Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Po drugiej stronie strachu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 69, 70, 71  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:58, 04 Lip 2017    Temat postu:

Senszen, Twoje przywiązanie do tuckerowej kamizelki jest niesamowite Laughing czyżby te zakładki tak przypadły Ci do gustu? Dancing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 9:04, 05 Lip 2017    Temat postu:

ADA, co mam powiedzieć... przywiązuje się do ładnych rzeczy :D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 14:49, 05 Lip 2017    Temat postu:

Może Josh poplami atramentem tę cudną kamizelkę i Tucker odda ją do pralni? W ten sposób i detektyw nie będzie nosił tego cudeńka i jednocześnie go nie straci Angel

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 14:51, 05 Lip 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:13, 05 Lip 2017    Temat postu:

zły: zły: zły:
proszę zostawić w spokoju biedną kamizelkę! Czego ona niby jest winna, że ma cierpieć?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:46, 05 Lip 2017    Temat postu:

Laughing Laughing Laughing
Senszen toż to tylko "kamizelka lekko pikowana". Josh w ramach testu sprawdzającego mógłby czymś ochlapać Tuckera. Atramencik jak najbardziej się do tego nadaje. Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 9:13, 06 Lip 2017    Temat postu:

Ten odcinek będzie bardzo japoński Wink Mam nadzieję, że Domi znawczyni tematu spojrzy na ten odcinek łaskawym okiem Wesoly


Rozproszone światło leniwie sączyło się przez shoji* wprost do ascetycznie urządzonego pomieszczenia. Cienie tańczyły na ścianach i suficie, przybierając przeróżne kształty. Pokój wyłożony był miękkimi matami pokrytymi plecionką z trawy i wypełnionymi słomą ryżową. Na futonie przypominającym grubą, pikowaną kołdrę leżał biały mężczyzna. Twarz miał okoloną czarną równo przystrzyżoną brodą. Policzki nieco zapadnięte, skóra o lekko żółtawym zabarwieniu, nieomal przezroczysta i podkrążone oczy wszystko to wskazywało, że człowiek ten był chory. Leżał bez ruchu i zdawało się, że drzemał. Jednak od czasu do czasu otwierał powieki i szarozielonymi oczyma wodził wokół nie bardzo zdając sobie sprawę z tego gdzie się znajduje. Wreszcie ktoś cicho przesunął byobu** i niespokojnie spojrzał na drzemiącego mężczyznę. Tym kimś była młoda kobieta o orientalnej urodzie ubrana w bogato haftowane kimono przepasane w talii równie ozdobnym obi*3. Czarne długie włosy ułożone miała w kunsztowną fryzurę zwaną shimadą. Z tyłu całą tę konstrukcję podtrzymywał kogai składający się z dwóch części i przypominający swoim kształtem miecz. Całości dopełniał piękny drewniany grzebyk kushi inkrustowany masą perłową. Mężczyzna wyczuwając czyjąś obecność powoli uchylił powieki i jakby chcąc upewnić się, czy dobrze widzi spytał:
- Yoshiko, to ty?
- Ja, Adam-san. – Kobieta z szacunkiem pochyliła głowę. - Wybacz, nie chciałam ciebie obudzić.
- Nie spałem – odparł cicho. – Yoshiko?
- Tak Adam-san… - powiedziała skromnie spuszczając wzrok.
- Gdzie ja jestem?
- W oki-ya.
- W domu gejsz? – spytał zupełnie zaskoczony Adam. – I pani Okimoto zgodziła się na moją tu obecność?
- Okā-san*4 bardzo ciebie lubi, a ty przecież jesteś chory – odparła spoglądając w bok Yoshiko. – Poza tym o opiekę nad tobą, poprosił sam szanowny pan Yamada Tarō, szwagier Okimoto-san.
- To w takim razie mam dług wdzięczności u kapitana Tarō – stwierdził nieznacznie uśmiechając się Adam. – Długo tu jestem?
- Od wczoraj.
- Podróż pamiętam jak przez mgłę – powiedział przymykając powieki. – A wpłynięcia do Osaki w ogóle. Mam taki mętlik w głowie.
- To wina lekarstw. Twoja choroba Adam-san bardzo wyczerpuje siły.
- Niestety, malaria będzie nade mną wisieć przez całe życie – westchnął Adam. – A, co z pozostałymi? Co z chorymi marynarzami?
- Umieszczono ich u pana Nakamury. To niedaleko stąd, na końcu ulicy.
- Jak się czują?
- Są słabi, ale wrócą do zdrowia. Tak, jak ty Adam-san.
- Uspokoiłaś mnie Yoshiko. – Mężczyzna uśmiechnął się blado i uniósł na łokciu. Rozejrzał się po pokoju, tak jakby czegoś szukał. Wreszcie spytał: - gdzie są moje rzeczy?
- Ubrania uprane i wysuszone czekają na ciebie…
- Pytam o listy.
- Są tu – wskazała na niski stolik stojący w rogu pomieszczenia. – Włożyłam je do płóciennego woreczka.
- Yoshiko… - zaczął Adam – czy wśród moich rzeczy była fotografia?
- Twojego ojca? Jest z listami.
- Nie. Fotografia kobiety z dzieckiem.
Yoshiko spłoszonym wzrokiem spojrzał na Adama i lekko pochyliwszy głowę powiedziała:
- Gomen nasai*5 Adam-san, ale fotografia była uszkodzona i ja…
- Wyrzuciłaś ją?!
- Och, nie - odparła nie patrząc na Adama. – Nie śmiałabym. Ja ją oprawiłam. Jest taka piękna. Szkoda byłoby, gdy jeszcze bardziej się zniszczyła.
- Oprawiłaś ją? – spytał zaskoczony.
- Hai. – Przytaknęła energicznie i podeszła do niskiego stoliczka, na którym obok płóciennego woreczka z listami leżało zdjęcie Ann i Josha oprawione w ozdobną ramkę. Z szacunkiem ujęła je w obie dłonie i wróciła do Adama.
- Piękna robota – powiedział, gdy Yoshiko podała mu fotografię i skinąwszy z powagą głową dodał: - Dōmo arigatō*6. Na, co kobieta ukłoniła się tylko. Z jej twarzy trudno było wyczytać, jakiekolwiek uczucia. Tylko błysk w oczach zdradził, jak bardzo zadowolona była ze słów Adama.
- To nic takiego – powiedziała. - Zaledwie kartonowa ramka.
- A na niej śliczna grafika. To kwiat wiśni. Poznaję twoją rękę.
- Dōmo arigatō Adam-san.
- Nie jesteś ciekawa, kto jest na tym zdjęciu?
- Ciekawość nie przystoi gejszy.
- Masz rację. Wybacz. A na fotografii jest mój synek, Joshua. Ma siedem lat – powiedział wzruszonym głosem Adam.
- Nigdy nie mówiłeś, że masz dziecko.
- Dowiedziałem się niedawno, tuż przed wypłynięciem z San Francisco.
- Ta kobieta, to matka, twojego syna? – spytała Yoshiko.
- Tak.
- Bardzo ładna.
- Owszem.
- Powinniście być razem. Dziecko musi mieć oboje rodziców.
- I znowu masz rację. Tak właśnie będzie – powiedział stanowczym i nad wyraz mocnym głosem Adam. – Yoshiko, chcę napisać list.
- Zaraz przyniosę papier, atrament i pióro – odparła kłaniając się wschodnim zwyczajem kobieta.


_____________________________________________________________
*Shoji – to przesuwany panel wykonany z przezroczystego papieru w drewnianej ramie. Shoji stosowano zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz domów. W starych japońskich domach okna nie przypominały tych jakie znamy. Przede wszystkim nie używano szkła, a przezroczysty papier, który dawał rozproszone światło tak charakterystyczne dla ówczesnych japońskich domów.
** Byobu - składane ekrany, często pięknie zdobione, będące same w sobie dziełem sztuki, służą do dzielenia pokoi tak, aby zapewnić ich mieszkańcom prywatność. W Japonii używane powszechnie poczynając od 1860 roku kiedy to kraj ten otworzył się na przybyszy ze świata. Obecnie mają jedynie charakter czysto artystyczny.
*3 Obi – długi pas do podtrzymywania kimona
*4 Okā-san – (jap. „matka”) właścicielka domu gejsz, opłaca utrzymanie i szkolenie swoich podopiecznych.
*5 Gomen nasai – naprawdę bardzo mi przykro (bardzo uprzejma forma przeprosin).
*6 bardzo dziękuję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:27, 06 Lip 2017    Temat postu:

Całe szczęście kamizelka jeszcze nie ucierpiała :D:D:D

Fragment rzeczywiście jest nieco orientalny, bardzo klimatyczny i delikatny, jakby owiany zapachem kwiatów wiśni Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:42, 06 Lip 2017    Temat postu:

Kamizelka nie ucierpiała, ale to tylko kwestia czasu, a nie będzie taka ładna i taka lekko pikowana

Cieszę się, że japoński odcinek tak określiłaś. Miałam, co do niego spore wątpliwości, ale w końcu zdecydowałam się go napisać jako tzw. spowalniacz akcji Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 13:20, 07 Lip 2017    Temat postu:

Chyba muszę już odpuścić Confused

Odcinek może i nie obfitował w zwroty akcji, ale był bardzo nastrojowy i taki... barwny w słowach Wesoly To zawsze sprawia przyjemność Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 16:02, 07 Lip 2017    Temat postu:

Japoński odcinek wypadł bardzo dobrze. Chciałam się upewnić, czy marynarska wersja Adama jest brodata? Może tylko w czasie choroby wyrósł mu zarost i zaprzyjaźniona Japonka to przycinała ze względów estetycznych? Adaś już podjął decyzję o swoim życiu z rodziną - to znaczy z Ann i Joshem. Ciekawe jak sobie poradzi z detektywem?

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pią 16:03, 07 Lip 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 16:24, 08 Lip 2017    Temat postu:

Ewelino dziękuję za pochwałę :D Marynarska wersja Adama weszła w posiadanie brody w czasie choroby. Na razie nie zamierza się jej pozbyć Wink :D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 16:35, 08 Lip 2017    Temat postu:

Odetchnęłam z ulgą. Oby brodę zgolił po wyzdrowieniu. Co prawda broda do marynarza pasuje, ale nie jestem pewna, czy spodoba się Ann i Joshowi. Może nie przebić cudnej, pikowanej kamizelki ... nawet poplamionej atramentem :D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 16:52, 08 Lip 2017    Temat postu:

Pomyślimy o tej brodzie. Wink

Yoshiko starannie zasunęła byobu i stanęła oko w oko z panią Okimoto. Wyraz twarzy okā-san świadczył, że słyszała rozmowę pięknej gejszy z Adamem. Yoshiko pochyliła głowę czekając na reprymendę, jednak pani Okimoto nie zamierzała krzyczeć na dziewczynę, którą traktowała jak córkę. Wiedziała też o uczuciu, jakim Yoshiko darzyła przystojnego Amerykanina. Sama też była pod urokiem tego kulturalnego, wykształconego marynarza, tak odmiennego od wszystkich, którzy przewijali się przez port w Osace. Nic, więc dziwnego, że wyraziła zgodę na jego pobyt w oki-ya, miejscu, które zwyczajowo mogły zamieszkiwać jedynie kobiety. Oczywiście nie bez znaczenia była też prośba jej szwagra i tak w tajemnicy chory mężczyzna umieszczony został w najdalszym zakątku domu gejsz. Pani Okimoto z oporami zgodziła się na to, żeby Yoshiko opiekowała się Adamem i to tylko pod warunkiem, że nie będzie zaniedbywać swych obowiązków. Tymczasem dziewczyna każdą wolną chwilę spędzała z Amerykaninem, co coraz mniej podobało się pani Okimoto.
Yoshiko na widok ok -san chciała coś powiedzieć, ale kobieta przybrawszy srogi wyraz twarzy, spojrzała na swoją podopieczną i ruchem głowy dała jej do zrozumienia żeby poszła za nią. Yoshiko bez słowa sprzeciwu zastosowała się do tego niemego polecenia.
- Dlaczego nie przygotowujesz się do spotkania z panem Yamamoto?
- Bardzo przepraszam, chciałam tylko sprawdzić jak czuje się Cartwright-san.
- Yoshiko, on dzisiaj jest, a za tydzień popłynie do swojej ojczyzny. Natomiast pan Yamamoto tu będzie. To najlepszy nasz klient, hojny i wspaniałomyślny. Specjalnie poprosił o ciebie, bo wie, że jesteś najlepsza i że wkrótce ciebie adoptuję. Zyskasz tym przywilej rezydentki mojego domu, a po mojej śmierci staniesz się jego właścicielką.
- Jestem pani niezwykle wdzięczna za matczyną dobroć…
- Jednak nie zastosowałaś się do moich poleceń – przerwała jej pani Okimoto.
- Gomen nasai, Okimoto-san – odparła cichym, płaczliwym głosem dziewczyna, pokornie schylając głowę.
- Już dobrze, ale pamiętaj jesteś gejszą, a gejsza nie może się zakochać. Może mieć kochanka, ale wtedy musi wynieść się z oki-ya. Czy tego chcesz?
- Nie.
- Skoro tak, to musisz robić to, czego od ciebie wymagam.
- Dobrze. – Dziewczyna skinęła głową.
- Wciąż go kochasz. Nie zaprzeczaj. Był twoim pierwszym i jedynym mężczyzną, ale pamiętaj, ściany mają uszy a drzwi mają oczy. Pan Yamamoto nie byłby z tego zadowolony.
- Co mam zrobić okā-san? – spytała cicho Yoshiko.
- Jeszcze dziś pożegnasz się z panem Cartwrightem i więcej się z nim nie zobaczysz. Rozumiesz, co powiedziałam?
- Hai – odparła dziewczyna, a po policzkach spłynęły jej łzy.
- Yoshiko – pani Okimoto delikatnie ujęła ją za przegub dłoni – miej go w sercu i tam pielęgnuj jego wspomnienie. Jednak nikt, nie może się o tym dowiedzieć, bo to zniszczyłoby twoją karierę. Jesteś mądra i masz rzadki dar. Ten dar to władza nad mężczyznami. Będziesz ją mieć dopóty dopóki się nie zakochasz. Pomyśl o tym i nie płacz. Zapuchnięte oczy nie spodobają się panu Yamamoto. No, idź do siebie i przygotuj się do wyjścia. Nie możesz przecież się spóźnić.
- Okā-san, obiecałam mu, że przyniosę…
- Słyszałam, co mu obiecałaś. Nie martw się, zaniosę mu wszystko, co potrzebne jest do napisania listu – odparła pani Okimoto. – Yoshiko, on odjedzie i to będzie boleć, ale słodki blask słońca wszystko ci wynagrodzi. Pamiętaj o tym.


Ann zaniepokojona dotknęła czoła Josha. Na szczęście chłopiec nie miał gorączki. Od kilku dni był jednak marudny i nie miał apetytu. Zwykle radosny teraz był smutny, a chwilami nawet niegrzeczny, czego dowód dał dzień wcześniej wylewając atrament na ubranie detektywa Tuckera. Josh, co prawda zapewniał, że nie chciał, że to przez nieuwagę, ale Ann doskonale wiedziała, że jej synek zrobił to celowo. Mógł mówić, co chciał, ale gdy tak patrzył z uporem i nieskrywaną kpiną wiedziała, że jego działanie od początku do końca było zaplanowane. Jeszcze tego samego dnia próbowała z nim porozmawiać, ale chłopczyk zamknął się w sobie i nie odpowiadał na jej pytania. Wówczas to po raz pierwszy w życiu zdenerwowała się na Josha i natychmiast odprawiła go do jego pokoju. Roger, co prawda bagatelizował całe zajście, ale wstyd i tak pozostał, a wieczorne wyjście na recital Inez Fabbri nie miało już takiego uroku.
Ann, stwierdziwszy, że chłopiec jest zdrowy, postanowiła przeprowadzić z nim poważną rozmowę. Niestety, nie było to takie proste, jakby się wydawało. Kochała swojego synka miłością bezkrytyczną i gdy spojrzała w jego przygnębioną twarzyczkę gotowa była, tak jak jej radził Tucker udać, że nic się nie stało. Zdawała sobie jednak sprawę, że jeżeli odpowiednio nie zareaguje Joshua może poczuć się zupełnie bezkarny. Siedząc obok synka nie miała złudzeń, że ta rozmowa do najłatwiejszych nie będzie należała. Do tej pory wydawał się być jeszcze taki dziecinny, ale teraz miała przed sobą małego mężczyznę, który dobrze wiedział, czego chce.
- Synku musimy porozmawiać – powiedziała Ann. – Wiesz, o czym?
- Tak mamo, wiem – odparł Josh.
- To w takim razie powiedz mi, dlaczego pochlapałeś atramentem koszulę i kamizelkę detektywa Tuckera?
- Tak jakoś wyszło – mruknął wzruszywszy ramionami chłopiec.
- Joshua jesteś niegrzeczny, a ja nie będę tolerować takiego zachowania. Rozumiesz?
- Tak.
- To odpowiedz mi, dlaczego to zrobiłeś?
Josh milczał skubiąc zawzięcie mankiet koszuli. Zbierało mu się na płacz, ale dzielnie przełknął łzy.
- Czekam – ponagliła go matka.
- Nie lubię go – powiedział cichutko przez zaciśnięte zęby.
- Kogo?
- Jego.
- Nie wiem, o kim mówisz.
- O Tuckerze.
- Chyba o panu Tuckerze?
- O panu Tuckerze – wycedził ze złością Joshua.
- Synku, wydawało mi się, że nieźle się dogadujecie, że lubisz detektywa Tuckera…
- Ale ja go nie lubię – chłopiec podniósł głos – nie lubię go i już!!!
- Rozumiem i nie musisz krzyczeć – odparła ze spokojem Ann. - Detektyw Tucker zawsze był dla ciebie miły. Pamiętasz? Zabrał nas na wycieczkę po porcie, kupił ci ciekawą książkę…
- Dziewczyńską – powiedział z lekceważeniem Josh.
- Detektyw Tucker nie ma dzieci, więc mógł się pomylić, ale na pewno chciał jak najlepiej.
- Kapitan Nemo nie pomyliłby się.
- Kapitan Nemo?
- No, pan Cartwright – odparł Josh patrząc matce prosto w oczy. Ann pod wpływem jego wzroku zamilkła zakłopotana. Przyłożyła dłoń do ust i cicho westchnęła. Tym razem to chłopiec czekał na odpowiedź, a Ann poczuła, że traci kontrolę nad całą sytuacją.
- To o niego ci chodzi – powiedziała próbując zyskać na czasie.
- Nie o niego, tylko o pana Cartwrighta.
- Nie bądź bezczelny. Tego u mojego syna nie zniosę – odparła zagniewanym głosem Ann.
- Przepraszam mamo, ale to wszystko przez ciebie.
- Słucham?! – Ann nie wierzyła własnym uszom.
- Tak, przez ciebie i tego detektywa.
- Joshua pozwalasz sobie na zbyt wiele. Tak nie będziemy rozmawiali – Ann wstała z krzesła z zamiarem opuszczenia pokoju synka. – A detektywa Tuckera jeszcze dzisiaj przeprosisz i powiesz mu jak bardzo ci jest przykro. Nie zamierzam za ciebie świecić oczyma.
- Nie przeproszę – odparł stanowczo chłopiec.
- Co takiego? – spytała zdumiona Ann. – Josuha nie zmuszaj mnie, żebym cię ukarała. Co w ciebie wstąpiło synu?!
- Ja, ja… - chlipnął i rozpłakał się żałośnie. Ann w ułamku sekundy była przy nim. Wzięła go w ramiona i mocno tuląc szeptała:
- Już dobrze skarbie, już dobrze. Proszę, kochanie nie płacz, bo serce mi pęknie. – Odgarnęła mu włosy z czoła i pocałowała. Chłopczyk mocniej wtulił się w matkę, tak jakby bał się, że go zostawi. Pomału jednak uspokajał się, choć łzy zupełnie niechciane wciąż płynęły mu po buzi. Wreszcie łamiącym się głosikiem powiedział:
- Kapitan Nemo nie pisze już do mnie. Chyba się obraził, mamo.
- Dlaczego tak uważasz?
- Od dwóch tygodni nie przyszedł żaden list.
- Josh, pan Cartwright jest teraz na środku oceanu. Stamtąd trudno wysłać list.
- Ale gdy był w Manili nie przysłał mi ani słowa, a przecież obiecał.
- Musiał być bardzo zajęty, jak to marynarz, a może po prostu poczta się spóźnia. Trzeba zapytać ciocię Emily, czy był już listonosz.
- No, nie wiem – odparł bez przekonania chłopiec. – Pomyślałem, że to przez ciebie mamo, bo w ostatnich listach nie chciałaś się dopisać.
- I dlatego uznałeś, że pan Cartwright nie pisze do ciebie?
- Tak, mamo – Josh pokiwał głową. – Ciągle gdzieś wychodzisz z tym… z tym detektywem Tuckerem – powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Polubiłeś pana Cartwrighta?
- Bardzo! – wykrzyknął, a buzia mu aż pojaśniała.
- Rozmawialiście przecież tylko raz.
- No tak, ale on mnie słuchał, uważnie słuchał i był bardzo miły. No i jest marynarzem.
- Tak, jest marynarzem – Ann pokiwała głową.
- Mamo, jak myślisz, czy pan Cartwright mógłby być z nami? Mamo?
Ann zupełnie zaskoczona nie była w stanie wykrztusić słowa, bo co niby miała odpowiedzieć na tak wprost zadane pytanie. Przytuliła tylko synka mocno i pocałowała w czoło. Josh zrozumiał, że właśnie to musiało mu wystarczyć za całą odpowiedź.
Świadkiem końcówki rozmowy matki i syna był Roger Tucker, który właśnie przyszedł w odwiedziny. Emily otworzyła mu drzwi i przeprosiwszy go pobiegła do kuchni wyjąć szarlotkę z pieca. Roger miał od razu przejść do salonu, ale słysząc głosy Ann i zapłakanego Josha przystanął. Nie spodobało mu się to, co usłyszał i wtedy jego wzrok padł na stosik korespondencji leżącej na stojącej w przedpokoju konsolce. Na samym wierzchu leżał list zaadresowany do Ann. Wziął go do ręki i sprawdził nadawcę, po czym schował go do wewnętrznej kieszeni marynarki.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Sob 17:13, 08 Lip 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:07, 08 Lip 2017    Temat postu:

Tucker uważa, że każdy sposób jest dobry, żeby zdobyć ukochaną ... ale to cios poniżej pasa! List to świętość. Nie uchodzi ani czytać, ani ukrywać cudze listy ... a ja myślałam, że to szlachetna jednostka Shame on you Not talking

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 21:08, 08 Lip 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:51, 08 Lip 2017    Temat postu:

Tucker wyraźnie się pogubił. Zadziałał odruchowo. Usłyszał, jak Josh "rozpływa się" nad Adamem, zobaczył list Adama do Ann i działając odruchowo po prostu go zabrał. On chyba w ogóle nie pomyślał, co zrobił. Tak bardzo zależy mu na Ann, że zaczyna stosować nieczyste zagrania. Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 69, 70, 71  Następny
Strona 8 z 71

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin