Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Już nic nas nie łączy...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 32, 33, 34 ... 39, 40, 41  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7312
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:12, 29 Sie 2024    Temat postu:

Wiesz, co najbardziej mnie w pisaniu tego opowiadania bawi? To, że jest nieprzewidywalne. Gdy zaczynałam jej pisać, miało ono dotyczyć trudnych relacji braci. Nagle zaczęły się mnożyć inne postaci, które skupiają na sobie większą uwagę, niż ci którzy powinni. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5071
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:38, 29 Sie 2024    Temat postu:

Cytat:
Rory Rehn przyglądał się Joemu Cartwrightowi i czuł narastający gniew. Towarzyszył doktorowi McCoy’owi w badaniu mężczyzny, ale jakoś nie mógł przemóc się, żeby zrobić to samemu.

mogę powiedzieć jedno - Rory jest tylko człowiekiem. I to młodym człowiekiem. Ma prawo odczuwać negatywne emocje, nawet w stosunku do pacjenta.
Cytat:
Miał wrażenie, że zaraz się udusi. Jednym gwałtownym ruchem dłoni rozwiązał tasiemkę i rozpiął guzik kołnierzyka. Odetchnął głębiej, żeby się uspokoić.

na pewno opanowanie emocji nie jest łatwe
Cytat:
Prawdę mówiąc to był na siebie wściekły. Jego uprzedzenie do pacjenta wzięło górę nad powinnością lekarza.

powiem raz jeszcze - jest tylko człowiekiem
Cytat:
Kiedyś opatrywał starego mężczyznę pokrytego odrażającymi, ropiejącymi ranami.

Rory to lekarz idealny... potrafi dostrzec człowieka nawet pod odrażajacą chorobą
Cytat:
Teraz było jednak inaczej. Czuł odrazę do Josepha Cartwrighta. Spoglądał na niego i widział rany Billy’ego. Gdyby mógł odpłaciłby mu pięknym za nadobne.

widać pod całkiem porządną jeszcze warstwą zewnętrzną dojrzał gnijące wnętrze
Cytat:
Piękne, łagodne oczy mężczyzny stały się zimne, niemal okrutne, a jego przystojna twarz, w ułamku sekundy stała się przerażająca.



Cytat:
- Patrzeć na tego człowieka, a co dopiero badać go, leczyć… bierze mnie obrzydzenie, gdy na niego patrzę – wydusił z siebie z ogromnym trudem Rory. - Już nie wiem, czy nadal chcę być lekarzem. To chyba mnie przerasta.

i to jest właśnie chwila, gdy potrzebny jest Rory'emu mentor i... ojciec

Cytat:
- Nie ma żadnego „ale”. Albo jesteś lekarzem, albo nie. Nie możesz sobie wybierać pacjentów, jak ci się podoba.

ale... jeszcze raz powtórzę... lekarz też ma prawo do swoich uczuć.
Cytat:
I dlaczego? Bo w tym chłopcu zobaczyłeś siebie sprzed lat, czy tak, synu?
Rory z niedowierzaniem popatrzył na McCoy’a

Biedny Rory

Cytat:
- Synu? Nigdy dotąd tak do mnie nie mówiłeś.
- A powinienem. Czekałem na jakiś znak przyzwolenia z twojej strony, ale zachowywałeś dystans. Gdy spytałeś, czy możesz mówić do mnie „ojcze” byłem szczęśliwy.

Widać, jak bardzo wiele dla siebie znaczą.
Cytat:
Uznałem że nie będę cię do niczego zmuszać. Ty przecież miałeś ojca i matkę.
- Matkę? Wolałbym o niej nie pamiętać, a ojciec… ojciec był w porządku zanim nie popadł w obłęd.

czasem rodzina to coś więcej niż tylko więzy krwi...
Cytat:
Doktor Martin mnie uratował, a ty dałeś mi drugie życie. Bez ciebie byłbym nikim. Ty mnie ukształtowałeś, ty jesteś moim nauczycielem, moim mentorem. Chciałbym być taki, jak ty, ale chyba cię zawiodłem

Rory naprawdę niepotrzebnie robi sobie wyrzuty... Jest młodym człowiekiem i robi wszystko, co tylko może...

Cytat:
- Nie, nie zawiodłeś mnie i jestem bardzo szczęśliwy, że tak dobrze o mnie myślisz

dobrze, że McCoy nie ma oporów, by powiedzieć wprost, że jest dumny z Rory'ego

Cytat:
- Niemożliwe. Profesor Parker*) mówił o tobie w samych superlatywach. Powiedział, że byłeś najlepszym studentem, jakiego miała Geneva Medical College. Nazwał cię geniuszem medycznym. Wielkim umysłem.

Oh... każdy by chciał dostać taką laurkę
Cytat:
Sukces gonił sukces. Przyszła też sława i kobiety, szczególnie jedna. Miała na imię Phillipa i została moją żoną.
- Słucham? Miałeś przed Alice żonę? - Rory był prawdziwie zszokowany.

ooo To Rory nic nie wie o przeszłości McCoy'a?
Cytat:
- Tak. Opętała mnie. Zrobiłbym dla niej wszystko. Szybko jednak okazało się, że nigdy mnie nie kochała.

czytajac dzisiejszy fragment to mam ochotę przytulic i jednego i drugiego. Proponuję, by McCoy'a przytuliła niedługo Alice. Nie wiem tylko kto ma przytulić Rory'ego...
Cytat:
Byłem całkowicie pochłonięty pracą. Ona się nudziła i znalazła sobie rozrywkę w ramionach innego. Wreszcie odeszła ode mnie i bardzo marnie skończyła.

no cóż...
Cytat:
Załamałem się i zacząłem pić. Niewiele brakowało, a zostałbym morfinistą. Straciłem pracę. Stoczyłem się na samo dno i trafiłem do bardzo podłej dziury o nazwie Long Pike.

Jedyne, co mu pozostało to praca...Jaka by ona nie była...
Cytat:
To był też czas, gdy w ogóle nie trzeźwiałem.
- Operowałeś po pijanemu?
- Na ogół.

to... naprawdę trudne wyznanie...
Cytat:
Miał na imię Pinky i był bardziej uzależniony niż ja. Gdy nie miał już co postawić, postawił siebie i przegrał. Stałem się jego „właścicielem”.

w gruncie rzeczy... Pinky na tym dobrze wyszedł...
Cytat:
Kiedyś źle się poczuł i umarł. Ale zanim odszedł na drugą stronę o coś mnie poprosił.
- O co?
- Żebym przestał pić, rzucił hazard i wrócił do prawdziwej medycyny.

czyli to przekonało McCoy'a...
Cytat:
I wtedy zwróciłem się o pomoc do mojego szwagra. Pomógł mi, choć wcale nie musiał.

Ale chciał


Jak wspomniałam, bardzo mi się podoba - znienacka McCoy i Rory musieli odbyć bardzo trudną rozmowę. Rory musi znaleźć w sobie teraz siłę, by przełamać własne obawy i uprzedzenia - i wierzę, że da sobie radę.

Co do Pinky'ego - to powtórzę - w Twoim opowiadaniu to on okazał się być tym ważnym impulsem, który przekonał McCoy'a do zmiany w życiu. I nie można zapomnieć o doktorze Martinie, który pomógł i Rory'emu i McCoy'owi... Taki cichy człowiek, który pomagał wszystkim...

Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy
I naprawdę... myślę, że dzisiaj ktoś powinien panów przytulić


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7312
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:57, 29 Sie 2024    Temat postu:

Senszen, dziękuję bardzo za wnikliwy i obszerny komentarz. Miło mi było go przeczytać. Very Happy

Rory do tej pory nic nie wiedział o przeszłości swojego przybranego ojca. McCoy prawdę mówiąc nie miał się czym chwalić. Teraz uznał, że już czas, aby powiedzieć mu prawdę o sobie.

McCoy'a na pewno przytuli Alice, a Rory'ego... mam coś w planach, ale nie wiem, co na to Rehn. Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5071
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 4:49, 30 Sie 2024    Temat postu:

W gruncie rzeczy, to chyba nie będzie trudno znaleźć kobitkę chętną do przytulenia doktora Rehna. Tylko faktycznie... To jeszcze on musi być zadowolony Mruga pewnie po usłyszeniu o Philipie, to zacznie jeszcze ostrożniej patrzeć na kobiety...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7312
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 9:31, 30 Sie 2024    Temat postu:

To niewykluczone. Rory po prostu jest bardzo wrażliwym, młodym człowiekiem. Może to nawet nadwrażliwym. Przez w życiu będzie mu ciężko. Smutny

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Pią 10:00, 30 Sie 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5071
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 9:35, 30 Sie 2024    Temat postu:

Biorąc pod uwagę przeżycia z dzieciństwa pewnie też nie jest zbyt chętny do zakładania rodziny...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7312
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 10:00, 30 Sie 2024    Temat postu:

Zgadza się. Już niedługo zwierzy się McCoy'owi, że nie chce zakładać rodziny.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5071
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 10:05, 30 Sie 2024    Temat postu:

Och, czekam na więcej ich rozmów Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7312
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 10:13, 30 Sie 2024    Temat postu:

W najbliższym odcinku sobie pogadają. Tym razem na tematy medyczne. Zresztą, mam teraz chwilę czasu i zabieram się do pisania. Może wieczorem coś wkleję. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5071
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 10:17, 30 Sie 2024    Temat postu:

Cudownie Very Happy Very Happy Very Happy
Bardzo się cieszę. Ja też postaram się dzisiaj usiąść do pisania.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Senszen dnia Pią 10:18, 30 Sie 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7312
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:37, 02 Wrz 2024    Temat postu:

Na razie tylko krótka cząstka, części 27 Mruga

27.

- Pomożesz mi? - McCoy ponowił pytanie. Rory głęboko odetchnąwszy, skinął głową i rzekł:
- Nie musisz pytać ojcze. Tobie nigdy bym nie odmówił. I dziękuję za tę rozmowę. Była mi bardzo potrzebna, bo chyba trochę się pogubiłem. Jest mi wstyd, że nie zapanowałem nad emocjami.
- Rory jesteś tylko człowiekiem, młodym człowiekiem. Tak, jak każdy z nas masz prawo odczuwać negatywne emocje, nawet w stosunku do pacjenta. Nie ma w tym nic złego, o ile potrafisz swoje uprzedzenia odłożyć na bok. O pacjencie możesz sobie myśleć, co ci się żywnie podoba, ale nigdy nie możesz dać mu odczuć, że nie jest dla ciebie najważniejszy. Każdy z nas potrzebuje uwagi i troski drugiego człowieka, a lekarza to już w szczególności. To co, idziemy do tego naszego pacjenta?
- Idziemy – Rory uśmiechnął się do ojca, a ten położywszy mu rękę na ramieniu, powiedział:
- Przypadek Joe Cartwrighta jest jakiś dziwny. Zachowuje się tak, jakby w ogóle nie docierało do niego, że zrobił coś złego.
- Myślisz, że to wyparcie?
- Nie wiem. Niczego nie możemy wykluczyć. Przydałoby mu się zrobić badania krwi i moczu, tylko jak? Laboratorium jest w ruinie.
- Może znajdzie się jakiś sposób.
- Chcesz powiedzieć, że sam zbudujesz mikroskop? - zażartował McCoy.
- Chciałbym, ale to jest ponad moje siły - odparł Rory, a gdy wchodzili do domu Cartwrightów widać było, że wrócił dawny Rehn, opanowany i skupiony.

Badał go powoli. Nie śpieszył się. Zawsze uważał, że pośpiech jest dobry przy łapaniu pcheł. Stan Josepha Cartwrighta zaintrygował go. Joemu na pierwszy rzut oka nic nie dolegało. Wyglądał trochę blado i słabo się czuł, ale twierdził, że to z powodu życia w ogromnym napięciu. To czego dopuścił się rano i jak dzień wcześniej potraktował Adama zupełnie wyleciało mu z pamięci. Natomiast rozpoznał Rory’ego i nawet ucieszył się na jego widok. To dało Rehnowi do myślenia. Pierwsze, co przyszło mu do głowy to podejrzenie, że u Cartwrighta mogła zacząć rozwijać się choroba psychiczna. Wskazywać na to miało dziwne zachowanie mężczyzny. Raz agresywne, raz, tak jak teraz, spolegliwe, a nawet serdeczne. Czy jednak faktycznie była to choroba umysłowa, za wcześnie było przesądzać. Na razie Rory ograniczył się do przeprowadzenia podstawowych badań takich, jak zbadanie pulsu mężczyzny, osłuchania klatki piersiowej i rozmowy, która przyniosła mu ciekawe spostrzeżenia.
- Mówi więc pan, że ma mdłości?
- Raczej ściskanie w żołądku – uściślił Joe.
- A kiedy pan ostatnio jadł?
- Nie pamiętam... chyba wczoraj – odparł po krótkiej chwili wahania.
- Skoro tak, to zapewne jest pan po prostu głodny. A głowa? Czy wciąż pana boli?
- Teraz już znacznie mniej, ale tak, wciąż mnie boli.
- Czy ostatnio miał pan jakiś uraz głowy? Może się pan uderzył?
- Nie…raczej nie... nie pamiętam.
- A jak u pana z widzeniem? Widzi pan ostro?
- Tak. Nie potrzebuję jeszcze okularów - zażartował.
- To się chwali, ale i tak zbadam panu wzrok. Rzecz jasna nie dzisiaj. Tymczasem chcę zajrzeć panu w oczy.
- Proszę, czemu nie. A co spodziewa się pan doktor w nich zobaczyć?
- A to się jeszcze okaże – odparł Rory, uważnie przypatrując się źrenicom Joego.
- I co? Jest w nich coś ciekawego?
- Proszę nic nie mówić. – Rzekł Rehn i wyciągnąwszy palec wskazujący w stronę twarzy mężczyzny, polecił: - teraz będzie pan wodził wzrokiem za moim palcem, najpierw w poziomie… o tak i w pionie. Świetnie.
- I jak, zdałem egzamin? - Joe, mimo że blady i z widocznymi kroplami potu na czole, uśmiechnął się.
- To badanie, nie egzamin. Mam jeszcze kilka pytań.
- To proszę pytać.
- Czy ma pan szumy w uszach?
- Nie. Słyszę dobrze.
- A zawroty głowy?
- Raczej nie, bo po alkoholu nie liczy się, prawda? - Joe uśmiechnął się rozbrajająco.
- Prawda – Rory kiwnął głową. - Czuje się pan na siłach, żeby wstać?
- Chyba tak – odparł Joe i zsunął nogi z łóżka. Z niejakim wysiłkiem wstał. - I co teraz? - spytał.
- Proszę złączyć stopy, a ręce swobodnie opuścić wzdłuż tułowia.
Joe wykonał polecenie. Niepewnie uśmiechał się popatrując to na Rehna, to na doktora McCoy’a, który uważnie obserwował poczynania swojego wychowanka.
- Czemu ma to służyć? - spytał Joe.
- Ustaleniu stanu pana zdrowia.
- Mówiłem, że nic mi nie jest. Jestem tylko trochę osłabiony.
- Pozwoli pan, że dokończę badanie.
- Oczywiście, przepraszam.
- Teraz proszę zamknąć oczy. - Joe to zrobił, a Rory przez około trzydzieści sekund obserwował pacjenta.
- No dobrze. Proszę otworzyć oczy i położyć się do łóżka.
- Co mi jest pana zdaniem, doktorze Rehn?
- Jeszcze nie wiem. Potrzebne są dodatkowe badania, ale przeprowadzimy je jutro. Teraz powinien pan coś zjeść i przespać się. O alkoholu nie może być mowy.
- W ogóle?
- W ogóle. To konieczne, jeśli mam ustalić, co panu dolega. – Odparł zdecydowanie Rory. Nagle coś go tknęło i spytał: - czy przyjmuje pan jakieś leki?
- Właściwie to nie… jedynie taki wyciąg ziołowy na bezsenność i nerwy, przepisany przez doktora Levisa. Choroba ojca, prowadzenie rancza, to wszystko kosztuje mnie dużo wysiłku. Nie mogłem spać. Ten lek mi to umożliwiał.
- Czy doktor Levis powiedział, co jest w jego składzie?
- Nie, tylko to, że to jego, jak wyraził się, autorska receptura. Bardzo skuteczna.
- Gdzie pan ma ten lek?
- Stoi na komodzie w brązowej buteleczce – rzekł Joe – ale niewiele już zostało.
- Zabieram go.
- Ale ja bez niego nie usnę. Może choć laudanum mi pan zostawi…
- Mowy nie ma. Zalecam najeść się do syta i iść spać. Jest pan głodny i zmęczony. Zaraz poproszę któregoś z pana braci o pożywny posiłek. Zamiast kawy wypije pan podwójną melisę. Na wieczór również.
- Doktorze, czy pan myśli, że to wszystko przez…
- Nie zajmuję się domysłami, panie Cartwright – przerwał mu Rehn. - Interesują mnie tylko fakty.
- A jakie są te fakty? - spytał Joe.
- O tym porozmawiamy jutro. Teraz proszę odpocząć.

***


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5071
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:42, 02 Wrz 2024    Temat postu:

Bardzo mi się podoba Wesoly Znakomicie, że wrócił Rory Wesoly Ciekawa jestem, do jakich wniosków dojdzie. A dla rozluźnienia może sobie mikroskop zbudować, czemu nie Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5071
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:34, 03 Wrz 2024    Temat postu:

Cytat:
- Nie musisz pytać ojcze. Tobie nigdy bym nie odmówił. I dziękuję za tę rozmowę. Była mi bardzo potrzebna, bo chyba trochę się pogubiłem.

najważniejsze, by mieć w życiu kogoś, kto pomoże w takich chwilach. I dobrze, że Rory nie zmienił zdania, gdy usłyszał o problemach McCoy'a
Cytat:
Każdy z nas potrzebuje uwagi i troski drugiego człowieka, a lekarza to już w szczególności.

i to jest szczera prawda

Cytat:
- Przypadek Joe Cartwrighta jest jakiś dziwny. Zachowuje się tak, jakby w ogóle nie docierało do niego, że zrobił coś złego.

może nie przypadek jest dziwny, a pacjent
Cytat:
Przydałoby mu się zrobić badania krwi i moczu, tylko jak? Laboratorium jest w ruinie.

zdecydowanie. Nowe wyposażenie gabinetu jest priorytetem!

Cytat:
- Chcesz powiedzieć, że sam zbudujesz mikroskop? - zażartował McCoy.
- Chciałbym, ale to jest ponad moje siły

oj tam, taki prosty mikroskop? A czemu nie?

Cytat:
Stan Josepha Cartwrighta zaintrygował go. Joemu na pierwszy rzut oka nic nie dolegało. Wyglądał trochę blado i słabo się czuł, ale twierdził, że to z powodu życia w ogromnym napięciu.

rzeczywiście, mało to precyzyjne objawy
Cytat:
To czego dopuścił się rano i jak dzień wcześniej potraktował Adama zupełnie wyleciało mu z pamięci.

to się nazywa luka dysocjacyjna. Może występować przy osobowości mnogiej
Cytat:
Natomiast rozpoznał Rory’ego i nawet ucieszył się na jego widok. To dało Rehnowi do myślenia.

ale... rozpoznał Rory'ego sprzed lat? To nic dziwnego, że Rory jest zainteresowany
Cytat:
Pierwsze, co przyszło mu do głowy to podejrzenie, że u Cartwrighta mogła zacząć rozwijać się choroba psychiczna. Wskazywać na to miało dziwne zachowanie mężczyzny.

oczywiście, podejrzenie zaburzeń psychicznych musi się pojawić. Takie brak panowania nad sobą i agresja też nie jest dobrym znakiem.

Cytat:
- Czy ostatnio miał pan jakiś uraz głowy? Może się pan uderzył?
- Nie…raczej nie... nie pamiętam.

Ale ogólnie, urazy głowy, Joe nie omijały... warto o tym pamiętać
Cytat:
Tymczasem chcę zajrzeć panu w oczy.
- Proszę, czemu nie. A co spodziewa się pan doktor w nich zobaczyć?

przebłysk inteligencji...
Cytat:
Jestem tylko trochę osłabiony.

mam jednak wrażenie, że więcej niż trochę
Cytat:
Teraz powinien pan coś zjeść i przespać się. O alkoholu nie może być mowy.
- W ogóle?
- W ogóle.

o nie... biedny Joe...
Cytat:
jedynie taki wyciąg ziołowy na bezsenność i nerwy, przepisany przez doktora Levisa. Choroba ojca, prowadzenie rancza, to wszystko kosztuje mnie dużo wysiłku. Nie mogłem spać. Ten lek mi to umożliwiał.

Czyli i tutaj pojawiły się leki Levisa. A zaraz będą rozmawiać z Benem Mruga
Cytat:
Bardzo skuteczna.

to jak na razie Joe jest jedynym, który twierdzi, że leki Levisa działały Laughing
Cytat:
ale niewiele już zostało.

i jeszcze zażywał! A myślałam, ze tylko pił Mruga Może działały, bo łączył je z alkoholem? Think


ADA, odcinek bardzo mi się podobał, szczególnie opis badania neurologicznego. Widać, że doktor Rehn wie, co robi i nie idzie na skróty Wesoly Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy, z nadzieją, że przynajmniej u Ciebie doktor McCoy okaże się być w zdrowy i pełen werwy Mruga


Dziękuję za ten odcinek i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7312
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:46, 03 Wrz 2024    Temat postu:

A ja bardzo dziękuję za ciekawy i dowcipny komentarz. Very Happy I żeby Twojemu życzeniu stało się zadość wklejam ciąg dalszy części 27. Mam nadzieję, że ma sens...

***

W pół godziny później obaj lekarze w towarzystwie Adama i Hossa siedzieli przy kawie w salonie domu w Ponderosie. W tym czasie Ben cieszył się towarzystwem swoich synowych i wnuków, a Joe po spożyciu śniadania wreszcie głęboko zasnął. Mężczyźni mogli więc w spokoju porozmawiać.
- Ciężar spadł mi z serca, gdy powiedzieliście panowie, że z naszym ojcem jest lepiej niż nam się wydawało – przyznał z nieukrywaną ulgą Adam.
- To zaledwie ostrożny optymizm – przyznał McCoy – ale faktycznie stan pana Bena jest dużo lepszy niż się spodziewałem. Gdybym miał się niepokoić, to raczej o waszego brata.
- Josepha? - zdziwił się Hoss.
- Chyba przyznasz, że Joe nie zachowuje się typowo – rzekł doktor.
- Sam nie wiem… - mężczyzna, nie bardzo wiedząc, co odpowiedzieć, wzruszył bezradnie ramionami.
- A ty, Adamie? - McCoy z uwagą przyglądał się najstarszemu z braci.
- Nie będę oryginalny i tak, jak Hoss, powiem, że nie wiem, co dzieje się z Josephem. Wiem natomiast, że wczoraj miałem do czynienia z kimś obcym i bardzo agresywnym. To prawda, że nie widzieliśmy się dwanaście lat, ale to niemożliwe, aby człowiek zmienił się aż tak bardzo. Wczoraj doznałem wstrząsu. Z Josephem różnie się nam układało. Przed moim wyjazdem z Ponderosy kłóciliśmy się na okrągło, ale nawet wtedy nie było w nim takiej wrogości, jak wczoraj. Przez moment miałem wrażenie, że Joe, gdyby tylko mógł, rzuciłby się na mnie.
- Wybacz, Adamie, ale chyba przesadzasz – wtrącił Hoss – to przecież nasz brat.
- Owszem, brat, ale co to ma do rzeczy? – Adam pokiwał głową, po czym dodał: - szkoda, że nie było ciebie tu wczoraj. Hoss, ja nie kłamię. Joe naprawdę zachowywał się, jak szal… no, w każdym razie bardzo dziwnie.
- Nic już z tego nie rozumiem – Hoss bezradnie rozłożył dłonie. - To, co mu w końcu jest?
- Tego jeszcze nie wiemy, ale mogę wam obiecać, że dołożymy wszelkich starań, aby ustalić, co mu dolega i dlaczego tak, a nie inaczej się zachowuje – rzekł doktor McCoy.
- Rozumiem, ale chyba macie jakieś podejrzenia?
- Hoss, nie można tu niczego przesądzać – zaczął lekarz, ale Rory przerwał mu, mówiąc:
- Pozwól ojcze, że coś wyjaśnię.
- Proszę bardzo. Chętnie posłucham, co masz do powiedzenia – McCoy uśmiechnął się.
- Zacznę od tego, że mamy obecnie trzech pacjentów: pana Bena Cartwrighta, Josepha Cartwrighta i…
- Billy’ego – podpowiedział Adam.
- Nie. Panią Betty Midler, pielęgniarkę.
- Jeśli już to pannę Midler – sprostował Hoss. - Czyżby jej niedyspozycja jakoś wiązała się z chorobami naszego ojca i brata?
- Podejrzewam, że tak – odparł Rory. Doktor McCoy w tym czasie zauważył, że jego wychowanek nie potrafił ukryć zadowolenia z faktu, że ich pielęgniarka jest panną.
- Jak zamierzasz to udowodnić? - spytał.
- Może najpierw powiem, co zdołałem ustalić.
- Słuchamy.
- Otóż te trzy przypadki wiążą się ściśle z doktorem Levisem, choć słowo „doktor” ciężko przechodzi mi przez usta. Pan Ben dwa miesiące temu doznał zawału serca. Jednak, nie był to ciężki przypadek. Wraz z doktorem McCoy’em stwierdziliśmy, że serce waszego ojca jest w całkiem niezłym stanie.
- To dlaczego jest taki słaby, prawie umierający? - spytał Hoss.
- I to właśnie nas zastanowiło, przecież po dwóch miesiącach od lekkiego, zaznaczam, lekkiego ataku serca powinien już w miarę normalnie funkcjonować. Oczywiście nie mówię tu o ciężkiej pracy, ale normalnym życiu. Tymczasem pan Ben nie jest w stanie o własnych siłach wstać z łóżka. Żegna się z życiem. Przyjeżdża jego syn z rodziną i jego stan znacznie się poprawia. Ktoś mógłby stwierdzić: cud. Ja powiem, że to raczej zbieg okoliczności, bo oto okazało się, że pan Ben poczuł się lepiej, gdy zaprzestał przyjmowania lekarstwa przepisanego mu przez doktora Levisa.
- To prawda – wtrącił Adam. - Wczoraj sam mi o tym powiedział.
- Otóż to właśnie – Rory skinął głową.- Przejdźmy teraz do panny Midler. Pielęgniarka nagle zaniemogła. Nastąpiło to jakiś tydzień przed naszym przyjazdem. Panna Midler, okaz zdrowia, dostaje ciężkiego zatrucia pokarmowego. Oczywiście doktor Levis udziela jej pomocy. Panna Midler przyjmuje jego lek, a gdy pyta, co wchodzi w jego skład, otrzymuje odpowiedź, że to tajemnica, autorska receptura. Na szczęście lekarstwa zabrakło, a pan doktor i jego małżonka, również pielęgniarka, w pośpiechu wyjeżdżają z Virginia City. Pytanie, czy panna Midler faktycznie miała zatrucie, czy może wiedziała coś, co miałby zagrozić Levisowi. Mniej więcej w tym czasie przyjeżdżamy my i okazuje się, że gabinet, który mamy przejąć jest całkowicie zdemolowany, szczególnie zaś laboratorium.
- Nic o tym nie wiedzieliśmy – Hoss był wyraźnie zszokowany.
- Dom, w którym mieliśmy zamieszkać jest w nie lepszym – wtrącił McCoy.
- Doprawdy? Możemy jakoś pomóc?
- Owszem, ale o tym później – rzekł Rory – teraz przejdźmy do trzeciego z naszych pacjentów. Joe Cartwright zachowuje się dość dziwnie. Na zmianę jest agresywny i wręcz do rany przyłóż. Nie pamięta tego, co zdarzyło się wczoraj, a pamięta mnie sprzed dziesięciu lat. Do tego narzeka na bóle głowy, mdłości i bezsenność. Nadużywa alkoholu…
- To już przesada doktorze – Hoss oburzył się. - Joe nie pije więcej niż inni.
- Masz pewność?
- Mam.
- Czyżby?
- Jestem z nim niemal na co dzień – odparł Hoss – zauważyłbym, gdyby chodził pijany.
- Nie trzeba być pijanym w sztok, żeby być alkoholikiem.
- To już szczyt wszystkiego! Nie pozwolę obrażać mojego brata. On nie jest alkoholikiem!
- A jednak jest – powiedział ze stoickim spokojem Rory. - Wskazuje na to kolor skóry twarzy i jej opuchlizna.
- Nie wierzę. Nie Joe – Hoss z niedowierzaniem potrząsał głową. - Mylisz się.
- Obawiam się, że doktor Rehn ma rację – wtrącił McCoy. - Znam tę chorobę, jak nikt inny. Musimy spojrzeć prawdzie w oczy: Joe ma ogromny problem z alkoholem, a to wpływać może na zmianę jego osobowości, aczkolwiek choroby psychicznej bym nie wykluczał.
- Chcecie powiedzieć, że Joe, mój młodszy braciszek, jest wariatem?
- Cóż… to jedna z możliwości – odparł Rehn.
- Tak? To co jeszcze trzymasz w zanadrzu? - zakpił Hoss.
- Uspokój się – rzucił Adam. - Rory chce mu pomóc, a przy okazji rozwiązać zagadkę.
- Jaką znowu zagadkę? Co ty, u diabła, bredzisz?!
- Hoss… - zaczął Adam, ale Rory mu przerwał:
- Pozwól, że dokończę mój wywód – a gdy Adam skinął głową, doktor podjął przerwany wątek: - otóż, choroba psychiczna to jedna z możliwości. Inne to na przykład cukrzyca, kiła, uraz głowy, guz, udar.
- Rozumiem, że dlatego przeprowadziłeś próbę Romberga6 – McCoy uśmiechnął się. Sam postąpiłby dokładnie tak samo.
- Tak, ale na szczęście, jak zapewne zauważyłeś ojcze, wynik jest ujemny.
- To co w końcu jest Joemu? - spytał z trudem panujący nad emocjami Hoss.
- Podejrzewam, że winę za jego stan ponosi lekarstwo, jakie przepisał mu doktor Levis – odparł Rory.
- Pozwól, że zgadnę: to lekarstwo również było autorską recepturą doktora Levisa. Czy tak? - Adam utkwił w Rory'm przenikliwe spojrzenie.
- To wielce prawdopodobne – przyznał Rory.
- Znaczyłoby to, że Levis zamiast leczyć, po prostu ich truł?
- Nie można tego wykluczyć.
- Ale dlaczego?
- To właśnie zamierzam wyjaśnić, a jak już to zrobię to…
- Łeb mu ukręcę – dopowiedział Hoss z taką miną, że nikt nie miał wątpliwości, co do jego intencji.

_____________________________________________________________
*) Próba Romberga – element badania neurologicznego, wprowadzony w 1846 roku przez niemieckiego neurologa Moritza Romberga. Próbę Romberga przeprowadza się w celu oceny równowagi statycznej bez kontroli wzroku. Próba nie wymaga specjalistycznej aparatury, czy pomieszczenia i polega na ocenie pozycji ciała, gdy pacjent stoi ze złączonymi stopami i otwartymi, a następnie zamkniętymi oczami. Dodatnia próba Romberga wskazuje, na uszkodzenie rdzenia kręgowego, schorzenia błędnika i innych chorób.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5071
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 7:14, 04 Wrz 2024    Temat postu:

Bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać kolejny odcinek Wesoly Widzę, ze Rory zabrał się do diagnozy bardzo szeroko i analizuje najróżniejsze czynniki Wesoly
Trochę martwi mnie Hoss... bardzo źle przyjął wiadomości i ewentualne diagnozy... ale w sumie to nic dziwnego, jest zżyty z Joe. A tak przy okazji, to do chorób Joe jeszcze można mu dorzucić przewlekłą chorobę nerek. Często pacjenci wtedy cierpią dodatkowo na depresję i zaburzenia snu Mruga

A przy okazji, to dalej bardzo mnie interesuje, czym jeszcze podpadł Levis Candy'emu. Próbował ziołowych mieszanek na Indii? Lub, co gorsza, na Cookie i Cinni'm? Skoro ma małżonkę to raczej wątpię, by robił jakieś nieprzyzwoite uwagi

Widzę też, że szykujesz większą rolę dla panny Midler Wesoly Powiem szczerze, że się zastanawiałam, czy nie powinna (choć epizodycznie) pojawić się i u mnie Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 32, 33, 34 ... 39, 40, 41  Następny
Strona 33 z 41

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin