Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Po drugiej stronie strachu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 69, 70, 71  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 0:35, 03 Lip 2017    Temat postu:

Wszystko go bolało, każdą cząstkę ciała rozrywał mu ból. Dreszcze na zmianę z nudnościami i zawrotami głowy zdawały się nie mieć końca. Potem przyszła wysoka temperatura. Momentami tracił przytomność, ale czuł jak ktoś troskliwie ociera mu twarz i przytrzymuje ręce zapewniając, że wszystko będzie dobrze. Wtedy na chwilę uspokajał się, lecz zaraz przychodził nowy ból rozrywający mięśnie, nieomal łamiący kręgosłup. Ktoś przemocą rozwierał mu usta i poił czymś gorzkim. Próbował to wypluć, ale nie miał siły. Do tego tak bardzo bolała go głowa i znowu te dreszcze, na przemian zimno i gorąco. Ann! – krzyknął – Ann! To nie tak! Wybacz, wybacz…
- I, co z nim? – spytał zatroskany kapitan Bachmann stojąc w wąskim wejściu do kajuty pierwszego oficera.
- Bez zmian – odparł Kaufman, pokładowy lekarz.
- Jakie ma szanse?
- Duże. Jest silny, a przebieg choroby jest łagodniejszy niż u pozostałych.
- Myślisz, że to faktycznie malaria?
- Nie mam, co do tego żadnych wątpliwości – mówiąc to Kaufman zmienił kompres na czole chorego.
- Masz wystarczająco dużo chininy?
- Tak. Wystarczy dla wszystkich.
- Mówił coś? – spytał kapitan.
- Nie, tylko majaczy.
- Jak długo to potrwa?
- Nie wiem. W każdym przypadku jest inaczej. Minęło ponad dziesięć godzin. Lada moment może nastąpić gwałtowne obniżenie temperatury ciała, a co za tym idzie silne osłabienie i poty. Potem będzie długo spał i módlmy się, żeby nie miał drugiego rzutu.
- Chinina tego nie załatwi?
- Powinna, ale ryzyko powikłań zawsze istnieje – odparł Kaufman.
- Jak długo będzie dochodził do siebie?
- Pyta pan kapitanie, kiedy wróci do służby?
- Tak, o to właśnie pytam. Nie ukrywam, że to bardzo ważne. Dostałem informację z kapitanatu portu, możemy wypłynąć, choćby dzisiaj.
- To niemożliwe. Ani Cartwright, ani pozostali chorzy nie zniosą rejsu.
- Wypłynięcie z portu mogę opóźnić o dwa, góra trzy dni. Na redzie stoją statki w oczekiwaniu na wejście do portu. Wszędzie panuje ogromny tłok. Musimy zwolnić miejsce innym, a poza tym chodzi o ładunek, który wieziemy do Sydney.
- Na szczęście to nic łatwo psującego się – zauważył Kaufman.
- To prawda, ale wiążą nas terminy. Każdy dzień opóźnienia to kara dla armatora. Nie możemy sobie na to pozwolić. Rozumiesz?
- To w takim razie nie mamy wyjścia i chorych musimy tu zostawić.
- Naprawdę nie możemy ich zabrać?
- Nie panie kapitanie. Mogą nie przeżyć rejsu, a tu mają szansę. Do Sydney droga daleka. Wszystko się może zdarzyć. Mamy ze sobą brać tak ciężko chorych ludzi? To już lepiej od razu wrzucić ich do wody tu w porcie.
- Cóż – westchnął kapitan Bachmann – zdaje się, że nie mamy wyjścia. Tylko, gdzie ja mam ich zostawić? Tu, w tej wilgoci i brudzie. A niby, kto się nimi zajmie? Gdyby to jeszcze przytrafiło się w Osace? Tam przynajmniej znalazłbym dla nich porządną opiekę, a tu?
- Nie mogłoby się przytrafić panie kapitanie, ponieważ ani w Japonii, ani w Australii malaria nie występuje . Nie ten klimat.
- Skąd wiesz?
- Czytałem artykuł o malarii w angielskim The Lancet*).
- Tak? To w takim razie nie mam więcej pytań – powiedział kapitan i spojrzawszy z troską na chorego, który jęknął przeciągle wykonując przy tym nieskoordynowane ruchy, spytał: - co proponujesz doktorze?
- Pozostawienie chorych na lądzie zwiększa ich szanse.
- To już ustaliliśmy.
- Byłbym spokojniejszy, gdyby znaleźli się w Japonii – westchnął Kaufman.
- Tylko, niby, jaki cudem?
- Van der Vaart mówił mi, że dzisiaj widział Yamada Tarō. Wczoraj jego szkuner zawinął do portu. Za cztery dni wracają do Osaki.
- Co sugerujesz?
- Może, Tarō zabrałby naszych ludzi.
- Mówiłeś, że podróż statkiem może im zaszkodzić.
- Tak, jeśli byłby to tak długi rejs, jak nasz do Sydney. Podróż z Manili do Osaki to jedna czwarta tego, co my mamy pokonać. Kończy się pora monsunowa. Tarō w przeciwieństwie do nas nie powinien mieć żadnych kłopotów.
- To fakt. Morze Filipińskie jest już spokojne natomiast zachodnia część oceanu w kierunku Australii do najspokojniejszych nie należy.
- Panie kapitanie wyboru właściwie nie mamy. Zostawić ich tu po prostu nie możemy, a zabrać ze sobą to tak jakbyśmy podpisali na nich wyrok.
- Dobrze. Porozmawiam z Tarō. Jest mi winien przysługę. Jeśli komuś miałbym powierzyć swoich ludzi to tylko jemu.

_____________________________________________________________
*) The Lancet wydawane jest od 1823 r.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 0:09, 04 Lip 2017    Temat postu:

Jednak malaria ... mam nadzieję, że Adaś nie będzie miał nawrotów. No i jak teraz napisze do Josha? Choć być może szybciej wróci do Ann i synka. Tylko, czy będzie miał do kogo wracać? Koleżanka mu tu dramat chyba szykuje ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 9:37, 04 Lip 2017    Temat postu:

Niestety, Adasiowi przytrafiła się malaria, ale najłagodniejsza forma z możliwych i póki, co nawrotów nie przewiduję Wink
Tymczasem niebezpieczeństwo kryje się gdzie indziej


Dochodziła siódma rano. Roger Tucker szedł energicznym krokiem środkiem Bush Street. Mimo wczesnej pory musiał koniecznie spotkać się z Peterem Wellsem, swoim najlepszym przyjacielem. Był niesamowicie podekscytowany. Zabierając Ann do teatru nie liczył, że sprawy tak szybko posuną się do przodu. Teraz, gdy powiedział jej o swoich uczuciach poczuł, że dobrze zrobił. Jeśli ktoś miał uzdrowić jego chorą duszę to tylko Ann Stanton. Jeszcze cztery miesiące temu był na dnie rozpaczy. Gdyby nie praca i Peter Wells, który nie odstępował go ani na krok pewnie skończyłby w oceanie. Zawsze miał się za silnego mężczyznę, ale nie sądził, że jedna wydawałoby się bezradna i słaba kobieta może złamać mu życie. I gdy po niezwykle przykrym doświadczeniu nieomal pałał nienawiścią do kobiet na jego drodze stanęła Ann. Nagle niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko się zmieniło, a świat znowu nabrał kolorów. Gdyby tylko od niego to zależało natychmiast pojąłby ją za żonę, ale nie, musiał uzbroić się w cierpliwość. Ann obiecała mu, że zastanowi się nad jego propozycją, dlatego nie mógł za mocno na nią naciskać. Chciał, żeby decyzję o tym czy za niego wyjdzie podjęła z własnej woli. Nie zamierzał jednak długo czekać, nie tym razem. Pomyślał, że odrobina subtelnej sugestii nie zaszkodzi, a wtedy może jeszcze przed końcem roku zostanie szczęśliwym małżonkiem.
- Witaj Tucker. Przyjaciół nie poznajesz?
- Peter, co za spotkanie. Właśnie do ciebie szedłem – odparł Roger, szczerze zaskoczony widokiem Wellsa.
- Tracisz czujność – stwierdził Wells. – Czyżby piękna Ann tak bardzo zawróciła ci w głowie.
- Żebyś wiedział. To wyjątkowa kobieta i wiem, że z nią chcę spędzić resztę życia.
- Ale cię wzięło – Peter pokręcił z niedowierzaniem głową – nie za szybko?
- O, co ci znowu chodzi? Mówiłem przecież, że ją kocham.
- Tak, ale znasz ją zaledwie półtora miesiąca. To raczej zauroczenie, a nie miłość. Roger, posłuchaj, życzę ci jak najlepiej, ale to nie jest sposób na twoje zmory.
- A, co ty możesz o tym wiedzieć – Tucker prychnął patrząc ze złością na przyjaciela.
- Fakt, niewiele.
- No właśnie. Tobie poszczęściło się. Długo nie musiałeś szukać. Twoja Cornelia jest aniołem. Pierwsza kobieta i od razu strzał w dziesiątkę.
- Powiem ci coś w sekrecie. – Peter przytrzymał Tuckera za łokieć. – Nawet gdyby to nie był strzał w dziesiątkę, to i tak nim byłby.
- Nie rozumiem – powiedział Roger patrząc ze zdziwieniem na przyjaciela.
- Już tłumaczę. Zaraz po zaręczynach z Cornelią mój, skądinąd wspaniały teść powiedział, że jeżeli przeze mnie jego córka choćby skrzywi się to on powiesi mnie na najwyższej rei swego statku, przeciągnie pod kilem, a na koniec przywiąże do łodzi ciągnionej za rufą i tak wlec mnie będzie do czasu zawinięcia do portu. Jak się domyślasz, nie zamierzam tego sprawdzać w praktyce.
- Nie wierzę, żeby kapitan Bachmann był do tego zdolny.
- To uwierz. Jest wspaniałym kapitanem, ale swoich podwładnych trzyma krótko.
- Ty nie jesteś jego podwładnym – zauważył parsknąwszy śmiechem Roger.
- Nie, gorzej. Jestem jego zięciem i wiem, co mówię. A swoją drogą masz rację. Moja żona jest aniołem i nie zamieniłby jej na inną. – Peter poklepał Tuckera po ramieniu. – Chodź do mojego lokalu. Zanim otworzę porozmawiamy.
Roger kiwnął głową i panowie skręcili w boczną uliczkę prowadzącą do tylnego wejścia restauracji będącej od ponad trzech lat dumą Wellsa. W drzwiach lokalu spotkali się z szefem kuchni, który wraz z pomocnikiem wrócił właśnie z targu rybnego. Wells zmuszony był wysłuchać relacji utyskującego na wszystko i wszystkich, głównego kucharza. Przez chwilę z nim rozmawiał, po czym, jak to miał w zwyczaju zapewnił go, że lepszego kulinarnego mistrza nie ma w całym San Francisco. Gdy wreszcie uspokoił szefa kuchni poprowadził Rogera do swojego gabinetu przylegającego do głównej sali restauracji. Po drodze zajrzał jeszcze do kuchni i poprosił o kawę. W parę minut później Peter wciągając głęboko do nosa aromat świeżo zaparzonej kawy powiedział:
- Cieszę się, że w sobotę spędziłeś miły wieczór. Pani Stanton to piękna i sympatyczna kobieta. Czy nie uważasz jednak, że znasz ją zbyt krótko, żeby myśleć o poważnym z nią związku?
- Znam ją doskonale. Wiem, jakie prowadziła życie, wiem, że jest uczciwą kobietą i wspaniałą matką. Na co mam czekać? Czy to takie dziwne, że chcę mieć prawdziwy dom, a w nim ukochaną kobietę, która będzie na mnie czekać…
- Nie zapominaj, że ta twoja idealna kobieta ma syna – wtrącił Peter.
- Pamiętam. Josh to miły chłopiec i bardzo go lubię. Myślę, że dogadamy się – odparł Tucker.
- Być może, ale chłopiec ma ojca i ten ojciec może chcieć naprawić relacje nie tylko z dzieckiem, ale i z jego matką.
- Ojca?! – Roger prychnął z lekceważeniem. – Półtora miesiąca temu ten człowiek nie miał pojęcia, że ma dziecko. Rozmawiając z nim odniosłem wrażenie, że jeśli już, to zależy mu tylko na synu. O matce swojego dziecka wspomniał dwa razy. Gdy zmuszony był podać jej nazwisko i gdy wspomniał o problemie, z jakim boryka się pani Emily Stanton. Nie zdziwiłbym się gdyby szybko przeszło mu zainteresowanie Joshem. Cartwright to kawał zimnego drania.
- Ciężki zarzut – stwierdził Wells. – Nie znam zbyt dobrze Cartwrighta, ale nie uważam żeby był złym człowiekiem. Trzy może cztery razy spotkałem go na niedzielnym obiedzie u moich teściów i za każdym razem wywarł na mnie dobre wrażenie. Może i jest trochę posępny, ale potrafi znaleźć się w towarzystwie, a poza tym mój teść go lubi. Cartwright to jego najlepszy oficer i uwierz mi, że stary kapitan Bachmann byle, kogo swoją przyjaźnią nie obdarzy.
- Być może, twój teść, co do tego pana się myli.
- Nie sądzę Rogerze. To raczej ty uprzedziłeś się do Cartwrighta.
- Właściwie czyją ty stronę trzymasz, jego, czy moją? – spytał podenerwowany Tucker.
- Nie trzymam niczyjej. Zastanawiam się tylko, co jest prawdziwą przyczyną twojej niechęci do Adama Cartwrighta, dla którego przecież pracujesz. Chyba o tym nie zapomniałeś?
- Posądzasz mnie o brak profesjonalizmu? – Roger spojrzał wyzywająco na przyjaciela.
- Oczywiście, że nie, jednak pierwszy raz zdarzyło się, że tak negatywnie wyrażasz się o kimś, kto ciebie wynajął. Dlatego zastanawiam się, czy zauroczenie panią Stanton nie pozbawiło cię trzeźwości umysłu – odparł wytrzymując wzrok Rogera Wells.
- Ja ją kocham Peterze, ale to nie znaczy, że jestem oderwany od rzeczywistości. Mimo mojej awersji do Cartwrighta zleconą mi pracę wykonuję uczciwie. Z każdego centa, który mi wypłacił jestem w stanie się rozliczyć.
- Wiem o tym – zapewnił Peter. - Uspokój się i nie podchodź do wszystkiego aż tak emocjonalnie.
- Zależy mi na niej – powiedział cicho Tucker – i mam nadzieję, że już wkrótce Ann zostanie moją żoną.
- Co takiego? – Wells z niedowierzaniem spoglądał na Rogera.
- Oświadczyłem się jej.
- Co? Kiedy?
- W sobotę. Tu w twojej restauracji – odparł Tucker.
- Nie do wiary! I, co na to pani Stanton?
- Obiecała, że zastanowi się nad moją propozycją.
- Niebywałe! Nie wierzę! Oczywiście widziałem, jak na nią spoglądałeś i jak złożyłeś pocałunek na jej dłoni, ale przez myśl mi nie przeszło, że… że oświadczyłeś się jej. Tak szybko?! I to po tym, co zrobiła ci Lisa?!
- Nie wymawiaj jej imienia. Nigdy. – Powiedział zduszonym głosem Tucker. – Ta osoba dla mnie nie istnieje.
- Wybacz, nie chciałem. Po prostu martwię się o ciebie – powiedział z troską w głosie Wells.
- Niepotrzebnie. W Boże Narodzenie, najdalej po Nowym Roku Ann i ja będziemy małżeństwem.
- To niewiele czasu ci pozostało, żeby przekonać do siebie narzeczoną, która, jak rozumiem jeszcze narzeczoną nie jest.
- Nie musisz kpić.
- Nie kpię. Stwierdzam tylko fakt.
- Fakt jest taki, że Ann zostanie moją żoną i to zanim ten cały Cartwright wróci z Sydney i spróbuje zburzyć jej spokój.
- To, dlatego tak ci się śpieszy. – Rzekł z lekką nutą kpiny Wells.
- Myśl sobie, co chcesz, a ja i tak się z nią ożenię – odparł z determinacją Tucker.
- Nie rób tego, przyjacielu. Ty jej nie kochasz. Zauroczenie to za mało, żeby się żenić. Unieszczęśliwisz siebie i tę kobietę. Naprawdę tego chcesz? Czy historia z Lisą niczego ciebie nie nauczyła?
- Prosiłem, żebyś nigdy jej nie wspominał, ale skoro zapytałeś to odpowiem. Nauczyłem się, dużo się nauczyłem i nie zamierzam czekać, aż ktoś mnie ubiegnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 14:25, 04 Lip 2017    Temat postu:

No, rzeczywiście :D Tucker nie tylko jest zdeterminowany ale i bardzo zdecydowany :D Mam tylko nadzieję, że się nie rozczaruję, jak tylko dowie się nieco więcej o Ann. Wbrew temu, co możecie myśleć, to mi się ten związek podoba Wesoly Tucker mnie chyba przekonał swoją kamizelką Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 17:12, 04 Lip 2017    Temat postu:

A ja już sama nie wiem, jak poprowadzić postać Tuckera. Wychodzi mi z niego jakiś psychol. O Ann Tucker wie wszystko. Nawet powiedział jej o tym, podczas rozmowy w restauracji. Nim zajął się jej sprawą dokładnie sprawdził przeszłości Ann. Neutral

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 17:16, 04 Lip 2017    Temat postu:

Oj tam, to fascynacja Wesoly Jak zdolny z niego detektyw to i się co nieco dowiedział :D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 17:18, 04 Lip 2017    Temat postu:

Tak myślę, że Tuckera trzeba będzie zgładzić Twisted Evil

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 17:22, 04 Lip 2017    Temat postu:

Brick wall Brick wall Brick wall

Daj mu szansę, proszę Pray


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 17:26, 04 Lip 2017    Temat postu:

A, co będzie z Adasiem? Ann powinna być z nim, a nie z Tuckerem.
Po co ja go tak elegancko ubrałam? d'oh!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 17:30, 04 Lip 2017    Temat postu:

To może inną, miłą kobietę? Albo pana?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 17:49, 04 Lip 2017    Temat postu:

Komu miłego pana, a komu panią? Shocked d'oh!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:06, 04 Lip 2017    Temat postu:

Wedle uznania autorki i Aderato :D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:47, 04 Lip 2017    Temat postu:

Detektywowi kiedyś ktoś złamał serce. Szkoda go, ale obawiam się, że przeszłość ma duży wpływ na jego decyzje. Chyba nie zapewni spokojnego życia Ann i jej synkowi. Ja bym go pozbawiła kamizelki i przydzieliła inną panią Pray

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Wto 21:48, 04 Lip 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:12, 04 Lip 2017    Temat postu:

To jest pomysł. :D Najpierw postaram się pozbawić Tuckera kamizelki, a potem pomyślę o jakieś kobitce Dancing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 4082
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:43, 04 Lip 2017    Temat postu:

NIE! Czemu ma ucierpieć niewinna kamizelka?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 69, 70, 71  Następny
Strona 7 z 71

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin