Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Już nic nas nie łączy...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 22, 23, 24 ... 38, 39, 40  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5059
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:30, 08 Sie 2024    Temat postu:

Ależ dlaczego Mruga Jest bardzo podatna na sugestię Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5059
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:25, 08 Sie 2024    Temat postu:

Cytat:
Gdy znalazł się na drewnianym chodniku, resory dyliżansu, jakby z ulgą, cicho jęknęły.

biedne resory... ale takie ich zadanie Mruga

Cytat:
- Adam? - spytał nie dowierzając własnym oczom, a gdy się upewnił, że to jednak prawda, dał upust swojej radości, krzycząc: - Adam! Adam! To naprawdę ty!
Schwyciwszy brata w ramiona, nie mógł powstrzymać się od nagłego wzruszenia. Adamowi również zakręciły się łzy

Jak dobrze wiedzieć, że przynajmniej tutaj kwitnie miłość braterska Wesoly

Cytat:
- Tutaj stryjku – Georgii zamachał ręką. Razem z matką stali za jego plecami. Mężczyzna odwrócił się i ceremoniał powitania powtórzył się. Wreszcie, gdy Hoss wypuścił z objęć bratową i bratanka
\
mam jednak nadzieję, ze przywitał się nieco delikatniej Mruga

Cytat:

- Nie rozmawiałeś z Joe?
- Właściwie to nie, ale o tym porozmawiamy później.
- Jasne.

Hoss dokładnie wie, jak wyglądają sprawy. Nie trzeba mu wiele tłumaczyć.
Cytat:
Zobaczywszy jednak z kim wita się ich ojciec, podnieśli taki rejwach, że przechodnie na ich widok zaczęli przystawać.


Na takie wybuchy radości i miłości to aż miło popatrzeć


Cytat:
- Adam, Joe dosyć tego dobrego! - krzyknął Hoss. - Jak wy się zachowujecie? Co o was pomyśli stryj i stryjenka? I kuzyn?

O Wesoly Jak uroczo Wesoly

Cytat:
- Bardzo fajni – przytaknęła Lottie, a Ellen, żona Hossa, tylko westchnęła.

bliźnięta to wyzwanie

Cytat:
George w międzyczasie podszedł do bliźniaków i chłopcy, choć widzieli się po raz pierwszy w życiu, zaczęli ze sobą rozmawiać, jakby znali się od zawsze.

dzieci tak mają Mruga Wiele im nie trzeba Mruga

Cytat:
pozwólcie, że przedstawię: doktor Paul McCoy z rodziną.

I pojawił sie mój ulubiony doktor
I najważniejsze, nie sam Mruga

Cytat:
- Ja również, choć obawiam się, że twój brat, Joseph nie przyjmie mnie z równym entuzjazmem, co ty – McCoy mrugnął okiem.

ach, te słodkie wspomnienia awanturniczej przeszłości


Cytat:
to moja żona, Alice. Ten niesforny kawaler, to Tommy, nasz syn.

Doktor odżył Wesoly

Cytat:
A tu przedstawiam wam mojego wychowanka i prawą rękę, doktora Rory’ego Rehna.


Och, jak ja się cieszę Wesoly

Cytat:
- To prawdziwy geniusz. Geneva Medical College* ukończył z pierwszą lokatą i nie miał sobie równych. Najlepsze nowojorskie kliniki biły się o niego

ewidentnie widać znakomite wpływy nauczyciela i mentora Mruga

Cytat:
- Nie zabronisz mi być z ciebie dumnym – przerwał mu z uśmiechem McCoy.

Dumny, jak ojciec Wesoly

Cytat:
Przez ten cały czas Candy Canaday uważnie przyglądał się młodemu lekarzowi. Nazwisko Rehn, nie było mu obce, ale w żaden sposób nie mógł skojarzyć tego eleganckiego, młodego człowieka z piętnastolatkiem, którego widział przelotnie tuż po tym, jak objął stanowisko zarządcy Ponderosy.

Widać, że Aderato coś ma na myśli... tylko co?

ADA, bardzo mi się podobał dzisiejszy fragment i niezmiernie się cieszę, że Aderato poczuła przypływ energii WesolyI bardzo mi sie podoba, ze jednak doktor zdołał sie jakoś pozbierać... i odżył Wesoly
A tak na marginesie - to wyobraź sobie to zgromadzenie na ulicy. Urodziwe kobiety, przystojni panowie... Uczta dla oczu Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7300
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:47, 08 Sie 2024    Temat postu:

Senszen, dziękuję bardzo za miły komentarz. Very Happy

Cytat:
Widać, że Aderato coś ma na myśli... tylko co?


Przyznam się, że nie mam pojęcia. Very Happy Aderato nie zechciała się ze mną podzielić tą tajemnicą.

Doktor przy takiej pięknej żonie musiał się ogarnąć. Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5059
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:49, 08 Sie 2024    Temat postu:

Widać, że panowie zdobywszy żony, dobrowolnie i z ochotą, dali się... odpowiednio poprowadzić Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7300
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:56, 08 Sie 2024    Temat postu:

Masz rację. Alice, Lottie i Ellen to silne i mądre kobiety. Wiedzą, jak owinąć sobie mężów wokół palca, a przede wszystkim, jak ich w sobie rozkochać. Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5059
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:58, 08 Sie 2024    Temat postu:

Myślę, że powinny się spotkać jeszcze z India i zacząć szkolenia Cookie Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7300
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:14, 08 Sie 2024    Temat postu:

A wiesz, że to dobry pomysł, zwłaszcza, że Cookie w tym towarzystwie to jedyna dziewczynka Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5059
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:19, 08 Sie 2024    Temat postu:

Zdecydowanie trzeba jej udzielić kilku lekcji praktycznych Laughing A tak się zapytam, Tommy ile ma lat? Cookie jest najstarsza?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7300
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:41, 08 Sie 2024    Temat postu:

Już informuję:

Cookie - 10 lat
George - 10 lat
Tommy, syn McCoya - 10 lat
Adam i Joe - po 8 lat
Cinnamon - 6 lat.

Syn Adama miał być trochę starszy, ale ostatecznie uznałam, że jednak powinien być młodszy, bo przecież ojciec musiał mieć czas, żeby go zrobić. Mruga Skoro wyjechał z Ponderosy 12 lat temu, a po drodze zwiedzał świat, to tego czasu na spotkanie Lottie, ożenek i dziecko naprawdę miał niewiele. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5059
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 5:37, 09 Sie 2024    Temat postu:

I tak trzeba powiedzieć, że bardzo intensywnie wykorzystał czas Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7300
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 8:49, 09 Sie 2024    Temat postu:

Niewątpliwie, bowiem Adaś pracowitym facetem jest. Very Happy Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7300
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 17:49, 11 Sie 2024    Temat postu:

19.

Szum, niesamowity szum wypełniał mu głowę. Czuł, że mózg mu zaraz eksploduje, że cały rozpadnie się na tysiące, miliony cząstek. Oczy miał zamknięte. Każda próba ich uchylenia kończyła się mdłościami i uczuciem wbijania w mózg tysięcy drobnych igieł. Miał wrażenie, że zaraz się udusi. Był blady, a skórę miał spotniałą. Opuchnięty nadgarstek lewej dłoni pulsował koszmarnym bólem. Co do licha się stało? - pomyślał. Leżał w salonie na kanapie. Nie pamiętał, jak się tu znalazł. Chyba z kimś się kłócił, potem na kogoś strasznie krzyczał. Uderzył? Jęknął – to niemożliwie. Czy tam był Billy? Chyba nie, przecież miał być u Candy’ego? A ojciec? Co z ojcem? Próbował wstać z kanapy, ale czyjaś dłoń mocno go przytrzymała. Chciał ją z siebie zrzucić, ale ktoś mu na to nie pozwolił.
- Leż spokojnie Cartwright, bo ci przyłożę – usłyszał.

Gdy rozgrywała się powyższa scena Tony Collins, mężczyzna około czterdziestoletni, od blisko dekady zatrudniony w Ponderosie, jechał wolno główną drogą prowadzącą z Virginia City. Powiedzieć, że jechał wolno, to jak nic nie powiedzieć. Jego koń wlókł się noga za nogą. Co i raz przystawał i ruszał, gdy mu się to podobało, lub gdy jeździec, niejako odruchowo, łydkami lekko ściskał mu boki. Była dziewiąta rano, może trochę później. Właściwie nie miał powodu, aby się śpieszyć. Nie był głodny, obfite śniadanie podlane zimnym piwem zjadł w Virginia City, i nie czekało na niego żadne zajęcie. Właściwie to sam nie wiedział dlaczego, gdy Eddie polecił mu przywieźć lekarza do Joego, zgodził się na to. Gdyby to od niego zależało, to za tego chłopaczka, Billy’ego, obiłby Cartwrighta, tak, że już nie lekarz, a grabarz byłby mu potrzebny. Tony był kowbojem i z niejednego pieca chleb jadł. Spotykał na swej drodze różnych ludzi. Często zmuszony był się bić, ale miał jedną zasadę, której trzymał się mocno, bo ona nadawała jego życiu pion moralny – nie krzywdzić innych, zwłaszcza dzieci i kobiet. Ktoś kto postępował wbrew tej prostej zasadzie, dla Tony’ego był nic nie wartym gnojkiem. Za takiego też Collins uznawał i to już od jakiegoś czasu, Josepha Cartwrighta. Tylko szacunek dla ojca mężczyzny nie pozwalał mu wcześniej pożegnać Ponderosy. Nie bez znaczenia była tu także kwestia finansowa i niewątpliwa stabilizacja życia. Cartwrightowie bowiem dobrze płacili i dbali o swoich ludzi, ale teraz, gdy Ben Cartwright miał już policzone dni, różnie być mogło. Od jakiegoś czasu mówiło się, że Joseph po śmierci ojca całkowicie przejmie zarządzanie ranczem, że wszystkich, którzy nie będą mu posłuszni po prostu zwolni. Tony początkowo nie dawał temu wiary. Ludzie, jak to ludzie, lubią opowiadać niestworzone rzeczy. Za długo żył na tym świecie, żeby wierzyć każdemu słowu, które ten, czy inny powie. Miał jednak oczy i widział, co dzieje się z najmłodszym synem pana Bena. Wcześniej był to pogodny, miły człowiek. Pracowity i wymagający, ale nie wywyższający się nad innych. Często zaglądał do baraku pracowniczego. Rozmawiał z chłopakami, żartował. Czasem rozgrywał z nimi kilka partyjek pokera, a w piątki po pracy razem jechał w ich towarzystwie do Virginia City na potańcówki lub po prostu do saloonu, żeby dobrze się zabawić. Wszystko się zmieniło jakieś półtora roku temu. W mieście pojawił się niejaki Randolph Hearts, o którym mówiono, że był bogaty do obrzydliwości. Ile mógł mieć pieniędzy, tego nikt nie wiedział, ale plotka niosła, że był prawdziwym krezusem, jednym z tych, co trzęsie całym Wschodnim Wybrzeżem. Facet miał szeroki gest i miał też przecudnej urody córkę, Lavinię, na punkcie której mężczyźni bez względu na wiek i stan, dostawali zupełnego szmergla. Fakt, była piękną dziewczyną, ale miała coś takiego w oczach, że on Tony, nigdy by jej nie zaufał. Dlaczego? Takie spojrzenie widywał u dziewczyn z Barbary Coast w San Francisco. Chciwych i gotowych bez żadnych skrupułów sprzedać własną matkę za jednego centa. Gdy Joseph Cartwright oszalał na punkcie pięknej Lavinii, Collins tym swoim spostrzeżeniem podzielił się z Candym i Eddim, ale oni nie uwierzyli mu i kazali nie wtykać nosa w nie swoje sprawy. Uznał wtedy, że może faktycznie źle ocenił dziewczynę. Wkrótce miało się okazać, że jednak się nie mylił. Cudem ocalono Ponderosę przed zakusami Heartsa, a Josepha przed uwikłaniem się w związek z… prostytutką. Okazało się, że panna Lavinia nie była córką pana Heartsa, a dziewczyną o wiadomej proweniencji, o swojsko brzmiącym imieniu Sue. Z panem Heartsem, którego nawiasem mówiąc była kochanką, tworzyli zgrany duet naciągaczy i oszustów. Na szczęście, gdy tylko okazało się kim są, Ben Cartwright, wziął sprawę w swoje ręce. Randolph Hearts trafił do więzienia. Niestety, jego niby córka rozpłynęła się w powietrzu zabierając ze sobą cały, nieuczciwie zdobyty majątek. Oczywiście ruszyła za nią pogoń, ale jak łatwo się domyślić, nigdzie nie natrafiono na jej ślad. Pozostawiła po sobie jedynie barwne opowieści i wspomnienia, a co poniektórym, bogatym panom pamiątkę w postaci choroby francuskiej. Tajemnicą poliszynela było to, że i młody Cartwright miał zostać nią obdarowany. Ale czy na pewno, tego oprócz zainteresowanego, nikt nie wiedział.
Tony Collins wcale by się nie zdziwił, gdyby okazało się to prawdą. Zresztą zachowanie Cartwrighta na to by wskazywało. Kiedyś dawno, jeszcze przed przyjazdem do Nevady, miał kumpla, który złapał od jednej takiej, to świństwo. Co się chłop nacierpiał, to nie sposób opisać. W końcu dopadły go jakieś omamy i popełnił samobójstwo. Po tym wszystkim Tony obiecał sobie, że nie będzie się zadawał z nieznanymi mu dziewczynami. Tego postanowienia się trzymał, choć jak sam przyznawał było to niezwykle ciężkim wyzwaniem, szczególnie, że chętnych dziewcząt na swojej kowbojskiej drodze spotykał całkiem sporo.
Teraz, jadąc do Ponderosy, pomyślał czule o Dolly, wdowie, z którą był już od pięciu lat. To była dobra kobieta. Miała tylko jedną wadę – chciała, żeby się z nią ożenił, a on jakoś nie potrafił się rozstać ze swoją wolnością.
- Wolniej to już nie można było? - usłyszał, gdy zamyślony wjechał na podwórze Ponderosy. Ze zdziwieniem spostrzegł, że jest już na miejscu, a przed nim stał zniecierpliwiony Eddie.
- O co ci chodzi? - spytał zeskakując z konia.
- Gdzie jest lekarz?
- Nie ma – odparł i podprowadził konia do koryta z wodą.
- Jak to nie ma?
- Normalnie. Doktorek jeszcze wczoraj wraz z tą swoją pielęgniarką opuścili miasto.
- Co takiego? Przecież miał zaczekać na tego nowego lekarza, przekazać mu obowiązki.
- Widać uznał, że nowy doktor da sobie radę bez jego światłej pomocy – odparł Eddie.
- A nowy już przyjechał?
- Chyba jeszcze nie – Tony wzruszył ramionami. - W każdym razie go nie widziałem.
- To mamy problem.
- Ja tam żadnego nie widzę. I powiem ci w oczy: gdyby nie ty, to dla tego gnoja nie ruszyłbym się z miejsca ani na krok. Za to, co zrobił Billy’emu nie jest wart naszej pomocy.
- Tony, wiem to, ale to jednak człowiek…
- To bydle, nie człowiek. Co trzeba mieć w głowie, żeby pobić dzieciaka. Cartwright już wcześniej był nie do wytrzymania, ale teraz przekroczył wszelkie granice. I powiem ci coś jeszcze, gdy tylko wróci Hoss, biorę co mi się należy i zjeżdżam stąd jak najdalej. Nie zamierzam chodzić na postronku Joego.
- Ale Candy prosił żebyśmy zostali do poniedziałku.
- Prosić to sobie może – rzekł Tony. - Jemu to akurat się dziwię. Na jego miejscu już dawno posłałbym młodego Cartwrighta do diabła. Ma ładną farmę, żonę i udane dzieci. Nimi powinien się zająć, a nie wysługiwać się komuś takiemu, jak Joe.
- Podobno z końcem miesiąca ma odejść z posady – rzekł Eddie.
- I dobrze. Dawno to powinien zrobić.
- Daj spokój. Co ty wygadujesz? Candy to dobry zarządca i ludzie go lubią i poważają.
- Ciekawe, jak długo jeszcze?
- Co masz na myśli?
- Tylko to, że łatwo stracić zaufanie innych, gdy jest się pomiatanym przez pracodawcę.
- Pewnie masz rację, ale sam wiesz, jaka jest sytuacja.
- Tak, wiem. Wcześniej, gdy pan Ben był zdrowy, było zupełnie inaczej. On szanował swoich pracowników, nie tak jak ten jego, pożal się Boże, synalek. Gdy Ben Cartwright zamknie oczy, Ponderosa umrze wraz z nim. Wspomnisz moje słowa.
- Nie kracz. Oprócz Joego jest jeszcze Hoss i ten ich australijski brat, Adam. Nie pozwolą Joemu zmarnować ojcowizny.
- Pożyjemy zobaczymy. Ja uważam, że to już koniec tego pięknego rancza i powiem ci, że szkoda. Zostawiłem tu szmat swojego życia. Całkiem dobrego życia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5059
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:32, 11 Sie 2024    Temat postu:

Trzeźwe (tak jakby, w końcu wypił sporo piwa) spojrzenie na rzeczywistość... skomentuję obszerniej nieco później Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7300
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:37, 11 Sie 2024    Temat postu:

Piwo, to zdążyło mu wywietrzeć w drodze do Ponderosy. Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5059
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:38, 11 Sie 2024    Temat postu:

widać nie było zbyt mocne Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 22, 23, 24 ... 38, 39, 40  Następny
Strona 23 z 40

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin