Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Po drugiej stronie strachu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 69, 70, 71  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 11:57, 27 Cze 2017    Temat postu:

Josh chyba trzyma stronę "Drogiego pana Cartwrighta". Adam powinien jakoś dać znać Ann, że jest nią zainteresowany, bo znów obudzi się z ręką ... pustą. Chłopiec subtelnie daje znać, że uprzejmy pan Tucker jest ... wyjątkowo uprzejmy, ale on Josh bardziej ceni marynarzy :D Mam nadzieję, że Adasia nic groźnego nie spotkało oprócz lekkiego zatrucia. Faceci zawsze dramatyzują ... nieco.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 13:53, 27 Cze 2017    Temat postu:

Po tych twoich pytaniach ADA to ja się poczułam zaniepokojona stanem zdrowia Adama...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:50, 27 Cze 2017    Temat postu:

Senszen, całkiem słusznie Wink

Ewelino, postępowanie Josha już wkrótce się wyjaśni. On niejako instynktownie lgnie do Adasia Angel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:02, 27 Cze 2017    Temat postu:

No to pocieszyłaś czytelnika Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:13, 27 Cze 2017    Temat postu:

Staram się Dancing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 13:32, 28 Cze 2017    Temat postu:

Adaś sobie choruje, a tymczasem Ann... Dancing



-Ann, wyglądasz prześlicznie! Masz idealną figurę, a suknia wspaniale ją podkreśla. – Emily z zachwytu aż klasnęła w dłonie. – I ta fryzura. Zrobisz furorę.
- Nie żartuj sobie ze mnie – odparła mile połechtana komplementami Ann. – Właściwie to nie wiem, czy dobrze robię. Detektyw Tucker zaskoczył mnie tym zaproszeniem do teatru.
- A ja uważam, że to bardzo miłe z jego strony, a poza tym masz prawo trochę się rozerwać. Występ panny Lotty Crabtree to wspaniała ku temu okazja. Nie zastanawiaj się, tylko idź i dobrze się baw.
- Skoro tak mówisz – rzekła Ann. - Martwię się tylko o Josha. Od powrotu ze szkoły jest jakiś nieswój.
- Może pokłócił się z którymś z kolegów.
- Nie, to nie to. Boję się, żeby nie złapał przeziębienia. Trochę pokasłuje.
- Rano czuł się dobrze, ale skoro tak to zaraz zaparzę mu rumianku i zapakuję do łóżka – powiedziała stanowczym głosem Emily. – No, uśmiechnij się, wszystko będzie dobrze. Przed tobą wspaniała zabawa.
- Josh nie lubi rumianku – powiedziała z łagodnym uśmiechem Ann.
- Pamiętam, ale syrop klonowy osłodzi mu życie – Emily mrugnęła do bratowej okiem.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła? – Ann uścisnęła dłonie Emily.
- Daj spokój, to nic takiego. Lepiej zobacz, kto tu zajrzał – powiedziała kobieta wskazując na Josha stojącego w progu salonu.
- Skarbie mój, jak się czujesz? – Ann podeszła do syna i pogłaskała go po głowie.
- Brzuch mnie boli mamo – poskarżył się cicho chłopiec.
- Brzuszek cię boli? A dopiero, co mówiłeś, że gardło? Więc, co cię tak naprawdę boli?
- Jeszcze głowa – odparł z ustami wygiętymi w podkówkę Josh.
- Główka… a rączka przypadkiem nie boli? – spytała z ogromną powagą Ann.
- Troszkę boli.
- A, jak mocno przytulę mojego małego mężczyznę, to ból minie?
- Nie wiem, mamo – Josh ze zbolałą miną spojrzał na Ann – ale możesz spróbować.
Kobieta przykucnęła przy synku i objęła go ramionami. On zarzucił jej rączki na szyję i wtulił się w nią:
- Nie zostawiaj mnie samego mamuś – wyszeptał płaczliwie.
- Kochanie, przecież będzie z tobą ciocia Emily.
- Ale ja chcę być z tobą.
- Josh, idę tylko do teatru. Najdalej za trzy godziny będę w domu i zdążę dać ci całusa na dobranoc – odparła uśmiechając się Ann. Szarozielone oczy Josha wyrażały ogromny smutek i patrzyły na nią tak, że gotowa był zrezygnować z zaproszenia Tuckera. Emily, która przez cały ten czas nie powiedziała ani słowa, postanowiła wkroczyć do akcji:
- Poczekajcie moi drodzy, niech zgadnę – rzekła i zwracając się do Josha spytała: – czy to, że źle się czujesz spowodowane jest wyjściem mamy do teatru?
Zawstydzony chłopiec w odpowiedzi skinął tylko głową.
- I, że wychodzi z detektywem Tuckerem?
Josh ponownie skinął głową, a usta zaczęły mu niebezpiecznie drżeć.
- Skarbie, przecież lubisz detektywa Tuckera – powiedziała uważnie przyglądając się chłopcu Ann.
- No… właściwie lubię, ale on nie jest taki jak pan Cartwright.
- To znaczy, jaki?
- Taki…
W tej chwili dało się słyszeć głośne pukanie do drzwi.
- O wilku mowa – stwierdziła Emily – pójdę otworzyć.
- Mamuś… - jęknął Josh.
- Synku, wrócę do domu szybciej niż się spodziewasz. Daj mi całusa, bądź grzeczny i słuchaj cioci.
Josh czując, że tym razem jego sekretne sztuczki nie przyniosły pożądanego efektu z ociąganiem pocałował matkę w policzek i głośno pociągnął nosem. Gdyby zamiast detektywa Tucker obok jego mamy był kapitan Nemo, tak w myślach nazywał Adama, łatwiej przyjąłby porażkę, a właściwie byłby szczęśliwy.
- Ann, detektyw Tucker do ciebie – powiedziała Emily pojawiając się w salonie. Roger szedł tuż za nią. Przystanął w progu i uśmiechnął się. Ubrany elegancko i stosownie do okazji mógł wzbudzać zainteresowanie każdej kobiety. Miał na sobie czarny frak, białą koszulę z gorsem w wąziutkie zakładki i kamizelkę lekko pikowaną. Całości dopełniała krawatka z białego atłasu weneckiego *)
- Witam pani Stanton – Roger skłonił się lekko, a w jego oczach widać było niczym nieskrywane uwielbienie. – Wygląda pani prześlicznie.
- Dziękuję panie Tucker. To miłe, co pan powiedział. – odparła z wdziękiem Ann.
- A kogo tu mamy? – Tucker podszedł do Josha, który stał obok matki i wyciągnął do niego dłoń – Witaj chłopcze.
- Dobry wieczór – wydusił z siebie naburmuszony Josh i z osiąganiem podał Rogerowi rękę.
- Markotny coś jesteś dzisiaj – zauważył Tucker. Joshua nic nie odpowiedział, tylko zmierzył detektywa mrocznym spojrzeniem, a cała jego postawa wyrażała niechęć. Przypominał tym swego ojca, co nie uszło uwadze Ann.Ależ on jest podobny do Adama– pomyślała i próbując rozładować atmosferę powiedziała:
- Proszę wybaczyć mojemu synkowi, ale źle się czuje, dlatego jest trochę rozkapryszony.
- Rozumiem to doskonale – odparł Roger. – Pewnie wolałbyś, żeby mama została z tobą?
- Tak – odparł szczerze Josh.
- Obiecuję, że zaraz po spektaklu odwiozę twoją mamę do domu.
- Ale, ja chciałbym…
- Joshua, kochanie – przerwała chłopcu Emily – nie zawsze można mieć to, czego się chce. Twoja mama i pan Tucker muszą już wyjść. W przeciwnym razie spóźnią się do teatru. Proszę pożegnaj się i idź do swojego pokoju. Za chwilę do ciebie przyjdę i poczytamy sobie bajeczki.
- Nie lubię bajek – odparł niezadowolony z takiego obrotu sprawy Josuha, po czym mruknąwszy niewyraźnie słowa pożegnania, z wyrzutem w oczach spojrzał na matkę i ciągnąc nogę za nogą wyszedł z salonu.
- Obraził się na mnie – powiedział uśmiechnąwszy się nieśmiało Roger.
- To tylko dziecko – odparła Ann.
- Które bardzo kocha swoją mamę.
- Ja również bardzo go kocham. Prawdę mówiąc Josh nigdy wieczorem nie zostawał sam, pewnie, dlatego jest taki niegrzeczny.
- Ann, nie przesadzaj – powiedziała Emily – chłopiec powinien wiedzieć, że świat nie kręci się wokół niego.
- Ależ Emily…
- Już dobrze. Idźcie moi drodzy do tego teatru, bo naprawdę się spóźnicie.

_____________________________________________________________
*) Więcej o modzie męskiej w XIX wieku na [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Pią 13:11, 30 Cze 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 14:23, 28 Cze 2017    Temat postu:

Urocza jest ta reakcja Josha :D Jak to dziecko, chciałoby jednak przeforsować swoje zdanie Wesoly
Ann na pewno wygląda wspaniale a Roger Tucker... cóż mogę powiedzieć. Moja wyobraźnia zaszalała, chyba na wzmiankę o tej kamizelce Laughing Bez wątpienia stanowią piękną parę a i Ann dobrze zrobi kilka chwil uprzejmej i eleganckiej adoracji Angel


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Senszen dnia Śro 14:24, 28 Cze 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:41, 28 Cze 2017    Temat postu:

Moja wyobraźnia też zaszalała, gdy obejrzałam sobie XIX-wieczną modę męską Wink

Josh na swój dziecięcy sposób próbuję odciągnąć uwagę matki od Rogera. Zobaczymy, czy to mu się uda Think


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 11:44, 29 Cze 2017    Temat postu:

Hm ... detektyw, choć przystojny, elegancki i uprzejmy nie cieszy się poparciem Josha, więc zbyt wiele szans nie ma. Chłopiec już wybrał marynarza. Tylko co na to Ann? Bo jednak ta zabójcza kamizelka ... a marynarz na razie daleko ... daleko ....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:18, 29 Cze 2017    Temat postu:

Ann jest w rozterce. Nie ma pewności, czy dobrze zrobiła godząc się na wyjście z Tuckerem, zwłaszcza, że Roger przystąpi do akcji


California Theatre*) chluba San Francisco od blisko czterech lat gwarantowała mieszkańcom miasta, a i również przyjezdnym rozrywkę na najwyższym poziomie. Oprócz sztuk dramatycznych i zabawnych komedii wystawiano także opery, które rozsławiła sama Inez Fabbri sopranistka i nauczycielka śpiewu nazwana prima donna abssoluta**) .
Jednak w listopadowy sobotni wieczór 1873 roku królową sceny była najwspanialsza artystka swoich czasów panna Lotta Carbtree. Miała wystąpić w uwielbianej przez widowni sztuce „Little Nell”. Widzowie niezwykle podekscytowani i równie głośni czekali na podniesienie kurtyny, a kurtyna sama w sobie była prawdziwym dziełem sztuki, bowiem przedstawiała panoramę zatoki San Francisco. Roger Tucker na ten niezwykły wieczór zarezerwował lożę, w której teraz wraz z Ann wymieniali uwagi na temat malowideł zdobiących ściany teatru. Rozmowa niestety trochę rwała się. Roger zauważył, że Ann była roztargniona i jakby nieobecna. Tak wiele obiecywał sobie po tym wieczorze, a wszystko wskazywało na to, że jego partnerka myślami była wszędzie, ale nie w loży teatralnej. Wreszcie przedstawienie rozpoczęło się. Publiczność żywo reagowała na to, co działo się na scenie, a pojawienie się Lotty wywołało ogromny aplauz. Ta niesamowita atmosfera udzieliła się wreszcie i Ann. Błyszczącymi z ekscytacji oczyma śledziła akcję sztuki. Widać było, że bez reszty pochłonęło ją to niezwykłe przedstawienie. Nigdy dotąd nie była w teatrze, tak, więc wszystko była dla niej nowością i niespodzianką, a Lottą Carbtree była wprost zauroczona. Szczególnie zaskoczona była, tym, że tak drobna, piękna kobieta miała silny i donośny głos, którym prawdziwe czarowała publiczność. Podziwiała jej odwagę. Sama trochę sobie podśpiewywała, ale gdyby miała wystąpić przed tak dużą publicznością zapewne umarłaby ze strachu. Jej jedynym i najbardziej oddanym widzem był Joshua i tylko dla niego mogła śpiewać. Na wspomnienie synka posmutniała. Wiedziała, że jej skarb potrafił nią manipulować, a ona z łatwością we wszystkim mu ulegała. Prawdę mówiąc, gdyby nie Emily to i tym razem Josh dopiąłby swego. Gdyby jeszcze nie było jej tak ciężko na wspomnienie zawiedzionej twarzyczki syna. W ułamku sekundy zatęskniła za Joshuą i już nie mogła skupić się na sztuce.
W antrakcie przedstawienia Ann nie miała ochoty opuszczać loży. Przytłaczał ją kłębiący się w dole na widowni rozkrzyczany tłum przemieszczający się w różne strony. Do tego było bardzo gorąco, a duchota spowodowana gazowym oświetleniem i kiepską wentylacją, zmorą ówczesnych teatrów, przyprawił Ann o ból głowy. Poprosiła, więc Rogera o przyniesienie lemoniady. Gdy została sama pomyślała, że wyjście z Tuckerem było jednak błędem. To znaczy nie miała nic przeciwko Rogerowi, który był niezwykle miłym i sympatycznym człowiekiem, ale w tej właśnie chwili dużo dałaby, żeby być już w domu przy łóżku Josha. Bardzo lubiła te chwile, gdy mały zasypiał trzymając ją za dłoń lub bawiąc się jej palcami. Westchnęła smutno, zupełnie nieświadoma tego, że Tucker od dobrej minuty przyglądał się jej. W jego oczach znowu ujrzała uwielbienie. Speszona pochyliła głowę, odruchowo dotykając dłonią włosów.
- Pięknie pani wygląda, Ann, aż trudno od pani oderwać wzrok – powiedział ściskając w ręku szklankę z lemoniadą.
- Ależ panie Tucker… - zaczęła.
- Roger, po prostu Roger – uśmiechnął się i podając jej szklankę z piciem dodał: - pani lemoniada.
- Dziękuję Rogerze – odparła i wypiła łyk orzeźwiającego napoju.
- Czy sztuka pani się podoba?
- Tak. Jest bardzo ciekawa, a gra panny Carbtree wręcz porywająca. Zresztą w tym temacie nie mam wyrobionego zdania. Albo mi się coś podoba, albo nie. Prawdę mówiąc pierwszy raz jestem w teatrze i wszystko tu dla mnie jest niezwykłe.
- To tym bardziej jestem szczęśliwy, że mogłem panią wprowadzić w ten prawdziwie zaczarowany świat – powiedział Roger zachwycony prostotą i szczerością jej odpowiedzi. – Odnoszę jednak wrażenie, że coś zaprząta pani myśli.
- Martwię się o synka – wyjaśniła kobieta.
- Coś się stało? Może mógłbym pomóc.
- Jest pan taki miły, Rogerze, ale dziękuję. Josh po prostu jest nieco zaborczy.
- Zauważyłem i właściwie go rozumiem.
- Doprawdy? – Ann z uwagą spojrzała na Tuckera.
- Mając taką wspaniałą mamę też byłbym zazdrosny.
- Proszę tak nie żartować.
- Wcale nie żartuję – powiedział kładąc dłoń na sercu. – Chłopiec może czuć się zdezorientowany. Przez siedem lat miał panią dla siebie. Nagle pojawia się jakiś obcy mężczyzna i chce mu zabrać mamę.
- Nie sądzę, żeby tak było.
- Ale tak jest, Ann – Roger pochylił się i ujął dłoń kobiety – od pierwszej chwili, gdy ciebie ujrzałem nie mogę przestać o tobie myśleć. Zakochałem się w tobie Ann…
- Rogerze to nie miejsce i nie czas – powiedziała poruszona wyznaniem mężczyzny jednocześnie próbując uwolnić dłoń, którą on wciąż trzymał w swoich rękach – a poza tym właśnie rozpoczyna się drugi akt.
- Wybacz moja droga, ale musiałem to powiedzieć i liczę na chwilę rozmowy – wyszeptał, pochylając się w jej kierunku. Ann poczuła, jak jego usta znalazły się blisko jej szyi. Zadrżała. Kurtyna poszła w górę.

Jak łatwo było się domyśleć spektakl „Little Nell” zakończył się kolejnym sukcesem Lotty Carbtree. Rozentuzjazmowana publiczność długo wiwatowała na cześć ulubienicy San Francisco. Na scenę poleciały kwiaty, a między nimi znalazły się złote monety, a nawet pojedyncze sztuki biżuterii. Te ostatnie od największych wielbicieli sławnej aktorki. Owacje na stojąco trwały blisko pół godziny. Publiczność raz po raz wywoływała Lottę przed kurtynę, a ta szczęśliwa przesyłała dłońmi pocałunki od ust i kłaniała się niczym prawdziwa królowa. Gdy na scenie pojawił się ogromny kosz czerwonych róż, artystka jak zwykle świetnie odegrała ogromne zdziwienie, zachwyt i wreszcie wzruszenie. Na koniec Lotta jeszcze raz ukłoniła się, a publiczność głośno wyraziła swoje dla niej uwielbienie. Gdy na dobre zniknęła w kulisach ludzie zaczęli rozchodzić się, głośno komentując przedstawienie i wymieniając się wrażeniami.
Ann i Roger nie spieszyli się z opuszczeniem loży. Postanowili poczekać aż się trochę rozluźni, aby móc swobodnie opuścić teatr. Gdy wreszcie znaleźli się na zewnątrz, na ulicy panował niewielki ruch. Większość osób już dawno pojechało do domów lub udało się na późne kolacje do pobliskich restauracji. California Theatre znajdował się przy Bush Street. Stąd niedaleko było do Nob Hill najlepszej dzielnicy w mieście. Tam właśnie w restauracji swego przyjaciela Tucker zarezerwował stolik. Jednak po swym spontanicznym wyznaniu obawiał się, że Ann mu odmówi. W zupełnym milczeniu przeszli na drugą stronę ulicy do powozu, który na nich czekał. Tucker otworzył drzwiczki, ale nim podał Ann ramię przejętym głosem spytał:
- Czy pani… czy ty Ann gniewasz się na mnie?
- Skąd przyszło ci to do głowy? – spytała cicho Ann.
- Moje słowa, Bóg mi świadkiem, płynące z głębi serca, mogły ciebie zaskoczyć – powiedział równie cicho, co ona. – Jeśli uchybiłem ci w jakikolwiek sposób, proszę wybacz mi.
- Niczym mnie nie obraziłeś, choć prawdą jest, że twoje wyznanie bardzo mnie zdumiało.
- Wiem, dlatego błagam cię o rozmowę. Tu niedaleko jest restauracja należąca do mojego serdecznego przyjaciela. Zarezerwowałem dla nas stolik. Naprawdę to nic zobowiązującego, ale gdybyś zechciała przyjąć moje zaproszenie i pozwolić wyjaśnić sobie, i powiedzieć, co czuję. Jeśli stwierdzisz, że masz mnie dość natychmiast odwiozę cię do domu, tylko proszę nie odmawiaj mi – powiedział z nadzieją wpatrzony w jej śliczną twarz. Ann nie była w stanie mu odmówić skinęła tylko głową i wsparłszy się na jego ramieniu wsiadła do powozu. Uszczęśliwiony Roger krzyknął przeciągle do woźnicy ruuszaj i zatrzasnął za sobą drzwiczki pojazdu.


_____________________________________________________________
*)California Theatre otwarty 18 stycznia 1869 r. Po przebudowie w 1889 r. był pierwszym teatrem na Zachodnim Wybrzeżu oświetlony wyłącznie energią elektryczną. Zburzony w wyniku wielkiego trzęsienia ziemi w 1906 r. Od 1933 r. teren, na którym stał teatr został zarejestrowany, jako kalifornijski punkt orientacyjny. W California Theatre występowało wielu sławnych artystów w tym oczywiście najsławniejsza amerykańska aktorka tamtych czasów Lotta Carbtree oraz nasza rodaczka Helena Modrzejewska występująca w Stanach Zjednoczonych pod pseudonimem Helena Modjeska, aktorka szekspirowska i propagatorka twórczości Szekspira, jedna z najpiękniejszych kobiet epoki.
**) Nazwa prima donna assoluta czyli pierwsza dama absolutna stosowane jest do prima donny o wyjątkowej doskonałości głosu. W przeszłości takimi śpiewaczkami były np. Maria Callas, Renata Tebaldi.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Czw 21:56, 29 Cze 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 23:10, 30 Cze 2017    Temat postu:

Doskonały opis i realia "mocujące" nas w dziewiętnastym wieku. Można się sporo dowiedzieć o tamtych czasach. Dobra robota.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 23:17, 30 Cze 2017    Temat postu:

Dziękuję za miłe słowa :D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 10:05, 01 Lip 2017    Temat postu:

Zgodnie z tym, co powiedział Tucker restauracja znajdowała się blisko, niecałe dziesięć minut drogi od teatru. Zaraz przy wejściu powitał ich właściciel lokalu i jednocześnie przyjaciel Rogera, Peter Wells, który wtajemniczony w całą sytuację rzuciwszy zaledwie okiem na Ann z aprobatą dyskretnie mrugnął do Tuckera. Ten od razu poczuł się pewniej i z dumą poprowadził swą towarzyszkę do wskazanego stolika. Restauracja była mała, ale niezwykle elegancka, a jej wystrój świadczył o doskonałym guście właściciela. Po krótkiej wymianie grzeczności i podaniu aperitifu Wells dyskretnie wycofał się.
- Masz bardzo miłego przyjaciela – zauważyła Ann.
- O tak. Znamy się od dzieciństwa i we wszystkim sobie ufamy. Wiele razy mi pomógł. Nie mam rodzeństwa, a Peter jest dla mnie, jak brat.
- To piękne, co powiedziałeś. Prawdziwa przyjaźń to dziś rzadkość.
- Owszem. Trudno jest zaufać drugiemu człowiekowi na tyle, żeby odkryć przed nim swoje serce – stwierdził Roger.
- Czasem można zostać dotkliwie zranionym.
- Czyżbyś miała jakieś złe doświadczenia.
- Kiedyś… dawno. Dziś nie ma to najmniejszego znaczenia – odparła uśmiechając się smutno Ann.
- Przykro mi. Ja nigdy bym cię nie skrzywdził.
- Tak się tylko mówi, a potem niestety życie weryfikuje piękne słowa.
- Jeśli uczucie jest szczere to nie ma, co weryfikować. Trzeba kochać i cieszyć się każdą chwilą – odparł z zapałem Roger.
- Myślisz, że to jest takie proste?
- Tak. Jeśli zamiary są uczciwe to wówczas wszystko jest łatwe. Taki są i moje zamiary wobec ciebie, Ann. Od pierwszej chwili, gdy cię ujrzałem wiedziałem, że będziesz miłością mojego życia. I tak się stało. Kocham cię. Wiem, że krótko się znamy, ale na uczucie nic nie poradzisz. Zamykam oczy i widzę ciebie. W każdej wolnej chwili myślę o tobie, o twoich nieprawdopodobnie niebieskich oczach, jasnych włosach, które aż proszą, aby je rozpuścić i o uśmiechu, który wszystko wokół rozjaśnia.
- Rogerze… nie wiem, co mam odpowiedzieć na twoje słowa. Jestem wzruszona twym wyznaniem, ale jak sam zauważyłeś krótko się znamy i ja nie mogę odwzajemnić się tym samym – odparła Ann.
- Zdaję sobie sprawę, że wszystko toczy się niezwykle szybko. W żadnym wypadku do niczego nie chcę cię zmuszać. Jednak daj nam szansę. Pozwól, żeby i w tobie to uczucie się obudziło.
- Posłuchaj, nie mogę ci nic obiecać. Jestem przede wszystkim matką i dobro mojego dziecka jest najważniejsze. Moja jedyna miłość ma siedem lat i czeka na mnie w swoim łóżeczku.
- Dziecko kiedyś dorośnie i odejdzie z domu. Pomyśl, czy wówczas nie chciałabyś wesprzeć się na czyimś ramieniu? Samotność nikomu nie służy.
- Znowu masz rację, ale ja jestem gotowa ponieść tę ofiarę, byle tylko mój syn był szczęśliwy.
- Ann, jesteś młoda, piękna i mądra, dlaczego chcesz zamknąć sobie drogę do innego, lepszego życia.
- Nie zrozumiesz tego, bo nigdy nie będziesz matką. Josh jest dla ciebie miłym, ale zupełnie obcym dzieckiem.
- Kocham ciebie, więc jakbym mógł nie kochać tego małego smyka. Jestem dorosłym odpowiedzialnym mężczyzną i zdaję sobie sprawę, że ty i Josh to jedno. Bardzo lubię twojego syna. To niezwykle bystry chłopczyk. Ann, daj mi szansę, a będę dla niego najlepszym ojcem pod słońcem.
- Roger, mój syn ma… to znaczy ojciec Joshui… – powiedziała nieskładnie drżącym głosem Ann.
- Wiem – przerwał jej Roger, a ona spojrzała na niego zaskoczona.
- Czyżby?
- Ojciec chłopca żyje i oboje doskonale wiemy, kto to jest – odparł spokojnym głosem Tucker.
- Skąd wiesz?
- Jestem detektywem, pamiętasz?
- Znasz również moją przeszłość?
- Tak.
- I, to ci nie przeszkadza?
- Nie.
- Skąd możesz wiedzieć, czy nie byłam pro…
- Nie byłaś – uniósł dłoń do góry przerywając jej w pół wyrazu. - Wiem to doskonale. Do każdej sprawy, którą przyjmuję muszę dobrze się przygotować. Tak było i w twoim przypadku. Nie mogłem od razu się z tobą skontaktować, bo pojechałem do Placerville i Austin zasięgnąć języka. Musiałem wiedzieć, z kim mam do czynienia.
- A gdyby okazało się, że masz do czynienia z kimś złym?
- Nie przyjąłbym sprawy.
Ann uśmiechnąwszy się lekko pokiwała ze zrozumieniem głową.
- Jesteś uczciwym człowiekiem – stwierdziła.
- To takie dziwne?
- Nie, ale coraz rzadziej spotykane – odparła Ann. – To, co o mnie usłyszałeś?
- W Austin do dziś wspominają z ogromnym szacunkiem ciebie i twojego zmarłego męża.
- A w Placerville?
- Nikt nic już nie pamięta, oprócz dawnego właściciela saloonu. To stary, schorowany człowiek, który nie może sobie wybaczyć, że osiem lat temu wyrzucił na ulicę brzemienną kobietę.
- Nie mam o to do niego pretensji. W gruncie rzeczy dobrze się stało.
- Jesteś niesamowita Ann…
- Przestań, zawstydzasz mnie. W moim, życiu były sprawy, o których wolałabym zapomnieć.
- Ale nie było nic, czego musiałabyś się wstydzić – zapewnił ją Roger.
- Późno się zrobiło – powiedziała dając tym znak, że nie chce dłużej rozmawiać o swojej przeszłości. - Czy mógłbyś odwieźć mnie do domu?
- Naturalnie – odparł Roger – ale zanim to zrobię chciałbym ciebie o coś zapytać. Czy mogę?
- Pytaj – odparła drżącym głosem Ann.
- Znasz moje uczucia. Kocham cię i to się nie zmieni, dlatego proszę, uczyń mi ten zaszczyt i zostań moją żoną.
- Ależ Rogerze bardzo cię lubię, ale…
- Wiem, że mnie nie kochasz… jeszcze mnie nie kochasz. Nie musisz mi odpowiadać już teraz. Ja zaczekam. Będę czekał tyle ile trzeba, na ciebie i twoją miłość, tylko powiedz, że jest to możliwe. Zgadzasz się na taki układ? – spytał Tucker utkwiwszy wzrok pełen nadziei w Ann. Ona nie mogąc znieść jego spojrzenia pochyliła głowę. Przez chwilę wyglądała tak, jakby nad czymś mocno się zastanawiała. Wreszcie odgarniając grzywkę wierzchem dłoni powiedziała zdecydowanym głosem:
- Tak, zgadzam się.
Uszczęśliwiony Tucker zerwał się od stolika. Ujął dłoń Ann w swoją, pochylił się i złożył pełen szacunku pocałunek. Stojący w głębi sali Peter Wells uśmiechnął się zadowolony. Nikt tak, jak jego przyjaciel Roger nie zasługiwał na prawdziwą miłość.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 18:31, 01 Lip 2017    Temat postu:

No nie wiem? Ann dała mu nadzieję ... czyżby już nie myślała o marynarzu? I co na to Josh ... chyba nie będzie zadowolony. Ann podpadnie synkowi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 19:25, 01 Lip 2017    Temat postu:

Ann pamięta o Adamie, ale nie ma nadziei na wspólną przyszłość, a Roger jest bardzo sympatycznym okazującym jej miłość młodym człowiekiem. Na razie nie wiadomo, czy Ann po prostu nie chce zrobić Tuckerowi przykrości, czy faktycznie zaczyna się do niego skłaniać Think

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 69, 70, 71  Następny
Strona 6 z 71

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin