Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Już nic nas nie łączy...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 44, 45, 46  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5366
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:58, 27 Cze 2024    Temat postu:

Cytat:
Candy Canaday ściągnął lejce i konie posłusznie stanęły. Zaciągnął hamulec i lekko zeskoczył z wozu na ziemię. (...)Koń stał spokojnie w przeciwieństwie do swojego towarzysza, który co i raz wyciągał głowę w kierunku poidła.

ach, jak ty to pięknie opisujesz Wesoly
Cytat:
Teraz muszę rozładować wóz, ale najpierw czeka mnie przeprawa z tym narwańcem.

czyli już od razu wiadomo, że rozmowa nie będzie miła...
Cytat:
Potrzebne mu były tylko w jednym celu. Jak każdy normalny mężczyzna miał swoje potrzeby, dlatego też, gdy bardzo go przypiliło jechał do Virginia City, Reno, Carson City, a nawet do San Francisco i tam oddawał się cielesnym uciechom
.
Uroczo.
Cytat:
Po tym incydencie ludzie woleli z nim nie zadzierać. Nawet w rozmowach między sobą rzadko używali jego przezwiska, zachodząc w głowę, co takiego stało się z tym trochę narwanym, ale skądinąd życzliwym człowiekiem.

ADA, jak podejrzewam nie będziesz szła tą drogą, ale wiesz co mi przyszło do głowy? Że Joe w tych domach uciech się zaraził chorobą weneryczną. A kiła może zaatakować też układ nerwowy i wpływać na zmianę zachowania...

Cytat:
- Długo kazałeś na siebie czekać. Dochodzi siódma. Gdzie włóczyłeś się przez tyle czasu?!

Jakie miłe "dobry wieczór "
Cytat:
- Po pierwsze, nie podnoś głosu, bo płoszysz konie – zaczął ze stoickim spokojem Candy – po drugie załatwiałem sprawy, które mi zleciłeś, a po trzecie jestem za bardzo zmęczony, żeby wdawać się z tobą w kłótnię.

Piękna odpowiedź Wesoly
Cytat:
- To znaczy, że nie dowiem się, co robiłeś w mieście?
- Gdybym był złośliwy i podły, powiedziałby, że na pewno nie to, co ty zwykłeś robić – tu Candy uśmiechnął się ironicznie.

choć nie tak piękna, jak ta
Cytat:
- Nadal mogę to zrobić – warknął Joseph – a wtedy, jak utrzymasz tę swoją słodką rodzinkę?

co za wsza... zawszona...

Cytat:
Mów, czy Hooper udzieli mi kredytu?
- Jedynie pod zastaw stada, a jeszcze lepiej całego rancza.
- To sukinsyn – Joe zacisnął lewą dłoń w pięść i uderzył nią w prawą otwartą. - Co z niego za bydlę, przecież wie, jak bardzo potrzebuje tych pieniędzy.

ależ... na co?

Cytat:
- Tak, tak rozumiem, stęskniona żonka czeka. - Joe nie potrafił powstrzymać się od złośliwości.
- A żebyś wiedział. W przeciwieństwie do ciebie ja ją mam – odciął się mężczyzna

Nie tylko posiada żonę, ale też jest to żona kochająca.
Cytat:
- Witaj przyjacielu – rzekł tymczasem Hoss, ściskając dłoń Canaday’a

i tak należy się witać z ludźmi! A nie krzyczeć. Ciekawe czy na swojego konika Joe też krzyczy?
Cytat:
Szybko przebiegł oczyma krótki tekst i odetchnął z ulgą. - Statek zawinął do Nowego Jorku. Będzie pod koniec tygodnia – rzekł wyraźnie zadowolony.

domyślam się, kogo wyczekuje Ben Wesoly

Cytat:
po czym zwróciwszy się do Canaday’a zarządził: - jak rozładujesz wóz, pojedziesz do tartaku i sprawdzisz, jak Johnowi idzie z wycinką, i powiesz mu, że jeśli nie dotrzyma terminu wysyłki drewna do Baltimore to mu nie zapłacę.

co za pan i władca

Cytat:
A tobie – tu zwrócił się do brata – skoro tak bardzo na tym ci zależy, obiecuję, że w drodze do domu zajrzę do Johna.
- On ma to zrobić – upierał się Joseph.

bo... co? Czyżby Joe chciał zrobić na złość Candy'emu, by ten nie mógł się zobaczyć z rodziną?

Cytat:
- Joe, zaczekaj chwilę. Chcę porozmawiać.
- Dla ciebie Joseph i wybacz, ale dziś nie mam ochoty z tobą rozmawiać.

Dla ciebie PAN Joseph Co za nadęty ... wkrętek
Cytat:
- A jednak będę się upierał. To, co mam do powiedzenia, jest krótkie: panie Cartwright, od pierwszego niech pan sobie szuka nowego zarządcy. Ja odchodzę.

Ależ... w sumie to się nie dziwię. Jeżeli Joe tak namiętnie potrzebuje pieniędzy, to można podejrzewać, że sytuacja nie wygląda dobrze. A sam Joe zachowuje się tak, że każdego pracownika by doprowadził do ostateczności. Tylko gdzie teraz będzie pracował Candy? I co na to India? Mam nadzieję, że z nią to przedyskutował Mruga


ADA, jak już napisałam, odcinek czytało się znakomicie. Pełen emocji, aż literki w nim iskrzyły Wesoly Bardzo, bardzo niecierpliwie czekam na ciąg dalszy Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:14, 27 Cze 2024    Temat postu:

Senszen, bardzo dziękuję za wnikliwy i ciekawy komentarz. Very Happy
Ten pomysł dot. ewentualnej choroby Joego, jest bardzo ciekawy i wart rozpatrzenia. Aderato nad tym się zastanowi. Mruga
Zapewniam, że każdą decyzję Candy uzgadnia z Indią. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5366
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:35, 27 Cze 2024    Temat postu:

Cytat:
Zapewniam, że każdą decyzję Candy uzgadnia z Indią.

Zwłaszcza tak poważne Mruga

Niecierpliwie czekam Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:52, 27 Cze 2024    Temat postu:

Założyłam, że akcja tego opowiadania toczy się ok. 1880 r. Ile Twoim zdaniem może mieć Cookie? Robiłam wyliczenia i wszystko jakoś mi się rozjeżdża. Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5366
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:57, 27 Cze 2024    Temat postu:

Jakieś cztery Confused Nie wiem jak w Twoim opowiadaniu, ale u mnie ślub wzięli około 1870 a Cookie nie urodziła się na początku ich małżeństwa, tylko po kilku latach. Jeśli Cookie jest starsza, to Cynamonek może mieć jakieś dwa

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:07, 27 Cze 2024    Temat postu:

Założyłam, że Cookie ma 10 lat, a jej braciszek 6 lat i teraz nie wiem, czy nie przedobrzyłam. A poza tym ile lat ma India, a ile Candy...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5366
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:14, 27 Cze 2024    Temat postu:

Więc... Candy urodził się w 1841. - w każdym razie taką informację znalazłam. India - w tej wersji opowiadania urodziła się około 1848.

Co do wieku Cookie i jej braciszka... ja sobie wymyśliłam, że Cookie nie urodziła się od razu i nawet wymyśliłam powód tego stanu rzeczy.
Ale to jest twoje opowiadanie Wesoly Pisz jak ci Aderato podpowiada Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:16, 27 Cze 2024    Temat postu:

Dzięki za informację. Teraz uświadomiłam sobie, że jeśli wprowadzę Adama do opowiadania to on będzie miał aż 50 lat Shocked

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5366
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:18, 27 Cze 2024    Temat postu:

Jak to "jeśli"?!

50 lat to nie koniec świata. To po prostu dojrzały mężczyzna Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:23, 27 Cze 2024    Temat postu:

Niby tak, ale już nie wskoczy lekko na konika. Smutny Do tego muszę dać mu zmarszczki, trochę siwych włosów i kilka kilogramów więcej... ech, zapędziłam się w kozi róg... Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5366
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:28, 27 Cze 2024    Temat postu:

Nie przesadzajmy. Może w dalszym ciągu być w znakomitej formie. Ze zmarszczkami i siwymi włosami nie dyskutuje. Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:33, 27 Cze 2024    Temat postu:

Niby tak. Będę musiała pogodzić się z tym niewygodnym dla mnie faktem. Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 12:53, 28 Cze 2024    Temat postu:

3.

- Mamciu, czy naprawdę muszę już iść spać? - drobna, około dziesięcioletnia dziewuszka z naburmuszoną minką powędrowała do łóżka. Wspinając się na nie, wciąż nie odpuszczała mając nadzieję, że matka zmieni swoją decyzję. Ta jednak pogroziła jej palcem i dziewczynka już wiedziała, że nic nie wskóra.
- Cookie, wiem, że tęsknisz za tatą, ale jutro musimy bardzo wcześnie wstać. No chyba, że nie chcesz jechać do Virginia City.
- Bardzo chcę – zapewniła dziewczynka.
- To w takim razie weź przykład z brata i zamknij już oczy – kobieta otuliła córeczkę kołdrą, a potem pocałowała w czoło.
- Mamciu?
- Tak?
- Czy teraz to już tak będzie?
- A co niby ma być?
- No, że tatuś nie będzie miał dla nas czasu?
- Cookie, a cóż ci przyszło do głowy?
- Bo odkąd pan Ben jest taki bardzo chory, to tatuś całe dnie spędza w Ponderosie.
- Jest jej zarządcą i ma dużo pracy, a przez chorobę pana Cartwrighta, nawet jeszcze więcej – odparła kobieta.
- Wiem, ale kiedyś tatuś miał na wszystko czas. Bawił się z nami, a w niedziele po nabożeństwie zabierał nas nad jezioro. Mamciu, tęsknię za nim, Cinnamon też – odparła dziewczynka, a głosik niebezpiecznie jej zadrżał.
- To tak, jak ja, skarbie – odparła matka – ale zapewniam, że to minie. Pan Cartwright wyzdrowieje, a wtedy…
- Nie wyzdrowieje – dziewczynka przerwała jej stanowczo.
- Cookie, jak możesz tak mówić? - w głosie kobiety zabrzmiało oburzenie – dziecko, tak nie można… nie można nikomu życzyć śmierci.
- Ależ mamciu, ja bardzo lubię pana Bena. Kiedyś powiedział mi, że jestem jego przyszywaną wnuczką i naprawdę jest mi bardzo smutno, że on jest takim beznadziejnym przypadkiem.
- Słucham? - oczy kobiety zrobiły się okrągłe ze zdziwienia. - A skąd u ciebie takie określenie?
Cookie ciężko westchnęła i zawstydzona przyznała:
- Podsłuchałam.
- Córeńko, a zapomniałaś, że to brzydko podsłuchiwać.
- Ale ja nie zrobiłam tego specjalnie. To był przypadek. Joe odprowadzał doktora Levisa do bryczki i jak się żegnali, to doktor powiedział, że mu przykro, i że pan Ben to beznadziejny przypadek.
- Rozumiem, ale bardzo cię proszę nie opowiadaj tego nikomu więcej.
- Ale dlaczego? Przecież to prawda… prawda?
- Tak – matka pogładziła dziewczynkę po włosach – widzisz, już tak jest, że rodzimy się, a potem umieramy
- Ty i tatuś też?
- Kiedyś tak. Wszystkich to nas czeka, ale ty nie powinnaś sobie teraz zaprzątać tym głowy. Kochanie, dość tej rozmowy. Śpij, bo jutro rano wołami nie wyciągnę cię z łóżka.
Dziewczynka zachichotała cichutko, a gdy matka pochyliła się nad nią, objęła jej szyję szczuplutkimi ramionkami i wycisnęła na jej policzku głośnego całusa.

India Canaday zamknęła drzwi pokoju dzieci i wolno zeszła po schodach. Podeszła do wciąż nakrytego stołu i zaczęła zbierać talerze, ale po chwili przerwała tę czynność. Przysiadła na brzegu krzesła i spojrzała na cicho tykający zegar, stojący na pięknej sosnowej komodzie. Duża wskazówka osiągnęła pełną godzinę i zegar cicho, acz dostojnie wybił dziesiątą wieczorem. Kobieta zaczęła się niepokoić. Rzadko się zdarzało, aby jej mąż tak późno wracał do domu. Prawie nigdy nie spóźniał się na kolację, a nawet jeśli, to zwykle uprzedzał ją, że tak się stanie. Niestety, odkąd Ben Cartwright ciężko zaniemógł, nic nie było tak, jak zwykle. Candy pracował ponad siły, a Joe, najmłodszy syn Bena, miał do niego o wszystko pretensje. Problemy między nimi mnożyły się, jak króliki, a od dnia, gdy Joseph uderzył Cinnamona za to, że chłopiec zjadł czekoladki przeznaczone na prezent dla jakiejś panny, konflikt jeszcze bardziej się pogłębił. Nic nie pomogła próba polubownego załatwienia sprawy. Joe powiedział Candy’mu prosto w oczy, że mam serdecznie dosyć jego i jego rodziny. Zabronił też, aby Cookie i Cinnamon kręcili się, jak to ujął: „po jego obejściu”. Trudno było wytłumaczyć dzieciom, że nie wolno im już zaglądać do Ponderosy. Cookie, która wręcz uwielbiała swojego przyszywanego dziadka bardzo to przeżywała. Podobnie, jak jej młodszy braciszek. India do końca życia nie zapomni ogromnych łez smutku i przerażenia spływających po buzi jej synka, tak jak nie zapomni wściekłości Candy’ego, który, gdyby nie Hoss Cartwright, zatłukłby Joego, za to co zrobił ich dziecku. Oboje zdawali sobie sprawę, że w tej sytuacji, gdy tylko Cartwright senior zamknie oczy, Candy będzie musiał pożegnać się z pracą w Ponderosie. Zresztą Joe dobitnie mu to zakomunikował.
Kobieta westchnęła ciężko i pokręciła głową. To wszystko zaczęło ją przerastać. Może faktycznie byłoby lepiej, gdyby Candy zrezygnował z posady zarządcy rancza. Fakt, zarabiał całkiem nieźle, a to pozwalało im żyć na przyzwoitym poziomie, ale jak długo można znosić złe traktowanie. Joe na każdym kroku dawał im do zrozumienia, że są od niego gorsi. Zwykle, gdy przytrafiało się im coś miłego, nie potrafił powstrzymać się od kąśliwej uwagi. India, przy swoim łagodnym charakterze i życzliwości, nie była w stanie zrozumieć, jak można być aż tak podłym. To prawda, że ona i Joseph od początku za sobą nie przepadali, ale do tej pory zachowywali się w stosunku do siebie poprawnie. Można powiedzieć, że po prostu się tolerowali, ale teraz, gdy pan Ben nie miał właściwie już na nic wpływu, Joe na każdym kroku dawał im do zrozumienia, że dla niego są niepożądanymi sąsiadami. Może faktycznie byłoby lepiej, gdyby Candy zrezygnował z posady zarządcy. India doskonale wiedziała, jak wiele kosztuje jej męża praca na ranczu, praca, którą przecież jeszcze do niedawna tak bardzo lubił. Teraz stał się nerwowy, zamknięty w sobie i wiecznie zmęczony. Tylko przy dzieciach starał się być tym dawnym, pogodnym Candy’m.
Zegar wybił wpół do jedenastej i do serca Indii wkradł się paniczny niepokój. A jak coś się stało? - pomyślała ze strachem. Na szczęście w tej właśnie chwili usłyszała na zewnątrz jakiś hałas. Poderwała się z krzesła i wybiegła z domu. Przystanęła na środku podwórza i kładąc dłoń na szyi, odetchnęła z ulgą. Jej mąż, jej Candy wrócił do domu. Podbiegła do niego i mocno się przytuliła, szepcząc:
- Jesteś, nareszcie jesteś. Tak bardzo się bałam… tak się bałam.
- Indio… Independence, co się stało? Coś z dziećmi? - spytał zaniepokojony, próbując, choć trochę odsunąć ją od siebie.
- Z dziećmi wszystko w porządku – odparła po chwili wznosząc ku niemu zapłakane oczy.
- Bogu dzięki – odetchnął z ulgą i ścierając kciukiem łzy z jej policzka, powiedział: - aleś mnie przestraszyła.
- Martwiłam się o ciebie. Dlaczego tak późno wracasz?
- Byłbym wcześniej, ale musiałam jechać po doktora Levisa.
- Panu Benowi się pogorszyło?
- Nie, ale jego synowi tak?
- Nie rozumiem – stwierdziła India.
- Pan Joseph rozciął sobie dłoń. Nie można było zatamować krwi i trzeba było sprowadzić lekarza.
- Ale teraz wszystko z nim w porządku?
- A kiedy z nim było w porządku? - zakpił Candy.
- Fakt – India pokiwała głową. - Może potrzebna mu pomoc? Czy on aby może opiekować się panem Benem.
- Dzisiejszej nocy to raczej nie, ale nie martw się, Hoss został w Ponderosie.
- Ciekawe, co powie Ellen?
- A co skarżyła się?
- W zasadzie nie, ale… - tu India zawiesiła głos.
- Ale?
- Czy zdziwisz się, gdy powiem, że chodzi o Joego?
- Nie, wcale.
- To smutne, co się z nim wyprawia. To, że nas nie akceptuje to jestem w stanie zrozumieć, ale Ellen? To przecież jego bratowa… rodzina.
- Hoss wie?
- Póki co, to nie, ale może się to wkrótce zmienić, bo Ellen cierpliwa jest do czasu.
- Cóż, wtedy pana Josepha nie będę żałował. Zresztą to nie będzie już moja sprawa.
- Nie rozumiem?
- Indio, zrezygnowałem z posady u Cartwrightów.
- Co zrobiłeś?
- Nie będę już dla nich pracował.
- Wiem, że rozmawialiśmy o takiej możliwości, ale, co teraz z nami będzie?
- Nie martw się. Damy sobie radę – pocałował ją w czoło. – A teraz pozwól, że wyprzęgnę konie. Są zmęczone i głodne.
- Tak, jak ty – uśmiechnęła się czule. - Pójdę przygotować ci kąpiel, a potem podgrzeję kolację.
- A muszę się kąpać? - spytał z uśmiechem małego chłopca, Candy.
- Musisz i pośpiesz się – poleciła tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Wolałbym najpierw coś zjeść – zamruczał niewyraźnie.
- Co powiedziałeś?
- Tylko to, że dobrze być w domu – odparł i uśmiechnął się szeroko, promiennie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5366
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 13:51, 28 Cze 2024    Temat postu:

Ach, jak dobrze przeczytać kolejny odcinek Wesoly musiałam odłożyć czytanie na jakieś dwadzieścia minut i aż mnie skręcało Laughing
Ale jestem już po lekturze i powiem, że bardzo mi się podoba a skomentuję szerzej nieco później Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 16:03, 28 Cze 2024    Temat postu:

Cieszę się. Very Happy Very Happy Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 44, 45, 46  Następny
Strona 3 z 46

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin