas – jęknął Hoss
-cóż, dzieci to tylko połowa szczęścia – refleksyjnie stwierdził Ben i udał się do sypialni uśmiechając pod nosem. W salonie wrzało!
-co zrobimy?-pytał Joe
-my?Nic. Co możemy zrobić? Zobaczymy jaka jest i dopiero podejmiemy decyzję – odparł Adam – Joe, co jeszcze pamiętasz? Ona zdaje się w tym samym czasie co ty chodziła do szkoły
-chodziła, ale nie bardzo pamiętam –tłumaczył się Joe – nie należała do najładniejszych dziewcząt, taka szara myszka, chuda, piegowata, wiecznie siedząca w książkach. Nic specjalnego. Nawet ją przezywali od okularnicy i kujona – przypomniał sobie.
Następny dzień w Ponderosie.
Turkot nadjeżdżającej bryczki zwiastował przybycie gościa. Bracia wyszli przed dom. Nie tyle przez uprzejmość, co ciekawość jak zachowa się ich przyszła mamusia.
Najpierw wysiadł Ben, z galanterią podał rękę elegancko ubranej młodej kobiecie. Ta lekko zeskoczyła ze stopnia. Otrzepała suknię, wzięła Bena pod rękę i ruszyli razem w stronę domu i … trzech synów przyszłego pana młodego.
-Ellen. Oto moi synowie. Pewnie niektórych z nich pamiętasz – wskazał ręką na swoje potomstwo Ben
-oczywiście. Pamiętam wszystkich - uśmiechnęła się Ellen
-a to mój dom. Podoba ci się?
-o tak! Jest śliczny. Ben, pozwolisz, że wprowadzę pewne zmiany? – słodko zapytała Ellen
-oczywiście skarbie, przecież niedługo będziesz panią tego domostwa = zagruchał Ben
Synowie zamarli. Zmiany? W ich domu! Przecież tak dobrze im się tu mieszkało …
W salonie było jeszcze gorzej. Przy stole, w czasie spożywania obiadu Ben napomknął o gotowaniu pyszności przez cudne, damskie rączki. Hop Sing zastygł z tacą w ręku. Ellen ze znudzoną miną stwierdziła, że od stania nad garnkami z parą psuje się cera i ona uważa, że Hop Sing świetnie gotuje. Hop Sing i Hoss odetchnęli z ulgą. Ellen ciągnęła dalej swój wywód
-od czasu do czasu upiekę ci jakieś ciasteczka Ben, Żebyś wiedział, że masz w domu żonę – perliście się zaśmiała
-dobrze skarbie. Świetny pomysł – pochwalił ją Ben z galanterią całując w rękę – to z pewnością będą wspaniałe ciasteczka … i upieczone przez moją żoneczkę – dodał
-specjalnie dla ciebie Benny – zachichotała
Adam o mało co się nie udławił. Miał dosyć słuchania tych szczebiotów, gruchania zachwyconego pa … tak, chyba wyjedzie do San Francisco! Na jakiś czas przynajmniej. Dopóki pa nie przejdzie …
-Benny, obiecałeś, że pozwolisz mi na wprowadzenie zmian w twoim … w naszym domu – poprawiła się
-oczywiście duszko, możesz tu robić, co tylko chcesz – pozwolił zachwycony Ben
-trochę przestawimy meble, na podłodze położy się dywan
-prędko się zabrudzi, bo my chodzimy w kowbojkach – wtrącił Joe
-w kowbojkach?! Po domu?! Nie! Będziecie zakładać papucie, żeby nie brudzić – orzekła Ellen – niedługo będę waszą … hm … matką? Macochą? … w każdym razie czuję się już teraz za was odpowiedzialna. Ty Joe pojedziesz jutro do fryzjera i skrócisz włosy. Czas, żebyś wyglądał jak mężczyzna! – co ty na to Ben?
-masz rację skarbie, masz rację. Joe ma za długie włosy. Zawsze to mówiłem – poparł ją Ben. Joe zmartwiał.
-ty Hoss musisz przejść na dietę. Za dużo ważysz – stwierdziła Ellen – to bardzo niezdrowe. Od dziś koniec z pieczonymi indykami, stekami wołowymi, słodyczami … więcej ryb, nabiału … o tak! Ser będzie doskonały – orzekła mierząc wzrokiem skamieniałego z żałości Hossa.
-tak cukiereczku. Masz rację … Hoss jest nieco za gruby -przytaknął Ben
Adam milczał rozmyślając, co ta żmija dla niego przygotowała.
-Adam – usłyszał – Adam, słyszałam, że masz spory księgozbiór
-owszem, trochę książek mam, a nawet je czytam – potwierdził
-a ta, którą trzymasz na kolanach?
-bardzo ciekawa. Już połowę przeczytałem. To „Klub Pickwicka” – wyjaśnił uprzejmie
-połowę przeczytałeś … to dobrze, a możesz dać mi kilka kartek … z tych przeczytanych? –zapytała
-oczywiście. Przecież Adam nie będzie ci żałował tych kilku kartek-zapewnił ją gorliwie Ben
-kilka kartek? Ależ ja mogę dać ci do czytania całą książkę. Niedługo ją skończę – zdziwił się Adam
-mam czytać książkę? Od tego robią się zmarszczki. Nie, ja chcę je na papiloty … to idealny papier do kręcenia włosów, a ty już je przeczytałeś. Nie są ci potrzebne – wyjaśniła Ellen. Adam lekko poczerwieniał. Napęczniał – wydobył z siebie głuche
-na papiloty? MOJĄ książkę? Nie!!! – krzyknął i wyszedł z pokoju
-chyba się zdenerwował – Adam jest drażliwy na punkcie książek. On je lubi czytać – wyjaśnił równie przygnębiony Joe.
-o! A ja chciałam opróżnić z książek kilka półek i postawić na nich trochę bibelotów. Co ty na to Ben?
-jak sobie życzysz kochanie – znów zagruchał uwodzicielsko Ben- książki się elegancko spakuje i gdzieś postawi, albo chłopcy zawieszą gdzie indziej półki i na nich ustawi się te jego skarby.
Po obiedzie przyszli państwo młodzi przeszli do gabinetu Bena. Synowie przerażeni oczekującymi ich zmianami powtórnie zgromadzili się w salonie.
-Adam! Ona chce mnie zmusić do diety. Odciąć od indyków, steków, słodyczy – zajęczał Hoss – ja tego nie przeżyję – chlipnął
-a mnie wysłała do fryzjera. Chce mnie pozbawić największej ozdoby Ponderosy! Jak ja będę wyglądał z krótkimi włosami – żalił się Joe – stracę cały urok – Adam, podsłuchałem, że ona chce przenieść gdzieś twoje książki … a z jednej z nich zrobić sobie papiloty! Co ty na to?
-a ja zastanawiam się, co opętało naszego tatę?
-jak to co? Chyba kto? To bardzo ładna dziewczyna-zaśmiał się Joe- chociaż ona jest bardziej w moim wieku, niż w wieku pa – dodał obiektywnie – co pa będzie z nią robił?
Adam pomyślał, że on sam z pewnością wiedziałby co zrobić z tą … osobą, ale nie zamierzał dzielić się tymi chęciami z braćmi. To była z pewnością bardzo atrakcyjna, młoda kobieta.
-a ja się zastanawiam, jaki kapelusz będzie musiał nosić pa, żeby ukryć rogi, jakie pewnie mu ta … przyprawi … nie przejdzie przez drzwi bez schylania się – złowieszczo prorokował najstarszy syn. Bracia zamarli ze zgrozy. No tak … plotki z powodu niespodziewanego ślubu pa, zdrady małżeńskie … jak oni się pokażą w Wirginia City? Ile bezczelnych, plotkujących gęb będzie musiał obić Hoss. Osłabiony dietą! I co z kobietami? Przecież kobiet nie będą bić ani nie wyzwą na pojedynek!
-coś cicho się zrobiło w gabinecie – zauważył Joe. Bracia zgodnie i solidarnie zajęli strategiczne miejsce pod drzwiami i z uwagą podsłuchiwali. Rozmowa była bardzo interesująca.
-a jutro pojedziemy do Wirginia City i kupię ci ten wisiorek ze szmaragdem i brylancikami – obiecywał Ben
-Bennie, ty słodziaku! Kochany jesteś! – zapiszczała radośnie Ellen – a mógłbyś … no nie wiem, czy mogę? …
-możesz, wszystko możesz – gruchał Ben. Na moment zapadła cisza przerywana dziwnymi dźwiękami … mlaskania, odsysania … bracia pilnie wytężali słuch
-to Ben, może kupiłbyś ten wisior z akwamaryną i brylancikami … pasuje do moich oczu … a później – (tu nastąpiła kolejna seria mlasków) może na rocznicę dokupisz do kompletu kolczyki i bransoletkę – przymilała się Ellen
-kotku, na rocznicę to ja ci kupię coś ładniejszego. Teraz kupimy ten komplet. Jeśli się podoba mojej pani, to nie ma problemu …
-ona nas puści z torbami – wyszeptał zmartwiały ze zgrozy Adam – i wykończy nam pa
-jak to wykończy nam pa? Otruje go?-zdziwił się Hoss
-on ma na myśli, że przy tej młodej klaczce nasz pa wyciągnie kopyta – Joe przerażony wizją utraty włosów był okrutny – Adam musisz coś zrobić!
-ja?! A co ja mogę? Najwyżej wyjadę do San Francisco
-i zostawisz nas? Swoich braci?
-przyrodnich. Tylko przyrodnich
-Adam! Po powrocie możemy już nie mieć Ponderosy. Żona pa wszystko przepuści na klejnoty i stroje – wieszczył Joe – i braci też możesz nie mieć! Hoss uschnie na tej diecie … a ja … ja utopię się – załkał dramatycznie.
-Adam! Wymyśl coś. Ja nie wytrzymam diety. Ser! Ja nie lubię sera! Od ryb płetwy mi wyrosną!
-Adam! Jeden z nas MUSI ją uwieść! Odbić pa – zawyrokował Joe
-zwariowałeś? Pa będzie smutno
-ale przeżyje. I Ponderosę ocalimy i oszczędzimy pa opinii rogacza – kusił Joe
-to co? Ciągniemy zapałki – ironicznie zaproponował Adam
-nie będzie losowania – orzekł Joe. Hoss potaknął.
-Adam jesteś jedynym człowiekiem w Ponderosie, który może tego dokonać!
-nie zrobię tego pa
-musisz! Hoss nie nadaje się do uwodzenia dam. Ja? Ona mnie lekceważy! – z urazą stwierdził Joe
-Nie! Nie ma mowy!- ostro zaprotestował Adam. Bracia pochylili się przy niewielkiej szczelinie w futrynie drzwi. Słyszeli każde słowo.
-Benny, ja tak bardzo chciałabym mieć buduar – rozmarzyła się Ellen - i sypialnię z ozdobnym łożem. Z baldachimem i ozdobnymi kolumienkami i zasłony w różyczki
-dla mojej księżniczki wszystko - zadeklarował Ben
-a w buduarze toaletkę w wielkim lustrem, z ozdobami z porcelany i flakony z kryształu … takie jakie widziałam na wystawie w Bostonie – entuzjazmowała się Ellen
-wszystko czego pragniesz cukiereczku – obiecał Ben. Zmartwiały ze zgrozy Adam, błyskawicznie podliczający w myśli koszty owych zakupów usłyszał kolejną serię mlasków, cmokań i innych dźwięków.
-pa rzeczywiście ją kocha. Nawet Ja nie całuję się tak dużo w czasie spotkania – podsumował tatę Joe
-co może zrobić z rozsądnego faceta ładna dzierlatka – filozoficznie stwierdził Hoss
-dokładnie tyle, na ile jej pozwoli – przez zaciśnięte zęby wycedził Adam. Przez szparę usłyszał
-Bennie, zauważyłam, że Joe często kładzie nogi na stole. To niedopuszczalne
-tak. Masz rację skarbie. Trzeba zrobić z tym porządek – powtórnie przytaknął Ben
-a! Zmiany w domu … to jutro przeniesiesz książki, a ja tam ustawię swoje drobiazgi
-nie ma sprawy, miodziku – zgodził się Ben.
Adam zacisnął pięści.
-pewnie chciałbyś udusić babę?-zapytał Joe – dlaczego jej przeszkadzają moje nogi na stole? Brat zmierzył go nieżyczliwym wzrokiem. Udusić? Nie. On miałby chęć zrobić coś zupełnie innego, ale co się będzie zwierzał smarkaczowi. Nie jego sprawa!
-nie. Chyba trzeba rozpocząć działania. Decyzję przyspieszyła kolejna seria cmokań, chichot, i inne odgłosy świadczące o tym, że … przyszli państwo młodzi bynajmniej się nie nudzą. Joe z podziwem pokręcił głową. Adam miał coraz bardziej ponurą minę, a Hoss zmartwioną.
Cichutko, na paluszkach odeszli od drzwi. Adam wsiadł na konia i pognał do Wirginia City. Miał tam bardzo ważną sprawę do załatwienia. Nadał telegram do Bostonu i zastrzegł, że osobiście odbierze odpowiedź.
Telegram od przyjaciela przyszedł wieczorem. Adam niecierpliwie rozwinął go. Przeczytał … dwa razy unosząc ze zdziwieniem brwi. To było bardzo dziwne. Niemożliwe! Niemożliwe?
Coś się tu kryło … ale co? Nie pamiętał, żeby kiedykolwiek był tak zaskoczony. Starannie złożył papier i schował go do kieszeni. Wrócił do Ponderosy.
Siedział przy kolacji. Słuchał szczebiotu Ellen, gruchania pa i … milczał. Obserwował ich. Kiedy wyszli do kuchni, bracia znów ustawili się pod drzwiami w nadziei, że coś usłyszą o planach przyszłej pani Cartwright. Rozmowa była typowa dla narzeczonych …
-Benny, ty szatanie – zachichotała Ellen
-cukiereczku! Nic nie może równać się z twoją słodyczą – zapewnił ją Ben. Adam pokręcił głową. Popędził braci na piętro twierdząc, że nieładnie jest podsłuchiwać, a sam podkradł się pod kuchenne okno. Ujrzał ojca i Ellen siedzących przy stole naprzeciwko siebie i jedzących ze smakiem rurki z kremem podane przez Hop Singa.
Ellen co jakiś czas wybuchała perlistym śmiechem, chichotała, wołała „Ben, słodziaku!”, a pa wysysając smakowity krem z rurki odpowiadał jej w podobnym tonie, suto okraszając wypowiedź komplementami. Tajemnicze mlaskania i inne dźwięki pochodziły z pewnością od jedzenia rurek … ale po co? – zastanowił się Adam – wygląda na to, że … nic ich nie łączy, ale za to świetnie się bawią. Naszym kosztem – z goryczą stwierdził Adam-co teraz mamy zrobić? Jak zareagować? Może udawać, że wszystko OK. a sytuacja sama się wyjaśni? . Adam dawno nie miał tak twardego orzecha do zgryzienia. Poszedł do pokoju po gitarę. Zagrał kilka akordów. Potem całą melodię. Hiszpańską.
Ben wyjrzał z kuchni
-Ellen, nie sądzisz, że Adam pięknie gra?
-o! Tak. Bardzo pięknie – zachwyciła się Ellen
-postanowiłem zagrać wam serenadę. Zakochani mają swoje prawa – wyjaśnił z niewinną miną Adam. Po serenadzie zanucił „Early one morning” zadedykowawszy wcześniej tę pieśń pięknej Ellen. Kobieta zarumieniła się i słuchała z zachwytem. Ben obserwował spod oka sytuację i wydawał się bardzo zadowolony.
-ach! To było piękne – westchnęła Ellen
-wszystko dla mojej … przyszłej … -urwał Adam i kpiąco zerknął na pa – pa jest lepszy ode mnie w prawieniu komplementów. Ben chrząknął i stwierdził, ze musi iść do stajni obejrzeć konia. Wprawdzie zwierzę prawie wyzdrowiało, ale dobry gospodarz musi sam dopilnować wszystkiego.
Ellen i Adam zostali sami. Adam odłożył gitarę i podszedł do stojącej przy oknie Ellen.Chwycił ja za rękę. Obrócił i spojrzał w oczy
-co tu się dzieje?-zapytał
-przecież wiesz co. Ben wyjaśnił – odpowiedziała drżącym głosem
Pochylił się nad nią i pocałował.
-Adam … co ty?
-co ja? Ja czekam na wyjaśnienia dlaczego panna, która ukończyła college udaje idiotkę wyrywającą karki z książek, dlaczego szczebiocze jak kokietka, dlaczego członkini towarzystwa czytelniczego w Bostonie chce wyrzucać książki, dlaczego osoba o nienagannej reputacji, ambitna, żyjąca skromnie, pomagająca ludziom nagle staje się pustą lalką rozprawiającą o strojach, biżuterii, meblach, dlaczego znęca się nad moimi braćmi … do tego osoba należąca do amatorskiego kółka teatralnego … dlaczego odgrywa taką rolę? Przecież ty jesteś zupełnie inna!
-skąd wiesz?
-wysłałem telegram do przyjaciela w Bostonie i dostałem odpowiedź. Bardzo mnie zaskoczyła – mruknął i powtórnie pocałował Ellen. Bracia, którzy na paluszkach schodzili ze schodów zamarli.
-mówiłem, że Adam jest niesamowity- szepnął Hoss – ze wszystkim sobie poradzi
--tak, nasz najstarszy brat nie przegrywa. Zwykle nie przegrywa – z nutką zazdrości stwierdził Joe – tylko pa trochę mi żal
-jakoś to przeżyje. Ma nas – z dumą podkreślił Hoss
Na dole nadal trwała interesująca rozmowa przerywana częstymi pocałunkami. Tym razem prawdziwymi!
-usłyszę wyjaśnienia?
-tak … twój tata miał nadzieję, że spodobam się któremuś z was, że będziecie chcieli zapobiec temu ślubowi i … może któryś z was zauważy, że ja, że mnie … - zaczęła jąkać się Ellen
-owszem. JA zauważyłem. Bo co?
-bo ja … jeszcze w szkole – urwała Ellen
-co w szkole? – zdziwił się Adam – przecież ty chodziłaś tam później niż ja
-po lekcjach, kiedy przyszedłeś po Joe, obroniłeś mnie przed młodymi Bonnerami.
-nie pamiętam … a! Było coś takiego … rzeczywiście
-od tej pory jestem w tobie zakochana – szepnęła Ellen i umknęła do ogrodu. Adam popędził za nią. Mieli jeszcze tyle spraw do omówienia. Ben patrzył za nimi z uśmiechem. Podstęp się udał. Ciotka Ellen miała świetny pomysł.


Powyższy tekst jest własnością autorki. Rozpowszechnianie, przetwarzanie i kopiowanie całości lub części powyższego tekstu bez zgody autorki jest niezgodne z prawem. (Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 04.02.1994 r. Dz.U. Nr 24, poz. 83).


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pią 16:02, 05 Maj 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7561
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:47, 05 Maj 2017    Temat postu:

Cytat:
-Musimy wprowadzić pewne zmiany w Ponderosie – zagrzmiał Ben – tak dalej być nie może!

Zabrzmiało złowrogo, niepokojąco, intrygująco. A czymże to chłopcy tak bardzo zdenerwowali Bena?
Cytat:
-Ponderosie potrzeba kobiecej ręki! Porozkładanych damskich drobiazgów, haftowanych cudeniek, figurek porcelanowych w kredensie, ciasteczek wypiekanych delikatnymi kobiecymi rączkami, o tupocie maleńkich dziecięcych stópek nie wspomnę … - rozmarzył się senior rodu

No i wszystko jasne. Teraz wiemy, co Benowi chodzi po głowie.
Chłopcy pomysłem tatusia nie są raczej zachwyceni. Adaś proponuje ojcu kupno figurki porcelanowej – słonia, Hoss wychwala Hop Singa, a Joe przypomina, że jest młody. Jakże ta trójca boi się ożenku niczym diabeł święconej wody

Cytat:
Nie jestem egoistą. Nie prosiłbym was o tak wielkie poświęcenie dla starego ojca – uspokoił ich Ben – miałem na myśli siebie! Cóż, jeśli wy nie chcecie się żenić, to ja muszę to za was zrobić – ogłosił swoją decyzję z satysfakcją obserwując zbaraniały wygląd swoich pociech.

Ach zobaczyć te trzy urocze baranki. Ben musiał mieć niesamowitą satysfakcję, gdy patrzył na wyraz twarzyczek swoich uroczych pociech.

Cytat:
-ty?! Pa?! – braterski chórek zabrzmiał wyjątkowo zgodnie – w twoim wieku … dodali nietaktownie

No to chłopcy poszli po bandzie. Ben nie powinien im tego darować

Cytat:
-zamieszka! Z nami?! W Ponderosie! – bracia niczym chór z greckiej tragedii wygłaszali wyjątkowo zgodnie swoje kwestie –ależ pa! Nie wypada! Bez ślubu?! – zgorszenie synów było widoczne na ich twarzach i w głosie

A im, co się porobiło? Zamierzają pouczać własnego ojca? Stróże moralności się znaleźli

Cytat:
-wyjadę do San Francisco!-postanowił błyskawicznie Adam –no tak, ale … te malutkie dziecięce stopki będą miały udział w Ponderosie. Nasza część się zmniejszy!

Cały Adam! Z jednej strony gotów uciekać, z drugiej nie odda, co jego.

Cytat:
Turkot nadjeżdżającej bryczki zwiastował przybycie gościa. Bracia wyszli przed dom. Nie tyle przez uprzejmość, co ciekawość jak zachowa się ich przyszła mamusia.

Ciekawskie towarzystwo. Zdaje się, że będzie niezła zabawa.

Cytat:
-kilka kartek? Ależ ja mogę dać ci do czytania całą książkę. Niedługo ją skończę – zdziwił się Adam
-mam czytać książkę? Od tego robią się zmarszczki. Nie, ja chcę je na papiloty … to idealny papier do kręcenia włosów, a ty już je przeczytałeś. Nie są ci potrzebne – wyjaśniła Ellen. Adam lekko poczerwieniał. Napęczniał – wydobył z siebie głuche
-na papiloty? MOJĄ książkę? Nie!!! – krzyknął i wyszedł z pokoju

Cała rozmowa Bena i Ellen to prawdziwy majstersztyk. Bawiłam się świetnie, a już reakcja Adama na widmo profanacji JEGO KSIĄŻKI jest przepyszna.

Cytat:
-Adam jesteś jedynym człowiekiem w Ponderosie, który może tego dokonać!

I tu zgadzam się z Joe w całej rozciągłości. Jeśli nie Adam to któż inny może tu pomóc?

Cytat:
Adam wsiadł na konia i pognał do Wirginia City. (…)Nadał telegram do Bostonu i zastrzegł, że osobiście odbierze odpowiedź.
Telegram od przyjaciela przyszedł wieczorem. (…) Nie pamiętał, żeby kiedykolwiek był tak zaskoczony.

Robi się niezwykle ciekawie. Ta odpowiedź faktycznie musiała być niezwykle zaskakująca, bo rzadko kiedy Adaś bywał tak zdziwiony.
Cytat:
Ja czekam na wyjaśnienia dlaczego panna, która ukończyła college udaje idiotkę wyrywającą karki z książek, dlaczego szczebiocze jak kokietka, dlaczego członkini towarzystwa czytelniczego w Bostonie chce wyrzucać książki, dlaczego osoba o nienagannej reputacji, ambitna, żyjąca skromnie, pomagająca ludziom nagle staje się pustą lalką


Adam domagający się wyjaśnień – marzenie. Przesłuchanie Ellen przeprowadził wręcz wzorcowo

Ewelino, cieszę się bardzo, że dołączyłaś do Naszego ogrodu. Twoje opowiadania zawsze poprawiają mi humor. Są świetnie napisane. Lekkie, zgrabne i skrzące się dobrym dowcipem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aga




Dołączył: 08 Maj 2017
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 12:42, 30 Gru 2017    Temat postu:

Ewelina uśmiałam się do łez Very Happy najbardziej ubawiła mnie odpowiedź za tęsknotą Bena do porcelanowych figurek, serwetek, bibelotów.... "my Ci kupimy... my zrobimy, my, my.... Cudownie przedstawiłaś nagłe poczucie utraty poczucia bezpieczeństwa synów... Laughing i to jak próbują przekonać Bena, że oni potrafią idealnie spełnić wszystkie zachcianki Bena....pewnie Joe będzie szył serwetki, a Hoss lepił z gliny porcelanowe figurki Laughing
Oczywiście Adam wykazał się inteligencją i po zebraniu materiału na temat potencjalnej żony Pa z właściwym sobie urokiem zrobił, co zrobił i jeszcze wdzięczność braci dozgonną mieć będzie

Super! Lekkie, zabawne, dowcipne, z odpowiednią intrygą! Hurra Hurra


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Sob 12:44, 30 Gru 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Polanka Eweliny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin