Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Już nic nas nie łączy...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 44, 45, 46  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5361
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:17, 26 Cze 2024    Temat postu:

Scysja jest już napisana... To zależy ile teraz uda mi się napisać na temat potańcówki. Czyli będzie to najpewniej nie ten odcinek, tylko następny Mruga

Choć wiesz, wielką kłótnią to ja bym tego nie nazwała...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Senszen dnia Śro 19:19, 26 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7585
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:35, 26 Cze 2024    Temat postu:

Wystarczy mała sprzeczka, byle potem było długie godzenie się. Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7585
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:37, 26 Cze 2024    Temat postu:

2.

Candy Canaday ściągnął lejce i konie posłusznie stanęły. Zaciągnął hamulec i lekko zeskoczył z wozu na ziemię. Podszedł do jednego z koni, który w drodze jakby utykał i uważnie przyjrzał się prawej nodze zwierzęcia. Delikatnie przeciągnął po niej dłonią. Na wysokości nadpęcia lekko ją ucisnął. Na szczęście miejsce to nie było w żaden sposób zmienione, ani bolesne. Koń stał spokojnie w przeciwieństwie do swojego towarzysza, który co i raz wyciągał głowę w kierunku poidła.
- Wiem, wiem, mnie też chce się pić – zamruczał mężczyzna, sięgając po wiadro stojące przy poidle. Zaczerpnął z niego wody i podsunął pod pysk najpierw temu najbardziej spragnionemu, a potem jego dużo spokojniejszemu koledze. - To musi wam wystarczyć. - stwierdził i kątem oka zauważył, że z domu wyszedł jeden z braci Cartwrightów. - Teraz muszę rozładować wóz, ale najpierw czeka mnie przeprawa z tym narwańcem.
Owym narwańcem był nie kto inny, jak Joseph, najmłodszy z synów Ben Cartwrighta. Średniego wzrostu, o szczupłej sylwetce z burzą kręconych, siwiejących włosów, wciąż mógł się podobać kobietom, gdyby tylko chciał, ale wszystko wskazywało na to, że już nie chciał. Kobiety traktował przedmiotowo. Potrzebne mu były tylko w jednym celu. Jak każdy normalny mężczyzna miał swoje potrzeby, dlatego też, gdy bardzo go przypiliło jechał do Virginia City, Reno, Carson City, a nawet do San Francisco i tam oddawał się cielesnym uciechom. Ze względu na ojca starał się być dyskretny, ale i tak wszyscy widzieli, że Mały Joe jest stałym bywalcem domów uciech. Tu należy nadmienić, że od kilku ładnych lat nikt nie ośmielił się tak do niego zwrócić. Kiedyś jeden podpity górnik zaczął się wyśmiewać z jego przezwiska. To doprowadziło Joseph’a do furii i niemal skatował biedaka do nieprzytomności. Świadkowie tego zajścia byli wstrząśnięci, bowiem Joe nigdy dotąd nie reagował aż tak agresywnie na komentarze pod swoim adresem. Niewiele brakowało, a trafiłby do więzienia i tylko polubownemu załatwieniu sprawy i wypłaceniu wysokiego odszkodowania młody Cartwright zawdzięczał wolność. Po tym incydencie ludzie woleli z nim nie zadzierać. Nawet w rozmowach między sobą rzadko używali jego przezwiska, zachodząc w głowę, co takiego stało się z tym trochę narwanym, ale skądinąd życzliwym człowiekiem.
Tymczasem Joseph szybkim krokiem podszedł do zarządcy Ponderosy. Nie ukrywając swej wściekłości, rzucił:
- Długo kazałeś na siebie czekać. Dochodzi siódma. Gdzie włóczyłeś się przez tyle czasu?!
- Po pierwsze, nie podnoś głosu, bo płoszysz konie – zaczął ze stoickim spokojem Candy – po drugie załatwiałem sprawy, które mi zleciłeś, a po trzecie jestem za bardzo zmęczony, żeby wdawać się z tobą w kłótnię.
- To znaczy, że nie dowiem się, co robiłeś w mieście?
- Gdybym był złośliwy i podły, powiedziałby, że na pewno nie to, co ty zwykłeś robić – tu Candy uśmiechnął się ironicznie.
- Nie pogrywaj sobie ze mną Canaday, bo może to się dla ciebie źle skończyć.
- Grozisz mi?
- Tylko ostrzegam.
- W takim razie czuję się ostrzeżony – Candy parsknął cichym śmiechem.
- Właśnie widzę, jak bardzo się przejąłeś, ale uważaj, bo…
- Bo? - przerwał mu zarządca – wyrzucisz mnie z tej roboty? Już próbowałeś.
- Nadal mogę to zrobić – warknął Joseph – a wtedy, jak utrzymasz tę swoją słodką rodzinkę?
- Od mojej rodziny trzymaj się z dala. Na mnie możesz się wyżywać, ale od Indii i dzieci wara.
- Bohater się znalazł - zakpił Cartwright, a Canaday ostatkiem sił powstrzymał się od ciętej riposty. - Dość tego dobrego. Mów, czy Hooper udzieli mi kredytu?
- Jedynie pod zastaw stada, a jeszcze lepiej całego rancza.
- To sukinsyn – Joe zacisnął lewą dłoń w pięść i uderzył nią w prawą otwartą. - Co z niego za bydlę, przecież wie, jak bardzo potrzebuje tych pieniędzy.
- Może powinieneś sam z nim porozmawiać.
- O nie, nie zniżę się do jego poziomu. Cóż, skoro nie potrafisz załatwić tak błahej sprawy, to sam będę musiał się tym zająć. Myślę, że w Reno nie powinno być problemów.
- Masz rację, najlepiej będzie, jak sam pogadasz z tym, czy innym bankierem. Ja jestem za tępy na takie negocjacje – odparł z nieukrywaną kpiną Candy – a teraz pozwól, że rozładuję wóz. Jest naprawdę późno i chciałbym już pojechać do domu.
- Tak, tak rozumiem, stęskniona żonka czeka. - Joe nie potrafił powstrzymać się od złośliwości.
- A żebyś wiedział. W przeciwieństwie do ciebie ja ją mam – odciął się mężczyzna i uśmiechnął się od ucha do ucha. Wiedział, że trafił w czuły punkt. Cofnął się o krok oczekując na gwałtowną reakcję Josepha, ale ten, co dziwne, powstrzymał się od uderzenia Candy’ego. Być może zauważył, że zbliża się do nich Hoss i postanowił, przynajmniej na razie nie prowokować Canaday’a
- Witaj przyjacielu – rzekł tymczasem Hoss, ściskając dłoń Canaday’a – przywozisz dobre wieści?
- Chyba tak – odparł Candy i odwrócił się do stojącego za jego plecami wozu. Sięgnął po sakwę leżącą pod siedzeniem i wyjął z niej plik korespondencji, a następnie podał Hossowi.
- A telegram? Przyszedł?
- Tak. Jest na wierzchu. Do tego trzy listy.
- To wspaniale. Tato się ucieszy – stwierdził, otwierając depeszę. Szybko przebiegł oczyma krótki tekst i odetchnął z ulgą. - Statek zawinął do Nowego Jorku. Będzie pod koniec tygodnia – rzekł wyraźnie zadowolony.
- Co? Statek przypłynie do Ponderosy? Koniec świata – zaśmiał się Joseph.
- Twoje żarty, Joe są nie na miejscu. Dobrze wiesz, o kogo mi chodzi.
- Nie wiem i nie chcę wiedzieć – wycedził przez zęby, po czym zwróciwszy się do Canaday’a zarządził: - jak rozładujesz wóz, pojedziesz do tartaku i sprawdzisz, jak Johnowi idzie z wycinką, i powiesz mu, że jeśli nie dotrzyma terminu wysyłki drewna do Baltimore to mu nie zapłacę.
- Dobrze, rozładuję wóz – odparł ze spokojem Candy – i pojadę, ale do domu, nie do tartaku.
- Coś powiedział?
- To, co słyszałeś.
- Ty naprawdę prosisz się, żeby ciebie zwolnić – zauważył Joseph i piersią niemal natarł na Canaday’a.
- Zaraz, zaraz – Hoss niczym rozjemca wkroczył między mężczyzn – nikt, nikogo nie będzie zwalniał. A tobie – tu zwrócił się do brata – skoro tak bardzo na tym ci zależy, obiecuję, że w drodze do domu zajrzę do Johna.
- On ma to zrobić – upierał się Joseph.
- Joe, dosyć tego! Uspokój się, bo stracę cierpliwość. – Hoss schwycił brata za ramię i mocno ścisnął, robiąc przy tym groźną minę. Joseph widząc, że z nim nie wygra, powiedział:
- Dobrze, niech już zejdzie mi z oczu, a ty nie musisz jechać do tartaku. Jutro sam tam pojadę.
- Nie można było tak od razu? - Hoss poklepał brata po ramieniu. - A teraz chodź, pomożemy Candy’emu przy rozładunku.
- Nie mam czasu, a ty lepiej idź do taty, przecież czeka na ten telegram, jak na zbawienie.
- Cholera, masz rację. – Hoss westchnął i zwrócił się do zarządcy: - wybacz Candy, ale nie mogę ci pomóc. Sam wiesz, że...
- Rozumiem, nie musisz się tłumaczyć – przerwał mu mężczyzna. - Idź już. Dam sobie radę.
- Dzięki. Na tobie zawsze można polegać – Hoss uśmiechnął się i ruszył do domu. W jego ślady zamierzał pójść Joseph, ale Candy zastąpił mu drogę, mówiąc:
- Joe, zaczekaj chwilę. Chcę porozmawiać.
- Dla ciebie Joseph i wybacz, ale dziś nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
- A jednak będę się upierał. To, co mam do powiedzenia, jest krótkie: panie Cartwright, od pierwszego niech pan sobie szuka nowego zarządcy. Ja odchodzę.
- Co? Jak? Dlaczego? - Joe stał, jak wryty.
- Na te pytania niech pan sam sobie odpowie. A teraz biorę się do rozładunku wozu, bo jak kiedyś słusznie pan zauważył, za nicnierobienie płacić pan nie zamierza, a ja chciałbym otrzymać swoją płacę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5361
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 6:49, 27 Cze 2024    Temat postu:

Cudownie, ja miałam co poczytać rano Smile
Odcinek pełen napięcia i bardzo mi się podobał. Czekam bardzo, bardzo niecierpliwie na ciąg dalszy Wesoly
Skomentuję obszerniej wieczorem Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7585
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 9:21, 27 Cze 2024    Temat postu:

Cieszę, że Ci się spodobał. Very Happy Zastanawiałam się, czy nie za bardzo iskrzy na linii Candy - Joe? Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5361
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 9:39, 27 Cze 2024    Temat postu:

Ależ skąd Very Happy jest bardzo dobrze, emocje muszą być Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5361
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 10:32, 27 Cze 2024    Temat postu:

Przyszła mi do głowy pewna straszna myśl... Ale to nie będzie tak, że Candy odejdzie z pracy i zniknie z opowiadania?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7585
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 11:17, 27 Cze 2024    Temat postu:

Nie potwierdzam, ani nie zaprzeczam. Cool

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5361
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 11:25, 27 Cze 2024    Temat postu:

Ale choć odrobinę uchylić tajemnicy... Smutny Smutny

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7585
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 11:41, 27 Cze 2024    Temat postu:

Ani, ani... wszystko wyjaśni się w najbliższym odcinku, który mam nadzieję, mimo tego koszmarnego upału, jednak napisać. No, dobrze... powiem... będzie dobrze. Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5361
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 11:47, 27 Cze 2024    Temat postu:

Dziękuję za odpowiedź Very Happy Very Happy Very Happy

To, że będzie dobrze, to wiem Very Happy wiem, czyje opowiadanie czytam Cool


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Senszen dnia Czw 11:47, 27 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7585
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 11:49, 27 Cze 2024    Temat postu:

Canaday'om krzywdy nie zrobię. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Czw 11:50, 27 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5361
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 11:52, 27 Cze 2024    Temat postu:

Bardzo mnie to cieszy Wesoly powiem, że bardzo ciekawa jestem małego Cynamonka Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7585
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 11:54, 27 Cze 2024    Temat postu:

Cynamonek będzie podobny do ojca z szerokim, pięknym uśmiechem. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5361
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 11:55, 27 Cze 2024    Temat postu:

Candy ma piękną rodzinę Wesoly i rzeczywiście słodką Mruga

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Senszen dnia Czw 11:55, 27 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 44, 45, 46  Następny
Strona 2 z 46

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin