Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Po drugiej stronie strachu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 69, 70, 71  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:56, 29 Paź 2017    Temat postu:

Adaś tak bardzo nawet szeryfowi ani pa się nie tłumaczył Very Happy Czyżby zaczął kogoś słuchać? O byciu pod pantoflem nie wspomnę, bo Ann zapowiada partnerski związek. Hm ... zobaczymy. Na razie silnie dopinguje Adasia do poszukiwań (a przecież bidula dopiero co się dowiedział o porwaniu Josha) i chce przesłuchać ... to jest rozmawiać z Benem. Nie zazdroszczę mu. Zapowiada się ciekawie ta rozmowa. I co na to Ben? Czuję, że najnowsza pani Cartwright nieźle go przepyta Shame on you

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 18:57, 29 Paź 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:02, 29 Paź 2017    Temat postu:

I dobrze Wesoly W końcu w Ponderosie pojawiła się silna kobieta, która w kaszę sobie nie da dmuchać Wesoly Ponieważ mnie rozterki, czy Adam lepiej wygląda bez brody, czy z brodą, zupełnie nie dotyczą, to mogłam z uwagą przeczytać oba odcinki i powiem, że bardzo mi się podoba postawa Ann. Kobieta jest silna, dociekliwa i wie, czego chce. Ma coś do powiedzenie i żąda odpowiedzi na swoje pytania. Znakomicie Uwaga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:20, 29 Paź 2017    Temat postu:

A tak się obawiałam, że silna Ann nie przypadnie Wam do gustu Wesoly Obiecuję, że jeszcze da Adamowi "popalić". Biedak trochę pocierpi Mruga
A poważnie mówiąc Ann musi być silna i stanowcza. Życie jej nie rozpieszczało. Pracowała w saloonie. Nie wiadomo nic o jej rodzicach. Zakładam, że bardzo wcześnie musiała zacząć walczyć o przetrwanie. Czy Adam pogodzi się z faktem, że jego żona okaże się niezwykle stanowczą osobą? Na razie nie wiem.
Zresztą same wiecie, Adam to Adam. Nie wiadomo, co mu strzeli do głowy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:25, 29 Paź 2017    Temat postu:

No tak, to Dziki Zachód Wesoly Gdzie kaktusy są bardziej kolczaste, whisky wypala podniebienie a kobiety są ostre i stanowcze Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:28, 29 Paź 2017    Temat postu:

Ależ oczywiście! Świetnie to ujęłaś. Adaś musi zapomnieć o gejszach Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:35, 29 Paź 2017    Temat postu:

Niedoczekanie Adama, by jakakolwiek kobieta gięła się przed nim i słodkim szeptem mówiła "Tak, Adam-san".
W kulturze zachodu to prędzej wałkiem dostanie po... łapkach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:42, 29 Paź 2017    Temat postu:

Adaś nie kocha swojej żony. Lubi ją lecz nie kocha. Będzie trochę zaskoczony stanowczością Ann i być może właśnie to mu się w niej spodoba.
Ale to jeszcze zobaczymy. Wszak Aderato rządzi. Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:45, 29 Paź 2017    Temat postu:

Nie dziwota, że jest zaskoczony. Ile oni się znali? Tydzień?
Adam chyba wychodzi z założenia, że wszystkie kobiety są podobne Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:49, 29 Paź 2017    Temat postu:

Masz rację, Senszen oni o sobie właściwie nic nie wiedzą. Gdy Adam pomagał Ann to trwało to około tygodnia. Spotkali się po prawie ośmiu latach i połączyło ich dziecko. To będzie cud jeśli przetrwają jako małżeństwo. Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:54, 29 Paź 2017    Temat postu:

Tym bardziej, ze oboje ykhm... przyzwyczaili się do tego, że są sami. A teraz małżeństwo. Kompromisy, próba pogodzenia dwóch charakterów silnych i zdecydowanych... Ja chcę przeczytać jak Adam dowiaduje się, że to nie jest tak, że on ma zawsze rację i wszyscy mają go słuchać!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:56, 29 Paź 2017    Temat postu:

Emotka mnie rozbroiła Mruga Żądanie zapisałam grubą czcionką. W stosownym czasie Adam usłyszy, co ma usłyszeć Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 22:08, 29 Paź 2017    Temat postu:

Hurra Hurra Hurra Hurra Hurra

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 10:50, 05 Lis 2017    Temat postu:

Tydzień później

Czterej mężczyźni zmęczeni i milczący usiedli do stołu w małym hoteliku, w Panace mormońskim miasteczku w pobliżu granicy z Utah. Dziwne to było miasteczko, tak jak dla wielu dziwni byli jego mieszkańcy. Bo jak inaczej można nazwać ludzi, których obowiązuje zakaz picia alkoholu, herbaty a nawet kawy o tytoniu nie wspominając. Oni sami pragnęli być osobami nieskazitelnymi i doskonałymi. Ich umiłowanie pokoju stało się wręcz legendarne, do czego niewątpliwie przysłużyło się unikanie przemocy fizycznej, co w Panace było szczególnie widoczne. Nikt tu nie nosił broni i wszyscy starali się być dla siebie życzliwi. Gdy w ich miasteczku pojawiali się tak jak teraz nieznajomi, przyjmowano ich z prawdziwą serdecznością.
- Nareszcie coś ciepłego do jedzenia – Hoss z zadowoleniem zatarł dłonie, gdy misa parującego gulaszu stanęła na środku stołu. – Szkoda tylko, że nie można tu liczyć na kawę.
- Za to możesz dostać kubek mleka wprost od krowy – powiedział Joe.
- To i tak lepiej niż w tej dziurze nieopodal Death Valley. Tam była tylko licha whiskey i pluskwy w łóżkach – zauważył Candy.
- Te wyrka nazywasz łóżkami? – spytał między jedną a drugą łyżką fasoli Hoss. Candy wzruszył tylko ramionami i pochylił się nad talerzem. Przy stole zapanowała cisza. Adam nie jadł. Jego wzrok obojętnie błądził po jasnych ścianach jadalni, tak odmiennej od zadymionych, pełnych gwaru saloonów. Kobieta, która im usługiwała zapytała, czy życzą sobie czegoś jeszcze, a gdy Joe jej podziękował bezszelestnie zniknęła za drzwiami prowadzącymi do kuchni. Mężczyźni zostali sami. Był późny wieczór i oprócz nich w hoteliku nie było innych gości. Hoss z troską spoglądał na Adama. Z trudem odnajdywał w nim swego starszego brata sprzed lat. I nie o wygląd tu chodziło, bo do jego brody szybko się przyzwyczaił, ale o coś, co czaiło się w jego oczach. Od blisko tygodnia poszukiwał wraz z nimi Josha. Już na początku zakomunikował im, że ma do nich całkowite zaufanie i skoro to Joseph kieruje całą akcją to niech tak pozostanie. Wywołał tym oświadczeniem ogromne zdumienie. Hoss wszystkiego spodziewałby się, ale nie takiej spolegliwości. Konflikt Adama z Josephem dla nikogo nie był tajemnicą, ale najwidoczniej na czas poszukiwań małego Joshui Adam postanowił zakopać topór wojenny.

- Czas spać – Hoss przeciągnął się nieznacznie – przed nami ciężki dzień. Joe, o której wstajemy?
- O piątej. Do Pioche*) jest, co prawda niedaleko, ale wolę tam być przed południem, gdy najgorsze męty jeszcze śpią.
- Tyle tylko, że z tych mętów najwięcej można wyciągnąć – zauważył Candy.
- Wiem – odparł krótko Joe.
- Myślisz, że Rodrigo zabrałby Josha do tak niebezpiecznego miejsca? – Hoss z powątpiewaniem pokręcił głową. – No, nie wiem… może.
- Czy zabrał, to się okaże. W Pioche dużo się dzieje, a ludzie wiedzą jeszcze więcej – odparł Joe.
- Joseph ma rację – odezwał się milczący do tej pory Adam. – Jeżeli mamy się czegoś dowiedzieć o Joshu to tylko tam. Pioche to miejsce, do którego zjeżdżają ludzie ze wszystkich stron i wiedzą więcej niż by nam się zdawało. Może ktoś widział samotnego mężczyznę z małym chłopcem. A teraz idźmy już spać. To, czego najbardziej potrzebujemy to wypoczynek.
- Święte słowa – odparł Joe wstając od stołu i zabierając ze sobą talerz gulaszu.

Pokoje, które wynajęli były niewielkie i urządzone wręcz ascetycznie. W każdym z nich stały dwa proste łóżka ze świeżo powleczoną pościelą, co wówczas stanowiło rzadkość. Do tego stolik z miską i dzbankiem wody oraz krzesło, przez którego oparcie przewieszony był mocno sprany, ale czysty ręcznik. Do drzwi każdego pokoju przybity był wieszak, a w oknach wisiały zwykłe kretonowe zasłonki. W jednym z takich pokoi miał zamieszkać Hoss i Adam, w drugim Joe i Candy. Wchodząc po schodach na piętro Joseph przytrzymał Hossa za ramię i szepnął mu, żeby ten zamienił się z nim pokojami. Hoss był trochę zaskoczony prośbą młodszego brata, ale Joe uspokoił go mówiąc, że wszystko później mu wyjaśni. Tymczasem Adam wszedł do pierwszego z wynajętych pokoi. Kapelusz i kurtkę powiesił na wieszaku. Zdjął pas z bronią i położył na łóżku. Miał zamiar jak najszybciej położyć się spać, ale w drzwiach ku jego zaskoczeniu zamiast Hossa stanął Joe.

- Można?
- Pewnie – odparł zmęczonym głosem Adam.
- Nic nie zjadłeś. Jak tak dalej pójdzie to nie utrzymasz się w siodle. Spróbuj, ten gulasz jest całkiem niezły – powiedział Joe stawiając na stoliku talerz z jedzeniem.
- Dziękuję, ale nie jestem głodny.
- Musisz jeść. Skąd niby weźmiesz siły do dalszych poszukiwań? Do tego jeszcze ciężko chorowałeś.
- Mówisz, jak nasz ojciec. – Zauważył Adam, po czym z sarkazmem dodał: - czyżbyś się o mnie martwił? Zupełnie niepotrzebnie.
- Więzy krwi zobowiązują. Co prawda jesteśmy tylko przyrodnimi braćmi, ale zawsze braćmi.
- Gdzieś to już słyszałem.
- Twoje własne słowa. Powtarzałeś mi je aż do znudzenia – powiedział Joe.
- Doprawdy? – spytał z lekką nutą ironii Adam.
- Tak – odparł Joe. – Posłuchaj, od twojego przyjazdu do domu nie mieliśmy okazji porozmawiać.
- Fakt, ale chyba nie chcesz teraz rozmawiać. Jest późno i obaj jesteśmy zmęczeni.
- Wybacz Adamie, ale nie chcę i nie mogę już dłużej czekać. Padły między nami słowa, które paść nie powinny.
- To też fakt. Przypominam ci jednak, że nie ja je wypowiedziałem.
- Nie musisz mi tego przypominać. Nie powinienem wtedy tak gwałtownie reagować. To jednak nie znaczy, że nie mam do ciebie żalu. Mam. Zostawiłeś ojca, Hossa i mnie, i zniknąłeś na siedem długich lat.
- Uznałem, że tak będzie dla wszystkich lepiej.
- A wiesz jak to wyglądało? Jak ucieczka. Jakbyś się nas wyparł. Mniejsza o mnie. Nigdy przecież za sobą nie przepadaliśmy, ale ojciec… wiesz, co z nim się działo przez te wszystkie lata?
- Mogę sobie wyobrazić i naprawdę jest mi bardzo przykro – zapewnił Adam.
- Tylko tyle? Przykro ci?
- Czego ty ode mnie chcesz? Bezustannie się kłóciliśmy i to o wszystko. Musiałem wyjechać, bo inaczej pozabijalibyśmy się. Dusiłem się w Ponderosie.
- Co takiego?
- To, co słyszysz. Kocham naszego ojca, ale nie byłem już w stanie dłużej znieść tego, że na każde moje działanie musiałem mieć jego zgodę. To ciągłe potakiwanie: „tak tato”, „nie tato” doprowadzało mnie nieomal do szaleństwa. Nie mogłem tak dłużej. Musiałem zacząć żyć na własny rachunek.
- I dlatego uciekłeś z domu – stwierdził z goryczą Joe.
- Nazywaj sobie to jak chcesz. Myślisz, że nie było mi ciężko?
- Powinno.
- Ta rozmowa nie ma sensu – westchnął Adam. – Nigdy mnie nie zrozumiesz.
- A ty? Czy kiedykolwiek spróbowałeś zrozumieć, co ja czuję?
- Nie wiem, o co ci chodzi.
- Czyżby? To powiem ci. Gdy byłem mały podziwiałem ciebie i byłem bardzo dumny, że mam takiego brata. Tyle tylko, że ty zupełnie mnie nie zauważałeś. Na wszystkie sposoby próbowałem zwrócić twoją uwagę…
- Jeśli tymi sposobami było rozrabianie, to ci się udało – zauważył z sarkazmem Adam.
- … ale ciebie zupełnie nie interesował dużo młodszy brat. Traktowałeś mnie, jak uprzykrzającego życie smarkacza.
- Czasami tak się zachowywałeś.
- Być może – odparł ze smutkiem Joe. – Myślałem, że z czasem zaczniesz mnie traktować, jak równego sobie. Niestety wciąż byłem dla ciebie małym Joe, który ciągle wpada w tarapaty i którego trzeba z nich wyciągać.
- A nie było tak?
- Było. Dawno temu. Potem się zmieniłem. Wydoroślałem. Wszyscy to widzieli. Wszyscy, tylko nie ty. Wiesz, zastanawiam się, czy też byś mnie tak traktował gdybyśmy mieli wspólną matkę?
- Ty synem Jankeski? Niemożliwe – Adam wzruszył ramionami.
- Masz rację – przyznał Joe. - To tak jakbyś ty miał się urodzić w Nowym Orleanie.
- Joe, może faktycznie nie byłem dla ciebie najlepszym bratem, ale starałem się. Przyznaję z różnym skutkiem, ale i ty nie byłeś bez winy. Siedem lat temu odniosłem wrażenie, że byłeś zadowolony z mojego wyjazdu.
- Myliłeś się. Byłem na ciebie wściekły. Dla mnie byłeś cholernym tchórzem, który odwrócił się od rodziny.
- Wiesz, że nigdy bym tego nie zrobił – odparł podniesionym głosem Adam.
- Nie wiem, bo niby skąd miałbym wiedzieć skoro nie pozwoliłeś mi do siebie się zbliżyć. Prawda Adamie jest taka, że zazdrościłem ci tego niesamowitego porozumienia z ojcem. Tego jak rozumieliście się wpół zdania. Tego, z jaką uwagą on słuchał ciebie i jak bardzo był z ciebie dumny. Wciąż jest. Myślałem, że twoja ucieczka z domu otworzy mu oczy, ale nie. Czekał na ciebie, a wraz z upływem czasu wybaczył ci decyzję, jaką podjąłeś. Wystarczył twój jeden list, a natychmiast pojechał do San Francisco.
- Nie miałem wyjścia. Musiałem poprosić ojca o pomoc.
- Nie robię ci z tego zarzutu, choć może powinienem. Długo to trwało, ale wreszcie zrozumiałem, że nie mam z tobą żadnych szans. Ty już na zawsze będziesz tym najlepszym w rodzinie. Jesteś przecież pierworodnym synem Bena Cartwrighta i dziedzicem Ponderosy.
- Joe, o czym ty do licha mówisz? Jeżeli uważasz, że wróciłem tu po to, żeby przejąć ranczo to jesteś w błędzie. Doskonale wiesz, że przyjechałem po mojego syna.
- Mam przez to rozumieć, że gdyby nie Josh, to nie wróciłbyś do domu?
- Kiedyś pewnie bym tu zajrzał, ale nie po to, żeby przejąć ranczo. Na tyle powinieneś mnie znać. Joe, czego ty ode mnie chcesz? – spytał ze zniecierpliwieniem Adam. – Czy nie rozumiesz, że teraz najważniejszy jest dla mnie mój syn? Nie obchodzi mnie Ponderosa i to, kto nią będzie rządził. Oprócz Josha nic mnie nie obchodzi. Obiecałem jego matce, że go odnajdę i obietnicy dotrzymam, choćbym miał przypłacić to życiem. Jeśli nadal chcesz mi pomagać w poszukiwaniach to wspaniale, jeśli nie to nie będę miał do ciebie pretensji.
- Nic nie rozumiesz Adamie – Joseph z politowaniem pokiwał głową. – To pewne, że my dwaj rozmawiamy w różnych językach. Przypomnę ci tylko, że to jak kieruję akcją poszukiwawczą, a Josh… on jest dla mnie bardzo ważny. To świetny chłopak, choć podobny do ciebie.
- Naprawdę uważasz, że jest do mnie podobny?
- A, co ślepy jesteś? – spytał z drwiną w głosie Joseph.
- Nie – odparł Adam i cicho westchnąwszy dodał: - Joe, chcę żebyś wiedział, że bardzo doceniam to, co robisz dla mojego syna. Powiedziałeś, że rozmawiamy w dwóch językach i chyba masz rację. Chciałbym to kiedyś zmienić.
- Może to nam się uda. Kto wie? – Odparł z zadumą Joe i dodał: - a Josha znajdziemy. Znajdziemy twojego syna, Adamie.

_____________________________________________________________
*) Pioche – miasteczko w hrabstwie Lincoln w stanie Nevada powstałe ok. 1868 r. W latach 70 XIX w. stało się jednym z najważniejszych ośrodków górniczych stanu, ale również było niezwykle niebezpiecznym miasteczkiem na Dzikim Zachodzie. Legenda mówi, że podczas jednej strzelaniny zbito 75 mężczyzn i odtąd punktem orientacyjnym Pioche stał się Boot Hill, czyli tamtejszy cmentarz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 13:13, 05 Lis 2017    Temat postu:

Dobrze, że Joe zmusił się do rozmowy z Adamem, choć chyba by opadły z nich te wszystkie warstwy zmęczenia, niechęci i nieporozumień, to trzeba by było ich zamknąć gdzieś w czterech ścianach na znacznie dłuższy okres czasu.

Ale litości, co to za barbarzyńskie miejsce? Nie można wypić herbaty?
Herbata to może i używka, ale i najbardziej cywilizowany napój, jaki człowiek wymyślił Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 17:18, 05 Lis 2017    Temat postu:

Rozmowa Adama z Joe wyszła wspanialeRodzinka nie ustaje w poszukiwaniach. I dobrze. Może niedługo odnajdą Josha. Trochę mi żal Joe. Całe życie (prawie) w cieniu starszego brata ... Trudne i może przyprawić o kompleksy ... Odcinek bardzo ciekawy. Mam nadzieję, że jest wstępem do dalszej akcji ... Jest wstępem? ... Jest? ...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 17:19, 05 Lis 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 69, 70, 71  Następny
Strona 20 z 71

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin