|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Administrator
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 11 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 20:51, 09 Lut 2020 Temat postu: "Mata Hari" - musical skazany na klęskę. |
|
|
Poniższy tekst jest własnością autorki. Rozpowszechnianie, przetwarzanie i kopiowanie całości lub części powyższego tekstu bez zgody autorki jest niezgodne z prawem. (Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 04.02.1994 r. Dz.U. Nr 24, poz. 83).
„Mata Hari” - musical skazany na klęskę.
Musical „Mata Hari” z 1967 r., w którym wątpliwe szczęście miał wystąpić Pernell Roberts, pamiętny Adam Cartwright z serialu „Bonanza”, od dłuższego czasu nie dawał mi spokoju. Początkowo wiedziałam, tylko tyle, że było to jedno z największych niepowodzeń produkcyjnych, w którym „utopiono” według różnych źródeł od 500 do 800 tys. dolarów. Jak na tamte czasy kwota ogromna, a i dzisiaj nikt by nią nie pogardził. Zaczęłam się zastanawiać, jak to możliwe, że w Ameryce będącej ojczyzną musicali mogło dojść do tak spektakularnej klapy. Przecież wszystko, no prawie wszystko, wskazywało na to, że to przedsięwzięcie powinno odnieść sukces. Ciekawy temat (widzowie na ogół lubią połączenie wątku sensacyjnego z miłosnym) oraz uznane nazwiska twórców i taki blamaż? Przyznam się, że ta kwestia wracała do mnie jak bumerang i to nie tylko za sprawą Pernella Robertsa, w którego temacie, jak wiecie, nie potrafię być obiektywna. Trochę więc poczytałam, trochę tu i tam poszperałam, a co udało mi się ustalić przekonajcie się sami.
Pomysł zrealizowania musicalu o kobiecie-szpiegu zrodził się w głowach trzech utalentowanych przyjaciół. Byli to Jerome Coopersmith (dramaturg i scenarzysta), Edward Thomas (muzyka), Martin Charnin (autor tekstu). Początkowo ich musical zatytułowany był „Ballad of a Firig Squad”. Opowiadał losy Maty Hari z punktu widzenia jednego z jej kochanków kapitana Henry'ego LaFarge, oficera francuskiego wywiadu, który przyczynił się do jej aresztowania i egzekucji. Drugim wątkiem miała być historia młodego żołnierza walczącego w okopach. Swój lęk i frustrację wynikające z ekstremalnych przeżyć wojennych zamknął w liście do matki, który w musicalu miał pełnić rolę powracającego motywu: „He was young, maman. He was small. I was trapped, maman, by a wall. Then he lunged, Maman, and I spun, face to face, Maman, gun to gun. Then and there, Maman, I could see ... He was me, Maman. He was me. Just a boy, Maman, not a man ... Can I kill, Maman? Yes I can.” 1)
Musical miał być postrzegany jako poważne przedstawienie z antywojennym przesłaniem. I choć miał dotyczyć I wojny światowej, to twórcom wydawało się, że zawiera aktualny komentarz na temat ówczesnej sytuacji politycznej - amerykańskiej okupacji Wietnamu. Martin Charnin wspominał: „Byliśmy w czasie, gdy produkowaliśmy programy, które praktycznie nie miały współczesnego znaczenia politycznego ani społecznego. (...) Chcieliśmy zrobić coś prawdziwego (...) Pomyśleliśmy, że doświadczenie Wietnamczyków oraz to, jak groźna i przerażająca była wojna, mogą być równoważone przez historię Maty Hari.”2)
Początkowo to właśnie Martin Charnin miał reżyserować musical. On i jego przyjaciele potrzebowali jednak dobrego producenta. I tu wybór padł na Davida Merricka, niezwykle wówczas sławnego producenta teatralnego. Niestety, rok 1967 był dla Merricka pechowy. Kilka jego przedsięwzięć zakończyło się niepowodzeniami, w tym między innymi musicalowa wersja „Śniadania u Tiffany’ego”. Niewątpliwie te niepowodzenia musiały zaboleć producenta, który zwykle czego by się nie dotknął zamieniał w sukces. Zwykł zresztą mówić: „Nie wystarczy, żebym odniósł sukces - inni powinni ponieść porażkę” (“It is not enough that I should succeed – others should fail.”3). Nic więc dziwnego, że Martin Charnin zaproponował Merrickowi wyprodukowanie „Maty Hari”. Wychodził bowiem z założenia, że jeśli ktoś ma podołać tak ogromnemu przedsięwzięciu, to może to być tylko Merrick. Jak później się okazało był to błąd w założeniu, zresztą nie jedyny.
David Merrick, producent legenda.
Tymczasem Charnin był zadowolony, że producent przyjął jego propozycję. Merrick uznając ją za niezwykle interesującą, postanowił podjąć się produkcji musicalu, wierząc przy tym, że będzie to prawdziwy przebój kasowy. Prawdopodobnie Merrick uznał, że produkcja ta pomoże mu naprawić nieco nadszarpnięty wizerunek. Był to człowiek, jak go określano, niezwykle ambitny, pewny siebie, niektórzy twierdzili, że wredny, posiadający niewątpliwy talent do show businessu, i co dziwne, pozujący na nieśmiałego. Przy tym wszystkim potrafił skupić na sobie uwagę, reklamując swoje produkcje często w niezwykle oryginalny sposób. I tak na przykład musical „Fanny” będący jego pierwszą produkcją (1954) zasłynął z wzorowo wręcz przeprowadzonej kampanii reklamowej. Merrick wpadł na pomysł, aby do luster w tzw. męskich pokojach w centrum Nowego Jorku przylepiać naklejki z pytaniem: „Widziałeś Fanny?”. W chińskich piekarniach można było dostać ciasteczka, w których zamiast wróżby były karteczki z takim samym pytaniem. Do tego spoty radiowe i telewizyjne, a nawet coś w rodzaju happeningu w Central Parku, na który wezwał prasę i... policję. Mimo że zarówno krytycy, jak i sam Merrick byli rozczarowani produkcją, „Fanny” okazała się najbardziej dochodowym przedstawieniem w historii. Potem pojawiły się kolejno cztery hity: „The Matchmaker” (1955), „Look Back in Anger” (1957), „Romanoff and Juliet” (1957) i musical Jamaica (1957). W 1966 r. około dwadzieścia procent siły roboczej na Broadwayu skupiały produkcje Merricka. W każdym sezonie, średnio realizował sześć sztuk i musicali. Osiągnął rekordowy sukces, któremu nie dorównał żaden inny nowojorski impresario, ani przed nim, ani po nim. To ugruntowało jego pozycję, choć nie obyło się bez potknięć, jak to stało się z próbą przeniesienia na deski sceniczne „Śniadania u Tiffaniego”.
Tak, jak wspomniałam David Merrick z zainteresowaniem przyjął projekt zupełnie nowego musicalu. Jednak już wkrótce stwierdził, że Martin Charnin ma za małe doświadczenie reżyserskie, aby podołać przedsięwzięciu o tak dużej skali. Merrick uważał, że tak ambitna, epicka produkcja wymaga wielkiego, znanego nazwiska. To miało przyciągnąć publiczność. Jego wybór padł więc na Vincente Minnellego. I to był drugi błąd. Reżyser bowiem po zdobyciu Oskara za musical „Gigi” nie miał najlepszej passy. Do tego, co było nie bez znaczenia, od blisko 30 lat nie pracował w teatrze. Jego ostatnim przedsięwzięciem zrealizowanym na Broadway’u i to w 1939 r. był musical zatytułowany „Very Warm for May”, który zresztą nie miał entuzjastycznych recenzji. Dość powiedzieć, że „The New York Times” uznał, że „Very Warm for May” nie jest cieplejszy od listopada, miesiąca w którym odbyła się premiera musicalu. Nawiasem mówiąc przedstawienie to wystawiono w nowojorskim Alvin Theatre, tym samym, w którym, w styczniu 1968 r. miała odbyć się premiera „Maty Hari”.
Vincente Minnelli
„To był wyłączny pomysł Merricka, aby mieć Minnellego jako reżysera” - mówił Charnin. „Nie mieliśmy wyboru. Zostało nam to narzucone. Chodziło o posiadanie reżysera z nazwiskiem. Chociaż nazwisko to było trochę zapomniane. Mimo to wciąż miało swoją wartość.”4) David Merrick liczył na to, że znane nazwisko reżysera zagwarantuje mu sukces, ale chyba nie do końca w to wierzył skoro działania Minnellego postanowił wesprzeć silną grupą uznanych profesjonalistów. Byli to m.in.: wybitna śpiewaczka Martha Schlamme, scenarzysta Jo Melziner, choreograf Jack Cole oraz kostiumolog Irene Sharaff. Niestety, nawet takie wsparcie nie mogło zapobiec katastrofie, na którą musical był skazany niemal od pierwszych prób. Minnelli zapragnął bowiem zrealizować musical niczym film tyle tylko, że na scenie. To w zasadniczy sposób komplikowało grę aktorów, a dodatkowo powodowało trudności techniczne. Ponadto fabuła musicalu pozostawiała wiele do życzenia. Hugh Fordin, odpowiedzialny za obsadę musicalu, miał powiedział Merrickowi wprost, że scenariusz jest po prostu nudny. Po takiej ocenie wniosek nasuwał się sam: dobry scenariusz powinien od pierwszej chwili przykuwać uwagę widza. W przeciwnym razie porażka jest pewna. I tu David Merrick zachował się z charakterystycznym dla siebie tupetem. Odpowiedział Fordinowi: „Nie obchodzi mnie to! To nie są moje pieniądze! To są pieniądze RCA / Victor!”. Głównym udziałowcem w realizacji „Maty Hari” była właśnie RCA Victor.5) Jak widać, to, że wytwórnia płytowa mogła ponieść i w końcu poniosła ogromne straty było dla Merricka zupełnie bez znaczenia.
Kolejną dyskusyjną kwestią była obsada musicalu. Do głównej roli kapitana LaFarge potrzebny był aktor o silnej osobowości scenicznej i odpowiednim, mocnym głosie. W tej roli widziano francuskiego aktora Yves Montanda i jemu ją zaproponowano. Jednak Montand roli nie przyjął i trzeba przyznać, że dobrze zrobił. Wtedy to zaproponowano rolę kapitana LaFarge Pernellowi Robertsowi, który wciąż jeszcze funkcjonował w świadomości widzów jako Adam Cartwright. Nawiasem mówiąc dotarłam do programu musicalu, w którym przedstawiono dość szczegółowo sylwetkę Robertsa. Zapomniano jedynie nadmienić, że aktor grał jedną z głównych ról w niezwykle wówczas popularnym serialu „Bonanza”. Błąd? Nie sądzę.
Wszystko wskazuje na to, że Pernell Roberts, chciał wymazać rolę Adama Cartwrighta ze swojego artystycznego życiorysu, a z kolei David Merrick skorzystać z popularności aktora i przyciągnąć widzów. Czy tak było? Można tylko spekulować. Faktem jest, że Roberts o swojej roli w „Bonanzie” mówił niewiele. Nawet po latach, gdy odniósł niewątpliwy sukces odtwarzając główną rolę w serialu „Trapper John. M.D.” w wywiadzie, jakiego udzielił w Silent Network w programie „Off-hand” na pytanie o „Bonanzę” odpowiedział nieco wymijająco,6) a prowadzący rozmowę taktownie nie kontynuował tematu.
Rolę Maty Hari powierzono, zupełnie nie znanej w Nowym Jorku, Marisie Mell. Zaangażowanie jej do głównej roli kobiecej to wątpliwa zasługa żony Vincente Minnellego, Denise. Jej uwagę od jakiegoś czasu zwracała austriacka modelka regularnie pojawiająca się na stronach znanych żurnali modowych m.in. Vouge i Harper's Bazaar. „To Denise nawiązała pierwszy kontakt z Marisą Mell” - wspomina Vincente Minelli. - „Po spotkaniu w Rzymie i wspólnym obiedzie Denise powiedziała: „ Ona jest twoją dziewczyną ”. Eugenia Sheppard, reporterka Washington Post Times Herald, obecna podczas spotkania obu pań, powiedziała, że Denise Minnelli rozmawiała z Marisą Mell tylko po włosku i zupełnie zapomniała zapytać, czy potrafi ona mówić po angielsku i śpiewać.7)
Denise i Vincente Minnelli
Wkrótce miało się okazać, że śpiew nie był mocną stroną pięknej Austriaczki. Co prawda, była dyplomowaną aktorką teatralną i filmową (studiowała aktorstwo w słynnym Austrian Max Reinhardt Seminar), ale niestety, śpiewać nie potrafiła. Potrafiła świetnie tańczyć, walczyć na miecze, jeździć konno, ale głosu nie miała. Można więc pokusić się o pytanie dlaczego przyjęła propozycję zagrania w musicalu, jeśli nie miała podstawowej umiejętności, jaka jest wymagana przy takim przedsięwzięciu. Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta: rola Maty Hari miała być dla Marisy Mell przepustką do wielkiej światowej kariery. Najpierw Broadway, a potem Hollywood. Niestety, musical okazał się kompletnym fiaskiem i jak wiadomo, nigdy na Broadway nie dotarł. Podobno Marisa Mell była tym faktem bardzo zdruzgotana. Na szczęście dla niej w tamtych czasach nie było Internetu, tak więc informacje dotyczące kompletnej klapy, jaką odniósł musical obiegły jedynie telewizję i prasę amerykańską, niemal nie docierając do Europy. Tym samym na starym kontynencie prawie nikt nie wiedział, że Marisa Mell poniosła artystyczną klęskę. Rok później wróciła do Europy. Ludzie jej bliscy wspominają, że była zrozpaczona i rozczarowana, i że tak naprawdę nigdy nie otrząsnęła się z tej porażki, która miała rzucić się cieniem na całe jej zawodowe życie. Coś w tym rzeczywiście musiało być, gdyż „Mata Hari” stała się początkiem jej upadku jako aktorki z listy A, kiedyś występującej u boku Marcello Mastroianniego w „Casanova 70”. Gdy w późniejszych latach pytana była o amerykańskie doświadczenia, zawsze wszystkim odpowiadała, że musical „Mata Hara” był wielkim sukcesem w Stanach Zjednoczonych, i że grała w nim przez kilka miesięcy na Broadway’u. Dziś takie kłamstwo by nie przeszło. Wtedy, jakoś to się udało. W każdym razie nadal na kilku blogach poświęconych artystce widnieje informacja o sukcesie, jaki odniosła ona w „Macie Hari”.
Marisa Mell i producent David Merrick
Próby do musicalu rozpoczęły się jesienią 1967 r. Jednocześnie, jak to było w stylu Davida Merricka, szeroko reklamowano „Matę Hari”, której premierę zaplanowano na 13 stycznia 1968 r. w Nowym Jorku, w Alvin Theatre na Broadwayu.
Alvin Theatre 52nd Street pomiędzy Broadway i 8th Avenue.
Premiera miała być poprzedzona pokazami przedpremierowymi w Waszyngtonie, w National Theatre od 13 listopada do 3 grudnia 1967 r., w Bostonie, w Colonial Theatre od 5 grudnia do 17 grudnia 1967 r. oraz w Filadelfii, w Shubert Theatre (obecnie The Merriam Theater) od 20 grudnia 1967 r. do 6 stycznia 1968 r.
Pierwsze oznaki nadchodzącej klęski związane były z osobą Vincente Minnelliego. Początkowo aktorzy podekscytowani byli wizją pracy pod kierunkiem legendarnego reżysera. Niemal natychmiast okazało się, że ich oczekiwania w zdecydowany sposób rozmijają się z wizją artystyczną Minnelliego, który zachowywał się tak, jakby był na planie filmowym, a nie w teatrze muzycznym. Fatalne okazały się kostiumy, szczególnie te noszone przez Marisę Mell. Były bezkształtne, bez wyrazu i jak je określono, depresyjne. Stwierdzono nawet, że Audrey Hepburn w „My Fair Lady”, grając Elizę Doolittle, biedną kwiaciarkę w wiktoriańskim Londynie, w porównaniu z tym, co nosiła Mell, miała po prostu przepiękny kostium.
Marisa Mell w kostiumach autorstwa Irene Sharaff
Jest to, o tyle zastanawiające, że projektantką kostiumów była Irene Sharaff, pięciokrotna zdobywczyni Oscara za takie produkcje jak: „West Side Story”, „The King and I ”, czy „Cleopatra” z Elizabeth Taylor. Choreografia autorstwa Jacka Cole’a, który akurat w czasie prób rozchorował się również pozostawiała wiele do życzenia. Wystarczy przytoczyć wypowiedź jednego z tancerzy. Antony DeVecchi, wspominając o „Macie Hari” powiedział tylko: „Jezu, co to był za koszmar…”8.)
Vincente Minnelli, Pernell Roberts i Marisa Mell
Nieco innego zdania o musicalu był Vincente Minnelli, który w swej autobiografii „Tous en scène”, stwierdził, że po przedstawieniu w Waszyngtonie byli tacy, którym „Mata Hari” spodobała się. Ciekawe komu, gdyż na musicalu nie pozostawiono suchej nitki. Minnelli podejmując się reżyserii „Maty Hari” uznał, że jest to na tyle interesujący temat, że warto go było przenieść na scenę. We wspomnianej autobiografii powiedział: „(…) miałem problemy z pracą z głównymi gwiazdami serialu: Marisą Mell, która była Matą Hari i Pernellem Robertsem (...). Co więcej, choreograf Jack Cole zachorował, a scenografia nie działała tak dobrze, jak się spodziewałem! Marisa Mell była bardzo piękna i śpiewała naprawdę dobrze. Grała niektóre sekwencje ze szczególnym urokiem, ale niektóre partie muzyczne wymagały od niej dużo pracy. Myślę, że nie pasowała do tej roli. Kochała teatr, bez wątpienia, ale bardziej interesowała ją prywatność! Pernell Roberts właśnie opuścił udany program telewizyjny „Bonanza”, w którym nie pozwolono mu wykazać się jako piosenkarz barytonowy. Zagrał tę rolę z kawałkiem włosów, którego nie chciał nosić w naszym programie, i wolał zaprezentować się z łysą głową i długą brodą. Wyjaśnił, że chce wykazać się pewną autentycznością i zniszczyć swój publiczny wizerunek jako młodej romantycznej postaci telewizyjnej. Kiedy dotarliśmy do Waszyngtonu, musieliśmy przyspieszyć próby, ponieważ nie mogliśmy przełożyć premiery musicalu. David Merrick ogłosił publiczności, że zobaczą [wersję] „awangardową” ... a potem wszystko poszło źle. Zmiana scenerii i zmiana kostiumów zajęły znacznie więcej czasu niż oczekiwano, co spowodowało niezrozumiałe opóźnienia. Niemniej jednak muszę powiedzieć, że po dwóch tygodniach wszystkie te problemy zostały mniej więcej zaaranżowane, a niektórzy nawet twierdzą, że podobało im się to show! W każdym razie David Merrick, będąc bardzo realistyczną osobą, podjął decyzję o odwołaniu programu - który kosztował prawie milion dolarów - i dlatego nigdy nie dotarliśmy do Nowego Jorku. ”9)
Tak więc nic w tym przedstawieniu, mówiąc kolokwialnie, nie trzymało się kupy. Mimo to podjęto decyzję o zagraniu pierwszego z zaplanowanych kilku przedstawień przedpremierowych. Termin wyznaczono na 18 listopada 1967 r. Jako ciekawostkę należy tu powiedzieć, że na legendarnym przedstawieniu w Waszyngtonie wśród publiczności znalazły się panie z Narodowego Klubu Demokratycznego Kobiet z Lyndą Byrd Johnson, najstarszą córką prezydenta Johnsona na czele. Ciekawe, czy dobrze się bawiły? Musical rozpoczął się o godzinie dziewiątej wieczorem, trwał do północy i był jednym wielkim nieszczęściem. Scenografia się rozsypywała, tancerze zamiast tańczyć wykonywali nieskoordynowane ruchy, potykając się, ślizgając i obijając się o siebie. Kostiumy artystów wyglądały tak, jakby miały zaraz z nich spaść. Do tego publiczność świetnie się bawiła, ale nie w tych momentach, co potrzeba. Jakby tego było mało widownia ujrzała niemal nagą Marisę Mell, która akurat zmieniała kostium. Najprawdopodobniej dekoracja, za którą przebierała się aktorka zbyt szybko została usunięta. Zresztą Mell miała więcej takich wpadek. W finale, gdy Mata Hari zostaje rozstrzelana, aktorka powinna leżeć bez ruchu, udając martwą. Co prawda Marisa Mell leżała sobie na scenie, ale na „martwą” zupełnie nie wyglądała. Nie dość, że ciężko oddychała, to jeszcze w pewnym momencie podrapała się po czole, a następnie wstała zanim zgasły światła. Wszystko to siłą rzeczy musiało wywołać wesołość publiczności. Podobno podczas całego przedstawienie były też kłopoty techniczne z kurtyną. Nie tylko Marisa Mell miała takie „przygody”. Również Pernell Roberts został narażony na podobne sytuacje (no może bez prezentowania swojej nagości, chociaż… dlaczego nie?). W trakcie jego gry część scenografii „odjechała”. Roberts musiał mieć dziwną minę, gdy zorientował się, że został pozostawiony na swojej części sceny podczas gdy jej reszta nagle zniknęła. Co prawda, producent David Merrick, zanim kurtyna się podniosła, ostrzegł publiczność, że „to tylko próba”, ale nie mógł się spodziewać, że wydarzy się coś takiego.10) Ostatecznie doszło do prawdziwej kompromitacji. Wszystko poczynając od scenografii, przez grę artystów, po system dźwiękowy rozpadło się na oczach, niestety, rozbawionej publiczności. Ani producent, ani reżyser, ani żadna z gwiazd nie pojawiła się na dużej imprezie zorganizowanej po przedpremierowym przedstawieniu „Maty Hari”. Następnego dnia w Waszyngtonie, w tamtejszej prasie opublikowano artykuł zatytułowany „Mata Hari Hilarious”.
Pernell Roberts i Marisa Mell w spektaklu „Mata Hari”, Waszyngton, 1967 r.
Przez krótki czas próbowano ratować musical. Zapowiedziano nawet, że kolejne przedstawienia odbędą się w Shubert Theatre w Filadelfii. Jednak do tego nie doszło, gdyż producent David Merrick podjął decyzję o przeróbce musicalu, zapewniając jednocześnie, że termin premiery w Alvin Theatre na Broadwayu nie ulegnie zmianie. 1 grudnia 1967 r. na łamach gazety „The New York Times” poinformowano, że musical „Mata Hari” nie będzie kontynuowany, przynajmniej nie pod patronatem producenckim Merricka. Cytowano przy tym producenta: „Komunikaty z Waszyngtonu były słabe. Moim zdaniem program był kompletną porażką. I to już koniec”. Doniesiono również, że swoją decyzją chciał dać autorom szansę na znalezienie producentów chętnych do przejęcia produkcji. Na koniec okazało się, że jedyną, osobą, która odważnie rozmawiała z prasą, o przyczynach porażki „Maty Hari” był reżyser Vincente Minnelli. Miał on powiedzieć: „Publiczność miała trudności z zaakceptowaniem poważnej historii Maty Hari, która jest naprawiana. Dokonano drastycznych zmian fabuły i czekają na zgodę pana Merricka przed wstawieniem”. Oczywiście zgody Merricka nie doczekano się i tym samym przygoda z „Matą Hari” została zakończona. Warto tu przypomnieć, że była to kolejna porażka Merricka. Rok wcześniej w podobny sposób „zamknął” „Śniadanie u Tiffany'ego”, tracąc zaledwie 400 000 $, co było stratą o połowę mniejszą niż w przypadku „Maty Hari”.
Dziś musical „Mata Hara” to tylko przypis w muzycznych słownikach, w którym wspomniano o najbardziej spektakularnej muzycznej klapie w historii przedstawień muzycznych. Z tego, co zdążyłam się zorientować to nie ma dostępnych taśm filmowych z tej produkcji, a jedynie bootlegowe taśmy audio. Głosu Marisy Mell w utworze "Everybody Has Something To Hide" możemy posłuchać pod linkiem: [link widoczny dla zalogowanych]
Najważniejszym jednak odkryciem, przynajmniej dla mnie, była wspomniana na początku niezwykle poruszająca piosenka „Maman” w wykonaniu Jake’a Holmesa, która była motywem przewodnim musicalu. I tu pojawia się wisienka na torcie. Mniej więcej po dwóch minutach i czterdziestu sekundach pojawia się głos Marisy Mell, a potem głos Pernella Robertsa. Po ich występie powraca Jake Holmes. Dzięki temu krótkiemu zapisowi możemy się zorientować, jak miał wyglądać musical. A „Maman” z wisienką znajdziecie tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=M1Ls-Py71UY
Pernell Roberts, Irene Sharaff, Marisa Mell
Poszukując materiałów o „Macie Hari” na jednym z blogów poświęconych Marisie Mell natrafiłam na sugestię, że Pernell Roberts i Marisa byli ze sobą bardzo blisko. Miało o tym świadczyć noszenie przez oboje aktorów krzyża Ankh, który uważany jest za egipski symbol „życia”, a także oznacza idealny związek mężczyzny i kobiety. Czy w związku z tym możliwe było, że Roberts i Mell byli parą? A może, tak jak zasugerowała mi Ewelina, był to element kampanii reklamowej. Znając pomysły Davida Merricka w tym zakresie nie zdziwiłabym gdyby tak faktycznie było.
Na koniec należy wspomnieć, że w 1968 r., kiedy to David Merrick wycofał się z produkcji musicalu „Mata Hari”, jego autorzy przygotowali okrojoną wersję i pod tytułem „Ballad for a Firing Squad” wystawili na nowojorskim off-Broadway w Theatre DeLys (obecnie Theatre Lucille Lortel). W 1996 roku York Theatre w Nowym Jorku sięgnął po wersję musicalu z 1968 r. i wystawił go pod oryginalnym tytułem „Mata Hari”. Tym razem musical miał więcej szczęścia, a utwory z przedstawienia znalazły się na płycie wydanej w 2001 roku.
_________________________________________________________
1) Mark Griffin, A Hundred Or More Hidden Things, s. 462.
2) Tamże, s. 462-463.
3) [link widoczny dla zalogowanych]
4) Tamże, s. 464.
5) RCA Victor – amerykańska wytwórnia płytowa założona w 1901 r. najpierw jako The Victor Talking Machine Company, potem jako RCA Victor następnie RCA Records, które od 2011 r. jest częścią Sony Music Entertainment.
6) Wywiadu, o którym mowa, Pernell Roberts udzielił Silent Network, telewizji kablowej dla osób niesłyszących w 1982 r. Mówił w nim przede wszystkim o swojej roli w serialu „Traper John M.D.”
7) Tamże, s. 464.
8.) Tamże, s. 465.
9) Vincente Minnelli, Tous en scène, – za [link widoczny dla zalogowanych]
10) Tamże, s. 470
Przy opracowywaniu powyższego materiału korzystałam z literatury, informacji z Wikipedii oraz wywiadu Pernella Robertsa udzielonego Silent Network, wymienionych w przypisach oraz z informacji znajdujących się na następujących stronach internetowych:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
https://www.youtube.com/watch?v=d4AbDoIjYUA
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
https://www.youtube.com/watch?v=M1Ls-Py71UY
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Nie 21:29, 09 Lut 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
ADA
Administrator
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 11 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 21:30, 23 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
W uzupełnieniu powyższego tekstu wklejam wyszukane wczoraj zupełnie mi nie znane zdjęcie twórców pechowego musicalu "Mata Hari".
Od lewej: David Merrick, producent musicalu, Vincente Minnelli, reżyser, Marisa Mell (Mata Hari) i Pernell Roberts (kapitan LaFarge).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ADA
Administrator
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 11 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 19:32, 30 Mar 2022 Temat postu: |
|
|
Informacje o musicalu "Mata Hari" chciałabym uzupełnić o zdjęcie Pernella Robertsa i Marisy Mell z próby. W sieci pojawiło się całkiem niedawno.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ewelina
Moderator
Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 19:39, 30 Mar 2022 Temat postu: |
|
|
Jednak z "pożyczką" wygląda lepiej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|