Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Dziewczyna z Georgii
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 32, 33, 34 ... 55, 56, 57  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:17, 25 Kwi 2021    Temat postu:

Przyznam się, że pan Goldblum sprawia mi ogromny problem. Zakładałam, że ta postać ze swej natury będzie zła, ale jak zawsze ciągnie mnie do tego, żeby choć trochę ją usprawiedliwić. Postaram się wkleić nowy odcinek przed środą i wyjaśnić kilka wątków.
Serdecznie dziękuję za wnikliwy i miły komentarz. Biorę się do pracy. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:05, 26 Kwi 2021    Temat postu:

Cytat:
Oczami wyobraźni już widzę Adama przy łożu Holly ... dodam Adama zalanego łzami? Mocno skruszonego.


Ewelino, mam nadzieję, że choć w niewielkiej części uczyniłam zadość Twojemu życzeniu. Mruga


***

Ponderosa. Dom Cartwrightów.

Tej nocy Adam prawie nie spał. Gdy tylko się rozwidniło wstał z łóżka, umył się i ubrał. Potem zajrzał do sypialni syna. Matthew spał, a obok w fotelu drzemała pani Goldblum. Musiała wyczuć, że ktoś zajrzał do pokoju, bo uchyliła powieki, a widząc Adama, uśmiechnęła się i zerknąwszy na wnuka, przyłożyła palec do ust. Po chwili wstała i podeszła do Cartwrighta, pokazując na migi, żeby wyszli na korytarz.
• To nie była dobra noc – rzekła szeptem. - Śniły mu się koszmary i wzywał pannę Holly. Zasnął dopiero nad ranem.
• Trzeba było mnie zawołać.
• Chciałam, ale Matthew poprosił, żebym tego nie robiła. Powiedział, że jesteś zmęczony i powinieneś wypocząć. Bardzo się o ciebie martwił.
Adam nic nie odpowiedział tylko uśmiechnął się. Tymczasem Estera zebrawszy się na odwagę spytała:
• Powiedz mi, jak ma się panna Holly? Wczoraj, gdy wróciłeś do domu nic nie mówiłeś i byłeś bardzo smutny. Nie pytała bym, ale Matthew wciąż o nią dopytuje.
• Bez zmian. Nadal jest nieprzytomna.
• Bardzo mi przykro – rzekła z współczuciem Estera. - Emily na pewno jest zdruzgotana.
• Tak. Bardzo kocha tę dziewczynę – odparł Adam i westchnął.
• Polubiłam Emily. Była dla mnie taka serdeczna. Myślisz, że zgodziłaby się, żebym ją odwiedziła? Może jakoś mogłabym jej pomóc.
• A wie pani, że to doskonały pomysł. Emily przydałoby się wsparcie innej kobiety. Zapytam ją, ale jestem pewien, że nie będzie miała nic przeciwko pani wizycie.
• Dziękuję, Adamie.
• Nie ma za co – odparł i dodał: - a Emily na pewno się ucieszy.
• Mam taką nadzieję. Wiem, że była dobrą przyjaciółką Noemi.
• To prawda – Adam skinął głową – przyjaźniły się. A teraz przepraszam, ale obowiązki wzywają.
• Rozumiem – szepnęła Estera.
• Pani Goldblum, chcę żeby pani wiedziała, że bez względu, jak wszystko się potoczy, tu w Ponderosie jest pani zawsze mile widziana, a ja zawsze gotów jestem udzielić pani pomocy.
• To niezwykle miłe i bardzo dla mnie ważne. Teraz rozumiem Noemi. Nie mogła lepiej wybrać. Jesteś dobrym człowiekiem, Adamie.
• Choć gojem – zażartował, aby ukryć nagłe wzruszenie.
• Tak, choć gojem – Estera cichutko zaśmiała się. Adam zupełnie zaskoczony reakcją, poważnej i raczej oszczędnej w słowach pani Goldblum, stwierdził że ma przed sobą piękną i jeszcze całkiem młodą kobietę.
• Powinna pani odpocząć. Do śniadania jest jeszcze sporo czasu. Proszę iść do siebie, do pokoju i położyć się.
• Ale Matthew… co będzie jak się obudzi? Proszę pozwolić mi przy nim czuwać.
• Dobrze, ale jeśli chce pani odwiedzić Emily, to po śniadaniu musi pani iść spać.
• Będzie tak, jak sobie życzysz – odparła i wróciła do sypialni wnuka.
Tymczasem Adam zbiegł po schodach. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie zajrzeć do kuchni, ale zrezygnował. Kawy równie dobrze może napić się u Toliverów, bo właśnie do nich mimo wczesnej pory, zamierzał się udać. Z patery stojącej na stole wziął dwa jabłka. Założył pas z bronią i sięgnął po kapelusz, po czym cicho otworzył drzwi. Sprężystym krokiem ruszył do stajni. Konie powitały go cichym rżeniem, a Frost wyciągnął do niego głowę, oczekując jakiegoś smakołyku. Adam podał mu jabłko, pogłaskał po szyi, a następnie zajrzał do boksu Karmelka. Kucyk spojrzał na niego bystrymi oczami i podszedł bliżej. Też dostał jabłko. W dziesięć minut później Adam wyprowadził przed stajnię osiodłanego Frosta. Mógł, co prawda iść pieszo do Toliverów, ale po wizycie u nich zamierzał sprawdzić, jak zabezpieczono osuwiska.
• Widzę, że nie możesz spać – stwierdził na widok Adama Ralph.
• Jak Holly?
• Bez zmian. Chodź do kuchni. Napijesz się kawy. Dopiero, co zaparzyłem. Nie minąłeś się przypadkiem z doktorem Martinem?
• Nie – odparł Adam siadając przy stole.
• Dopiero, co od nas wyszedł. Prawie całą noc siedział przy Holly. Dzięki temu Emily trochę się przespała.
• Co powiedział doktor?
• A, co miał powiedzieć? - Ralph ze smutkiem wzruszył ramionami i postawił przed Adamem kubek z kawą. - Jeśli Holly nie obudzi się w ciągu najbliższych godzin, to już się nie obudzi.
• Naprawdę tak powiedział? - Adam ze zgrozą spojrzał na Tolivera.
• Przyznał, że obrażenia głowy są poważniejsze niż mu się wydawało.
• I naprawdę nie można nic zrobić?
• Można tylko czekać i modlić się. Podobno w Filadelfii jest specjalista od takich przypadków… no, wiesz od urazów głowy.
• Neurolog.
• O, właśnie. Nazywa się Silas Weir Mitchell.*)
• To może trzeba go tu przywieźć? - zasugerował Adam.
• O to samo zapytałem – odparł Ralph.
• I?
• Doktor Martin powiedział, że wysłał już do niego telegram, ale czy przyjedzie, to nie wie.
W międzyczasie do kuchni zajrzała Emily. Była wyraźnie zmęczona. Widok Adama przyjęła, jak coś oczywistego. Mężczyźni utkwili w niej wzrok. Ona nic nie mówiąc, wlała do filiżanki kawy i usiadła przy stole, spoglądając przed siebie.
• Kochanie – zaczął niepewnie Ralph – może byś się zdrzemnęła?
• Nie chce mi się spać – odparła – a poza tym Holly mnie potrzebuje.
• Musisz odpocząć. Ja przy niej posiedzę.
• Nie, Ralfi. Ty masz tyle obowiązków. Kury trzeba wypuścić. Koniom dać jeść i wyprowadzić na mały padok. I powinieneś sprawdzić nasze bydło na górnym pastwisku.
• Nie martw się tym. Wszystko jest pod kontrolą.
• To dobrze, Ralfi. Dobrze – Emily westchnęła i przymknęła oczy. Po chwili spojrzała na męża i uśmiechając się smutno, powiedziała: - pójdę do Holly.
• Emily, zaczekaj – rzekł Adam. - Chcę cię o coś zapytać.
• Pytaj - odparła i spojrzała na niego tak, jakby dopiero go zauważyła.
• Pani Goldblum chciałaby was odwiedzić...
• To miłe z jej strony, ale nie mam głowy do podejmowania gości.
• Ona chce ci pomóc przy Holly.
• Nie ma takiej potrzeby. Dam sobie radę – odparła Emily i wyraźnie zdenerwowana dodała: - nie potrzebuję niczyjej pomocy. To moja bratanica i sama o nią zadbam. Nikt mi tu nie jest potrzebny. - Zaszlochała.
Ralph podniósł się z krzesła i podszedłszy do żony, otoczył ją ramionami:
• Kochanie – powiedział – myślę, że pani Goldblum powinna nas odwiedzić. Jest kobietą, która wiele przeszła i jak nikt, zrozumie nas… ciebie.
• Ale…
• Nie ma żadnego „ale”. Nie chcę, żebyś wypadek Holly przypłaciła własnym zdrowiem. Potrzebujemy ciebie. I Holly i ja. Pozwól sobie pomóc. Wydawało mi się, że polubiłaś panią Goldblum. Mówiłaś, że bardzo przypomina ci Naomi. Któż lepiej może pocieszyć niż matka najlepszej przyjaciółki. Emily, proszę zgódź się.
• Masz rację. Potrzebuję kobiecego wsparcia – odparła przez łzy.
• Adamie, słyszałeś? - Ralph spojrzał na siedzącego bez ruchu mężczyznę.
• Tak. Kiedy pani Goldblum może was odwiedzić?
• Może po południu. – Zaproponował Ralph i zwrócił się do żony: - co, ty na to, kochanie?
• Dobrze. Niech przyjdzie. Wiesz, Ralfi, chyba się jednak trochę położę.
• Nareszcie – Toliver westchnął z uczuciem ulgi.
• Tylko, ty musisz posiedzieć przy Holly.
• Ja to zrobię - rzekł Adam.
• Ty? - Emily utkwiła w nim badawczy wzrok. Adam poczuł się tak, jakby zajrzała mu w głąb duszy. Miał wrażenie, że ta kobieta doskonale wie, jakie uczucia nim targają. - Dobrze, idź – powiedziała – i mów do niej. Doktor Martin twierdzi, że to może pomóc.

***

Adam wchodząc do pokoju Holly czuł, jak serce mocno mu bije. Niby wiedział, że stan dziewczyny pozostaje bez zmian, ale jak to bywa w takich sytuacjach, łudził się, że może właśnie w tej chwili Holly otworzy oczy. Rozejrzał się po pokoju. Od poprzedniego wieczoru nic się właściwie nie zmieniło. Przez uchylone okno wpadały promienie słońca, a poranny wietrzyk lekko poruszał firanką. Adam usiadł na krześle przy łóżku Holly. Dziewczyna leżała na wznak. Ramiona miała wyciągnięte wzdłuż tułowia. Spod szarpi, którymi owiniętą miała głowę wysunął się kosmyk rudych włosów. Doktor Martin musiał je ściąć, aby odpowiednio opatrzeć ranę. Adam pomyślał, że Holly nie będzie zadowolona, gdy dowie się, że znowu ma krótkie włosy. Pamiętał, jak bardzo się cieszyła, gdy wreszcie odrosły. Upinała je w zgrabny koczek tuż nad smukłym karkiem. Wpatrując się w jej bladą twarz, Adam pogłaskał delikatnie dłoń dziewczyny, po czym ujął ją w swoją rękę. Tak bardzo pragnął, aby wreszcie się ocknęła. Miał jej tyle do powiedzenia. Dałby wszystko, aby cofnąć czas, choćby do momentu, w którym usłyszał jej wyznanie. Uświadomił sobie, że pojawienie się Holly przywróciło go do życia. Nie mógł i nie chciał jej teraz stracić. Pochyliwszy się, ucałował drobną dłoń dziewczyny, a potem przyłożywszy do niej swój policzek cicho powiedział:
• Obudź się Holly. Proszę, zrób to dla mnie. Wiem, że nie we wszystkim się zgadzamy, ale tym razem posłuchaj mnie i otwórz oczy. Bardzo chcę znowu pokłócić się z tobą, ty rudy, uparty szczeniaku. Matthew tak bardzo za tobą tęskni… wszyscy tęsknią. Proszę postaraj się trochę. Dziewczyna z Georgii nie może tak się poddać. Poza tym muszę wiedzieć, czy się nie przesłyszałem, i czy prawdą jest to, co mi powiedziałaś siedząc w tym przeklętym dole. Bo jeśli jest to prawda, to ja… ja – zniżył głos do szeptu – też ciebie kocham. Holly, obudź się wreszcie, żebym mógł ci to powiedzieć. Broniłem się przed tym uczuciem, ale dłużej już nie mogę. Potrzebuję cię dziewczyno, mój syn też. Obaj chcemy, żebyś była z nami. Holly, proszę… jest tak pięknie, aż chcę się pojechać na piknik, albo wybrać się w góry. Pamiętasz naszą wyprawę górską? Gdyby nie ty, nie dałbym sobie rady z Matthew. Tęsknię za tobą. Holly… proszę, otwórz oczy.
Adam poczuł, jak łzy spływają mu po policzku. Szybko je starł. Mężczyźni przecież nie płaczą. Westchnął ciężko i pokręcił z rezygnacją głową. Nie wierzył, żeby cokolwiek z tego, co powiedział mogło dotrzeć do dziewczyny. Nagle zapragnął uciec z tego pokoju. Bolał go widok Holly przykutej do łóżka i tak bardzo nieobecnej, obcej.
• Może zjesz śniadanie – usłyszał nagle głos Ralpha. - Na pewno nic nie jadłeś.
• Dziękuję, nie jestem głodny. Wybacz, ale pójdę już. Gdyby coś się zmieniło, powiadom mnie – rzekł Adam i nie patrząc na Tolivera wyszedł szybko z sypialni Holly.
W kilka minut później do pokoju zajrzała Emily.
• Miałaś się przespać – rzekł z troską w głosie Ralph.
• Spałam.
• Niecałą godzinę. Tak nie można. Rozchorujesz się.
• Nic mi nie będzie. Adam już poszedł?
Ralph skinął głową i walcząc ze wzruszeniem powiedział:
• Wiesz, że on ją kocha?
• Domyślałam się tego. A ty skąd wiesz?
• Słyszałem, jak jej to wyznał.

***

Jechał na oślep. Byle dalej, od rancza Toliverów, od pokoju w którym leżała Holly. Czuł rozdzierający ból. Znał go doskonale i wiedział czym się kończył. Tak było z Noemi. Czy z Holly będzie tak samo? Nie wiedział, jak długo jechał. Wreszcie zwolnił i rozejrzał się wokół. Był na rozwidleniu dróg. Jedna prowadziła do Reno, druga wprost na ranczo Williamsa. Adam miał już zawrócić, gdy nagle w oddali zauważył grupę jeźdźców. Jechali od strony Virginia City zostawiając za sobą tumany kurzu. Adam wycofał konia, chowając się za przydrożną skałę. W kilka minut później przejechali obok niego. Było ich może dwunastu. Na czele jechał mężczyzna o charakterystycznej, zwalistej sylwetce. Adam poznałby go wszędzie. Odczekał, aż jeźdźcy oddalą się na bezpieczną odległość i ruszył za nimi. Jeśli, jego podejrzenia okażą się słuszne, to zdobędzie dowody przeciwko Williamsowi. Nie pomoże w ten sposób Holly, ale przynajmniej sprawiedliwości stanie się zadość.

***

_________________________________________________________
*) Silas Weir Mitchell (1829 – 1914) amerykański lekarz, neurolg i pisarz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:08, 27 Kwi 2021    Temat postu:

Cytat:
• To nie była dobra noc – rzekła szeptem. - Śniły mu się koszmary i wzywał pannę Holly. Zasnął dopiero nad ranem.
• Trzeba było mnie zawołać.
• Chciałam, ale Matthew poprosił, żebym tego nie robiła. Powiedział, że jesteś zmęczony i powinieneś wypocząć. Bardzo się o ciebie martwił.

Kochany chłopczyk, myśli nie tylko o sobie
Cytat:
Konie powitały go cichym rżeniem, a Frost wyciągnął do niego głowę, oczekując jakiegoś smakołyku. Adam podał mu jabłko, pogłaskał po szyi, a następnie zajrzał do boksu Karmelka. Kucyk spojrzał na niego bystrymi oczami i podszedł bliżej. Też dostał jabłko.

Karmelek umie o siebie zadbać, choć tęskni za Mattem
Cytat:
- Jeśli Holly nie obudzi się w ciągu najbliższych godzin, to już się nie obudzi.
• Naprawdę tak powiedział? - Adam ze zgrozą spojrzał na Tolivera.
• Przyznał, że obrażenia głowy są poważniejsze niż mu się wydawało.
• I naprawdę nie można nic zrobić?
• Można tylko czekać i modlić się. Podobno w Filadelfii jest specjalista od takich przypadków… no, wiesz od urazów głowy.
• Neurolog.
• O, właśnie. Nazywa się Silas Weir Mitchell.*)
• To może trzeba go tu przywieźć? - zasugerował Adam.
• O to samo zapytałem – odparł Ralph.
• I?
• Doktor Martin powiedział, że wysłał już do niego telegram, ale czy przyjedzie, to nie wie.

Adam lubi działać!
Cytat:
• Emily, zaczekaj – rzekł Adam. - Chcę cię o coś zapytać.
• Pytaj - odparła i spojrzała na niego tak, jakby dopiero go zauważyła.
• Pani Goldblum chciałaby was odwiedzić...
• To miłe z jej strony, ale nie mam głowy do podejmowania gości.
• Ona chce ci pomóc przy Holly.
• Nie ma takiej potrzeby. Dam sobie radę – odparła Emily i wyraźnie zdenerwowana dodała: - nie potrzebuję niczyjej pomocy. To moja bratanica i sama o nią zadbam. Nikt mi tu nie jest potrzebny. - Zaszlochała.

Emily jest zrozpaczona, nawet pani Estery nie chce widzieć
Cytat:
• Tylko, ty musisz posiedzieć przy Holly.
• Ja to zrobię - rzekł Adam.
• Ty? - Emily utkwiła w nim badawczy wzrok. Adam poczuł się tak, jakby zajrzała mu w głąb duszy. Miał wrażenie, że ta kobieta doskonale wie, jakie uczucia nim targają. - Dobrze, idź – powiedziała
– i mów do niej. Doktor Martin twierdzi, że to może pomóc.

Tak, Emily z pewnością wie, co czuje Adam ... lepiej niż on sam
Cytat:
Adam pomyślał, że Holly nie będzie zadowolona, gdy dowie się, że znowu ma krótkie włosy. Pamiętał, jak bardzo się cieszyła, gdy wreszcie odrosły. Upinała je w zgrabny koczek tuż nad smukłym karkiem. Wpatrując się w jej bladą twarz, Adam pogłaskał delikatnie dłoń dziewczyny, po czym ujął ją w swoją rękę. Tak bardzo pragnął, aby wreszcie się ocknęła. Miał jej tyle do powiedzenia. Dałby wszystko, aby cofnąć czas, choćby do momentu, w którym usłyszał jej wyznanie.

Było się wtedy odezwać!
Cytat:
Uświadomił sobie, że pojawienie się Holly przywróciło go do życia. Nie mógł i nie chciał jej teraz stracić. Pochyliwszy się, ucałował drobną dłoń dziewczyny, a potem przyłożywszy do niej swój policzek cicho powiedział:
• Obudź się Holly. Proszę, zrób to dla mnie. Wiem, że nie we wszystkim się zgadzamy, ale tym razem posłuchaj mnie i otwórz oczy. Bardzo chcę znowu pokłócić się z tobą, ty rudy, uparty szczeniaku. Matthew tak bardzo za tobą tęskni… wszyscy tęsknią. Proszę postaraj się trochę.

Teraz dopiero sobie uświadomił, jak wiele Holly dla niego znaczy
Cytat:
Bo jeśli jest to prawda, to ja… ja – zniżył głos do szeptu – też ciebie kocham. Holly, obudź się wreszcie, żebym mógł ci to powiedzieć. Broniłem się przed tym uczuciem, ale dłużej już nie mogę. Potrzebuję cię dziewczyno, mój syn też

Rzadko wyznawał komuś miłość, ale kiedy już wyznał, to ...
Cytat:
Tęsknię za tobą. Holly… proszę, otwórz oczy.
Adam poczuł, jak łzy spływają mu po policzku. Szybko je starł. Mężczyźni przecież nie płaczą. Westchnął ciężko i pokręcił z rezygnacją głową. Nie wierzył, żeby cokolwiek z tego, co powiedział mogło dotrzeć do dziewczyny.

Myślę, że jednak trochę dotarło ... tych parę łez mnie satysfakcjonuje
Cytat:
Adam miał już zawrócić, gdy nagle w oddali zauważył grupę jeźdźców. Jechali od strony Virginia City zostawiając za sobą tumany kurzu. Adam wycofał konia, chowając się za przydrożną skałę. W kilka minut później przejechali obok niego. Było ich może dwunastu. Na czele jechał mężczyzna o charakterystycznej, zwalistej sylwetce. Adam poznałby go wszędzie. Odczekał, aż jeźdźcy oddalą się na bezpieczną odległość i ruszył za nimi. Jeśli, jego podejrzenia okażą się słuszne, to zdobędzie dowody przeciwko Williamsowi. Nie pomoże w ten sposób Holly, ale przynajmniej sprawiedliwości stanie się zadość.

Oby Adam nie wpakował się w nowe kłopoty. To jakieś podejrzane typy, a on jest sam!

Kolejna część. Bardzo wzruszająca. Holly nadal nie odzyskuje przytomności. Ciocia Emily, wujek Ralf i Adam rozpaczają z tego powodu. Prognozy są nieciekawe, ale ja nie tracę nadziei, że coś się wydarzy i wyzdrowieje. Zastanawiam się, czy Adam ie pakuje się w kolejne kłopoty. Z jednej strony może zdobyć dowód przeciwko Williamsowi, z drugiej ... może stracić zdrowie, a nawet życie. Zobaczymy, poczekamy ... oby niedługo Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 0:13, 28 Kwi 2021    Temat postu:

Bardzo dziękuję za ciepły komentarz. Very Happy Adam faktycznie trochę ryzykuje śledząc samotnie podejrzanych mężczyzn. Obawiam się, że nie było to z jego strony roztropne. Jeszcze nie wiem, jak potoczy się ten wątek... wszystko w rękach Aderato. Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 0:32, 09 Maj 2021    Temat postu:

***

• Myślałem, że Adam wróci na śniadanie, a tu już prawie obiad i jeszcze go nie ma – rzekł Hoss wyglądając przez okno w salonie.
• Pewnie obiad zje u Toliverów. - Rzucił Joe od niechcenia i dodał: - a tak swoją drogą, to bardzo przejął się tym, co przytrafiło się Holly.
• A ciebie to nie obeszło? - spytał Hoss.
• Oczywiście, że jest mi bardzo przykro z jej powodu. Tylko, czy nie uważasz, że to trochę dziwne, że Adam aż tak bardzo przejmuje się stanem Holly. Gdybym nie wiedział, że nasz brat i panna McCulligen nie przepadają za sobą, pomyślałbym, że coś ich łączy.
• Daj spokój. Wymyślasz. Trudno, żeby Adam nie przejmował się Holly wiedząc, jak bardzo Matthew ją lubi. Jeśli ona… no wiesz, Matti byłby zrozpaczony.
• To prawda. Holly wciąż jest nieprzytomna, a to źle rokuje. Tak podobno mówił doktor Martin.
• A ty niby skąd to wiesz?
• Logan mi powiedział.
• Logan – Hoss, nie wiedzieć czemu, fuknął niezadowolony.
• Nie lubisz go? - Joe z zainteresowaniem spojrzał na brata.
• Ja? No, co ty. Po prostu wolałbym działać, a on kazał nam siedzieć w domu i czekać. Czekać na nie wiadomo co. A może ty wiesz, co mu chodzi po głowie?
• Wiem tyle samo, co i ty – odparł Joe. - Carter jest detektywem i wie, co robi. Może warto, żebyś mu zaufał.
• Ufam mu, ufam – odparł ze zniecierpliwieniem Hoss – tylko, jak pomyślę, że ten Williams może mieć na sumieniu naszego Matta i Holly, to aż mnie korci, żeby mu przyłożyć.
• I dopiero narobiłbyś kłopotów – prychnął Joe. - Poza tym pamiętaj, że sprawa z Goldblumem wciąż jest nie załatwiona. Ciekawe, czy ojcu udało się spotkać z gubernatorem?
• Gdyby tak było, to pewnie by zatelegrafował.
• Masz rację. Trochę mnie to niepokoi – rzekł Joe i umilkł. Wówczas to dało się słyszeć odgłos końskich kopyt. Ktoś wjechał na podwórze. - Zdaje się, że Adam wrócił.
• Nareszcie. Ciekawe, co u Toliverów? - Hoss otworzył drzwi domu i ze zdziwieniem stwierdził, że w jego kierunku zmierza nie Adam, a detektyw Carter. - Logan? Jakie wieści przynosisz?
• I dobre, i złe. Najpierw jednak poczęstujcie mnie czymś do picia. Zaschło mi w gardle – rzekł detektyw zdejmując kapelusz. - Adam jest w domu?
• Nie – odparł Joe podając Loganowi szklaneczkę z whiskey – jest u Toliverów.
• W drodze z Virginia City zajrzałem do nich. Adam był tam rano, ale krótko. Nie wiecie, gdzie pojechał?
• Nie mam pojęcia – odparł kręcąc głową Hoss.
• Może pojechał do szeryfa, żeby porozmawiać z nim o Williamsie – zasugerował Joe.
• W mieście go nie widziałem. Szeryf też nic o nim nie wspominał – Logan odstawił opróżnioną szklaneczkę na stół. - Lepiej byłoby, gdyby nie podejmował żadnych działań na własną rękę. Ten Williams jest jakiś podejrzany.
• Co masz na myśli? - Joe z ciekawością spojrzał na detektywa.
• Pamiętacie, jak wrogo zachowywał się, gdy wspomnieliśmy mu o kopalni?
• Pewnie, że pamiętamy. Przyłożyłeś mu wtedy, tak, że aż echo poszło.
• Dzięki, Joe za uznanie – rzekł Logan. - Teraz jednak, pomyślcie, gdzie mógł się podziać wasz brat?
• Chyba już nie musimy się zastanawiać – rzucił Hoss słysząc jakiś ruch na podwórzu. - Zdaje się, że przyjechał. Zaraz dowiemy się, gdzie był.
I faktycznie po chwili do salonu wszedł Adam. Był wyraźnie zmęczony, a jego ubranie pokryte było kurzem. Na widok braci i Cartera wpatrzonych w niego, spytał:
• O co chodzi? Co tak mi się przyglądacie? Coś z Holly?
• Gdzie byłeś? - spytał bez zbędnych wstępów Hoss.
• Jak to gdzie? Najpierw u Toliverów…
• Tam ciebie nie było – przerwał mu Joe.
• Byłem rano. Posiedziałem u nich trochę, sprawdziłem, co Holly, a potem musiałem coś sobie przemyśleć i…
• pojechałeś do Williamsa – domyślił się Joe. - W pojedynkę. Wiesz, czym to się mogło skończyć?
• Właśnie – Hoss stanął obok Małego Joe. - Mało mamy kłopotów?
• O, co wam znowu chodzi? Jeśli martwicie się o mnie, to zupełnie niepotrzebnie. - Adam wzruszył ramionami. - Idę się odświeżyć, a potem zajrzę do Matthew.
• Zaczekaj – rzekł Logan, wyciągając przed siebie dłoń tak jakby chciał zatrzymać Adama – musimy porozmawiać.
• Coś się stało?
• Jeszcze nie, ale może.
• Dobra, mów – odparł Adam siadając w fotelu.
• Logan przywiózł wieści – wtrącił Hoss.
• Doprawdy? To niech wreszcie je ujawni – rzekł Adam, którego zaczęła irytować rozmowa, z której, jak na razie nic nie wynikało.
• Mam do przekazania dwie wiadomości: pierwsza jest wyśmienita i pochodzi wprost z Carson City – powiedział Logan zupełnie nie przejmując się sarkastyczną uwagą Adama.
• Od ojca? Udało mu się dotrzeć do gubernatora? - spytał podekscytowany Joe.
• Niezupełnie od waszego ojca – zaczął Logan – ale mogę wam powiedzieć, że gubernator cofnął nakaz. Goldblum nie ma żadnych praw do twojego syna, Adamie.
• Bogu dzięki! - wykrzyknął mężczyzna i odetchnął z ulgą. - Ten nakaz to był jakiś przekręt.
• I ja tak myślę. Więcej dowiemy się od waszego ojca, który jutro powinien być w domu.
• To naprawdę wspaniałe wieści – Hoss zatarł dłonie z radości. - Ale wspominałeś coś o tych gorszych. Czego dotyczą?
• Waszego sąsiada, Williamsa. Rozmawiałem z szeryfem Coffee. Nie ma żadnych dowodów na to, że kopalnia, która leży na ziemi Williamsa jest lub była w ostatnim czasie eksploatowana. W świetle prawa temu człowiekowi nie można nic zarzucić. Same domysły, to za mało.
• To co? Mamy czekać, aż ktoś znowu wpadnie do dołu i tym razem się zabije – rzekł podniesionym głosem Joe. - Dobrze wiesz, wszyscy wiedzą, że takie osuwiska nie robią się same. To efekt rabunkowej eksploatacji kopalni, która jakoby od ponad dziesięciu lat jest zamknięta. Nie zdziwiłbym się, gdyby tak naprawdę wciąż działała.
• Te doły to świeża sprawa – zauważył Adam z dziwnym wyrazem twarzy i dodał: - Joe ma rację.
• Słyszysz? Adam też tak uważa - Joe z satysfakcją spojrzał na detektywa.
• Ty coś wiesz? - spytał Logan, kierując pytanie do najstarszego z braci Cartwrightów.
• Być może.
• To mów.
• Najpierw powiedz mi na jakiej podstawie szeryf Coffee twierdzi, że kopalnia nie pracuje?
• Był tam i ustalił, że kopalnia jest zamknięta i odpowiednio zabezpieczona. Nie było żadnych śladów, wskazujących na to, że ktoś tam się kręcił.
• Szeryf Coffee jest bardzo dobrym stróżem prawa, ale i jemu czasem zdarzają się pomyłki – rzekł Adam.
• To oczywiste. Jest przecież tylko człowiekiem.
• Tak – Adam uśmiechnął się. - Nie przedłużając powiem wam, że mam dowody na to, że Williams złamał prawo. Dobry sędzia może wsadzić go na kilka lat do więzienia.
• Dowody? Jakie? - Logan z niedowierzaniem spoglądał na Cartwrighta.
• Jak już wam powiedziałem po wizycie u Toliverów musiałem coś przemyśleć i coś sprawdzić.
• I pojechałeś do kopalni – wtrącił Mały Joe.
• Zamknij się i daj mu mówić – syknął Hoss. Adam uśmiechnął się nieznacznie i powrócił do swej opowieści:
• Joe mówił, że oprócz tego dołu, w który wpadli Matt i Holly są jeszcze dwa podobne. Postanowiłem sprawdzić, czy zostały odpowiednio zabezpieczone. Gdy jechałem drogą do Reno zauważyłem grupę jeźdźców. Wśród nich rozpoznałem Williamsa i jego dwóch synów. Nie chciałem, żeby mnie zauważyli, więc ukryłem się. Gdy przejeżdżali blisko mnie zauważyłem, że pozostali jeźdźcy mieli przytroczone do siodeł lampy górnicze i kilofy. Chyba już wiecie kim byli?
• Jasne. – Joe kiwnął głową i dodał: - ostatnio słyszałem, że znowu zamknięto kolejną kopalnię. Williams nie ma więc problemu w znalezieniu chętnych do pracy w jego kopalni.
• I tu jesteś w błędzie, bo kopalnia nie jest jego własnością. Leży, co prawda na jego ziemi, ale ktoś inny jest jej właścicielem.
• Co ty opowiadasz? Stary Walt Dahlman sprzedał Williamsowi całą farmę.
• Jesteś pewien? - spytał z lekko kpiącym uśmieszkiem Adam. Joe nie nie znosił tych jego ironicznych pytań. Wzruszył więc ramionami i już miał zamiar mu odpowiedzieć w podobnym stylu, gdy Hoss go uprzedził:
• Czekaj Joe, przypominam sobie, że Williams był wściekły na starego Walta. Pamiętam, jak całkiem niedawno nieźle się wstawił i wykrzykiwał, że Dahlman go przechytrzył sprzedając mu wszystko oprócz kopalni. Był pewien, że jest tam srebro, a Walt prędzej czy później pojawi się, żeby je wydobyć. Ludzie mu tłumaczyli, że złoża srebra były tam małe i szybko się wyczerpały, ale on nie chciał nikogo słuchać. Całkiem możliwe, że po cichu zaczął szukać srebra.
• I tu masz słuszność – rzekł Adam. - Trochę tam postałem i tak po kwadransie z kopalni wyszło sześciu mężczyzn brudnych i zmęczonych. To by znaczyło, że dla Williamsa pracuje więcej górników. On wie, że my węszymy i postawił wszystko na jedną kartę. Trzeba zastawić na niego pułapkę, ale do tego potrzeba nam ludzi, no i niezbędna będzie obecność szeryfa.
• Tyle tylko, że szeryf przecież tam był, sprawdził główne wejście do kopalni i dwa techniczne. Według niego były zamknięte i odpowiednio zabezpieczone – powiedział Logan.
• Mówiłeś już o tym, tylko, że wejścia techniczne są trzy, a nie dwa. O tym trzecim nawet ja nie miałem pojęcia, a przecież kiedy byliśmy mali często tam się kręciliśmy. Pamiętasz, Hoss?
• A co mam nie pamiętać? Na wspomnienie lania, jakie ojciec mi spuścił, gdy zgubiliśmy się w kopalni od razu boli mnie tyłek.
• Musieliście nieźle oberwać – zauważył Logan rozbawiony miną Hossa.
• Tylko ja – odparł żałośnie mężczyzna – bo Adam wywinął się naszemu tacie, a gdy wreszcie wrócił do domu, to było już po burzy.
• Sprytnie – Logan pokiwał głową nie przestając się uśmiechać.
• On z nas trzech zawsze był najsprytniejszy. Zwykle to my obrywaliśmy, a Adamowi wszystko uchodziło na sucho – pożalił się Hoss.
• Dobrze, dobrze. Zostawmy te wspominki. Teraz powinniśmy pomyśleć, jak załapać Williamsa na gorącym uczynku – rzekł Adam. - Nie możemy działać na oślep. Musimy poznać ich zwyczaje.
• Co masz na myśli? - spytał Logan.
• Przede wszystkim trzeba ustalić w jakim trybie pracują. To znaczy ile jest zmian, ilu ludzi pracuje pod ziemią i jak długo.
• A po co nam to wiedzieć? - Joe wzruszył ramionami. - Ściągnijmy tu od razu szeryfa i zakończmy całą sprawę.
• Jasne, zrób to – fuknął Adam - a wtedy już niczego Williamsowi nie udowodnimy. Musimy mieć pewność, że i on tam będzie. Jak inaczej udowodnimy, że złamał prawo wchodząc na teren kopalni, która nie jest jego własnością.
• Joe, twój brat ma rację – stwierdził Logan. - Złapanie jedynie górników nic nam nie da. Williams może powiedzieć, że nic nie wiedział o tym, co dzieje się w kopalni, zwłaszcza, że kopalnia do niego nie należy. Musimy przygotować zasadzkę. Williams nie może nam się wywinąć.
• Nie pomyślałem o tym. – Joe podrapał się po głowie.
• Jak zwykle. – Zaśmiał się Hoss i nie robiąc sobie nic z morderczej miny młodszego brata, dodał: - musisz wiedzieć Loganie, że Mały Joe działa szybciej niż myśli.
• A chcesz w zęby? - spytał zaczepnie Mały Joe.
• Panowie, panowie dajcie spokój – rzekł uspokajającym tonem Logan. - Myślę, że powinniśmy ułożyć plan działania. Adamie zechciałbyś jeszcze raz zdać nam relację z tego, co widziałeś.
• Oczywiście. Tak, jak mówiłem... – zaczął i wtedy ktoś załomotał do drzwi.
• A kogóż to znowu niesie? - rzucił Joe.
• Nie pytaj tylko idź i otwórz – powiedział zniecierpliwiony Adam. Po chwili do salonu wpadł Billy, stajenny Toliverów. Zdyszany od szybkiego biegu wykrzyknął:
• Panie Adamie, pan Ralph kazał powiedzieć, żeby pan natychmiast przyszedł!
• Co się stało? - Adam z nieukrywanym przerażeniem zerwał się z fotela.
• Panna Holly… - Billy przerwał, żeby zaczerpnąć powietrza.
• Co? Mów do licha!
• Obudziła się.

***


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Pon 19:29, 10 Maj 2021, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 17:50, 09 Maj 2021    Temat postu:

Super! Komentarz wstawię jutro, bo mam kłopot z klawiaturą Sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 12:43, 10 Maj 2021    Temat postu:

Cytat:
Tylko, czy nie uważasz, że to trochę dziwne, że Adam aż tak bardzo przejmuje się stanem Holly. Gdybym nie wiedział, że nasz brat i panna McCulligen nie przepadają za sobą, pomyślałbym, że coś ich łączy.

Joe jest wyjątkowo mało spostrzegawczy
Cytat:
• Niezupełnie od waszego ojca – zaczął Logan – ale mogę wam powiedzieć, że gubernator cofnął nakaz. Goldblum nie ma żadnych praw do twojego syna, Adamie.
• Bogu dzięki! - wykrzyknął mężczyzna i odetchnął z ulgą. - Ten nakaz to był jakiś przekręt.
• I ja tak myślę. Więcej dowiemy się od waszego ojca, który jutro powinien być w domu.

To bardzo dobra wiadomość, Matt jest bezpieczny
Cytat:
Nie ma żadnych dowodów na to, że kopalnia, która leży na ziemi Williamsa jest lub była w ostatnim czasie eksploatowana. W świetle prawa temu człowiekowi nie można nic zarzucić. Same domysły, to za mało.
• To co? Mamy czekać, aż ktoś znowu wpadnie do dołu i tym razem się zabije – rzekł podniesionym głosem Joe. - Dobrze wiesz, wszyscy wiedzą, że takie osuwiska nie robią się same. To efekt rabunkowej eksploatacji kopalni, która jakoby od ponad dziesięciu lat jest zamknięta. Nie zdziwiłbym się, gdyby tak naprawdę wciąż działała.

I to jest problem, a nawet zagrożenie
Cytat:
• Tak – Adam uśmiechnął się. - Nie przedłużając powiem wam, że mam dowody na to, że Williams złamał prawo. Dobry sędzia może wsadzić go na kilka lat do więzienia.
• Dowody? Jakie? - Logan z niedowierzaniem spoglądał na Cartwrighta.

Adam wie o czym mówi!
Cytat:
Gdy jechałem drogą do Reno zauważyłem grupę jeźdźców. Wśród nich rozpoznałem Williamsa i jego dwóch synów. Nie chciałem, żeby mnie zauważyli, więc ukryłem się. Gdy przejeżdżali blisko mnie zauważyłem, że pozostali jeźdźcy mieli przytroczone do siodeł lampy górnicze i kilofy. Chyba już wiecie kim byli?
• Jasne. – Joe kiwnął głową i dodał: - ostatnio słyszałem, że znowu zamknięto kolejną kopalnię. Williams nie ma więc problemu w znalezieniu chętnych do pracy w jego kopalni.

Z pewnością jechali do tej kopalni ... przecież mieli przy sobie lampy górnicze i kilofy
Cytat:
- Trochę tam postałem i tak po kwadransie z kopalni wyszło sześciu mężczyzn brudnych i zmęczonych. To by znaczyło, że Williams zatrudnił więcej górników. On wie, że my węszymy i postawił wszystko na jedną kartę. Trzeba zastawić na niego pułapkę, ale do tego potrzeba nam ludzi, no i niezbędna będzie obecność szeryfa.
• Tyle tylko, że szeryf przecież tam był, sprawdził główne wejście do kopalni i dwa techniczne. Według niego były zamknięte i odpowiednio zabezpieczone – powiedział Logan.
• Mówiłeś już o tym, tylko, że wejścia techniczne są trzy, a nie dwa. O tym trzecim nawet ja nie miałem pojęcia, a przecież kiedy byliśmy mali często tam się kręciliśmy. Pamiętasz, Hoss?

A to już jest dowód!
Cytat:
• Panie Adamie, pan Ralph kazał powiedzieć, żeby pan natychmiast przyszedł!
• Co się stało? - Adam z nieukrywanym przerażeniem zerwał się z fotela.
• Panna Holly… - Billy przerwał, żeby zaczerpnąć powietrza.
• Co? Mów do licha!
• Obudziła się.

Nareszcie! Oby okazało się, że Holly wraca do zdrowia

Bardzo ciekawy fragment opowiadania. Adam zdobył dowody na udział Williamsa w eksploatacji kopalni i spowodowaniu zagrożenia dla ludzi. Mam nadzieję, że uda się zasadzka i zatrzymanie łobuza. Joe jak zwykle rwie się do działania, a potem myśli ... co Hoss nie omieszkał mu wytknąć Very Happy Adam dowiedział się o uchyleniu nakazu gubernatora. Matt jest więc jest bezpieczny przed zakusami Goldbluma. Nie wiadomo jednak, czy Goldblum odpuści? Może jeszcze będzie knuł? Wiadomo już, że Holly obudziła się ze śpiączki. Mam nadzieję, że to jest dobra wiadomość i dziewczyna odzyska zdrowie. Może Adam zdobędzie się na wyznanie? Mógłby ... Holly przecież to zrobiła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:33, 10 Maj 2021    Temat postu:

Bardzo dziękuję za ciekawy komentarz. Very Happy Zasadzka na razie musi poczekać. Goldblum też. Mruga Adam na skrzydłach miłości mknie do Holly. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5039
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:33, 10 Maj 2021    Temat postu:

Tylko niech Adam się w pośpiechu nie potknie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:42, 10 Maj 2021    Temat postu:

Wszystko jest możliwe. I Adamowi nóżka może się powinąć. Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 11:54, 11 Maj 2021    Temat postu:

Dom Toliverów. W tym samym czasie.

Szum nie pozwalający zebrać myśli to narastał, to znów przycichał. Próbowała unieść się na łokciach, ale zawrót głowy, przyprawiający o mdłości momentalnie ją unieruchomił. Powoli uchyliła powieki, ale natychmiast je zamknęła wydawszy z siebie cichy jęk. Ból spowodowany światłem wywiercił niemal dziurę w jej mózgu. Czyjeś litościwe dłonie otarły jej twarz mokrym ręcznikiem. Z oddali dobiegał czyjś kojący głos. Była pewna, że zna go, ale nie mogła przypomnieć sobie skąd. Chciała zapytać, co się stało, jednak z jej ust wyszedł jedynie dziwny charchot. Ktoś uniósł jej głowę i przytknął krawędź szklanki do jej spierzchniętych, obolałych warg. Spragniona, piła zachłannie. Zakrztusiła się. Nie mogła złapać powietrza, tak, jak wtedy, gdy spadła na nią cała masa czarnej, ciężkiej ziemi. Tylko, gdzie to było, kiedy? Co się z nią dzieje? Dlaczego czuje się, jak uwięziona w własnym ciele. Naprężyła się mocno, boleśnie. Koniecznie chciała wydostać się z tej dziwnej plątaniny nie wiadomo czego, która ją krępowała. Nagle została unieruchomiona. Niemal przemocą otwarto jej usta i dziwny płyn, w którym wyraźnie wyczuła cynamon i goździki*), spłynął po jej gardle. Wkrótce poczuła ogarniającą ją błogość. Nim usnęła wyszeptała cichutko: Braxton. Wiedziała, że z tym imieniem łączyło się poczucie bezpieczeństwa, którego tak bardzo potrzebowała.

***

Adama przepełniała niewysłowiona radość, gdy wraz z Loganem Carterem dotarli na ranczo Toliverów. Od razu skierowali się do ich domu. W salonie przy jednym końcu stołu siedział doktor Martin i coś zapisywał. Przy drugim zaś siedział Ralph Toliver opierając się łokciami o blat stołu. Pochyloną głowę podpierał mocno splecionym dłońmi. Ciężkie westchnienie dobyło się z jego ust. Adam spojrzał porozumiewawczo na Logana. Coś jest nie tak – pomyślał i z drżeniem serca zapytał:
• Ralph, jak ma się Holly? Billy, powiedział, że odzyskała przytomność.
Toliver spojrzał na mężczyznę ciężkim, zmęczonym wzrokiem. Przez chwilę wyglądał tak, jakby z trudem zbierał myśli. Potem uśmiechnął się z przymusem i rzekł:
• Adam, jesteś. Tak, to prawda. Obudziła się, ale… - tu głos mu zadrżał tak, jakby miał się rozpłakać.
• Pozwól, Ralph, ja powiem – zaoferował się doktor Martin. Toliver skinął głową i natychmiast ją pochylił, ale mężczyźni i tak zauważyli łzy w jego oczach. Ten zaprawiony w bojach ranczer płakał.
• Doktorze, czy Holly… czy ona… żyje?
• Tak, żyje – odparł i spojrzawszy na stojących przed nim Adama i Logana, polecił: - usiądźcie.
• Coś jest nie tak - stwierdził Adam, pełen złych przeczuć.
• Niestety, wystąpiły pewne komplikacje.
• Jakie? Niech pan mówi, doktorze!
• Wszystko wskazuje na to, że panna Holly cierpi na rodzaj amnezji.
• Co takiego?! - Adam z niedowierzaniem wpatrywał się w lekarza. - To niemożliwe.
• Przykro mi, ale to prawda. Zupełnie nie pamięta, co się wydarzyło. Nie poznała, ani swojej ciotki, ani wuja. Ta sytuacja ją tak przeraziła, że musiałem je podać laudanum. Cały czas wzywa kogoś o imieniu Braxton.
• To osoba bardzo bliska pannie McCulligen – rzekł milczący do tej pory Logan, podczas gdy Adam zasłonił drżącą dłonią usta.
• Myślę, że czas, aby wyjawić prawdę – powiedział Ralph. - Zwłaszcza doktor powinien wiedzieć. Braxton, to imię nieżyjącego męża Holly. Poległ na wojnie.
Martin, jeśli był zdziwiony tą rewelacją, to nie okazał tego. Lecząc ludzi, niejednokrotnie był powiernikiem ich najskrytszych tajemnic. Mając przeszło trzydziestoletni staż w zawodzie lekarza, niewiele było go w stanie zaskoczyć. Dlatego, tak, jakby nigdy nic rzekł:
• Teraz rozumiem jej zachowanie. Dawno zginął?
• Trzy lata temu.
• To by znaczyło, że wróciła do czasów, gdy jej mąż jeszcze żył.
• Doktorze, czy można to jakoś odwrócić? - spytał z nadzieją w głosie Adam.
• Nie potrafię odpowiedzieć na twoje pytanie. Ludzki mózg jest jedną wielką zagadką. Nie wiem, co tak naprawdę dzieje się w głowie panny… pani Holly. Mogę tylko snuć przypuszczenia i mieć nadzieję, że nie okażą się prawdą.
• Co jej grozi?
• Nie mam sensu, żebym wymieniał teraz wszystkie zagrożenia. Najważniejsze, że obudziła się. Naszą rolą jest zapewnić jej poczucie bezpieczeństwa. Musimy zrobić wszystko, żeby nam zaufała.
• Zaufała? - Adam spojrzał na lekarza zupełnie zdezorientowany – przecież wszyscy, jak tu jesteśmy, chcemy jej dobra.
• My to wiemy, ona nie. Jest przerażona całą tą sytuacją. Nic nie pamięta, brakuje jej słów, wygląda na osobę całkowicie zdezorientowaną. Teraz potrzebny jest jej spokój. Niczego nie można przyśpieszać. Do niczego nie można jej zmuszać. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać. Być może w sprzyjających okolicznościach pamięć powoli zacznie wracać. Na pewno jednak nie nastąpi to w ułamku sekundy. Może być i tak, że nigdy nie odzyska pamięci, a wtedy będziecie musieli pomóc jej wypełnić tę lukę w głowie. To może trwać latami. Musicie też wiedzieć, że po takim urazie głowy, czasem dochodzi do zmiany osobowości.
• Co pan ma na myśli? - spytał Logan.
• Ktoś kto przez takim wypadkiem był energiczny i żywiołowy, po nim może być niezwykle spokojny wręcz apatyczny. Będzie z trudem kojarzyć fakty. Może nadmiernie się złościć, a może wprost przeciwnie, zachowywać się tak, jakby na niczym mu nie zależało. Jak będzie w przypadku pani Holly, nie wiem. Przyszłość pokaże.
Po tych słowach zapadła krótka cisza. Adam czuł się tak, jakby ktoś uderzył go obuchem w głowę. Po chwili, głosem na pozór opanowanym, spytał:
• Mogę ją zobaczyć?
• Owszem, ale później - odparł doktor Martin. - Teraz śpi. Była niespokojna i musiałem podać jej laudanum.
• Tylko przez chwilę.
• Lepiej, nie.
• Niech idzie – rzekł, nieco podniesionym głosem, Ralph. - Nie widzi pan, doktorze, że mu na tym zależy.
Martin rzucił szybkie spojrzenie na Adama i zrozumiał, że tym mężczyzną nie powoduje zwykłe współczucie, czy ciekawość. Skinął głową, a wówczas Cartwright zerwał się z miejsca i ruszył po schodach do sypialni Holly. Przystanął w progu pokoju. Przy łóżku śpiącej dziewczyny siedziała Emily poruszając bezgłośnie ustami. Modliła się. Naraz podniosła głowę. Gdy go ujrzała, uśmiechnęła się smutno, po czym stwierdziła:
• Po twojej minie wnoszę, że już wiesz o jej stanie.
• Doktor Martin mi wszystko powiedział – rzekł Adam, podchodząc bliżej.
• Momentami ma przebłyski, ale bardziej odnoszą się one do jej przeszłości. Mnie nie poznała, tak, jak i Ralpha. Jednak doktor powiedział, że w każdej chwili może to się zmienić.
• Wierzę, że tak się stanie.
• Albo i nie – powiedziała Emily, jakby nie słysząc słów stojącego przy niej mężczyzny. - Cóż zobaczymy. Adamie, mógłbyś przy niej trochę posiedzieć? Muszę przygotować jakiś obiad. Śniadania właściwie nie tknęliśmy.
• Oczywiście. Tyle ile będziesz chciała.
• Dziękuję. Zostaniesz na obiedzie?
• Nie chciałbym robić kłopotu.
• Żaden kłopot – rzekła Emily, wstając z krzesła.
• Ale ja nie jestem sam. Detektyw Carter przyjechał ze mną.
• Dla niego też się znajdzie talerz. Holly, powinna jeszcze długo spać. Gdyby coś cię zaniepokoiło, zawołaj mnie.
• Dobrze – odparł cicho Adam, zajmując miejsce przy łóżku rannej. Emily odruchowo poprawiwszy włosy, spojrzała na niego i z dziwną determinacją w głosie, spytała:
• Kochasz ją?
• Słucham? - Adam, zupełnie zaskoczony tym nieoczekiwanym pytaniem, ze zdumieniem utkwił wzrok w Emily.
• Zadałam proste pytanie i oczekuję szczerej odpowiedzi.
• Kocham… chyba – Adam pochylił głowę.
• Jeśli tylko „chyba”, to wyjdź z mojego domu – powiedziała kobieta, surowym głosem.
• Kocham ją, Emily. Trudno mi się do tego przyznać, ale tak… kocham ją i chciałbym móc jej to powiedzieć.
• W takim razie, liczę, że z twoją pomocą dawna Holly powróci do nas.

***

Poczuła, że ktoś trzymał jej dłoń w swojej ręce. To było takie przyjemne, takie kojące. Znała ten delikatny, pieszczotliwy dotyk. Niczym przebłyski słońca w jej umyśle pojawiły się szczątki wspomnień. Burza, jaskinia i dwa splecione ciała. W jednym z nich rozpoznała siebie, w drugim… nie, nie mogła sobie przypomnieć kim był ten mężczyzna, w którego ramionach czuła się tak bezpiecznie. Bała się otworzyć oczy. Wciąż jeszcze, otumaniona laudanum, była na pograniczu jawy i snu. Przysnęła. Mężczyzna z jaskini znów się pojawił. Nie widziała jego twarzy. Czuła jednak, że jakaś siła przyciąga ją do niego. Gdybyż tylko mogła przypomnieć sobie kim był ten człowiek. Czy powinna się go obawiać, czy wręcz przeciwnie? Na moment uchyliła powieki, ale ostre światło wywołało nieznośny ból, tak jakby ktoś przyłożył do jej głowy rozżarzone do czerwoności żelazo. Skurczyła się w sobie i mocno zacisnęła oczy. Gdzieś z oddali napływał miły, ciepły, uspokajający głos:
• Wszystko będzie dobrze, Holly. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze.
Jak cudownie było wierzyć w to zapewnienie. Tylko, żeby jeszcze mogła przypomnieć sobie czyj głos słyszy. Naraz poczuła na swej dłoni coś miękkiego i ciepłego. Pocałunek? Tak, to Braxton – pomyślała uszczęśliwiona i gwałtownie otworzyła oczy. Jednak zamiast ukochanego męża, pochylał się nad nią zupełnie nieznany jej, ciemnowłosy mężczyzna. Krzyknęła i wyrwała się mu. Przyciskając ręce do piersi z przerażeniem wpatrywała się w nieznajomego.
• Kim pan jest? - spytała nieswoim głosem. - Czy ja pan znam?
• Nazywam się Adam i jestem…
• A tak, przypominam sobie – odetchnęła z ulgą i uśmiechnąwszy się nieznacznie, dodała: - jest pan przyjacielem mojego męża Braxtona. Przywiózł pan od niego wieści?

***
_________________________________________________________
*) Cynamon i goździki są składnikami laudanum. Przepis na laudanum opracował angielski lekarz Thomas Syndenham (1676 r.). Skład laudanum to: sherry, opium, szafran, cynamon i goździki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5039
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:42, 11 Maj 2021    Temat postu:

Końcówka podbijająca ciśnienie... na pewno ciśnienie Holly, ale i Adama. Trudno będzie na pewno powiedzieć Holly prawdę. A jej trudno będzie prawdę uznać... co będzie dalej?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:09, 11 Maj 2021    Temat postu:

I tu powstał problem. Aderato przegięła i teraz siedzi i zastanawia się, jak wybrnąć z tej sytuacji. Jakieś sugestie? Będę wdzięczna.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:43, 11 Maj 2021    Temat postu:

Cytat:
Pochyloną głowę podpierał mocno splecionym dłońmi. Ciężkie westchnienie dobyło się z jego ust. Adam spojrzał porozumiewawczo na Logana. Coś jest nie tak – pomyślał i z drżeniem serca zapytał:
• Ralph, jak ma się Holly? Billy, powiedział, że odzyskała przytomność.

A tak się cieszył
Cytat:
• Wszystko wskazuje na to, że panna Holly cierpi na rodzaj amnezji.
• Co takiego?! - Adam z niedowierzaniem wpatrywał się w lekarza. - To niemożliwe.
• Przykro mi, ale to prawda. Zupełnie nie pamięta, co się wydarzyło. Nie poznała, ani swojej ciotki, ani wuja. Ta sytuacja ją tak przeraziła, że musiałem je podać laudanum. Cały czas wzywa kogoś o imieniu Braxton.
• To osoba bardzo bliska pannie McCulligen – rzekł milczący do tej pory Logan, podczas gdy Adam zasłonił drżącą dłonią usta.

A to pech! Zdawałoby się, że wszystko będzie dobrze, a tu amnezja
Cytat:
Jest przerażona całą tą sytuacją. Nic nie pamięta, brakuje jej słów, wygląda na osobę całkowicie zdezorientowaną. Teraz potrzebny jest jej spokój. Niczego nie można przyśpieszać. Do niczego nie można jej zmuszać. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać. Być może w sprzyjających okolicznościach pamięć powoli zacznie wracać. Na pewno jednak nie nastąpi to w ułamku sekundy. Może być i tak, że nigdy nie odzyska pamięci, a wtedy będziecie musieli pomóc jej wypełnić tę lukę w głowie. To może trwać latami.

To bardzo groźnie brzmi
Cytat:
• Momentami ma przebłyski, ale bardziej odnoszą się one do jej przeszłości. Mnie nie poznała, tak, jak i Ralpha. Jednak doktor powiedział, że w każdej chwili może to się zmienić.
• Wierzę, że tak się stanie.
• Albo i nie – powiedziała Emily, jakby nie słysząc słów stojącego przy niej mężczyzny. - Cóż zobaczymy. Adamie, mógłbyś przy niej trochę posiedzieć? Muszę przygotować jakiś obiad. Śniadania właściwie nie tknęliśmy.

Emily jest bardzo dzielna
Cytat:
Emily odruchowo poprawiwszy włosy, spojrzała na niego i z dziwną determinacją w głosie, spytała:
• Kochasz ją?
• Słucham? - Adam, zupełnie zaskoczony tym nieoczekiwanym pytaniem, ze zdumieniem utkwił wzrok w Emily.
• Zadałam proste pytanie i oczekuję szczerej odpowiedzi.
• Kocham… chyba – Adam pochylił głowę.
• Jeśli tylko „chyba”, to wyjdź z mojego domu – powiedziała kobieta, surowym głosem.
• Kocham ją, Emily. Trudno mi się do tego przyznać, ale tak… kocham ją i chciałbym móc jej to powiedzieć.
• W takim razie, liczę, że z twoją pomocą dawna Holly powróci do nas.

Jak zwykle Emily ma rację, Adam wreszcie określił swoje uczucie
Cytat:
Wciąż jeszcze, otumaniona laudanum, była na pograniczu jawy i snu. Przysnęła. Mężczyzna z jaskini znów się pojawił. Nie widziała jego twarzy. Czuła jednak, że jakaś siła przyciąga ją do niego. Gdybyż tylko mogła przypomnieć sobie kim był ten człowiek. Czy powinna się go obawiać, czy wręcz przeciwnie? Na moment uchyliła powieki, ale ostre światło wywołało nieznośny ból, tak jakby ktoś przyłożył do jej głowy rozżarzone do czerwoności żelazo. Skurczyła się w sobie i mocno zacisnęła oczy. Gdzieś z oddali napływał miły, ciepły, uspokajający głos:
• Wszystko będzie dobrze, Holly. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze.

Holly pamięta nie tylko Braxtona, to, co zaszło w jaskini również pojawia się w jej pamięci
Cytat:
Jednak zamiast ukochanego męża, pochylał się nad nią zupełnie nieznany jej, ciemnowłosy mężczyzna. Krzyknęła i wyrwała się mu. Przyciskając ręce do piersi z przerażeniem wpatrywała się w nieznajomego.
• Kim pan jest? - spytała nieswoim głosem. - Czy ja pan znam?
• Nazywam się Adam i jestem…
• A tak, przypominam sobie – odetchnęła z ulgą i uśmiechnąwszy się nieznacznie, dodała: - jest pan przyjacielem mojego męża Braxtona. Przywiózł pan od niego wieści?

Niezupełnie trafione, ale ... jest szansa, że uporządkuje sobie pamięć ... może nie od razu, ale ...

Kolejna część opowiadania. Bardzo emocjonująca i trzymająca w napięciu. Holly wybudziła się, ale niestety straciła pamięć. Częściowo, ale i to na razie stwarza problemy. Nie wiadomo, czy Holly odzyska pamięć, czy zmieni się jej charakter, bo i tak bywa w takich przypadkach. Adam ma więc powody do zmartwienia. Holly ma przebłyski wydarzeń z przeszłości, przypomina sobie mężczyznę z jaskini, ale nie pamięta jego twarzy. Może po jakimś czasie, uporządkuje sobie wspomnienia i te z czasu jej małżeństwa i te z jaskini. Myślę, że zakochany Adam jej w tym pomoże. Czekam na kontynuację i mam nadzieję dobre wieści.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:51, 12 Maj 2021    Temat postu:

Serdecznie dziękuję, za miły komentarz. Very Happy Cóż, przed Adamem duże wyzwanie. Zobaczymy, jak sobie z nim poradzi. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 32, 33, 34 ... 55, 56, 57  Następny
Strona 33 z 57

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin