Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Dziewczyna z Georgii
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 55, 56, 57  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:56, 23 Sie 2020    Temat postu:

Bardzo dziękuję za komentarz. Very Happy

Adaś w tym odcinku miał się poczuć taki trochę załapany w pułapkę. Ben, Holly i Matt osaczyli go w dobrze pojętym interesie, choć Holly kierowała się czymś zupełnie innym niż Ben i Matt. W każdym razie bardzo zależy jej na załatwieniu pewnej sprawy, dlatego gotowa jest czekać na Adasia, a nawet podać mu jedzenie.
To, że Adaś po trzech dniach pościgu śmierdział, jak skunks to pewne. Laughing W XIX w. ludzie byli przecież na bakier z czystością. To, że chciał się umyć mogło nawet wywołać zdumienie. Taki trzydniowy nieświeży Adaś i tak przez wielu uznany byłby za przesadnie czystego. Jednak dla dobra opowiadania uznajmy, że standardy higieny były przybliżone do współczesnych, trudno bowiem wyobrazić sobie naszego idola z tłustymi włosami i śladami potu na koszuli. Brrr Laughing

Kolejny odcinek z naszym czyścioszkiem jest w fazie planowania. Mam nadzieję, że jutro zacznę pisać. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 22:24, 23 Sie 2020    Temat postu:

Oj, wyobrazić sobie można. Tylko po co? Idol ma to do siebie, że może być idealny i nic nam w tym nie przeszkodzi Mruga Zwłaszcza tak zwana szara rzeczywistość Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 13:18, 25 Sie 2020    Temat postu:

Masz rację. Idol powinien być nieskazitelny. Very Happy

Ostatnio Aderato zaszalała i fragment wyszedł bardzo długi...


***

Adam z trudem powstrzymał się od trzaśnięcia drzwiami. Owsianka! - pomyślał – też mi coś! Wściekły, zdjął z siebie koszulę i cisnął ją na krzesło. Marzył o gorącej kąpieli, a przez pyskatego rudzielca musiał zadowolić się zimną wodą w miednicy. Prawdę mówiąc zupełnie nie interesowało go, cóż takiego ma mu do powiedzenia panna McCulligen. Odpowiedni czas sobie znalazła– wysyczał, energicznie wycierając się ręcznikiem. Potem, zupełnie odruchowo, sięgnął po flakon wody kolońskiej stojący na półce wiszącej nad stolikiem z miednicą. Odrobinę wylał w zagłębienie dłoni, powąchał, następnie roztarł drugą dłonią i wklepał w policzki oraz szyję. Przeczesał włosy palcami, a spojrzawszy w lustro mruknął: ujdzie. Wreszcie podszedł do szafy, szeroko otworzył jej drzwi i przez chwilę wahał się pomiędzy bordową a czarną koszulą. W końcu, jak zwykle wybrał czarną. Gdy wkładał poły koszuli w spodnie rozległo się pukanie do drzwi i zaraz potem dało się słyszeć cienki głosik Matta.
• Tato, długo jeszcze? Holly powiedziała, żebyś się pośpieszył bo jedzenie ci wystygnie.
Adam przymknął oczy, próbując opanować narastający gniew. Potem otworzył drzwi i zupełnie spokojnie powiedział:
• Jeśli to owsianka, to niech sobie stygnie i tak nie zjem. A jej powiedz… to znaczy powiedz pannie McCulligen, że zaraz schodzę.
• Dobrze, powiem – odparł Matt uważnie przyglądając się ojcu.
• To biegnij.
• Tato?
• Co takiego?
• Dziadek jedzie na północne pastwisko obejrzeć, jak stryjkom idzie praca. No, wiesz z tym nowym ogrodzeniem. Mogę z nim jechać? Proszę, tato – Matti złożył rączki, jak do modlitwy.
• Chcesz mnie zostawić samego? Mowy nie ma.
• Przecież nie będziesz sam. Będzie z tobą Holly – rzekł z miną niewiniątka chłopczyk. - Tato, ja bardzo proszę.
• Mówisz, że twoja Holly będzie mi towarzyszyć. Cóż… jedź – Adam z oporem zgodził się na prośbę syna. Nie uśmiechało mu się sam na sam z pyskatym rudzielcem. Był zmęczony i wszystkiego miał po dziurki w nosie.
• Dziękuję! – krzyknął Matt i objął ojca rączkami w pasie mocno się do niego tuląc.
• Już dobrze – mruknął Adam, zadowolony z tak gwałtownego wybuchu radości synka. - Tylko pamiętaj – przestrzegł – masz słuchać dziadka.
• Będę słuchał – zapewnił Matt, kiwając przy tym energicznie głową. - Tato?
• Co jeszcze?
• Bądź miły dla Holly – poprosił Matt.
• Postaram się – odparł Adam. - A ty, już zmykaj.
Chłopczyk uśmiechnął się i wołając: dziadziu, tata się zgodził, z głośnym tupotem zbiegł po schodach. Po chwili w domu zrobiło się zupełnie cicho. Adam nie mógł już dłużej pozostawiać Holly samej. Z ociąganiem zszedł do salonu. Pierwsze, co rzuciło mu się w oczy to ładnie nakryty stół. Panna McCulligen uśmiechnęła się na jego widok i zażartowała:
• Myślałam, że uciął pan sobie drzemkę.
• Przeszło mi to przez głowę, ale wiedząc, że jest pani w moim domu nie zmrużyłbym oka.
• Pana słowa przyjmuję za dobrą monetę – rzekła Holly. - Proszę usiąść. Zaraz podam panu jedzenie.
• Mam nadzieję, że nie będzie to owsianka – wyraził swe obawy Adam, siadając do stołu.
• A to się okaże – odparła Holly i zniknęła w kuchni. Po chwili wróciła w towarzystwie Hop Singa, który postawił przed Adamem talerz pełen smakowitej, gorącej jajecznicy na bekonie. Do tego koszyczek równo zrumienionych kawałków chleba i osełkę masła. Świeżo zaparzona kawa czekała już w dzbanku. Adam na ten widok uśmiechnął się i już z lepszym humorem zapytał:
• A pani nie zje ze mną?
• Nie jestem głodna – odparła – ale chętnie napiję się kawy, a potem spróbuję muffinek, które Hop Sing wsunął właśnie do pieca.
• O czym chciała pani ze mną porozmawiać? - zagadnął Adam, gdy już zostali sami.
• Wiem, że wziął pan udział w pościgu za Speed’em Monroe.
• Owszem, ale bez spodziewanych efektów – odparł zabierając się do jedzenia. - Jutro, szeryf Coffee oficjalnie powiadomi panią o przerwaniu poszukiwań Speeda. Oczywiście nie znaczy to, że Monroe nie poniesie kary.
• Nie zależy mi na tym – odparła Holly.
• Doprawdy? - Adam był wyraźnie zdziwiony. - Omal pani nie zabił.
• Zgadza się, ale co mi to da, że pan Monroe trafi do więzienia?
• Zadośćuczyni pani cierpieniu i być może ocali innych ludzi, którzy będą mieć nieszczęście znaleźć się na jego drodze – odparł Adam. - A właściwie do czego pani zmierza?
• Chcę pomóc temu człowiekowi.
• Słucham?! Nie wierzę! - wykrzyknął Adam niemal krztusząc się jajecznicą. - Czy pani w ogóle wie, co mówi?
• Oczywiście. Za kogo pan mnie ma? - spytała zaczepnie.
• Już dobrze – odparł Adam. - Przyjmijmy, że znajdziemy Speed’a, i przyjmijmy, że nawet pozwoli sobie pomóc. Jak zamierza pani to osiągnąć?
• A, co by pan powiedział, na wieść, że rozmawiałam z nim.
• Co takiego?! Gdzie i kiedy?!
• Dziś rano w pobliżu rancza mojej cioci. Przyszedł sprawdzić, jak się czuję i przeprosić. Panie Cartwright, to nie jest zły człowiek.
• To pijak. Do tego niebezpieczny.
• To człowiek. Do tego nieszczęśliwy – odparła Holly, naśladując Adama. Jej oczy przy tym rzucały niebezpieczne błyski.
• W porządku, rozumiem. Proszę spokojnie opowiedzieć mi o tym spotkaniu.
• Jak już panu powiedziałam było to rano, zaraz po tym, jak odprowadziłam pana synka. To wtedy Matti poprosił mnie, żebym go odwiedziła, bo czuł się samotny.
• A to mały spryciarz – rzucił Adam.
• Mówił, że pan ściga przestępcę, stryjowie grodzą pastwisko, a dziadek ma wyjątkowo dużo pracy. Był bardzo przekonujący.
• Nie wątpię. Faktycznie mogło mu się nudzić. Wiosna na ranczu to zawsze bardzo pracowity czas. Proszę jednak nie odbiegać od tematu.
• Oczywiście – Holly kiwnęła głową. - Wracając do domu spotkałam pana Monroe. Był w opłakanym stanie, brudny, przerażony. Cały się trząsł. Zaczęliśmy rozmawiać. To bardzo biedny i doświadczony życiem mężczyzna, któremu należy pomóc.
• To uzależniony od whiskey degenerat, a jego miejsce jest w areszcie. Nigdy nie trzeźwieje i jest zagrożeniem dla innych.
• Myli się pan. Wiem, że od chwili wypadku nie miał alkoholu w ustach. Powiedział mi to.
• I pani mu wierzy? Pijak powie wszystko, byle osiągnąć swój cel.
• Ma pan rację, ale trudno jest udawać objawy odstawienia alkoholu, a on je ma.
• Zdziwiłaby się pani, jak sprytni są tacy ludzie. Speed jest jednym z nich.
• Myli się pan – zaprzeczyła z ogromną pasją Holly. - On chce się zmienić i ja mu wierzę. To inteligentny i wykształcony człowiek.
• Jednak nie przeszkodziło mu to, żeby stoczyć się na dno – zauważył Adam.
• Ale nie z własnej woli. Został oszukany, okradziony i pozbawiony pracy. Do tego wisi nad nim dług bankowy, za który wkrótce może trafić do więzienia.
• Czyli i tak czeka go to, co nieuniknione – stwierdził, kończąc jajecznicę, Adam.
• Kawy? - spytała Holly.
• Tak, ale pozwoli pani, że ja naleję – powiedział Adam sięgając po dzbanek z aromatycznym napojem.
• Dziękuję. - Holly uśmiechnęła się, podnosząc do ust napełnioną filiżankę.
• Ależ dobra – rzekł Adam delektując się kawą. - To pani dzieło, prawda? Hop Sing tak dobrej nie parzy.
• Przyznaję, że tak. Choć tyle mogłam dla pana zrobić. Przygotowanie dobrej kawy, to żadna sztuka. Tajemnica tkwi w temperaturze wody, stopniu palenia kawy i tym, jak drobno zostanie zmielona. To naprawdę nic wielkiego. Wrócimy jednak do tematu – rzekła Holly wyglądając, tak jakby miała już przygotowany plan działania.
• Dobrze. To, co pani wymyśliła?
• Powiedziałam panu, że wierzę w słowa pana Monroe i wiem, że jego przeprosiny są szczere. Chcę prosić szeryfa Coffee, aby zaprzestał ścigania pana Monroe. Temu człowiekowi trzeba pomóc i to zaraz, natychmiast.
• Jak pani to sobie wyobraża?
• Byłoby wspaniale, gdyby znalazł się ktoś, kto poręczyłby za niego i dał mu pracę – powiedziała Holly, znacząco spoglądając na Adama.
• Domyślam się, że tym kimś mam być ja.
• Jest pan człowiekiem cieszącym się powszechnym uznaniem i szacunkiem. Poza tym na tak ogromnym ranczu, jak Ponderosa znajdzie się przecież jakieś zajęcie dla pana Monroe.
• Ranczo pani ciotki jest również duże – zauważył Adam. - Nie mógłby pracować u was?
• Pan nie rozumie. Nie chcę i nie mogę o to prosić, ani cioci Emily, ani wujka Raplha. Oni są wściekli na pana Monroe i nie zrozumieliby mnie.
• Mnie też trudno panią zrozumieć – przyznał, westchnąwszy Adam. - To, co pani chce zrobić dla tego człowieka, to albo wielkoduszność, albo głupota.
• Pan Monroe chce się zmienić, a ja zamierzam mu w tym pomóc.
• A więc głupota – mruknął Adam. - Tacy, jak on nie zmieniają się. Wiem, co mówię. Nie powinna pani się w to mieszać.
• A jednak będę. Nawet gdybym miała okazać się głupią i naiwną – rzekła z determinacją w głosie Holly. - Ja naprawdę wierzę, że takiemu człowiekowi, jak pan Monroe można pomóc, tylko trzeba chcieć. Powiem więcej: jemu koniecznie trzeba pomóc. Wszyscy widzą w nim pijaka, a ja zobaczyłam cierpiącego człowieka, który tak bardzo się pogubił, że bez pomocy innych nie wróci do normalnego życia. Dlatego pana pytam, pomoże mu pan?
• Piękna przemowa – Adam pokiwał z uznaniem głową.
• Na pochwałach mi nie zależy. Pomoże pan, czy nie?
• Zastanowię się. Najpierw muszę z nim porozmawiać. Gdzie on jest?
• Powiem, jeśli mi pan obieca, że nie zrobi mu nic złego.
• Obiecuję. To, gdzie go znajdę?
• Na tyłach pańskiej stajni.
• Tu w Ponderosie?
• A, co mówię niewyraźnie? - Holly zaczęła tracić cierpliwość.
• O nie, mówi pani bardzo wyraźnie. Temperamentna z pani osóbka – rzekł Adam, ledwie powstrzymując się od śmiechu.
• Jestem kobietą, a nie „osóbką”, panie Cartwright – rzekła Holly, piorunując go spojrzeniem.
• Proszę wybaczyć, nie chciałem pani urazić – rzekł, czując się nieswojo, Adam. - To gdzie jest ten pani podopieczny?
• Proszę za mną. Zaprowadzę pana.

***

Speed Monroe był wysokim, trzydziestoletnim mężczyzną, który wyglądał na dużo starszego. Ziemista skóra, opuchnięta twarz, tak charakterystyczna dla nadużywających alkoholu nie pozostawiały żadnych złudzeń. Był pijakiem, który od niemal trzech lat nie trzeźwiał. Spał gdzie popadło i żył od jednej flaszki whiskey do drugiej. Lecz wszystko to zmieniło się w chwili, gdy jego wóz potrącił pannę McCulligen. Od tamtej pory, nie wypił ani kropli alkoholu. Przez dwa dni ukrywał się. Był pewien, że ją zabił. Tak bardzo się bał. Wiedział, że ruszyła za nim pogoń. Wiedział też, co go czeka gdy zostanie złapany. Nie wyobrażał sobie życia w więzieniu. Postanowił sam wymierzyć sobie sprawiedliwość. Nikt już więcej nie będzie przez niego płakał. Po nim, również. Rzucenie się w przepaść uznał za najlepsze wyjście z sytuacji. Przed tym jednak chciał się pomodlić. Sam nie wiedział, jak znalazł się w pobliżu rancza Toliverów. I wtedy ją zobaczył. Prowadziła za rączkę małego, wpatrzonego w nią chłopczyka i wyglądała niczym anioł. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów łzy spłynęły mu po policzkach. W miejscu, w którym stał, upadł na kolana i dziękował Bogu za życie tej dziewczyny i za własne ocalenie, które w niej zobaczył. Wtedy też przyrzekł sobie, że zmieni swoje życie i przestanie pić. Gdy po kilkunastu minutach dziewczyna wracała do domu, zastąpił jej drogę i poprosił o rozmowę. Liczył się z tym, że wystraszona, ucieknie na jego widok, ale ona wcale na taką nie wyglądała. Wysłuchała go, a on z całą szczerością opowiedział jej o swoim życiu. O tym, jak ukończył studia i zaczął pracować jako nauczyciel. O swojej bostońskiej, dobrej i zamożnej rodzinie. O rodzicach, dla których jedyny syn był oczkiem w głowie. Gdy zmarli, odziedziczył po nich całkiem spory majątek. Jednak nie chciał porzucać dopiero co objętej posady nauczyciela w Virginia City. I to, jak później się okazało było jego błędem. Początkowo wszystko układało się więcej niż dobrze. Młody nauczyciel szybko zyskał sympatię uczniów i uznanie ich rodziców. Również rada miasta, która go zatrudniła była z niego zadowolona. Tu, w Virginia City poczuł, że jest na właściwym miejscu. Do szczęścia brakowało mu tylko miłej, skromnej żony. Wkrótce los uśmiechnął się do niego i pojawiła się stosowna kandydatka. Na imię miała Cordelia i była córką przedsiębiorcy działającego na terenie całej Nevady. Młodzi szybko przypadli sobie do gustu. Speed nie czekał długo z oświadczynami. Oczywiście został przyjęty. Wraz z Cordelią planował, długie i szczęśliwe życie. Wtedy to, jego przyszły teść zwierzył mu się, że wpadł w chwilowe kłopoty i potrzebuje pieniędzy. Speed z całą ufnością przekazał mu swój majątek, a nawet zaciągnął dla niego pożyczkę w banku. Kilka dni później jego narzeczona i jej ojciec zniknęli. Nikt nie wiedział dokąd wyjechali. Jakiś czas trwało zanim do Speed’a dotarło, że stał się ofiarą oszustwa. Jakby tego było mało, gdy tylko się rozniosło, że jest niewypłacalny, stracił pracę. Próbował odszukać Cordelię i jej ojca, ale nie przyniosło to żadnego skutku. Wrócił więc do Virginia City licząc, że pozwolą mu dalej uczyć. Niestety, jego posada była już zajęta, a bank zaczął dopominać się spłaty kredytu. Nie miał wyjścia. Musiał zacząć zarabiać. Imał się więc różnych zajęć. Pracował w kopalniach, pomagał w sklepie z żelastwem, a nawet w miejskiej stajni, gdzie robił wszystko, nie wyłączając wywozu końskiego łajna. Każdy zarobiony dolar przeznaczał na spłatę długu bankowego. Na szczęście kierownik banku okazał się wyrozumiałym człowiekiem, który jako jeden z nielicznych prawdziwie mu współczuł, tyle tylko, że nie mógł umorzyć pożyczki, którą Monroe zaciągnął. Zaproponował mu, aby spłacał tyle ile będzie mógł. Lecz i to wkrótce okazało się niewystarczające. Speed zaczął pić. Whiskey przynosiła ulgę i na jakiś czas pozwalała mu zapomnieć o problemach, jakie spadły na jego głowę. Oprócz whiskey pojawił się też hazard. W swej naiwności Monroe ufał, że wygra tyle pieniędzy, aby nie tylko spłacić długi, ale też wrócić do dawnego życia. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że te nadzieje były złudne i wciągnęły go w kolejne tarapaty. Wreszcie upadł tak nisko, że ludzie zupełnie się od niego odwrócili. Nie miał pracy i nie miał gdzie mieszkać. W dniu, w którym potrącił Holly, wyjątkowo trafiła mu się okazja zarobienia kilku dolarów. Jeden z ranczerów musiał pilnie zwieść deski na budowę stodoły, a że sam nie mógł tego zrobić zaproponował to Speedowi. Ten oczywiście propozycję przyjął i ze szczęścia natychmiast się upił. To z kolei spowodowało, że umowa z ranczerem wyleciała mu z głowy. Gdy przypomniał sobie spotkaniu z ranczerem był już bardzo spóźniony, dlatego pędził, jak szalony główną ulicą Virginia City. Rudą dziewczynę dostrzegł w ostatniej chwili. Nic nie mógł zrobić. Był pewien, że ja zabił. Nie zatrzymał się jednak. Pędził byle dalej od ludzi, byle tylko ukryć się w bezpiecznym miejscu i uciszyć myśli kołaczące się po jego głowie jednym wciąż powtarzanym słowem: Morderca! Morderca!
W dniu, w którym Speed Monroe postanowił zakończyć swoje marne życie na jego drodze ponownie stanęła Holly. Żywa Holly. Wybaczyła mu i dała nadzieję, dlatego stał teraz na tyłach stajni w Ponderosie. I stałby tak do końca świata, bo ona mu kazała. Dla niego dziewczyna stałą się ostatnią deską ratunku, której z całych sił zamierzał się trzymać.
• Panie Monroe, jest pan tam? - usłyszał głos Holly i odetchnął z ulgą. Szybko, choć z obawą wyszedł zza węgła stajni.
• Jestem – powiedział, trzęsąc się niemiłosiernie. Z niepokojem spoglądał to na dziewczynę, to na jej towarzysza.
• Wiedziałam, że mogę panu ufać – powiedziała z uśmiechem. - Jest ze mną pan Cartwright. Opowiedziałam mu o pana sytuacji i być może będzie miał dla pana pewną propozycję.
• Naprawdę? - spytał z nadzieją Speed i zachwiał się. Adam podtrzymał go i zarządził:
• Ale najpierw musisz coś zjeść. Pewnie dawno nic nie jadłeś?
• Nie, skąd – wyszeptał z zawstydzeniem Monroe. - Panna McCulligen poczęstowała mnie śniadaniem.
• Ale to było rano. Musisz zjeść coś ciepłego i napić się kawy.
• To ja pobiegnę do Hop Singa i powiem, żeby przygotował coś smacznego – zaproponowała Holly i już jej nie było.
• Ale po co ta fatyga? Ja nie mogę… - rzekł łamiącym się głosem Monroe.
• Czego nie możesz? - spytał Adam i po raz pierwszy poczuł litość dla tego mężczyzny. - No, chodźmy do domu. Nie wypada, żeby dama na nas czekała.
• To prawda. – Przyznał Speed i spojrzawszy na Adama spytał: - panie Cartwright, dlaczego pan to robi?
• Co?
• Chce pan ze mną rozmawiać i zaprasza mnie do swojego domu. Przecież pan wie, co zrobiłem i kim jestem.
• Wiem i nawet brałem udział w pościgu za tobą – odparł Adam.
• Może mnie pan wydać – stwierdził Speed trzęsącym się głosem.
• Mogę – przyznał Adam – ale tego nie zrobię.
• Dlaczego?
• Panna McCulligen wybaczyła ci i mnie to wystarcza.

***

• Lepiej pan się czuje? - spytał Adam, gdy Speed Monroe pochłonął dwie porcje jajecznicy i wypił trzy kubki kawy. Wyglądał już znacznie lepiej, choć dłonie wciąż bardzo mu się trzęsły. Mimo, sytuacji w jakiej się znajdował, próbował zachowywać się nienagannie. Tak jakby nagle przypomniał sobie kim był wcześniej. Jego maniery i język zupełnie nie przystawały do jego obecnego wyglądu. Adam musiał przyznać, że zrobiło to na nim spore wrażenie. Nie chciał obdzierać go z resztek dumy, dlatego postanowił mówić mu „pan”. Tymczasem Speed nieśmiało spojrzał na poważnego Adama, a potem na uśmiechającą się ciepło Holly i odrzekł:
• Tak, czuję się dużo lepiej. Dziękuję. Pewnie dziwicie się państwo mojemu apetytowi, ale dawno już nie jadłem takich pyszności.
• Na zdrowie, panie Monroe – rzekła Holly. Speed podziękował jej skinieniem głowy i mocniej zacisnął dłonie na kubku z kawą.
• Skoro lepiej pan się czuje, to porozmawiajmy – zaproponował Adam.
• Jak pan sobie życzy – odparł cicho Speed.
• Powiem wprost – zaczął Adam – panna McCulligen wstawiła się za panem i poprosiła żebym dał panu pracę.
• Doceniam to i jestem pannie McCulligen bardzo wdzięczny. Panu również.
• Mnie nie ma pan jeszcze za co. Ale zostawmy to. Musi pan zrozumieć, że zanim zdecyduję, czy pana zatrudnię, chce mieć pewność, że nie sięgnie pan po alkohol. Dla pijaków w Ponderosie nie ma miejsca.
• Rozumiem i przysięgam, że skończyłem z whiskey.
• Cieszy mnie pana zapewnienie, ale łatwo jest coś obiecać, lecz trudno to dotrzymać – zauważył Adam.
• Wiem i rozumiem, co znaczy przysięga – odparł Speed patrząc Adamowi prosto w oczy.
• To, jak chce pan mnie przekonać, że jej dotrzyma?
• Przede wszystkim nie zamierzam rzucać słów na wiatr. Oczywiście mógłbym powiedzieć panu wszystko, co chciałby pan usłyszeć, ale to nie byłoby w porządku tak w stosunku do pana, jaki i do panny McCulligen. Mogę tylko zapewnić, że będę starał się ze wszystkich sił nie zawieść państwa. Już teraz jestem waszym ogromnym dłużnikiem. Ludzie mają o mnie, jak najgorsze zdanie. I mają rację, bo sam wpakowałem się do tego rynsztoka, ale chcę się z niego wydobyć. Teraz bardziej niż kiedykolwiek.
• Dlaczego? - spytał Adam.
• Bo znalazł się ktoś, kto mimo wszystko uwierzył we mnie – tu Speed z wdzięcznością spojrzał na Holly, a jego głos zadrgał wzruszeniem.
• Panie Monroe, każdemu należy się druga szansa – powiedziała równie wzruszona Holly.
• Dziękuję, panno McCulligen.
• Panie Monroe, przejdźmy więc do rzeczy – zaproponował Adam. - Praca, jaką panu chcę zaproponować nie wymaga wysokich kwalifikacji, ale jest bardzo ciężka. Nie zarobi pan zbyt dużo, ale będzie miał pan dach nad głową, strawę i ciepłe ubranie.
• Nie boję się ciężkiej pracy – zapewnił Speed – i przyjmę każdą.
• Każdą?
• Tak. Ktoś taki, jak ja nie powinien wybrzydzać.
• Dobrze. W takim razie, na początek zostanie pan pomocnikiem poganiacza bydła. Potem, jeśli dobrze będzie się pan sprawował, zostanie pan poganiaczem. Na początek, zapłata to jeden dolar na tydzień.
• Ależ panie Cartwright, to zdecydowanie za mało – wtrąciła Holly głosem pełnym oburzenia.
• Panno McCulligen proszę nie wtrącać się do mojej rozmowy z panem Monroe, bo w przeciwnym razie wyproszę panią stąd.
• Co takiego? - Holly zawrzała oburzeniem.
• To, co pani słyszała. Proszę się nie wtrącać – odrzekł Adam kładąc szczególny nacisk na ostanie zdanie. Gdyby wzrok zabijał, martwy Adam leżałby już u stóp rozwścieczonej dziewczyny. Na szczęście Monroe widząc, co się święci szybko odpowiedział:
• Przystaje na wszystkie pana propozycje, panie Cartwright.
• Rozsądne podejście do sprawy – Adam skinął z zadowoleniem głową. - Omówmy więc wszystkie warunki pana pracy w Ponderosie. Przez pierwszy miesiąc nie dostanie pan wypłaty, co nie znaczy, że w ogóle pan jej nie dostanie. Te pieniądze będą swego rodzaju zabezpieczeniem. Pracę w Ponderosie niech pan potraktuje, jako próbę. Jeśli choćby spojrzy pan w kierunku butelki z whiskey od razu trafi pan w ręce szeryfa Coffee. Czy wyraziłem się jasno?
• Tak – odparł Speed, a dłonie znowu zaczęły mu się trząść.
• Jest więc pan zainteresowany tą posadą?
• Oczywiście. Kiedy mogę zacząć?
• Od zaraz.
• Bardzo się cieszę – powiedział Monroe i po raz pierwszy od początku tej rozmowy lekko się uśmiechnął.
• W takim razie nie marnujmy czasu – Adam wstał od stołu, a Monroe poszedł w jego ślady. - Zaprowadzę pana do naszego zarządcy Freda Berensa. On odpowiada za naszych pracowników. Powie panu, co będzie należeć do pana obowiązków. Dostanie pan czyste ubranie i miejsce do spania. Posiłki są wydawane trzy razy dziennie. Jeśli zajdzie taka potrzeba dostanie pan konia. Dzisiaj proszę dobrze się wyspać, bo jutro pobudka przed piątą. I niech pan pamięta: jeden błąd i wylatuje pan. Wtedy nawet panna McCulligen panu nie pomoże. Rozumiemy się?
• Oczywiście – rzekł Speed i skłoniwszy się dodał: - jeszcze raz państwu dziękuję za daną mi szansę.
• Dziękować będzie pan później. Musimy jeszcze wyjaśnić sobie pewne sprawy, ale to może poczekać. Teraz chodźmy do zarządcy. On już się panem zajmie.
• Powodzenia panie Monroe – rzekła Holly – wiem, że da pan sobie radę.
• Skoro tak pani mówi, to na pewno tak będzie – odparł przepełniony szczęściem Speed.
Tymczasem Adam, jakby przypomniawszy sobie o obecności panny McCulligen, powiedział:
• A pani niech na mnie zaczeka. Musimy jeszcze o czymś porozmawiać. - I nie zważając na to, że Holly chciała coś powiedzieć ruszył do drzwi rzuciwszy przez ramię: - panie Monroe, idziemy.

***


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Wto 21:55, 25 Sie 2020, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:57, 25 Sie 2020    Temat postu:

Długa opowieść i ciekawa, jutro wstawię komentarz.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 10:34, 26 Sie 2020    Temat postu:

Cytat:
Adam z trudem powstrzymał się od trzaśnięcia drzwiami. Owsianka! - pomyślał – też mi coś! Wściekły, zdjął z siebie koszulę i cisnął ją na krzesło. Marzył o gorącej kąpieli, a przez pyskatego rudzielca musiał zadowolić się zimną wodą w miednicy.

Łakomczuch i czyścioszek, jak wynika z jego przemyśleń
Cytat:
Potem, zupełnie odruchowo, sięgnął po flakon wody kolońskiej stojący na półce wiszącej nad stolikiem z miednicą. Odrobinę wylał w zagłębienie dłoni, powąchał, następnie roztarł drugą dłonią i wklepał w policzki oraz szyję. Przeczesał włosy palcami, a spojrzawszy w lustro mruknął: ujdzie. Wreszcie podszedł do szafy, szeroko otworzył jej drzwi i przez chwilę wahał się pomiędzy bordową a czarną koszulą. W końcu, jak zwykle wybrał czarną.

Woda kolońska? Wybór koszuli? I to wszystko po to, żeby błysnąć przed rudzielcem?
Cytat:
• Dziadek jedzie na północne pastwisko obejrzeć, jak stryjkom idzie praca. No, wiesz z tym nowym ogrodzeniem. Mogę z nim jechać? Proszę, tato – Matti złożył rączki, jak do modlitwy.
• Chcesz mnie zostawić samego? Mowy nie ma.
• Przecież nie będziesz sam. Będzie z tobą Holly – rzekł z miną niewiniątka chłopczyk.

Mały spryciarz ... prawie jak tata
Cytat:
• Myślałam, że uciął pan sobie drzemkę.
• Przeszło mi to przez głowę, ale wiedząc, że jest pani w moim domu nie zmrużyłbym oka.
• Pana słowa przyjmuję za dobrą monetę – rzekła Holly. - Proszę usiąść. Zaraz podam panu jedzenie.

Docinki były, owszem, ale jakoś ... przeszły bokiem
Cytat:
Po chwili wróciła w towarzystwie Hop Singa, który postawił przed Adamem talerz pełen smakowitej, gorącej jajecznicy na bekonie. Do tego koszyczek równo zrumienionych kawałków chleba i osełkę masła. Świeżo zaparzona kawa czekała już w dzbanku. Adam na ten widok uśmiechnął się i już z lepszym humorem zapytał:
• A pani nie zje ze mną?

Hm! Przez żołądek do serca ... ciekawe, czego Holly chce od Adama?
Cytat:
...ale co mi to da, że pan Monroe trafi do więzienia?
• Zadośćuczyni pani cierpieniu i być może ocali innych ludzi, którzy będą mieć nieszczęście znaleźć się na jego drodze – odparł Adam. - A właściwie do czego pani zmierza?
• Chcę pomóc temu człowiekowi.

A tutaj go zaskoczyła. Bardzo zaskoczyła
Cytat:
Panie Cartwright, to nie jest zły człowiek.
• To pijak. Do tego niebezpieczny.
• To człowiek. Do tego nieszczęśliwy – odparła Holly, naśladując Adama. Jej oczy przy tym rzucały niebezpieczne błyski.

Cóż, różnią się nie tylko w ocenia Speed'a Monroe
Cytat:
To inteligentny i wykształcony człowiek.
• Jednak nie przeszkodziło mu to, żeby stoczyć się na dno – zauważył Adam.
• Ale nie z własnej woli. Został oszukany, okradziony i pozbawiony pracy. Do tego wisi nad nim dług bankowy, za który wkrótce może trafić do więzienia.

Adam jest surowszy dla Speed'a niż osoba przez niego poszkodowana
Cytat:
• Ależ dobra – rzekł Adam delektując się kawą. - To pani dzieło, prawda? Hop Sing tak dobrej nie parzy.
• Przyznaję, że tak. Choć tyle mogłam dla pana zrobić. Przygotowanie dobrej kawy, to żadna sztuka. Tajemnica tkwi w temperaturze wody, stopniu palenia kawy i tym, jak drobno zostanie zmielona. To naprawdę nic wielkiego.

Chociaż za tę kawę ją docenił
Cytat:
Temu człowiekowi trzeba pomóc i to zaraz, natychmiast.
• Jak pani to sobie wyobraża?
• Byłoby wspaniale, gdyby znalazł się ktoś, kto poręczyłby za niego i dał mu pracę – powiedziała Holly, znacząco spoglądając na Adama.
• Domyślam się, że tym kimś mam być ja.
• Jest pan człowiekiem cieszącym się powszechnym uznaniem i szacunkiem. Poza tym na tak ogromnym ranczu, jak Ponderosa znajdzie się przecież jakieś zajęcie dla pana Monroe.

Po pysznej jajecznicy z bekonem i wypiciu dobrej kawy humor mu się poprawił i oburzenie zmalało. Holly jest bardzo sprytna
Cytat:
Wszyscy widzą w nim pijaka, a ja zobaczyłam cierpiącego człowieka, który tak bardzo się pogubił, że bez pomocy innych nie wróci do normalnego życia. Dlatego pana pytam, pomoże mu pan?
• Piękna przemowa – Adam pokiwał z uznaniem głową.
• Na pochwałach mi nie zależy. Pomoże pan, czy nie?
• Zastanowię się. Najpierw muszę z nim porozmawiać. Gdzie on jest?
• Powiem, jeśli mi pan obieca, że nie zrobi mu nic złego.

Już go prawie przekonała
Cytat:
Był pijakiem, który od niemal trzech lat nie trzeźwiał. Spał gdzie popadło i żył od jednej flaszki whiskey do drugiej. Lecz wszystko to zmieniło się w chwili, gdy jego wóz potrącił pannę McCulligen. Od tamtej pory, nie wypił ani kropli alkoholu. Przez dwa dni ukrywał się. Był pewien, że ją zabił. Tak bardzo się bał. Wiedział, że ruszyła za nim pogoń. Wiedział też, co go czeka gdy zostanie złapany. Nie wyobrażał sobie życia w więzieniu. Postanowił sam wymierzyć sobie sprawiedliwość.

Czyli jednak wypadek go zmienił ... a raczej wzbudził w nim pragnienie zmiany. I dobrze
Cytat:
Gdy po kilkunastu minutach dziewczyna wracała do domu, zastąpił jej drogę i poprosił o rozmowę. Liczył się z tym, że wystraszona, ucieknie na jego widok, ale ona wcale na taką nie wyglądała. Wysłuchała go, a on z całą szczerością opowiedział jej o swoim życiu.

Miał ustabilizowane, spokojne życie. Ale co się wydarzyło, że tak się zmienił?
Cytat:
Na imię miała Cordelia i była córką przedsiębiorcy działającego na terenie całej Nevady. Młodzi szybko przypadli sobie do gustu. Speed nie czekał długo z oświadczynami. Oczywiście został przyjęty. Wraz z Cordelią planował, długie i szczęśliwe życie. Wtedy to, jego przyszły teść zwierzył mu się, że wpadł w chwilowe kłopoty i potrzebuje pieniędzy. Speed z całą ufnością przekazał mu swój majątek, a nawet zaciągnął dla niego pożyczkę w banku. Kilka dni później jego narzeczona i jej ojciec zniknęli. Nikt nie wiedział dokąd wyjechali. Jakiś czas trwało zanim do Speed’a dotarło, że stał się ofiarą oszustwa.

Miał pecha - trafił na parę oszustów
Cytat:
Speed zaczął pić. Whiskey przynosiła ulgę i na jakiś czas pozwalała mu zapomnieć o problemach, jakie spadły na jego głowę. Oprócz whiskey pojawił się też hazard. W swej naiwności Monroe ufał, że wygra tyle pieniędzy, aby nie tylko spłacić długi, ale też wrócić do dawnego życia. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że te nadzieje były złudne i wciągnęły go w kolejne tarapaty. Wreszcie upadł tak nisko, że ludzie zupełnie się od niego odwrócili. Nie miał pracy i nie miał gdzie mieszkać.

Znalazł się na samym dnie
Cytat:
W dniu, w którym Speed Monroe postanowił zakończyć swoje marne życie na jego drodze ponownie stanęła Holly. Żywa Holly. Wybaczyła mu i dała nadzieję, dlatego stał teraz na tyłach stajni w Ponderosie. I stałby tak do końca świata, bo ona mu kazała. Dla niego dziewczyna stałą się ostatnią deską ratunku, której z całych sił zamierzał się trzymać.

Holly zobaczyła w nim nie tylko przestępcę, ale i zagubionego, biednego człowieka
Cytat:
Wyglądał już znacznie lepiej, choć dłonie wciąż bardzo mu się trzęsły. Mimo, sytuacji w jakiej się znajdował, próbował zachowywać się nienagannie. Tak jakby nagle przypomniał sobie kim był wcześniej. Jego maniery i język zupełnie nie przystawały do jego obecnego wyglądu. Adam musiał przyznać, że zrobiło to na nim spore wrażenie. Nie chciał obdzierać go z resztek dumy, dlatego postanowił mówić mu „pan”.

Adam chyba też zmienił swój stosunek do Speed'a
Cytat:
...bo sam wpakowałem się do tego rynsztoka, ale chcę się z niego wydobyć. Teraz bardziej niż kiedykolwiek.
• Dlaczego? - spytał Adam.
• Bo znalazł się ktoś, kto mimo wszystko uwierzył we mnie – tu Speed z wdzięcznością spojrzał na Holly, a jego głos zadrgał wzruszeniem.
• Panie Monroe, każdemu należy się druga szansa – powiedziała równie wzruszona Holly.

Nie usprawiedliwia się, jest wdzięczny ... chyba jego przemiana jest prawdziwa
Cytat:
- Praca, jaką panu chcę zaproponować nie wymaga wysokich kwalifikacji, ale jest bardzo ciężka. Nie zarobi pan zbyt dużo, ale będzie miał pan dach nad głową, strawę i ciepłe ubranie.
• Nie boję się ciężkiej pracy – zapewnił Speed – i przyjmę każdą.
• Każdą?
• Tak. Ktoś taki, jak ja nie powinien wybrzydzać.
• Dobrze. W takim razie, na początek zostanie pan pomocnikiem poganiacza bydła. Potem, jeśli dobrze będzie się pan sprawował, zostanie pan poganiaczem. Na początek, zapłata to jeden dolar na tydzień.

Konkretna, rzeczowa oferta
Cytat:
• Ależ panie Cartwright, to zdecydowanie za mało – wtrąciła Holly głosem pełnym oburzenia.
• Panno McCulligen proszę nie wtrącać się do mojej rozmowy z panem Monroe, bo w przeciwnym razie wyproszę panią stąd.
• Co takiego? - Holly zawrzała oburzeniem.
• To, co pani słyszała. Proszę się nie wtrącać – odrzekł Adam kładąc szczególny nacisk na ostanie zdanie. Gdyby wzrok zabijał, martwy Adam leżałby już u stóp rozwścieczonej dziewczyny. Na szczęście Monroe widząc, co się święci szybko odpowiedział:
• Przystaje na wszystkie pana propozycje, panie Cartwright.

Ufff! Dobrze, że pan Monroe się odezwał, bo już zanosiło się na ostrą kłótnię
Cytat:
Tymczasem Adam, jakby przypomniawszy sobie o obecności panny McCulligen, powiedział:
• A pani niech na mnie zaczeka. Musimy jeszcze o czymś porozmawiać. - I nie zważając na to, że Holly chciała coś powiedzieć ruszył do drzwi rzuciwszy przez ramię: - panie Monroe, idziemy.

A to ciekawe ... o czym chce rozmawiać z Holly?

Kolejna, na szczęście dość długa część opowiadania. Bardzo interesująca. Poznajemy zupełnie innego Speed'a Monroe - nieszczęśliwego pechowca, oszukanego przez zadawałoby się najbliższą osobę. Kobietę z którą chciał związać swoje życie. Na szczęście Holly potrafiła dostrzec w nim resztki człowieczeństwa i postarała się o danie mu szansy na powrót do normalnego życia. Podejrzewam, że i Matt miał swój udział w spisku Very Happy umożliwił jej spokojną rozmowę z Adamem. Bez świadków. Bardzo jestem ciekawa, o czym Adam chce z nią porozmawiać? Chyba nie o panu Monroe. Tak mi się wydaje ... ale to wie tylko autorka. Cóż, czekam na kontynuację ... trochę niecierpliwie ... o czym będą rozmawiać?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 14:52, 26 Sie 2020    Temat postu:

Serdecznie dziękuję za przeczytanie tego wyjątkowo długiego odcinka i ciekawy komentarz. Wspomniałaś, że Matt była małym spiskowcem Very Happy tak, ale zupełnie nieświadomie. Holly mimo młodego wieku ma niezwykłą intuicję do ludzi, z jednym wszakże wyjątkiem - Adama, którego nie potrafi do końca rozszyfrować, i który nieodmiennie ją drażni. Czy rozmowa zapowiedziana przez Adama doprowadzi do porozumienia tych dwojga? Zobaczymy już wkrótce. Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 13:53, 27 Sie 2020    Temat postu:

Odcinek dużo krótszy, ale dość... dynamiczny Mruga Zapraszam Very Happy

***

Holly czekała na Adama i była z siebie niezwykle zadowolona. Wszystko poszło po jej myśli. Prawdę mówiąc to początkowo nie zamierzała prosić Adama o pomoc. Zwróciła się z tym do jego ojca, uznając, że to właśnie Ben, jako właściciel Ponderosy decyduje o wszystkim. Była pewna, że nie odmówi jej zatrudnienia Speed’a. Jak łatwo było przewidzieć Ben uległ urokowi dziewczyny i przystał na jej prośbę, ale pod jednym warunkiem: zgodę na przyjęcie do pracy jej protegowanego miał wyrazić jego najstarszy syn, który na równi z nim odpowiedzialny był za dobór pracowników w Ponderosie. Holly przyjęła to z niejakim niedowierzaniem, ale była tak zdeterminowana, żeby pomóc Speed’owi, że przyjęła warunek Bena. Wiedziała, że Adam to trudny przeciwnik – na tyle już go poznała - ale obiecała sobie, że w niczym nie będzie prowokować upartego Cartwrighta. Co prawda martwiła się trochę obecnością Matta, przy którym nie chciała opowiadać historii pana Monroe, ale okazało się, że zupełnie niepotrzebnie zaprzątała sobie tym głowę. Ben, bowiem postanowił ułatwić jej zadanie i wziął wnuczka na przejażdżkę, na którą zresztą zgodził się niczego nie podejrzewający Adam. Negocjacje z upartym Cartwrightem okazały się, pomijając drobne złośliwości i zgrzyty, całkiem łatwe. Teraz dziewczyna siedziała w fotelu przy kominku i oczekiwała w niemal radosnym nastroju na powrót Adama. W międzyczasie pomogła Hop Singowi posprzątać ze stołu i przygotować smakowity deser w postaci dopiero, co wyjętych z pieca muffinek. Uznała też, że nie zawadzi przygotować kolejnego dzbanka kawy, która wprost idealnie komponowała się z wybornymi ciastkami Hop Singa. Wreszcie drzwi otworzyły się i do domu wszedł Adam. Holly poderwała się z fotela i chciała podejść do mężczyzny, ale jego mina, nie wróżąca nic dobrego, osadziła ją w miejscu. Mimo to Holly zupełnie niezrażona, swobodnym tonem zauważyła:
• Długo pan kazał na siebie czekać. Mam nadzieję, że wszystko poszło po pana myśli.
• Po mojej myśli?! - Adam z niedowierzaniem pokręcił głową. - Czy pani jest głupia, czy taka bezczelna?! - krzyknął.
• O, co panu chodzi?! - Holly natychmiast zjeżyła się gotowa do ataku.
• Jeszcze pani pyta?! Ze Speed’em przyparła mnie pani do muru.
• Ja tego tak nie odbieram – rzekła Holly. - Oboje, pan i ja zrobiliśmy dobry uczynek. Powinien pan być mi wdzięczny, a nie wydzierać się na mnie.
• Wydzierać to ja dopiero się zacznę – zagroził Adam, a wtedy Holly zmieniła taktykę. Przypominając sobie dobrą radę ciotki Emily, że do serca mężczyzny można trafić przez żołądek, schwyciła paterę z ciastkami i zaproponowała: - może muffinkę? Hop Sing dopiero, co wyciągnął je z pieca. Zjadłam jedną – zrobiła zawstydzoną minę – pyszna. Proszę spróbować.
• Niech pani nie robi z siebie słodkiej idiotki – warknął Adam. - To do pani nie pasuje.
• To znaczy, że nie ma pan ochoty na muffinki – stwierdziła odstawiając paterę ze słodkościami na stół.
• Jak pani to zgadła? - Adam nie mógł powstrzymać się od sarkazmu.
• Jestem spostrzegawcza – odrzekła bezczelnym tonem dziewczyna.
• Jak na mój gust aż nadto.
• Nie lubi pan inteligentnych kobiet?
• Lubię, ale pani przekracza wszelkie normy.
• Rozumiem, że o tym chciał pan ze mną porozmawiać, rozkazując mi zaczekać tu na siebie.
• To nie był rozkaz, tylko prośba.
• Doprawdy? A zabrzmiało, jak rozkaz.
• Nie będziemy chyba o to się kłócić.
• Oczywiście, że nie – Holly kiwnęła energicznie głową. Rude, niesforne loki opadły jej zawadiacko na czoło. Adam przez ułamek sekundy poczuł dziwną chęć dotknięcia tych włosów, o barwie żywego ognia. Powstrzymał się jednak i odwróciwszy wzrok przeszedł na drugą stronę stołu.
• To choć w tym jesteśmy zgodni – mruknął.
• Mam się z tego cieszyć? - spytała zaczepnie Holly.
• Jak panie chce – Adam lekceważąco wzruszył ramionami.
• Dość tego, panie Cartwright! - krzyknęła. - Natychmiast niech mi pan powie, o co panu chodzi?!
• Dobrze. Proszę usiąść – Adam wskazał krzesło – bo to, co chcę pani powiedzieć może przyprawić panią o omdlenie.
• Nie jestem taka słabowita, jak pan sobie wyobraża – odgryzła się Holly.
• Siadaj!
• Nie odmówię tak miłemu zaproszeniu – stwierdziła dziewczyna i usiadła przy stole z niewinnym wyrazem twarzy i dłońmi złożonymi na podołku. - To o czym będziemy konwersować?
Adam, wiedząc, że Holly kpi sobie z niego, tym razem nie dał wciągnąć się w wymianę uszczypliwości i powiedział:
• Pani dobrze wie, że postawiła mnie w niezręcznej sytuacji. Wymusiła pani na mnie zatrudnienie Speed’a, choć po tym co zrobił nie zasługiwał na to.
• Jest pan tego pewien?
• Niech pani mi nie przerywa. Powinienem odstawić go do szeryfa Coffee, zwłaszcza, że brałem udział w pogoni. Teraz, mając go w rękach, złamałem swoje zasady.
• Prawo ponad wszystko, prawda?
• Monroe popełnił poważne wykroczenie, za które powinien ponieść karę. Tymczasem za pani sprawą, jego występek zostaje nagrodzony.
• Czy pan czasem nie przesadza, panie Cartwright? Jakoś pana ojciec nie miał z tym problemu – wypaliła. Cisza, jak nastąpiła po tych słowach uprzytomniła Holly, że posunęła się za daleko. Niestety było już za późno.
• A więc to tak – Adam pokiwał głową. - Jest pani bardzo sprytna i nie cofnie się przed niczym, żeby osiągnąć cel. To, że mój ojciec zabrał Matta na przejażdżkę, to pani pomysł?
• Przecenia mnie pan – odparła cicho Holly – ale prawdą jest, że rozmawiałam z pana ojcem, który zgodził się zatrudnić Speed’a Monroe w Ponderosie.
• To do czego ja byłem wam potrzebny? Po co ta cała farsa?
• Pana ojciec bardzo z panem się liczy. Powiedział, że przyjmie Speed’a do pracy, ale tylko wtedy, gdy pan na to się zgodzi.
• I pani postanowiła mnie urobić?
• Nie nazwałabym tak tego.
• A jak? Może lepsze byłoby słowo: manipulacja.
• Teraz pan przesadził. Nigdy nikim nie manipulowałam. Ja naprawdę wierzę Speed’owi i zamierzam mu pomóc. Jeśli nie chce go pan tu w Ponderosie, proszę powiedzieć wprost. Zabiorę go na ranczo mojej ciotki.
• Jeśli się mylę to proszę mnie poprawić, ale godzinę wcześniej zapewniała mnie pani, że ani Emily, ani Ralph nie zgodziliby się na pani pomysł.
• To prawda – przyznała Holly – ale, jeśli wyrzuci pan Speed’a nie będę miała wyjścia i powiem im, co chcę zrobić dla tego człowieka. Przekonam ich, że warto mu zaufać.
• Ciekawe jak? - prychnął Adam.
• To już nie pana sprawa.
• Ma pani rację. Nie moja. Ale niech będzie pani świadoma tego, że o wszystkim poinformuję szeryfa Coffee i to on ostatecznie podejmie decyzję, co do przyszłości pana Monroe.
• Nie zrobi pan tego – Holly pomału wstała z krzesła.
• Muszę. To mój obowiązek.
• W takim razie sama to zrobię.
• Używając swoich sztuczek? - zakpił Adam. Holly zmierzyła go nienawistnym spojrzeniem.
• Idź do diabła, Cartwright! - krzyknęła i zamaszystym krokiem ruszyła do drzwi. Adam nie ruszając się z miejsca rzucił za nią:
• A muffinki pani nie skosztuje?
• Wsadź ją sobie w tyłek! - Holly zupełnie nad sobą nie panując, jak oparzona wyskoczyła z domu Cartwrightów. Łzy wściekłości płynęły jej po policzkach. W tej chwili nienawidziła Adama całym swoim sercem. Obiecała sobie, że jeszcze mu pokaże, co znaczy zadzierać z Holly McCulligen. Tymczasem postanowiła jeszcze tego samego dnia pojechać do Virginia City i wstawić się za Speed’em u szeryfa Coffee. Miała zamiar poinformować go, że nie wnosi skargi na pana Monroe, i że osobiście ręczy za jego chęć zmiany dotychczasowego życia. Była pewna, że szeryf ją zrozumie i przystanie na jej propozycję otoczenia Speed’a szczególną opieką.

***


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 10:08, 28 Sie 2020    Temat postu:

Zdecydowanie bardzo dynamiczny Very Happy
Cytat:
... Ben uległ urokowi dziewczyny i przystał na jej prośbę, ale pod jednym warunkiem: zgodę na przyjęcie do pracy jej protegowanego miał wyrazić jego najstarszy syn, który na równi z nim odpowiedzialny był za dobór pracowników w Ponderosie. Holly przyjęła to z niejakim niedowierzaniem, ale była tak zdeterminowana, żeby pomóc Speed’owi, że przyjęła warunek Bena. Wiedziała, że Adam to trudny przeciwnik – na tyle już go poznała - ale obiecała sobie, że w niczym nie będzie prowokować upartego Cartwrighta.

Adam to bardzo trudny przeciwnik, ale Holly pewnie sobie z nim poradzi ... być może poradzi?
Cytat:
Teraz dziewczyna siedziała w fotelu przy kominku i oczekiwała w niemal radosnym nastroju na powrót Adama. W międzyczasie pomogła Hop Singowi posprzątać ze stołu i przygotować smakowity deser w postaci dopiero, co wyjętych z pieca muffinek. Uznała też, że nie zawadzi przygotować kolejnego dzbanka kawy, która wprost idealnie komponowała się z wybornymi ciastkami Hop Singa.

Brzmi bardzo smakowicie. Rozumiem, że krzątająca się w kuchni Holly ma zdjęty gips i z jej ręką jest wszystko w porządku
Cytat:
• Po mojej myśli?! - Adam z niedowierzaniem pokręcił głową. - Czy pani jest głupia, czy taka bezczelna?! - krzyknął.
• O, co panu chodzi?! - Holly natychmiast zjeżyła się gotowa do ataku.
• Jeszcze pani pyta?! Ze Speed’em przyparła mnie pani do muru.
• Ja tego tak nie odbieram – rzekła Holly. - Oboje, pan i ja zrobiliśmy dobry uczynek. Powinien pan być mi wdzięczny, a nie wydzierać się na mnie.
• Wydzierać to ja dopiero się zacznę – zagroził Adam, a wtedy Holly zmieniła taktykę. Przypominając sobie dobrą radę ciotki Emily, że do serca mężczyzny można trafić przez żołądek, schwyciła paterę z ciastkami i zaproponowała: - może muffinkę?

A ten znowu marudzi ... może mufinka pomoże?
Cytat:
• Dość tego, panie Cartwright! - krzyknęła. - Natychmiast niech mi pan powie, o co panu chodzi?!
• Dobrze. Proszę usiąść – Adam wskazał krzesło – bo to, co chcę pani powiedzieć może przyprawić panią o omdlenie.
• Nie jestem taka słabowita, jak pan sobie wyobraża – odgryzła się Holly.
• Siadaj!
• Nie odmówię tak miłemu zaproszeniu – stwierdziła dziewczyna i usiadła przy stole z niewinnym wyrazem twarzy i dłońmi złożonymi na podołku. - To o czym będziemy konwersować?
Adam, wiedząc, że Holly kpi sobie z niego, tym razem nie dał wciągnąć się w wymianę uszczypliwości i powiedział:
• Pani dobrze wie, że postawiła mnie w niezręcznej sytuacji. Wymusiła pani na mnie zatrudnienie Speed’a, choć po tym co zrobił nie zasługiwał na to.

Zaraz "wymusiła", czepia się dziewczyny, sam zaproponował warunki. Mógł odmówić, to do niego należała decyzja
Cytat:
Teraz, mając go w rękach, złamałem swoje zasady.
• Prawo ponad wszystko, prawda?
• Monroe popełnił poważne wykroczenie, za które powinien ponieść karę. Tymczasem za pani sprawą, jego występek zostaje nagrodzony.
• Czy pan czasem nie przesadza, panie Cartwright?

I wszystko jasne - poszło o Adasiowe zasady
Cytat:
• I pani postanowiła mnie urobić?
• Nie nazwałabym tak tego.
• A jak? Może lepsze byłoby słowo: manipulacja.
• Teraz pan przesadził. Nigdy nikim nie manipulowałam. Ja naprawdę wierzę Speed’owi i zamierzam mu pomóc. Jeśli nie chce go pan tu w Ponderosie, proszę powiedzieć wprost. Zabiorę go na ranczo mojej ciotki.

To też jest wyjście, ale czy najlepsze?
Cytat:
• Idź do diabła, Cartwright! - krzyknęła i zamaszystym krokiem ruszyła do drzwi. Adam nie ruszając się z miejsca rzucił za nią:
• A muffinki pani nie skosztuje?
• Wsadź ją sobie w tyłek! - Holly zupełnie nad sobą nie panując, jak oparzona wyskoczyła z domu Cartwrightów. Łzy wściekłości płynęły jej po policzkach. W tej chwili nienawidziła Adama całym swoim sercem. Obiecała sobie, że jeszcze mu pokaże, co znaczy zadzierać z Holly McCulligen.

Mufinki takie pyszne, a nikt ich nie chce jeść
Cytat:
...postanowiła jeszcze tego samego dnia pojechać do Virginia City i wstawić się za Speed’em u szeryfa Coffee. Miała zamiar poinformować go, że nie wnosi skargi na pana Monroe, i że osobiście ręczy za jego chęć zmiany dotychczasowego życia. Była pewna, że szeryf ją zrozumie i przystanie na jej propozycję otoczenia Speed’a szczególną opieką.

Ciekawe, kto pierwszy dotrze do szeryfa - Holly, czy Adam?

Kolejna część opowieści, pełna emocji, ukrytych pragnień i wątpliwości. Holly w dalszym ciągu nie może dogadać się z Adamem. Wydawałoby się, że są zgodni w kwestii pomocy Speed'owi, a tu okazuje się, że Adam jest niezadowolony, bo ... naruszono jego zasady, twierdzi, że zdecydował wbrew sobie, że nie powinien, że brał udział w pościgu ... przypomina mi to marudzenie przedszkolaka. Jest odpowiedzialnym, dorosłym facetem, zaprawionym w zarządzaniu ranchem. Nieraz musiał podejmować trudne decyzje i moim zdaniem mógł odmówić prośbie Holly, śmiało patrząc w oczy Speed'owi i dziewczynie. Dlaczego tego nie zrobił? To jest pytanie, na które trudno odpowiedzieć. Dlaczego krzyczał na Holly? Być może przy niej tracił pewność siebie ... innego wytłumaczenia nie widzę. Zwykle był grzeczny przy kobietach, no chyba, że go rozzłościłyMoże go zdenerwowała myśl, że uległ manipulacji? On, ten sprytny Cartwright? To niedopuszczalne jestCzekam więc niecierpliwie na kontynuację, w nadziei, że Holly i Adam, tak podobni do siebie wreszcie jakoś dojdą do porozumienia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 23:47, 28 Sie 2020    Temat postu:

Do Adama zaczęło docierać, że Holly znaczy dla niego znacznie więcej niżby chciał się do tego przyznać. Ciężko mu pogodzić się z zupełnie nowym uczuciem, gdy wciąż wspomina Naomi. Do tego sprawa ze Speed'em, w którą czuje się wmanewrowany. Adaś troszkę się pogubił. Cóż, zobaczymy, co zrobi dalej.
Holly jeszcze nosi gips, wszak od wypadku minęły zaledwie trzy dni. W tym krzątaniu pomagał jej Hop Sing, a kawę można zaparzyć jedną ręką. Mruga

Serdecznie dziękuję za miły i ciekawy komentarz. Cieszy mnie, że wyłapujesz takie drobiazgi, jak gips Holly. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 9:56, 29 Sie 2020    Temat postu:

Adam ma problem ... i dobrze, fanfik będzie ciekawszy i bardziej "krwisty" Very Happy
Sama kiedyś, w studenckich czasach nosiłam gips na prawej ręce, przez 8 tygodni! Radziłam sobie z większością czynności.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 13:25, 30 Sie 2020    Temat postu:

Ewelina napisał:
Adam ma problem ... i dobrze, fanfik będzie ciekawszy i bardziej "krwisty" Very Happy


Może bardzo "krwisty" nie będzie Laughing, ale Adam, co może być zaskoczeniem dla jego najbliższych, zacznie zachowywać się nieco dziwnie. Relacje z Holly potraktuje jako plamę na honorze i spróbuje ją zmazać. Cool Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:42, 30 Sie 2020    Temat postu:

Określając fanfik jako "krwisty" miałam na myśli emocje, nie ilość ewentualnych zwłok i okaleczeń SmileLiczę na nietypowe zachowania Adasia Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:16, 30 Sie 2020    Temat postu:

Na "krwiste" emocje możesz liczyć. Very Happy, choć po drodze jakieś okaleczenia pewnie się zdarzą. Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 13:07, 31 Sie 2020    Temat postu:

O tak. Krwisty fanfic to jest to Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 9:10, 02 Wrz 2020    Temat postu:

Nie popędzam, ale ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 55, 56, 57  Następny
Strona 14 z 57

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin