Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Po drugiej stronie strachu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 69, 70, 71  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 13:01, 27 Maj 2017    Temat postu:

O! Wspaniale, że jest ciąg dalszy. Wykrakałam ten czarny ... a raczej rudawy charakter. Nieprzyjemny facet. Na szczęście w porę pojawił się Adam ... ale co dalej? Napięcie rośnie. Przypuszczam, że ten typ tak prędko nie zrezygnuje, ale przecież Adaś czuwa ... dobry fanfik, zbliżony do klimatu serialu i osadzony w realiach epoki. Bawi i uczy.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 13:04, 27 Maj 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 14:18, 27 Maj 2017    Temat postu:

Mnie też bardzo się podoba rozwój opowiadania :D W dobrym opowiadaniu musi się pojawić ciemny charakter, a w Twoich opowiadaniach są oni zawsze bardzo ciekawi i niejednoznaczni :D
Adam wykazał się niewątpliwym talentem matematycznym - przemnożył, dodał, spierwiastkował - i nie tylko wyciągnął poprawne wnioski ale jeszcze wyliczył idealny moment, by wejść do sklepu :D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 18:39, 27 Maj 2017    Temat postu:

Koleżanki, miło mi, że tak życzliwie odbieracie to moje opowiadanie. Adam tylko na początku był taki gapowaty. Starałam się nawiązać do Adama, jakiego przedstawił Roberts w ostatnim jego sezonie "Bonanzy". Oglądając odcinki z jego udziałem trudno nie było zauważyć jego znudzenia, zniechęcenia, jakiegoś rodzaju izolacji i to wszystko chcąc nie chcąc przekazał postaci, którą grał.

Co będzie dalej... plan już jest, muszę go tylko ubrać w słowa. Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 19:42, 27 Maj 2017    Temat postu:

Oj, ADA... każdy przeżywa czasem w swoim życiu chwilę głębokiego gapiostwa :D To ludzkie, nie można być zawsze ideałem :D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 19:59, 27 Maj 2017    Temat postu:

Aderato podpowiada mi, że to nie gapiostwo, a pierdołowatość Wink Laughing Cóż z wiekiem Adasiowi tak się porobiło Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 20:03, 27 Maj 2017    Temat postu:

Nie śmiem się kłócić Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:29, 27 Maj 2017    Temat postu:

Doceniam to, Aderato też Wink :D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:53, 30 Maj 2017    Temat postu:

Senszen, jeden z Twoich postów ten o dodawaniu zainspirował Aderato i Adam wyszedł na sarkastycznego, złośliwego matematyka Wesoly


Mała kawiarenka, nazwana przez Emily ciastkarnią, była faktycznie niedaleko. Urocza i zaciszna, prawie zupełnie pusta była idealnym miejscem, aby uspokoić nerwy. Adam wybrał stolik w rogu lokalu nieco przysłonięty pięknym, dębowym kontuarem, na którym stały patery z ciastkami i czekoladkami oraz ozdobne szklane słoje z przeróżnymi cukierkami. Ann od wyjścia ze sklepu szwagierki nie odezwała się ani słowem. Adam, doskonale rozumiejąc jej stan nawet nie próbował nawiązać rozmowy. Czekał, aż sama zechce cokolwiek powiedzieć. Ruchem dłoni przywołał kelnerkę i zamówił dla Ann herbatę, a dla siebie kawę. Do tego dla obojga po dużej porcji brownie. Ann ze wzrokiem utkwionym we własne dłonie drżała, tak jakby było jej niesamowicie zimno. Wreszcie spojrzała na Adama i ujrzawszy w jego oczach niepokój i troskę wyszeptała:
- Przepraszam. Nie wiem, co mi się stało.
- Nie przepraszaj. Po tym, co przeżyłaś masz prawo być zdenerwowana – powiedział Adam - Jak ręka? Bardzo boli?
- Trochę, ale to przejdzie.
- Szkoda, że nie pozwoliłaś sobie zrobić okładu. Obiecaj, że zaraz po powrocie do domu…
- Obiecuję – przerwała mu. - Zresztą, Emily na pewno mnie dopilnuje.
- Dobrze jest mieć przy sobie kogoś tak opiekuńczego, jak pani Stanton – zauważył Adam.
- To prawda. Dużo jej zawdzięczam. Już ci mówiłam, że po śmierci mojego męża to Emily pomogła mi stanąć na nogi. Josh i ona to cała moja rodzina. Nie mam nikogo tylko ich. Rozumiesz to?
- Rozumiem – powiedział cicho Adam. W tej właśnie chwili kelnerka podała im zamówione napoje i ciasto. Adam podziękował skinieniem głowy i odczekał aż kelnerka odejdzie, po czym wrócił do przerwanej rozmowy: - Ann, przykro mi, że akurat ciebie spotkało coś takiego.
- Bałam się Adamie, tak bardzo się bałam, że ten człowiek coś mi zrobi… co wtedy stałoby się z Joshem.
- Już dobrze. Nie myśl o tym. Obiecuję, że nie zostawię was bez pomocy.
- Co ty mówisz? – Ann z niedowierzaniem popatrzyła na Adama – Jutro wypływasz w daleki rejs. Jak niby chcesz nam pomóc?
- Zaufaj mi, proszę – popatrzył jej głęboko w oczy.
- Dobrze. – Głośno westchnęła. – Nie mam pojęcia, jak zamierzasz to zrobić, ale dobrze.
- To załatwione – powiedział Adam nakrywając ręką drobną dłoń kobiety. Poczuł, jak bardzo wciąż drżała. I nieoczekiwanie dla samego siebie zapragnął utulić ją w ramionach, zapewnić, że od teraz wszystko będzie dobrze, że nikt ani nic już jej nie zagrozi. Ann podniosła głowę i wpatrując się w twarz Adama rzekła:
- Znowu mi pomagasz. Tak jak przed laty w Placerville.
- Tylko, że wtedy chodziło o zupełnie coś innego, a poza tym nie miałaś syna.
- To prawda – uśmiechnęła się czule na wzmiankę o dziecku, a jednocześnie poczuła, że Adam nie bez powodu wspomniał o Joshu. Rozpaczliwie zapragnęła zmienić temat, a najlepiej uciec od pytań, które, tego była pewna, miały się pojawić. Starając się, aby jej głos zabrzmiała w miarę naturalnie spytała:
- Czy teraz powiesz mi, skąd tak nagle wziąłeś się w salonie Emily? Chciałeś coś kupić?
- Widzę, że wraca ci humor. Cieszy mnie to, bo widzisz ja nie znalazłem się tam przypadkiem.
- Tak? – Ann poczuła niepokój. – Czyżbyś miał do mnie jakąś sprawę?
- Chciałem… nie, muszę z tobą porozmawiać.
- O czym? – spytała Ann za wszelką cenę próbując zachować spokój.
- Nie domyślasz się?
- Nie – roześmiała się zbyt głośno i zbyt sztucznie – ale mam nadzieję, że zaraz mi to powiesz.
- Wiesz, że jutro wypływam – zaczął Adam, a gdy Ann skinęła głową kontynuował: - i nie będzie mnie przez kilka miesięcy może nawet pół roku, dlatego muszę wiedzieć, czy twój syn jest również moim synem?
- A skąd ci to przyszło do głowy? – spytała udając zaskoczenie Ann.
- Mam oczy i widzę.
- Tak? To, co niby zobaczyłeś?
- Czarne włosy, oliwkową cerę, szarozielone oczy, mój uśmiech i dołeczki w policzkach. To mało?
- A nie pomyślałeś, że Josh jest synem Toma?
- A jest? – spytał gwałtownie. – Ann przecież byliśmy ze sobą. Chyba nie zaprzeczysz?
- Jeden jedyny raz – odparła cicho.
- To wystarczy. Ann, ja to wiem, ja to czuję, że on jest mój. Wczoraj byłem zbyt zaskoczony, żeby ciebie o to zapytać. Początkowo myślałem, że to zwykły zbieg okoliczności, ale gdy przypomniałem sobie, jak Josh w czasie rozmowy ze mną potarł kciukiem policzek, dokładnie w taki sam sposób, jak ja to robię, wszystko zrozumiałem.
- Tak? Dodałeś jeden do jednego i co ci wyszło?
- Trzy.
- Co takiego? – Ann starała się zachować spokój, choć przychodziło jej to z coraz większym trudem. - Nie ukończyłam takich szkół jak ty, ale wiem ile jest jeden dodać jeden. Na pewno nie trzy.
- Z matematycznego punktu widzenia to błąd, ale w życiu taki wynik często się pojawia.
- Zechcesz mnie oświecić? – Ann czuła się zapędzona w kozi róg.
- Proszę bardzo – i Adam patrząc prosto w oczy Ann zaczął jej tłumaczyć: - jeżeli przyjmiemy, że jeden to ty, drugie jeden to ja, to wynik nasuwa się sam. Ty, ja i Josh. To daje trzy. Trzy.
- Bzdura – rzuciła zniecierpliwiona Ann.
- Doprawdy? To spójrz na mnie i powiedz z ręką na sercu, że Josh nie jest moim synem?
- Bo nie jest! – krzyknęła uciekając wzrokiem w bok.
- Ale nie jest też ani Toma, ani tym bardziej twojego męża. Teraz wiem, dlaczego nie mogłem cię znaleźć ani Placerville, ani dwa miesiące później w Sacramento, gdzie rozpatrywano odwołanie Valerie od wyroku. Byłaś wtedy przy nadziei. Nie rozumiem tylko, dlaczego zataiłaś to przede mną. Czego się bałaś? Że ci go zabiorę?! Nigdy bym tego nie zrobił. Wiem, co znaczy nie mieć matki.
- A, co ożeniłbyś się ze mną? – spytała patrząc wyzywająco na Adama, który zaskoczony tak bezpośrednim postawieniem sprawy milczał. – No, właśnie. Dziewczyna z saloonu żoną Adama Cartwrighta? To niebywałe. – Powiedziała z ironią i na chwilę zawiesiła głos, by w następnej sekundzie już zupełnie bez emocji powiedzieć: - nie, Josh nie jest twój. Jest tylko mój, słyszysz? Tylko mój.
- Dlaczego kłamiesz? – Adam z trudem powstrzymywał wybuch. – Ann nie rób nam tego.
- Już jestem – dobiegł ich głos Emily, która zupełnie niespodziewanie pojawiła się przy ich stoliku. – Przepraszam, że tak długo to trwało, ale Emma trochę się spóźniła. No, ale teraz możemy już iść do domu. Ann lepiej się czujesz? – a gdy kobieta skinęła twierdząco głową Emily zwróciła się do Adama: - Panie Cartwright nie zdążyłam panu podziękować. Gdyby nie pan, nie wiem, jak to zajście by się skończyło.
- Nie musi mi pani dziękować. Każdy na moim miejscu zrobiłby to samo – powiedział poirytowanym głosem Adam i sam nie wiedział, czy spowodowało to pojawienie się Emily, czy niezrozumiały upór Ann.
- Nie sądzę. W dzisiejszych czasach trudno liczyć na ludzką życzliwość, a przede wszystkim uczciwość.
- I tu się z panią zgodzę – odparł Adam, a jego spojrzenie zimne jak lód spoczęło na Ann.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Pią 13:02, 30 Cze 2017, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:07, 30 Maj 2017    Temat postu:

Ach, taka słodka uszczypliwość :D Adam zapewne bawi się lepiej niż Ann, choć nie jest to na pewno bardzo jego ulubiony dzień Mruga
Co do działań matematycznych to pragnęłabym dodać, że Adam się nie popisał. Nie wykroczył poza proste dodawanie. Ann natomiast dodała, zestawiła w układ równań, rozwiązała nierówność i zaznaczyła zbiory x i y Mruga

Nie mam pojęcia, czy to co napisałam ma sens. Laughing
Ale odcinek mi się bardzo podobał, niezależnie od wszelkich konotacji matematycznych :D Adam jest już sobą - spostrzegawczy, logiczny i konsekwentny. Nie wiem tylko ile zdoła zdziałać mając za przeciwniczkę i Ann i Emily.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:30, 30 Maj 2017    Temat postu:

Coś tam zdziała, choć czasu ma niewiele, wszak jutro wypływa Mruga a i oczywiście wścieknie się na Ann

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:29, 30 Maj 2017    Temat postu:

Robi się coraz ciekawiej. Trochę żal mi Adama. Ann mu dopiekła wzmianką o Tomie. Bardzo udana kontynuacja wątku. Dobrze się czyta i rozważa różne możliwości ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 10:20, 31 Maj 2017    Temat postu:

Ann trochę "miota się" i żałuje, że zaczepiła Adama w parku.
To dogryzienie to była próba zachwiania przekonaniami Adama dot. jego ojcostwa, ale jak widać nie udało się to jej, a jeszcze bardziej utwierdziło "świeżo upieczonego" tatusia w tym, że jest ojcem Josha.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:55, 01 Cze 2017    Temat postu:

Trochę się porobiło, ale to wszystko wina Aderato Mruga


W domu było cicho i bezpiecznie. Ann zdjęła kapelusz z głowy i trzymając go w dłoniach podeszła do stołu. Przez chwilę stała, bezmyślnie patrząc przed siebie. Drżała. Wciąż było jej zimno, a dłoń pulsowała bólem. Poczuła zmęczenie, okropne zmęczenie.
- Ann, dobrze się czujesz? – spytała zaniepokojona wyglądem bratowej Emily, a nie doczekawszy się odpowiedzi powiedziała: - usiądź moja droga i pokaż mi rękę. Ten bandzior o mało ci jej nie złamał. No pokaż – Ann posłusznie wyciągnęła dłoń w kierunku Emily, a gdy ta delikatnie dotknęła opuchlizny, mimowolnie syknęła z bólu. –Przepraszam. Zaraz zrobię ci okład i zaparzę ziółek. Dobrze ci zrobią, a potem położysz się i spróbujesz zasnąć. I nie martw się zajmę się Joshem.
- Dziękuję – powiedziała cichym, drżącym głosem Ann. – Nie wiem, co zrobiłabym bez ciebie.
- Miło słyszeć, że jest się komuś potrzebną. Ann, tak bardzo mi przykro, że nie było mnie przy tobie. Jak pomyślę sobie, że ten zbir mógł cię skrzywdzić to robi mi się słabo. Dobrze, że pan Cartwright rozprawił się z nim. To cud, że akurat zajrzał do sklepu.
- Nie powiedziałaby tego.
- Nie rozumiem.
- Nic, nic – westchnęła Ann. – Położę się. Jestem taka zmęczona.
- Ann… - zaczęła Emily.
- Tak?
- Nie powinnam pytać, ale powiedz mi, co zaszło między tobą a panem Cartwrightem? Gdy weszłam do ciastkarni wyglądało na to, że kłóciliście się.
- Masz rację. Nie powinnaś pytać – odparła prostując się Ann.
- Wybacz, ale niepokoję się o ciebie. Od wczoraj nie jesteś sobą.
- Ten napad mnie przeraził – powiedziała bez przekonania kobieta i wstając od stołu dodała: - pójdę do swojego pokoju.
- Ann, powiedziałaś Adamowi o Joshu? Dlatego się pokłóciliście?
- Nie musiałam. On wiedział, domyślił się, a ja… ja, jak skończona idiotka wszystkiemu zaprzeczyłam.
- Dlaczego to zrobiłaś?
- Bo jestem tchórzem.
- Stare sekrety długo skrywane zawsze przynoszą ból. – Emily ze współczuciem pokiwała głową.

Mniej więcej w tym samym czasie wściekły Adam Cartwright wchodził na pokład statku „Lady Elizabeth”. Potknął się o wiadro zostawione przez któregoś z chłopców pokładowych i szpetnie zaklął. Rozejrzał się, wokół, ale nikt nie zwrócił na niego uwagi. Wszyscy byli zajęci ostatnimi przygotowaniami do wypłynięcia z portu. Jedynie bosman Jenkins, który zmierzał właśnie na mostek kapitański zauważył nietypowe zachowanie pierwszego oficera tak zawsze opanowanego i zrównoważonego. Jenkins zwolnił kroku, przyłożył dłoń do daszka czapki i nic nie mówiąc przepuścił Adama przodem. Postanowił nie wchodzić na mostek. Wiedział doskonale, że pierwszy się spóźnił, co już samo w sobie było niebywałe i że kapitan Bachmann na pewno nie będzie tym zachwycony.
- Van der Vaart, Kaufman zostawcie nas samych – powiedział stanowczo na widok Adama kapitan.
- Aye, aye sir! – odpowiedział szybko Van der Vaart popychając do wyjścia Kaufmanna, który z ciekawością spoglądał na pierwszego.
Po wyjściu oficerów zapanowała cisza. Widać był, że Bachmann z trudem panuje nad emocjami. Rzadko bywał zdenerwowany, ale jak mu to już się zdarzyło, to nawet kuk, który nigdy nikogo się nie bał schodził mu z drogi i zamykał się na cztery spusty w swoim kambuzie .
- Do kroćset Cartwright, masz zegarek, czy ci ukradli? – spytał wściekłym, zduszonym głosem kapitan.
- Mam, panie kapitanie – odpowiedział Adam.
- A potrafisz się nim posługiwać?!
- Potrafię, panie kapitanie.
- To miały być dwie godziny!!! Dwie, nie cztery!!! Co masz na swoje usprawiedliwienie?!
- Przepraszam, panie kapitanie – odparł spokojnie Adam. Ten pozorny spokój pierwszego doprowadził Bachmanna nieomal do furii. Otwartą dłonią uderzył w blat stołu z taką siłą, że mapy na nim leżące podskoczyły do góry.
- Co takiego?!!! – ryknął. – Przepraszam?! W ostatnim dniu przed wyjściem z portu daje ci dwugodzinną przepustkę, a ty się zjawiasz po czterech godzinach i jak gdyby nigdy nic mówisz mi „przepraszam”!
- Panie kapitanie… - zaczął Adam.
- Cicho! Teraz ja mówię! Każdy inny na moim miejscu wyrzuciłby cię z hukiem, ale ja będę łaskawy. Trzy psie wachty poza kolejnością!!! – wykrzyczał kapitan, a widząc ulgę na twarzy Adama natychmiast zmienił decyzję mówiąc: - nie, cztery, cztery cholerne psie wachty. Zrozumiano?!
- Aye, aye panie kapitanie! – krzyknął stojąc na baczność Cartwright.
- A teraz powiedz mi, co się stało, bo coś się stało, prawda? Bez powodu nie spóźniłbyś się na statek – powiedział już całkiem spokojnie kapitan.
Adam skinął głową i ciężko westchnąwszy opowiedział kapitanowi o wszystkim poczynając od zajścia w sklepie Emily Santon po jego rozmowę z Ann. Bachmann słuchał z uwagą nie przerywając mu, a gdy Adam skończył kapitan wyciągnął z szafki butelkę burbona i dwie szklaneczki, do których nalał do pełna trunku.
- Pij. Dobry, ośmioletni.
- Faktycznie – stwierdził Adam posłusznie wykonawszy polecenie kapitana.
- To, co teraz zamierzasz zrobić? – spytał z troską w głosie kapitan.
- Nie wiem. Nie mam najmniejszego pojęcia. Gdybym miał kilka dni na pewno jakoś bym im pomógł…
- O zejściu ze statku zapomnij – przerwał Adamowi Bachmann.
- Panie kapitanie obiecałem Ann Stanton, że zajmę się tą sprawą i słowa muszę dotrzymać.
- Nawet po tym, jak ciebie potraktowała?
- Jest matką mojego dziecka.
- A jesteś pewien, że ten chłopczyk jest twój? Sam przed chwilą powiedziałeś, że pani Stanton zaprzeczyła twojemu ojcostwu.
- To prawda, ale prawdą jest też to, że mały Joshua jest moim synem.
- Skoro tak twierdzisz – westchnął kapitan.
- Tak. Tak właśnie twierdzę i nie mam pojęcia, co mógłbym zrobić, żeby zapewnić mojemu dziecku bezpieczeństwo – odparł Adam i dopił resztę burbona.
- Może znajdzie się na to jakaś rada – powiedział uśmiechając się tajemniczo kapitan.
- Jaka? – spytał zrezygnowanym głosem Adam.
- Posłuchaj… - Bachmann pochylił się w kierunku mężczyzny i zaczął mu coś tłumaczyć. Adam uważnie przysłuchiwał się słowom kapitana i wreszcie z ulgą skinął głową mówiąc:
- Zgoda panie kapitanie. Jestem panu niezmiernie zobowiązany.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Pią 13:03, 30 Cze 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 19:50, 02 Cze 2017    Temat postu:

Niedobra Aderato, niedobra... ciekawe co jeszcze sobie zapisała w tym swoim notesie :D

Trzeba powiedzieć, że Adam zachowuje się nienagannie. Z podniesioną głową przyznaję się do zaniedbania, przeprasza, przyjmuje kare... pracownik idealny :D Nic dziwnego zresztą, skoro Bachmann jest tak wyrozumiałym i życzliwym kapitanem :D Pracodawca jakich mało :D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:37, 02 Cze 2017    Temat postu:

Wiesz Senszen, że odkąd Aderato dostała ten korkowy notes to strasznie ważna się zrobiła. Mówię Ci, bez kija nie podchodź Laughing

A poważnie mówiąc to kapitan Bachmann jest z natury dobrym człowiekiem. Pokrzyczy, ukarze, bo tego wymaga sytuacja, ale wysłucha każdego, jak prawdziwy przyjaciel. Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 69, 70, 71  Następny
Strona 3 z 71

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin