Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Po drugiej stronie strachu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 64, 65, 66 ... 69, 70, 71  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5039
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 6:47, 17 Lip 2018    Temat postu:

A India i Cookie? Też się pojawią?
Tak się wczoraj zastanowiłam... Ben mówił o osmiokrotnym szczęściu. Dwoje dzieci Adama, dwoje Hossa i cztery córki Joe. No, chyba, że Joe miał wtedy tylko trzy córki (nie wiadomo, jaka jest różnica wieku) to można by było policzyć jeszcze jedno dziecko Think

Czekam na odcinek. Niecierpliwie Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 12:13, 17 Lip 2018    Temat postu:

Jeśli, chodzi o Bena wszytko się zgadza. Smile
India i Cookie raczej się już nie pojawią. Sorry Smutny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5039
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 13:23, 17 Lip 2018    Temat postu:

Jestem nieco rozczarowana Smutny

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 13:29, 17 Lip 2018    Temat postu:

Przykro mi, że Aderato Cię rozczarowała Smutny Mam nadzieję, że poniższy fragment choć trochę cię "odrozczaruje" Wesoly


Godzinę później, gdy Joshua odświeżył się po podróży i zjadł ogromną porcję szarlotki, popijając ją gorącą kawą, na wyraźne żądanie siostry musiał opowiedzieć jej o swoim studenckim życiu w Bostonie. Siedzieli wygodnie w salonie ich rodzinnego domu. Josh snuł swą opowieść, a Lizzy wpatrywała się w niego z zachwytem i chłonęła każde jego słowo. Dla niej starszy brat był wyrocznią i gdy kilka lat temu wyjechał na studia fakt ten wręcz odchorowała. Z wesołej, rezolutnej panienki w ciągu kilku dni stała się smutną i cichą dziewczynką tak, że trzeba było wezwać lekarza gdyż zachodziło podejrzenie jakiejś choroby. Doktor szybko zorientował się w sytuacji. Diagnoza mogła być jedna: tęsknota. Z upływem czasu tęsknota ta stawała się mniej dotkliwa, na co bez wątpienia wpływ miały długie listy przychodzące regularnie z Bostonu, przyjazdy Josh’a na święta i oczywiście wakacje. Szczególnie letnie, wakacyjne miesiące były przez Lizzy wyczekiwane. Wtedy nie odstępowała brata ani na krok. Tak, jak on, kochała konie i swoją przyszłość wiązała z tymi pięknymi stworzeniami. Głośno zapowiadała, że jak dorośnie będzie miała własną stadninę i najwięcej koni wyścigowych w całej Nevadzie. Co prawda jej ojciec, twierdził, że to nie jest zajęcie dla kobiet, ale ona i tak wiedziała swoje. Cel określony miała jasno: wystawienie własnego konia w wyścigu Kentucky Derby*), o którym tyle opowiadał jej Joshua.
Tymczasem jednak nic nie było tak ważne, jak jej straszy brat i jego barwne opowieści. Josh widząc zaróżowioną twarzyczkę siostry i wielkie błyszczące oczy zaśmiał się i klepnąwszy się w kolano powiedział:
- Dosyć tego dobrego. Więcej już ze mnie nie wyciągniesz.
- Oj, Josh, opowiedz mi jeszcze o tym swoim koledze – poprosiła.
- O którym, bo mam ich kilku.
- Nie udawaj, że nie wiesz. O tym Paulu, który ma przyjechać latem do Ponderosy.
- Interesuje cię Paul? Taki staruch, jak ja?
- Wiesz, że jesteś okropny? – zmarszczyła śmiesznie nosek.
- Kiedyś to już słyszałem – odparł z powagą Josh.
- No, powiedz, fajny jest?
- Fajny, fajny, ale nie dla ciebie. I nie rób takiej miny. Rozmowa skończona.
- Szkoda – westchnęła ciężko, udając zasmuconą.
- Już dobrze mała szantażystko, masz tu coś na otarcie łez – rzekł i sięgnął dłonią do kieszeni spodni. Widząc ogromne zainteresowanie malujące się na twarzy siostry, specjalnie udał, że nie może znaleźć zapowiedzianej niespodzianki. Wreszcie uśmiechając się wyjął z kieszeni niewielkie, skórzane pudełeczko, lekko podrzucił je w dłoni i wreszcie podał je zniecierpliwionej Lizzy, z wyszukaną galanterią mówiąc: – proszę, to dla uroczej i nieznośnej panny.
- Dla mnie? Na urodziny? – Lizzy ostrożnie wzięła prezent, po czym jakby mimochodem rzuciła: - wcale nie jestem nieznośna.
- Jesteś, jesteś. A prezent urodzinowy dostaniesz jutro. Jest jeszcze w Virginia City z całym moim bagażem. – Rzekł i całkiem poważnym tonem dodał: - to drobiazg, ale taki, który już dawno chciałem ci dać. Zobacz, ciekaw jestem, czy będzie ci się podobał?
Lizzy nic nie mówiąc szybko otworzyła pudełeczko, na którego dnie wyściełanym zielonym aksamitem leżał złoty, owalny medalion z małym turkusem pośrodku otoczonym sześcioma perłami osadzonymi w ażurowych miniaturowych koszyczkach. Dziewczyna aż jęknęła z zachwytu.
- Cudowny! Och, Josh, jest taki piękny!
- Rozumiem, że ci się podoba – powiedział zadowolony Joshua.
- Oczywiście, jak mógłbyś w to wątpić. – Lizzy doskoczyła do brata i cmoknęła go w policzek. - Dziękuję, braciszku.
- Proszę bardzo - skinął z powagą głową i rzekł: - a teraz obróć medalion.
Zaintrygowana Lizzy posłusznie wykonała polecenie. Z tyłu medalionu widać było maleńki zameczek i dwa równie maleńkie zawiasy.
- Sekretnik! – krzyknęła. – Prawdziwy sekretnik.
- Otwórz – Josh przez cały czas uważnie obserwował siostrę. Dziewczyna podekscytowana nacisnęła zameczek i wieczko odskoczyło. Na jego wewnętrznej stronie wygrawerowano dedykację, a w środku medalionu, w rameczce za szkłem delikatnie powiększającym, znajdowała się fotografia rodziców, którą tak bardzo lubiła. W tej rameczce był też miniaturowy przycisk. Po jego zwolnieniu ukazała się maleńka skrytka, z wygrawerowaną w jej wnętrzu czterolistną koniczyną.
- Och, Josh… nie wiem, co powiedzieć.
- To chyba pierwszy raz – stwierdził z sarkazmem Joshua.
- Chyba masz rację – rzekła wpatrując się w misternie wykonany medalion, po czym wskazując na odwrotną stronę fotografii rodziców powiedziała: - tu brakuje twojej podobizny.
- No, wiesz nie chciałem się narzucać, ale przez zupełny przypadek mam ją przy sobie. Życzysz sobie?
- Jeszcze pytasz? – fuknęła i pukając paznokciem w szkiełko powiedziała: – natychmiast ją tu włóż.
- Zgodnie z panny życzeniem – odparł Josh i wyjął z portfela swoje zdjęcie, a następnie umieścił je w ramce. Lizzy przez chwilę przyglądała się fotografiom rodziców i brata, i nieoczekiwanie… rozpłakała się. Josh zupełnie zaskoczony w pierwszej chwili nie wiedział, co ma robić. Przytulił tylko Lizzy do siebie i cicho spytał: - Kruszynko, co ci jest? Dlaczego płaczesz?
- Bo…bo tu powinna być jeszcze jedna fotografia – zaszlochała. – Naszego brata. Josh, tak bardzo mi go brakuje. Nie wiem, jak to wyrazić, ale czuję się tak jakby ktoś zabrał cząstkę mnie. Wciąż zastanawiam się, jaki by był i zadaję sobie pytanie, dlaczego to ja przeżyłam, a nie Mike. I wiesz, co? Czuję się winna!
- Lizzy, na litość boską, co ty wygadujesz? – Josh zdenerwował się nie na żarty. – Ty, winna? Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?
- Bo urodziłam się pierwsza i potem, gdy rodził się Mike mama nie miała już tyle siły.
- Co ty za bzdury wygadujesz?! – krzyknął.
- To wytłumacz mi, dlaczego ja żyję, a Michael musiał umrzeć? No, wytłumacz mi!
- Przecież doskonale wiesz, że był chory. Miał bardzo słabe serduszko. Doktor Martin powiedział, że to i tak był cud, że nasz braciszek przeżył dwa dni.
- Widziałeś, go?
- Dlaczego pytasz? Przecież wiesz, że tak.
- Pamiętasz, jak wyglądał?
- Lizzy, daj temu spokój. Co cię nagle naszło?
- Pamiętasz, jak wyglądał?
Joshua widząc, że nie uniknie odpowiedzi pokręcił z rezygnacją głową i rzekł:
- Był malutki, tak, jak ty i miał czarne włoski, które wychodziły mu spod białej, haftowanej czapeczki. Dziwne, że wciąż ją pamiętam.
- Jesteś pewien, że ta czapeczka tak właśnie wyglądała?
- Tak, ale nie rozumiem, o co ci chodzi?
- Zaczekaj chwilkę – rzuciła tylko i pobiegła do swojego pokoju. Po chwili była już z powrotem, a w dłoni trzymała małą, lekko pożółkłą haftowaną czapeczkę. Podetknąwszy ją Josh’owi pod oczy spytała: - czy tak wyglądała?
- Chyba tak – rzekł Joshua.
- Więc chyba, czy tak? – dziewczyna była wyraźnie zniecierpliwiona.
- Lizzy to było piętnaście lat temu. Byłem wtedy mały.
- Tak czy nie?
- Tak – Josh skinął głową. – Teraz sobie przypominam. Przed waszymi narodzinami mieszkała z nami pani Mary Logan, akuszerka. Ojciec zatrudnił ją do opieki nad mamą i to ona w prezencie uszyła i wyhaftowała te czapeczki. Na pewno były dwie. Jedną widziałem u ciebie, drugą u naszego braciszka. Potem już tylko widziałem twoją. Być może w tej drugiej Mike został…
- Nie, nie mógł być w niej pochowany.
- Skąd wiesz?
- Bo tę czapeczkę, którą trzymasz w ręku znalazłam w szafie, w rzeczach taty, gdy pomagałam przy wiosennych porządkach. Zobacz, tu mam drugą czapeczkę, moją. Jest taka sama.
- To znaczy, że ta należała do Mike’a.
- Tak – Lizzy uśmiechnęła się przez łzy. – Wreszcie mam coś, co było naprawdę jego. Coś prawdziwego, namacalnego. To tak, jakby był ze mną.
- Kruszynko, on cały czas jest w naszych sercach. Ty czujesz to silniej, bo był twoim bratem bliźniakiem. Mówi się, że bliźnięta łączy szczególna więź. Jestem pewien, że gdy Mike żył, bylibyście nierozłączni.
- Tak myślisz?
- Jestem tego pewien, Lizzy. A teraz chodź tu do mnie – objął ją ramionami i mocno przytulił – i posłuchaj: nie przypisuj sobie winy, za coś, co twoją winą nie było i nie jest. Dla naszego braciszka nie było ratunku. Może, kiedyś, za sto albo dwieście lat ludzie znajdą sposób, żeby ratować takie maleńkie dzieci, jak Mike, ale dziś nic na to nie można poradzić. Dlatego pamiętaj o nim, noś go w sercu, ale nie zadręczaj się. Bo to nie wróci życia Mike’owi, a twoje może zniszczyć. Rozumiesz to, Kruszynko?
- Rozumiem – chlipnęła mu w koszulę. – Dobrze, że cię mam braciszku.
- Do usług, zasmarkańcu – odparł wzruszony Josh i wręczył siostrze dużą kraciastą chusteczkę do nosa.
- A, co tu się dzieje? – głęboki, męski głos przerwał rozmowę rodzeństwa.
- Tatuś? – Lizzy zaskoczona, poderwała się na równe nogi i ruszyła w kierunku mężczyzny stojącego w drzwiach – Josh wrócił do domu!
- Właśnie widzę – odparł Adam i wyczekująco spojrzał na syna. Josh tymczasem wstał powoli i rzekł:
- Dzień dobry, tato.
- Czy dobry, to się okaże. Powinieneś być teraz w Bostonie i przygotowywać się do egzaminów końcowych.
- Tatusiu, Josh przyjechał na moje urodziny – wtrąciła Lizzy.
- To miło, skarbie, ale za miesiąc twój brat kończy studia. Powinien teraz uczyć się, a nie marnować czas na przejażdżki po kraju.
- Pozwól tato, że coś powiem…
- A, co masz mi do powiedzenia? Doprawdy nie spodziewałam się po tobie takiej lekkomyślności! I to na miesiąc przed końcem studiów! – Adam podniósł głos.
- Ależ tato… - Josh bezskutecznie próbował przerwać ojcu.
- Adamie, a co to za krzyki? Lizzy, dlaczego w kuchni, jest taki bałagan? – zza pleców mężczyzny wyszła szczupła, ładna blondynka w średnim wieku. – Kto ruszył szarlotkę? Przecież mówiłam…
- Mamuś! – krzyknął, jak zwykł to robić w dzieciństwie, Josh. W pierwszej chwili Ann oniemiała z wrażenia, ale już w następnej otworzyła ramiona, a gdy syn ją objął powiedziała:
- Josh, synku, jak dobrze, że jesteś.

_____________________________________________________________
Zapomniany przypis Mruga

*) Kentucky Derby – gonitwa konna typu derby rozgrywana corocznie od 1875 roku w pierwszą sobotę maja na torze Churchill Downs w Louisville, w Kentucky, w Stanach Zjednoczonych. Kentucky Derby razem z odbywającymi się dwa tygodnie później Preakness Stakes oraz pięć tygodni później Belmont Stakes określane są wspólnie, jako Potrójna Korona (Triple Crown) wyścigów konnych w Stanach Zjednoczonych.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Sob 19:48, 21 Lip 2018, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 14:08, 17 Lip 2018    Temat postu:

Ufff! Ann żyje! Jedynie biednemu Mike'owi się oberwało ... choć? Ta czapeczka? Czyżby autorka chciała dać coś do zrozumienia? Rozwinie ten wątek?
Komentarz wstawię później Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 14:44, 17 Lip 2018    Temat postu:

Mike jest na chmurce, ale to wina wiadomo kogo Mruga A czapeczka? Wszystko wskazuje na to, że Adam, nie przyznając się do tego, schował czapeczką dziecka, chcąc mieć po nim pamiątkę. Dlaczego ją ukrywał przed żoną i córką, nie wiem. Może obawiał się ich reakcji, a może choć w taki sposób chciał mieć synka tylko dla siebie. Smutny

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 14:38, 18 Lip 2018    Temat postu:

Cytat:
Godzinę później, gdy Joshua odświeżył się po podróży i zjadł ogromną porcję szarlotki, popijając ją gorącą kawą, na wyraźne żądanie siostry musiał opowiedzieć jej o swoim studenckim życiu w Bostonie.

Upodobania Josha nie zmieniły się. Nadal lubi szarlotkę

Cytat:
Tak, jak on, kochała konie i swoją przyszłość wiązała z tymi pięknymi stworzeniami. Głośno zapowiadała, że jak dorośnie będzie miała własną stadninę i najwięcej koni wyścigowych w całej Nevadzie. Co prawda jej ojciec, twierdził, że to nie jest zajęcie dla kobiet, ale ona i tak wiedziała swoje.

Lizzy jest uparta, tak jak jej tata
Cytat:
- Interesuje cię Paul? Taki staruch, jak ja?
- Wiesz, że jesteś okropny? – zmarszczyła śmiesznie nosek.
- Kiedyś to już słyszałem – odparł z powagą Josh.
- No, powiedz, fajny jest?
- Fajny, fajny, ale nie dla ciebie. I nie rób takiej miny. Rozmowa skończona.
- Szkoda – westchnęła ciężko, udając zasmuconą.

Ciekawe dlaczego Lizzy pyta akurat o Paula?
Cytat:
- Już dobrze mała szantażystko, masz tu coś na otarcie łez – rzekł i sięgnął dłonią do kieszeni spodni. Widząc ogromne zainteresowanie malujące się na twarzy siostry, specjalnie udał, że nie może znaleźć zapowiedzianej niespodzianki. Wreszcie uśmiechając się wyjął z kieszeni niewielkie, skórzane pudełeczko, lekko podrzucił je w dłoni i wreszcie podał je zniecierpliwionej Lizzy, z wyszukaną galanterią mówiąc: – proszę, to dla uroczej i nieznośnej panny.
- Dla mnie? Na urodziny?

Uwielbiany brat oczywiście pamiętał o prezencie
Cytat:
A prezent urodzinowy dostaniesz jutro. Jest jeszcze w Virginia City z całym moim bagażem. – Rzekł i całkiem poważnym tonem dodał: - to drobiazg, ale taki, który już dawno chciałem ci dać. Zobacz, ciekaw jestem, czy będzie ci się podobał?
Lizzy nic nie mówiąc szybko otworzyła pudełeczko, na którego dnie wyściełanym zielonym aksamitem leżał złoty, owalny medalion z małym turkusem pośrodku otoczonym sześcioma perłami osadzonymi w ażurowych miniaturowych koszyczkach.

A! To tylko taki drobiazg. Sądząc z opisu prześliczny
Cytat:
Dziewczyna podekscytowana nacisnęła zameczek i wieczko odskoczyło. Na jego wewnętrznej stronie wygrawerowano dedykację, a w środku medalionu, w rameczce za szkłem delikatnie powiększającym, znajdowała się fotografia rodziców, którą tak bardzo lubiła. W tej rameczce był też miniaturowy przycisk. Po jego zwolnieniu ukazała się maleńka skrytka, z wygrawerowaną w jej wnętrzu czterolistną koniczyną.

Jeśli ten skromny upominek jest taki piękny, to co Josh jej wręczy jako prezent urodzinowy?
Cytat:
- Och, Josh… nie wiem, co powiedzieć.
- To chyba pierwszy raz – stwierdził z sarkazmem Joshua.
- Chyba masz rację – rzekła wpatrując się w misternie wykonany medalion, po czym wskazując na odwrotną stronę fotografii rodziców powiedziała: - tu brakuje twojej podobizny.

No tak, wygadana to ona jest
Cytat:
- Bo…bo tu powinna być jeszcze jedna fotografia – zaszlochała. – Naszego brata. Josh, tak bardzo mi go brakuje. Nie wiem, jak to wyrazić, ale czuję się tak jakby ktoś zabrał cząstkę mnie. Wciąż zastanawiam się, jaki by był i zadaję sobie pytanie, dlaczego to ja przeżyłam, a nie Mike. I wiesz, co? Czuję się winna!

Tak, to normalne, że myśli o swoim bracie, ale ... to na pewno nie jej wina, że Go nie ma
Cytat:
Przed waszymi narodzinami mieszkała z nami pani Mary Logan, akuszerka. Ojciec zatrudnił ją do opieki nad mamą i to ona w prezencie uszyła i wyhaftowała te czapeczki. Na pewno były dwie. Jedną widziałem u ciebie, drugą u naszego braciszka. Potem już tylko widziałem twoją. Być może w tej drugiej Mike został…
- Nie, nie mógł być w niej pochowany.
- Skąd wiesz?
- Bo tę czapeczkę, którą trzymasz w ręku znalazłam w szafie, w rzeczach taty, gdy pomagałam przy wiosennych porządkach. Zobacz, tu mam drugą czapeczkę, moją. Jest taka sama.
- To znaczy, że ta należała do Mike’a.

Tajemnicza sprawa. Z drugiej strony, to czego szukała Lizzy w szafie tatusia?
Cytat:
- Tak – Lizzy uśmiechnęła się przez łzy. – Wreszcie mam coś, co było naprawdę jego. Coś prawdziwego, namacalnego. To tak, jakby był ze mną.
- Kruszynko, on cały czas jest w naszych sercach. Ty czujesz to silniej, bo był twoim bratem bliźniakiem. Mówi się, że bliźnięta łączy szczególna więź. Jestem pewien, że gdy Mike żył, bylibyście nierozłączni.
- Tak myślisz?

Braciszek żył tylko dwa dni Smutny Czapeczka to jedyna rzecz która należała do niego i z nim się kojarzyła. Na szczęście wszyscy pamiętają o nim
Cytat:
Dlatego pamiętaj o nim, noś go w sercu, ale nie zadręczaj się. Bo to nie wróci życia Mike’owi, a twoje może zniszczyć. Rozumiesz to, Kruszynko?
- Rozumiem – chlipnęła mu w koszulę. – Dobrze, że cię mam braciszku.
- Do usług, zasmarkańcu – odparł wzruszony Josh i wręczył siostrze dużą kraciastą chusteczkę do nosa.

Dobrze, że rodzeństwa jest tak zżyte ze sobą
Cytat:
- Dzień dobry, tato.
- Czy dobry, to się okaże. Powinieneś być teraz w Bostonie i przygotowywać się do egzaminów końcowych.
- Tatusiu, Josh przyjechał na moje urodziny – wtrąciła Lizzy.
- To miło, skarbie, ale za miesiąc twój brat kończy studia. Powinien teraz uczyć się, a nie marnować czas na przejażdżki po kraju.

A co on taki upierdliwy się zrobił?
Cytat:
- A, co masz mi do powiedzenia? Doprawdy nie spodziewałam się po tobie takiej lekkomyślności! I to na miesiąc przed końcem studiów! – Adam podniósł głos.
- Ależ tato… - Josh bezskutecznie próbował przerwać ojcu.
- Adamie, a co to za krzyki? Lizzy, dlaczego w kuchni, jest taki bałagan? – zza pleców mężczyzny wyszła szczupła, ładna blondynka w średnim wieku. – Kto ruszył szarlotkę? Przecież mówiłam…

Do tego zaczyna pokrzykiwać! Niczym Ben
Cytat:
- Mamuś! – krzyknął, jak zwykł to robić w dzieciństwie, Josh. W pierwszej chwili Ann oniemiała z wrażenia, ale już w następnej otworzyła ramiona, a gdy syn ją objął powiedziała:
- Josh, synku, jak dobrze, że jesteś.

Wkroczyła Ann i uciszyła krzykacza Very Happy Później sama zaczęła się awanturować o szarlotkęale cała złość jej przeszła na widok Josha.

Bardzo miły fragment, taki ciepły, rodzinny, pokazane są serdeczne więzi łączące rodzeństwo. Wyczułam jakieś tarcia (niewielkie) pomiędzy Adamam i Joshem. Być może chodzi o naukę ... Adam stał się upierdliwym facetem, może to kyzys wieku średniego? Może jakieś kłopoty? Zobaczymy. Ann nadal jest ciepłą, serdeczną kobietą, łagodzącą niebezpieczne sytuacje, choć sama również potrafi trochę się złościć. W każdym razie wyszło to bardzo życiowo - miła rodzinka, ale nie nadmiernie wyidealizowana. Przyjemnie się czyta. No i kiedy ciąg dalszy? kiedy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:46, 18 Lip 2018    Temat postu:

Ewelino, dziękuję bardzo za miły komentarz. Very Happy
Cytat:
Ciekawe dlaczego Lizzy pyta akurat o Paula?

Z czystej ciekawości, ale nie wykluczone, że kiedyś w przyszłości, coś między nimi zaiskrzy Very Happy
Cytat:
Z drugiej strony, to czego szukała Lizzy w szafie tatusia?

Lizzy tylko pomagała w porządkach. To był zwykły przypadek, że znalazła czapeczkę. Smile
Cytat:
A co on taki upierdliwy się zrobił?

Adam? On już jest po pięćdziesiątce nic więc dziwnego, że jest upierdliwy i coraz bardziej podobny do Bena. Laughing
Cytat:
Wyczułam jakieś tarcia (niewielkie) pomiędzy Adamam i Joshem.

Obawiam się, że przeczucie Cię nie myli. Mruga

I na koniec: bardzo byłam zaskoczona zdjęciem medalionu. To niesamowity zbieg okoliczności, ponieważ szukając materiałów do tego odcinka znalazłam tę właśnie fotografię na stronie:
[link widoczny dla zalogowanych]
Nie ukrywam, że opis medalionu w opowiadaniu powstał na podstawie notki na ww stronie. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:38, 18 Lip 2018    Temat postu:

Ja wystukałam hasło medalion turkus złoto i wyskoczyło mi sporo fotografii. Niestety, turkusy zwykle oprawiane są obecnie w srebro i tam jednak "wskoczyły" srebrne. Ten był jedynym złotym medalionem. Przepiękny!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 15:43, 19 Lip 2018    Temat postu:

Potwierdzam. Medalion przepiękny, ale cena zwalająca z nóg. Wesoly


Z nieskrywaną dumą patrzyła na swojego syna, myśląc z niejakim żalem, że czas tak szybko płynie. Dopiero, co dziecko, a już dorosły mężczyzna siedział naprzeciw niej.
- Cieszę się, naprawdę cieszę się, że jesteś – powiedziała uszczęśliwiona Ann. - Lizzy martwiła się, że nie przyjedziesz na jej urodziny.
- Oj, mamo, ja byłam pewna, że przyjedzie – wtrąciła uśmiechnięta od ucha do ucha Lizzy i klasnąwszy w dłonie dodała: - Josh, co za szczęście, że jesteś.
Adam w tym czasie siedział milczący i ze zniecierpliwieniem pukał palcami w stół. Josh spojrzał kątem oka na ojca i udając zmartwionego rzekł:
- Ale tato, na uszczęśliwionego nie wygląda, a ja mimo wszystko miałem, nadzieję na cieplejsze powitanie.
- Cieplejsze powitanie będzie, gdy ukończysz studia – burknął Adam.
- To znaczy dzisiaj – odparł z tajemniczym uśmiechem Josh.
- Coś ty powiedział?! – Adam utkwił w synu świdrujący wzrok.
- Tylko tyle, że do Bostonu nie mam już, po co wracać.
- Co takiego?!
- Chyba, że w interesach, albo z odwiedzinami – Josh wzruszył ramionami.
- Mów szybko, co ze studiami – Adam zdenerwował się nie na żarty.
- Wszystko w najlepszym porządku. Nauki rolnicze, szósta lokata.
- Dobrze, dobrze – powiedział pośpiesznie Adam – Inżynieria?
- Obroniona z drugą lokatą.
- Świetnie, a co z architekturą?
- Z architekturą? – Josh zrobił niepewną minę.
- Tak, z architekturą.
- Wynikł pewien problem…
- Nie zdałeś?
- Zdałem, tato. Z pierwszą lokatą i dostałem roczne stypendium w najlepszym biurze projektowym w Bostonie.
- I to ma być problem? – Adam zerwał się z krzesła. – Chodź do mnie synu, muszę cię uściskać. Gratuluję i jestem z ciebie bardzo dumny.
- Dziękuję tato i wybacz, że cię trochę zdenerwowałem – odparł Josh.
- Należało mi się – stwierdził Adam. – Jednak sam przyznasz, że po tych twoich wątpliwościach, co do kontynuacji studiów miałem uzasadnione podstawy do obaw.
- Ale, ja nigdy nie mówiłem, że chcę zrezygnować z nauki. Mówiłem jedynie, o zmianie kierunku.
- O porzuceniu architektury – sprostował Adam. - Z twoim talentem byłoby to niewybaczalne.
- Tylko, że architektura to nie jest to, co najbardziej mnie interesuje – przyznał szczerze Josh.
- Co ty opowiadasz? Masz niesamowite wyczucie przestrzeni i wyobraźnię tak potrzebną w tym zawodzie. Wspaniale rysujesz i to dużo, dużo lepiej ode mnie. Do tego jesteś świetnym obserwatorem. Orientujesz się w zmianach i nowinkach, jakie niesie współczesny świat. No, Josh, chyba nie powiesz mi, że ta pierwsza lokata i stypendium to czysty przypadek.
- Oczywiście, że nie – odparł Josh.
- No widzisz. Ja w twoim wieku mogłem tylko pomarzyć o takich wspaniałych perspektywach. Co, tu dużo mówić, mamy jeszcze jedną okazję do świętowania. – Adam zatarł dłonie z radości. - Ann, Lizzy słyszałyście?! Mamy architekta w domu!
- Chciałeś powiedzieć drugiego architekta. – Ann z uśmiechem poprawiła męża.
- Co tam ja – Adam machnął ręką i wskazując na Josh’a rzekł: – to jest prawdziwy bohater dnia. No, uściśnij go.
Ann popatrzyła w oczy syna i wzruszona powiedziała:
- Ja też jestem z ciebie dumna, synku. Bardzo cię kocham i nie mogę uwierzyć, że tak szybko urosłeś.
- Dziękuję, mamuś. - Josh ucałował Ann w oba policzki i zażartował: – obiecuję, że już więcej nie urosnę.
- Wiesz, że jesteś niemożliwy, tak samo, jak twój ojciec?
- Jaki ojciec taki syn. – Wtrącił dumny Adam i spojrzawszy na dziwnie smutną córkę zapytał: – a ty Lizzy nie pogratulujesz bratu?
- Gratuluję – wydusiła przez zęby Lizzy, a po promiennym uśmiechu, jaki jeszcze przed chwilą gościł na jej twarzy nie było śladu.
- Więcej entuzjazmu, nie łaska z siebie wykrzesać? – Adam znacząco spojrzał na córkę.
- A z czego niby mam się cieszyć? – fuknęła – że przez kolejny rok, a może dłużej nie będzie go w domu.
- Ależ Lizzy, tak nie można – Ann objęła córkę ramieniem.
- Córeczko, rozumiem, co czujesz – rzekł Adam – ale twój brat odniósł ogromny sukces i będzie praktykował w najlepszym bostońskim biurze i to pod okiem wspaniałych architektów. Z tego trzeba się cieszyć.
- Ja nie potrafię – odparła z uporem i zwróciwszy się do Josh’a powiedziała: - obiecałeś, że po studiach wrócisz do domu i że razem będziemy hodować konie. Konie wyścigowe! A teraz, co? Stypendium jest ważniejsze od naszych marzeń?!
- Lizzy, Kruszynko – Josh wziął siostrę za rękę – zapewniam, że nic nie jest dla mnie tak ważne, jak nasze marzenia.
- To znaczy, że nie wyjedziesz na to głupie stypendium? – spytała z nadzieją w głosie.
- Nie wyjadę.
- Na pewno? Przysięgnij!
- Przysięgam – odparł Josh, kładąc na sercu dłoń, a Lizzy aż zapiszczała z radości. Zaraz jednak ucichła widząc niewróżący niczego dobrego wyraz twarzy ojca.
- Chwileczkę… chyba się przesłyszałem. Chcesz zaprzepaścić taką szansę?
- Ale szansę, na co tato?
- I ty jeszcze pytasz? To stypendium to twoje okno na świat. To nowe doświadczenia, nowi ludzie, to wreszcie szansa na zdobycie pozycji i uznania.
- Nie sądziłem, tato, że przykładasz do tego aż tak wielką wagę – rzekł zdziwiony Josh.
- Nie przykładam, ale uważam, że głupotą jest rezygnować z tego, co podają ci na srebrnej tacy.
- Być może tato masz rację, ale…
- Oczywiście, że mam rację – Adam przerwał synowi.
- …ale, ja już podjąłem decyzję. Nie interesuje mnie to stypendium i nie zamierzam nigdzie wyjeżdżać.
- Coś ty powiedział?! – Adam poczerwieniał na twarzy.
- Nigdzie nie jadę, tato. Tu w Ponderosie jest moje miejsce. Kilka lat w Bostonie uświadomiło mi, że wielki świat nie jest dla mnie – powiedział spokojnie Josh.
- Słyszałaś Ann, co on wygaduje?! – Adam był bliski furii.
- Kochanie, nie denerwuj się. Wszystko przecież można sobie wyjaśnić – Ann próbowała załagodzić sytuację, podczas gdy Lizzy nawet nie starała się ukryć radości, jaką sprawiła jej decyzja brata.
- Ja mam się nie denerwować?! Przy naszych dzieciach to raczej niemożliwe!
- Adamie, proszę. Było tak miło.
- Owszem. Podziękuj synkowi, że już nie jest miło. – Odparł i zwracając się do Josh’a głosem nieznoszącym sprzeciwu powiedział: - pojedziesz do Bostonu na to stypendium. Czy to jasne?!
- Nie pojadę, tato. A ze stypendium zrezygnowałem na korzyść kolegi z drugą lokatą, który architekturę ma we krwi i któremu to stypendium bardziej się należało niż mnie.
Po tym oświadczeniu zapadła cisza. Widać było, że Adam ostatkiem sił powstrzymuje się przed wybuchem. Wreszcie głęboko zaczerpnąwszy powietrza pokiwał ze smutkiem głową.
- Rozczarowałeś mnie synu. Rozczarowałeś i to bardzo – rzekł i wyszedł z salonu, trzaskając drzwiami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:35, 19 Lip 2018    Temat postu:

Ojojoj! Zrobiło się bardzo burzowo ... zapowiada się na zamrożenie kontaktów rodzinnych ... Adaś stroi fochy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5039
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:26, 19 Lip 2018    Temat postu:

Określenie "upierdliwy" to jakby mało w tym przypadku Mruga
W sumie Joshua znalazł się jakby między młotem a kowadłem - z jednej strony ukochana siostra chciałaby go mieć jak najbliżej siebie. Z drugiej strony - uwielbiany ojciec oczekuje od niego samych sukcesów. Adam zachowuje się tutaj... jakby to określić inaczej... osłowato. Joshua ma prawo do własnych wyborów i własnych błędów Confused
Ciekawa jestem jak wypadną te urodziny Lizzy - wygląda na to, że atmosfera w domu się nieco zmroziła Rolling Eyes I chyba do tego wielkiego dnia się nie rozmrozi Mruga

Swoją drogą, to jestem pod dużym wrażeniem - trzy, tak różne profile studiów zdane tak świetnie Wesoly Na pewno wymagało to wielu wyrzeczeń i wiele wysiłku. Nawet dla syna Adama.
No i teraz taki kawaler - przystojny, wykształcony, wykształcony i wykształcony, majętny i inteligentny przybył do domu i jest... do wzięcia Mruga Co prawda nie wymagano wtedy od kobiet akurat inteligencji, ale ciekawa jestem, jakie wyobrażenia o swojej idealnej wybrance ma Josh Mruga Choć może... może już kogoś ma na oku?

Odcinek jest bardzo ciekawy, z kolejnym zapętleniem fabuły Wesoly Co dalej? Co dalej?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7282
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:09, 19 Lip 2018    Temat postu:

Senszen, Adam ma prawo być upierdliwy bowiem ma już 58 lat. Gdy opowiadanie się rozpoczynało był rok 1873. Wesoly
Co do Josh'a to syn takiego ojca musi być szalenie zdolny. To nie podlega żadnej dyskusji. Mruga
A już nieco poważniej to pomyślałam sobie, że w Adamie odezwały się niespełnione marzenia, dlatego tak ostro zareagował na wieść, że Josh zrezygnował ze stypendium.
Dzięki za komentarz i poświęcony czas. Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:23, 19 Lip 2018    Temat postu:

Cytat:
Adam w tym czasie siedział milczący i ze zniecierpliwieniem pukał palcami w stół. Josh spojrzał kątem oka na ojca i udając zmartwionego rzekł:
- Ale tato, na uszczęśliwionego nie wygląda, a ja mimo wszystko miałem, nadzieję na cieplejsze powitanie.
-Cieplejsze powitanie będzie, gdy ukończysz studia – burknął Adam

Ale maruda!
Cytat:
- Tylko tyle, że do Bostonu nie mam już, po co wracać.
- Co takiego?!
- Chyba, że w interesach, albo z odwiedzinami – Josh wzruszył ramionami.
- Mów szybko, co ze studiami – Adam zdenerwował się nie na żarty.
- Wszystko w najlepszym porządku. Nauki rolnicze, szósta lokata.
- Dobrze, dobrze – powiedział pośpiesznie Adam – Inżynieria?
- Obroniona z drugą lokatą.
- Świetnie, a co z architekturą?
- Z architekturą? – Josh zrobił niepewną minę.
- Tak, z architekturą.
- Wynikł pewien problem…
- Nie zdałeś?
- Zdałem, tato. Z pierwszą lokatą i dostałem roczne stypendium w najlepszym biurze projektowym w Bostonie.

Idealnie! Czegóż chcieć więcej?
Cytat:
- I to ma być problem? – Adam zerwał się z krzesła. – Chodź do mnie synu, muszę cię uściskać. Gratuluję i jestem z ciebie bardzo dumny.
- Dziękuję tato i wybacz, że cię trochę zdenerwowałem – odparł Josh.
- Należało mi się – stwierdził Adam. – Jednak sam przyznasz, że po tych twoich wątpliwościach, co do kontynuacji studiów miałem uzasadnione podstawy do obaw.
- Ale, ja nigdy nie mówiłem, że chcę zrezygnować z nauki. Mówiłem jedynie, o zmianie kierunku.

No tak, Adam słyszy to, co chce usłyszeć, ponadto on wie lepiej, co Josh zamierzał
Cytat:
... architektura to nie jest to, co najbardziej mnie interesuje – przyznał szczerze Josh.
- Co ty opowiadasz? Masz niesamowite wyczucie przestrzeni i wyobraźnię tak potrzebną w tym zawodzie. Wspaniale rysujesz i to dużo, dużo lepiej ode mnie. Do tego jesteś świetnym obserwatorem. Orientujesz się w zmianach i nowinkach, jakie niesie współczesny świat. No, Josh, chyba nie powiesz mi, że ta pierwsza lokata i stypendium to czysty przypadek.

Sam skończył architekturę i właściwie nie wykonywał swojego zawodu, ale ... to był on, A.C.
Cytat:
- Jaki ojciec taki syn. – Wtrącił dumny Adam i spojrzawszy na dziwnie smutną córkę zapytał: – a ty Lizzy nie pogratulujesz bratu?
- Gratuluję – wydusiła przez zęby Lizzy, a po promiennym uśmiechu, jaki jeszcze przed chwilą gościł na jej twarzy nie było śladu.

Gdy Josh osiągnął sukces, to "jaki ojciec, taki syn"Tylko Lizzie jest smutna.
Cytat:
obiecałeś, że po studiach wrócisz do domu i że razem będziemy hodować konie. Konie wyścigowe! A teraz, co? Stypendium jest ważniejsze od naszych marzeń?!
- Lizzy, Kruszynko – Josh wziął siostrę za rękę – zapewniam, że nic nie jest dla mnie tak ważne, jak nasze marzenia.
- To znaczy, że nie wyjedziesz na to głupie stypendium? – spytała z nadzieją w głosie.
- Nie wyjadę.

Oj, bo tatę szlag trafi
Cytat:
Zaraz jednak ucichła widząc niewróżący niczego dobrego wyraz twarzy ojca.
- Chwileczkę… chyba się przesłyszałem. Chcesz zaprzepaścić taką szansę?
- Ale szansę, na co tato?
- I ty jeszcze pytasz? To stypendium to twoje okno na świat. To nowe doświadczenia, nowi ludzie, to wreszcie szansa na zdobycie pozycji i uznania.
- Nie sądziłem, tato, że przykładasz do tego aż tak wielką wagę – rzekł zdziwiony Josh.
- Nie przykładam, ale uważam, że głupotą jest rezygnować z tego, co podają ci na srebrnej tacy.

Oj! Robi się groźnie i niemiłoAdam jest zły!
Cytat:
- Nigdzie nie jadę, tato. Tu w Ponderosie jest moje miejsce. Kilka lat w Bostonie uświadomiło mi, że wielki świat nie jest dla mnie – powiedział spokojnie Josh.
- Słyszałaś Ann, co on wygaduje?! – Adam był bliski furii.

Adam bliski furii? Zwykle był opanowany, ale kiedy zaczął się złościć ...
Cytat:
- Ja mam się nie denerwować?! Przy naszych dzieciach to raczej niemożliwe!
- Adamie, proszę. Było tak miło.
- Owszem. Podziękuj synkowi, że już nie jest miło. – Odparł i zwracając się do Josh’a głosem nieznoszącym sprzeciwu powiedział: - pojedziesz do Bostonu na to stypendium. Czy to jasne?!

Tak, tata kazał, syn musi wykonać ... chyba, że nie wykona?Niezależnie od tego miły nastrój diabli wzięli.
Cytat:
- Nie pojadę, tato. A ze stypendium zrezygnowałem na korzyść kolegi z drugą lokatą, który architekturę ma we krwi i któremu to stypendium bardziej się należało niż mnie.
Po tym oświadczeniu zapadła cisza. Widać było, że Adam ostatkiem sił powstrzymuje się przed wybuchem. Wreszcie głęboko zaczerpnąwszy powietrza pokiwał ze smutkiem głową.
- Rozczarowałeś mnie synu. Rozczarowałeś i to bardzo – rzekł i wyszedł z salonu, trzaskając drzwiami.

No to Adam ostatecznie pogrzebał miłą atmosferę, do tego trzasnął drzwiami! Chyba jest wściekły. podejrzewam, że nawet wstawiennictwo Ann nie ukoi jego zranionego ego

Ojojoj! To się narobiło! Adam wściekły, Ann zapewne zmartwiona, choć ucieszył ją przyjazd syna i wiadomości o jego świetnych wynikach w nauce. Lizzie też przeżyła huśtawkę uczuć - radość z przybycia brata, smutek, że dostał stypendium w Bostonie i radość, że postanowił wrócić do Ponderosy.
Josh? Trudno powiedzieć, myślę, że przewidział problemy z ojcem, to, że nie będzie zadowolony z jego decyzji i jako przewidujący syn, przygotował się na to psychicznie. Na urodzinach Lizzy chyba będzie panowała grobowa atmosfera. Adam potrafi okazać niezadowolenie i zadbać, żeby rodzina je odczuła. Będzie ciekawie, bo dzieci odziedziczyły po nim charakter ... czyli upór i dążenie do stawiania na swoim. Będzie bardzo ciekawie. Żal mi tylko Ann, która w tej sytuacji znajdzie się między młotem i kowadłem. Po czyjejkolwiek stanie stronie będzie źle, będzie cierpieć i współczuć. Dla niej to sytuacja bez wyjścia. Dzieci stoczą walkę z tatą, walkę w której nie będzie zwycięzców. Jak Cartwrightowie wyjdą z tego? Autorka wie i mam nadzieję nam opisze. Kiedy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5039
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:23, 19 Lip 2018    Temat postu:

To sie tak spytam; jaka jest dolna granica wieku, kiedy człowiek ma prawo być upierdliwy? Będę czekać niecierpliwie Laughing

Uważam po prostu, że niezrealizowane ambicje to bardzo zły doradca. Co prawda mówi się, że zapomina wół, jak cielęciem był, ale mimo wszystko, Adam zdaje się zupełnie nie dostrzegać faktu, ze Josh jest dorosły. W jego wieku Adam tęsknił do samodzielności, chciał podejmować decyzję - ale nie mógł. A teraz... Ciekawa jestem, jak uparty jest Josh Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 64, 65, 66 ... 69, 70, 71  Następny
Strona 65 z 71

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin