Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Zdrowy rozsądek
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 28, 29, 30  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 5:43, 01 Lip 2019    Temat postu:

Cytat:
Musiał przyznać, że dzisiejsza Melinda zupełnie nie przypominała tej sprzed pięciu lat. Była młodą, wykształconą kobietą, i jak już zdołał się przekonać, w wielu sprawach miała własne zdanie. Do tego pracowała, co wśród kobiet wcale nie było takie powszechne. Prawdę mówiąc, gdyby miał ożenić się z rozsądku, to Melinda mogłaby być idealną kandydatką na żonę.

Biedulka, tak długo się męczył i doszedł do takiego wniosku? Przecież te wszystkie cechy, jakie obecnie Melinda posiada czynią z niej kobietę jego marzeń. A on cały czas o tym rozsądku

Cytat:
• Bo właśnie liczyłem barany i masz rację to najgorszy sposób na sen.
• Już lepsze jest ciepłe mleko. Chcesz?
• Nie, nie, wystarczy woda.
• Wiesz, co? Zamiast mleka lepsza byłaby gorąca czekolada. Chyba nabrałam ochoty. Proszę, usiądź, a ja zaraz przyrządzę.
• Ale…
• Nie przyjmuję odmowy – rzekła wyjmując z kredensu filiżanki. Wkrótce słodki zapach czekolady wypełnił kuchnię.

Musiało wspaniale pachnieć
Cytat:
• Miałaś rację. Jest pyszna – przyznał Adam delektując się aromatycznym napojem.
• Cieszę się, że ci smakuje – odparła Melinda. - Czekolada naprawdę poprawia nastrój.
• Żeby to było takie proste – westchnął.

Przez żołądek do serca? To dobra droga, choć w tym wypadku to płynny wabik
Cytat:
• Owszem, jest z tego znany i z tego, że najważniejsze są dla niego pieniądze i władza. Ludzi traktuje przedmiotowo. Przypochlebia się im, a gdy otrzyma to czego chce, niszy ich. W najlepszym razie pozwala im żyć w spokoju.
• Skąd o tym wiesz?
• Nie zapominaj, że pracuję w gazecie. O Langfordach jest ostatnio dość głośno, a to za sprawą głowy rodziny i tak zwanej sprawy diamentowej.
• Taylor coś mi o niej wspominał.

Jak widać Melinda jest nieźle zorientowana w sytuacji
Cytat:
• A jeszcze tak niedawno Langfordowie gościli w Ponderosie i wydawali się zupełnie innymi ludźmi.
• Widocznie mieli w tym jakiś interes.
• Tak, chcieli wydać córeczkę za któregoś z Cartwrightów. Teraz wszystko rozumiem. Musieli mieć kłopoty finansowe. Bo widzisz, jeśli nie można dorobić się fortuny lub jeśli się ją straciło to trzeba się w nią wżenić – powiedział szybciej niż pomyślał. Gdy spojrzał na zmieszaną Melindę poczuł się jak skończony idiota. Pięć lat temu, to ona i jej matka przybyły do Ponderosy w podobnym, co Langfordowie celu. - Przepraszam, Melindo. Nie chciałem, żeby tak to zabrzmiało.

Adam czasem jak coś palnie, to niczym gołąb o parapet ... nie był tu zbyt taktowny
Cytat:
• Za prawdę nie musisz przepraszać – rzekła. – Niewiele brakowało, a moja matka zrobiłaby z nas takich właśnie Langfordów.
• Mówiąc to wszystko, nie miałem ciebie na myśli, uwierz mi – rzekł skonsternowany. - Poza tym to przecież nie była twoja wina.
• Teraz tak mówisz, a wtedy w Ponderosie dałeś mi wyraźnie do zrozumienia, co tak naprawdę o mnie myślisz. Wiedziałeś od początku, o co chodzi mojej matce. Prawda?

Fakt! W Ponderosie nie był zbyt uprzejmy dla Melindy
Cytat:
• Doprawdy? Adam Cartwright przyznaje się do zmiany zdania… proszę, proszę. Nigdy bym nie pomyślała.
• Adam Cartwright jest tylko człowiekiem i czasem się myli - odparł.
Melinda spojrzała na siedzącego przed nią mężczyznę i pomyślała, że od czasu, gdy ujrzała go po raz pierwszy w ogóle się nie zmienił. Nadal był przystojny i niezwykle pociągający. Było w nim coś mrocznego i tajemniczego. Coś, czego bardzo się bała i co przyciągało ją do niego wręcz z magnetyczną siłą.

Melinda potrafi błyskotliwie się odciąć, ale nadal jest pod urokiem Adama
Cytat:
- Powiedz mi Adamie, jeśli to nie tajemnica, co zrobisz, jeśli Sąd Apelacyjny utrzyma wyrok w mocy?
• Pozostaną mi dwie możliwości: wywieźć Kathy z kraju lub… - tu Adam zawiesił głos – ożenić się.
• Pierwszy sposób jest nierozsądny. Dokąd uciekniesz z dzieckiem? Langford jest ustosunkowanym człowiekiem i wszędzie cię znajdzie. Poza tym chcesz pozbawić Kathy rodziny? Twój ojciec i bracia na pewno nie pochwalą takiego wyjścia.
• Sugerujesz, że powinienem się ożenić? - spojrzał na nią badawczo.
• Nie – odparła wytrzymując jego wzrok. - To zbyt poważna i osobista sprawa, żeby udzielać w tym zakresie jakichkolwiek rad.

A co on tak badawczo patrzy? Melinda zupełnie rozsądnie argumentuje
Cytat:
• Taylor nie miał takich skrupułów.
• Daniel jako twój adwokat miał do tego prawo. Jeśli uznał, że ożenek pomoże ci zatrzymać dziecko, to zapewne miał ku temu powody.
• Masz rację i co gorsza będąc na jego miejscu takiej samej rady udzieliłbym swojemu klientowi.

A tutaj jeszcze rozsądniej mu odpowiada. Po prostu przegadała go
Cytat:
• I tu cię zaskoczę – rzekł Adam – nie mam, już nie mam. Panna, której chciałem się oświadczyć, na wieść, że mam pod opieką dziecko dała mi kosza. Powiedziała, że nie będzie wychowywać obcych dzieci, bo chce mieć swoje.
• To przykre.
• W gruncie rzeczy dobrze się stało. Pokazała mi swoje prawdziwe oblicze i skutecznie wyleczyła mnie z miłości.
• Nie mów tak. W gruncie rzeczy była z tobą uczciwa. Chce mieć swoje dzieci i nie można mieć jej tego za złe.
• Owszem, ale nie usprawiedliwia to jej negatywnego stosunku do Kathy. Wypowiedziała złe, okrutne słowa pod adresem małego, bezbronnego dziecka. Tego nie można wybaczyć.

Tak, nic nie usprawiedliwia obrażania małego dziecka
Cytat:
• Doskonale rozumiem – odpowiedziała Melinda – i mimo wszystko życzę ci żebyś kiedyś znalazł kobietę, która pokocha ciebie i twoją Kathy.
• Obawiam się, że jeśli już, to ożenię się tylko z rozsądku.
• To też jest jakieś wyjście. Co prawda mało romantyczne, ale wyjście

Tak, to jest zdecydowanie mało romantyczne
Cytat:
• Na pewno jest wart zwiedzenia, ale wydaje mi się, że nie cieszysz się z tej podróży tak, jak powinnaś.
• Mylisz się. Bardzo się cieszę. – Odrzekła niemal grobowym głosem i umilkła, pochyliwszy głowę. Adam przez dłuższą chwilę patrzył na milczącą dziewczynę. Przypomniał sobie, jak Daniel chciał mu powiedzieć, kogo kocha Melinda. Przerwał mu wtedy, bo bał się tych słów. Czyżby to możliwe, że przez tyle lat durzyła się w nim. I wtedy w ułamku sekundy podjął decyzję. Sam nie wierząc w to co mówi, stłumionym głosem powiedział:
• Melindo, wyjdź za mnie.

No to sobie wybrał chwilę na oświadczynyi popracował nad nastrojem!. Już mniej romantyczny chyba nie mógł być

Teraz to mnie koleżanka "załatwiła" Będę gryzła palce w oczekiwaniu na odpowiedź Melindy. Zgodzi się, czy nie zgodzi? Oświadczyny nie były zbyt romantyczne - oboje w szlafrokach, po rozmowie o małżeństwie z rozsądku, co sugerowałoby motyw oświadczyn Adama. Melinda jednak nadal jest pod jego urokiem. Czy zgodzi się wyjść za niego? Co zrobi Adam, kiedy rodzina przywiezie mu list mamy Kathy? Czy odwoła oświadczyny, czy jednak ożeni się. Może z rozsądku, ale Kathy potrzebuje kobiecej opieki. Melinda wydaje się idealną mamą dla Kathy i idealną żoną dla Adama. Tylko co na to skrzętnie unikający ślubnego kobierca amant? Może się w niej zakocha? Kto wie? Oby tak było. Trzymam za nich kciuki. Bardzo romantyczny (mimo niezdarnych oświadczyn, ale może taki urok Adasia?) i ciekawy fragment. Niecierpliwie oczekuję na kontynuację i odpowiedź na pytanie - ożeni się z nią, czy nie ożeni?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pon 5:43, 01 Lip 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 14:55, 01 Lip 2019    Temat postu:

Serdecznie dziękuję za przemiły komentarz. Very Happy Przyznam się, że zakończenie odcinka miało być bardziej rozbudowane i zawierać odpowiedź Melindy, ale pomyślałam, że dobrze byłoby podgrzać atmosferę. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 15:29, 01 Lip 2019    Temat postu:

Podgrzanie atmosfery było skuteczne. Myślę, że Melinda upewni się, że samotnemu Adamowi z pewnością odbiorą dziecko i poświęci się dla dobra Kathy. Nie potrafię jednak przewidzieć co zrobi Adam, gdy dostanie list matki Kathy, który wystarczy do wygrania sprawy. Czy pozwoli Melindzie wycofać się, czy też przełamie nieśmiałość Rolling Eyes i zdobędzie się na jakieś wyznanie i ponowne oświadczyny?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:58, 01 Lip 2019    Temat postu:

Cóż mogę powiedzieć? Czy Adaś się wycofa? To będzie zależało od tego, czy Ben zdąży na czas. Właśnie wybiera się do San Francisco...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:49, 01 Lip 2019    Temat postu:

Chyba takiej okazji do zdobycia kobiety doskonałej nie przepuści. Może Ben nie zdąży? Padam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:02, 01 Lip 2019    Temat postu:

Zdąży. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:31, 01 Lip 2019    Temat postu:

To czarno widzę ożenek Adasia Smutny

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 9:54, 04 Lip 2019    Temat postu:

Zanim Ben dotrze do SF to Melinda i Adam porozmawiają sobie o tym i owym Rolling Eyes


Rozdział 6

Melinda powoli odstawiła filiżankę na stół. Odruchowo wygładziła obrus i spojrzała na siedzącego przed nią Adama. Przez te wszystkie lata marzyła o nim. Wyobrażała sobie nawet, że zostaje jego żoną, a teraz gdy stało się to tak bardzo realne, nie wiedziała, jak powinna się zachować i co odpowiedzieć. Z jednej strony chciała krzyknąć: „tak”, z drugiej zdawała sobie sprawę, że propozycja Adama wynika z czysto określonych przesłanek i jest zwykłym interesem. Przykro jej było, że te jego „oświadczyny” były tak wyzute z jakichkolwiek uczuć. Przez chwilę poczuła się, jak klacz na targu. Brakowało tylko, żeby jeszcze zajrzał jej w zęby.
• To taki żart, prawda? - spytała, jakby chciała upewnić się, że mężczyzna nie mówił poważnie.
• Nie, to nie żart, a całkiem konkretna propozycja. Wiem, że możesz czuć się zaskoczona…
• To mało powiedziane.
• … nawet oburzona, ale pomyślałem sobie, że oboje mamy powody, żeby zawrzeć umowę, dzięki której każde z nas może rozwiązać swoje problemy.
• Małżeństwo nazywasz umową i myślisz, że z zachwytem powiem: „tak”. Nawet ci, którzy pobierają się z rozsądku starają się zachować pewne pozory. Udają, że darzą się sympatią, nawet na wyrost wyznają sobie miłość.
• Wybacz, Melindo, ale nie zwykłem oszukiwać.
• Wiem i za to cię cenię. Bywają jednak sytuacje, w których należałoby skłamać.
• Miałbym powiedzieć, że ciebie kocham, choć doskonale wiesz, że tak nie jest. Przecież nie uwierzyłabyś mi.
• Nie, ale ten jeden raz mogłeś przynajmniej powiedzieć, że mnie lubisz. Uwierzyłabym, choć wciąż pamiętam, jak mnie potraktowałeś. Nie mam ci tego za złe. Widzisz, ja też nie lubię kłamać.
• To mamy coś wspólnego – zauważył.
• Jednak to zbyt mało, żeby pokusić się o wspólne życie.
• Nie mówiłem o wspólnym życiu w dosłownym tego słowa znaczeniu.
• Doprawdy? – uśmiechnęła się ironicznie – mam przez to rozumieć, że nie jestem na tyle atrakcyjna, żeby potraktować mnie, jak prawdziwą kobietę.
• Przepraszam, źle się wyraziłem – przyznał Adam i uciekł wzrokiem w bok.
• Niestety, to już kolejny raz – stwierdziła, a w jej głosie słychać było rozczarowane i żal.
• W takim razie uznaj, że ta propozycja nie padła.
• Jednak padła, dlatego zanim ci odpowiem, chciałam dowiedzieć się dlaczego chcesz się ze mną ożenić.
• Nie domyślasz się? - spytał zdziwiony.
• To czy się domyślam, czy nie, to zupełnie bez znaczenia. Skoro zdecydowałeś się na tak desperacki krok, jakim jest małżeństwo z rozsądku, to chyba należy mi się kilka słów wyjaśnienia.
• Masz rację – odparł cicho.
• Potraktujmy więc twoją propozycję, jak zwykły interes.
• Zawstydzasz mnie – mruknął.
• Nie sądzisz, że ci się należało?
• Punkt dla ciebie – przyznał. - Faktycznie powinienem zacząć inaczej.
• To nie ulega dyskusji.
• Zacznijmy więc jeszcze raz – zaproponował.
• Słucham.
• Melindo, proponuję ci małżeństwo, bo wiem, że oboje na swój sposób znaleźliśmy się w sytuacjach bez wyjścia…
• Ja wciąż ją mam – przerwała mu. - Mogę popłynąć z ojcem do Francji, choć wcale tego nie chcę. To ty jesteś w sytuacji patowej. Oboje przecież wiemy, że jeśli się nie ożenisz, to twoje szanse jako opiekuna Kathy spadną do zera. Wiem, że kochasz to dziecko w przeciwnym razie nie zdecydowałbyś się na ożenek z kimś, kto jest ci zupełnie obojętny. Więc dobrze, odrzućmy uczucia. Powiedz mi jakie masz w stosunku do mnie oczekiwania? Kim miałabym być w tym małżeństwie?
• To znaczy, że zgadzasz się?
• Nie mogę ci odpowiedzieć, ponieważ nie znam twoich warunków. Skoro mamy potraktować to nasze ewentualne małżeństwo jak interes, to musimy zawrzeć umowę. Każdy interes jej wymaga. Tak więc słucham, Adamie.
• Mamy ją zawrzeć na piśmie? - zażartował.
• Niekoniecznie. O ile się orientuję, to umowa słowna jest również wiążąca.
• To prawda – przyznał Adam. - Tak, potrzebuję twojej pomocy. Zgodnie z sugestią mojego adwokata, jeśli mam być dla sądu wiarygodny muszę mieć żonę. Pomyślałem sobie, że skoro tak bardzo nie chcesz wyjeżdżać z kraju to może zgodzisz się na moją propozycję. Wszyscy na tym by skorzystali. I najważniejsze, Kathy byłaby bezpieczna.
• Jesteś gotów poświęcić dla niej swoje szczęście i podobnego poświęcenia oczekujesz ode mnie?
• Proszę tylko, żebyś się zastanowiła. To byłby układ między nami. Dałbym ci poczucie bezpieczeństwa, szacunek, przyjaźń i życie w dostatku.
• Szacunek, przyjaźń… no, tak - powiedziała, jakby wyceniając ofertę Adama. - A, co chciałbyś w zamian?
• Żebyś pokochała Kathy i została jej… mamą. Sam nie dam sobie rady, a mała potrzebuje kobiecej ręki. Chcę, żeby miała prawdziwy dom i żeby była szczęśliwym dzieckiem.
• Tu z tobą się zgadzam. Każde dziecko powinno mieć beztroskie dzieciństwo. Co do Kathy jesteśmy zgodni, a co z małżeńskimi obowiązkami?
• Do niczego nie będę ciebie zmuszał.
• Rozumiem, że pokoje będziemy mieć oddzielne.
• Jeśli takie będzie twoje życzenie.
• Czy naszych najbliższych poinformujesz o charakterze naszego… związku?
• A powinienem?
• Nie mam pojęcia – odparła – ale chyba wolałabym, aby to zostało naszą tajemnicą. Nie chcę niepotrzebnie niepokoić ojca. Gdyby poznał prawdę nigdy nie dałby nam swojego błogosławieństwa.
• Obawiam się, że trudno nam będzie zachować tajemnicę nie dzieląc wspólnej sypialni – zauważył Adam.
• Mogę spać w pokoju Kathy. Jest mała i będzie potrzebowała opieki.
• Na dłuższą metę może to się wydać podejrzane, ale dobrze. Coś jeszcze?
• Tak, powinniśmy obiecać sobie, że gdyby wystąpiły jakieś okoliczności uniemożliwiające nam wspólne życie to rozstaniemy się bez wzajemnych pretensji.
• Już teraz mówisz o rozwodzie?
• Dziwi cię to? Przecież zawieramy umowę, a każda umowa powinna zawierać zapis mówiący w jakich okolicznościach można od niej odstąpić.
• Zadziwiasz mnie Melindo. Nie spodziewałem się, że tak bardzo się zmienisz.
• To źle? – spytała nieco zaczepnie. - Tamta Melinda pewnie rzuciłaby ci się z radości na szyję. Dzisiejsza, jest zupełnie inna. Dorosłam Adamie i wiem, że świat nie przypomina tego z romansów. Gdzieś przeczytałam, że małżeństwo to taki stan, który zabija wszystkie uczucia. I chyba, coś w tym jest.
• Dlaczego tak uważasz? - spytał z zainteresowaniem.
• Mężczyzna bierze sobie kobietę za żonę aby mieć dzieci i porządek w domu, a za cichym przyzwoleniem bierze sobie również kochankę, żeby czerpać przyjemność, której nie daje mu żona.
• To gorzkie i niesprawiedliwe słowa.
• Owszem, ale nie zaprzeczyłeś im.
• Melindo, mogę ci obiecać...
• Nie obiecuj czegoś, czego nie będziesz mógł dotrzymać. Adamie, taki po prostu jest nasz świat: brutalny, niesprawiedliwy i interesowny. Chyba nie masz, co do tego wątpliwości? Wszystko sprowadza się do interesów.
• Nie wierzę, że tak myślisz i nie wierzę, że w ten sposób rozmawiamy o małżeństwie – Adam z niedowierzaniem pokręcił głową. - Nie wierzę, żeby ktokolwiek w ten sposób rozmawiał.
• My nie rozmawiamy o prawdziwym małżeństwie, nie rozmawiamy nawet o małżeństwie z rozsądku. My zawieramy umowę, która dotyczy małego, bezbronnego dziecka. I wiesz co, Adamie? Zgadzam się na twoją propozycję. Obiecuję, że będę dobrą matką dla Kathy. Od ciebie wymagać będę jedynie szacunku.
• Naprawdę za mnie wyjdziesz? - spytał z przejęciem i uśmiechając się trochę na siłę powiedział: - chyba teraz powinienem ofiarować ci pierścionek zaręczynowy.
• Nie ma takiej potrzeby – odparła - przecież zawieramy tylko umowę.
• Tak, umowę – Adam pokiwał głową i zamilkł. Nie miał odwagi spojrzeć na Melindę. W jej słowach wyczuł tyle goryczy i miał nieodparte wrażenie, że bezpowrotnie coś zniszczył.
• Późno już. Powinniśmy iść spać - rzekła Melinda wstając od stołu. - Jeśli do rana nie zmienisz swojej decyzji porozmawiaj, jak najszybciej z moim ojcem. Czasu jest mało, a ja muszę wiedzieć, co mnie czeka: zamorska podróż, czy… małżeństwo.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Czw 18:27, 11 Lip 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 11:25, 04 Lip 2019    Temat postu:

Kolejny fragment, pełen emocji ...

Cytat:
Przez te wszystkie lata marzyła o nim. Wyobrażała sobie nawet, że zostaje jego żoną, a teraz gdy stało się to tak bardzo realne, nie wiedziała, jak powinna się zachować i co odpowiedzieć. Z jednej strony chciała krzyknąć: „tak”, z drugiej zdawała sobie sprawę, że propozycja Adama wynika z czysto określonych przesłanek i jest zwykłym interesem. Przykro jej było, że te jego „oświadczyny” były tak wyzute z jakichkolwiek uczuć. Przez chwilę poczuła się, jak klacz na targu. Brakowało tylko, żeby jeszcze zajrzał jej w zęby.

Tak, Adam jest "specjalistą" od oświadczyn
Cytat:
• Nie, to nie żart, a całkiem konkretna propozycja. Wiem, że możesz czuć się zaskoczona…
• To mało powiedziane.
• … nawet oburzona, ale pomyślałem sobie, że oboje mamy powody, żeby zawrzeć umowę, dzięki której każde z nas może rozwiązać swoje problemy.
• Małżeństwo nazywasz umową i myślisz, że z zachwytem powiem: „tak”. Nawet ci, którzy pobierają się z rozsądku starają się zachować pewne pozory. Udają, że darzą się sympatią, nawet na wyrost wyznają sobie miłość.

On traktuje małżeństwo jak transakcję handlową
Cytat:
• Miałbym powiedzieć, że ciebie kocham, choć doskonale wiesz, że tak nie jest. Przecież nie uwierzyłabyś mi.
• Nie, ale ten jeden raz mogłeś przynajmniej powiedzieć, że mnie lubisz. Uwierzyłabym, choć wciąż pamiętam, jak mnie potraktowałeś. Nie mam ci tego za złe. Widzisz, ja też nie lubię kłamać.
• To mamy coś wspólnego – zauważył.
• Jednak to zbyt mało, żeby pokusić się o wspólne życie.
• Nie mówiłem o wspólnym życiu w dosłownym tego słowa znaczeniu.
• Doprawdy? – uśmiechnęła się ironicznie – mam przez to rozumieć, że nie jestem na tyle atrakcyjna, żeby potraktować mnie, jak prawdziwą kobietę.

Szczery, aż do bólu. Melinda potrafi się odciąćJest równorzędnym przeciwnikiem.
Cytat:
Skoro zdecydowałeś się na tak desperacki krok, jakim jest małżeństwo z rozsądku, to chyba należy mi się kilka słów wyjaśnienia.
• Masz rację – odparł cicho.
• Potraktujmy więc twoją propozycję, jak zwykły interes.
• Zawstydzasz mnie – mruknął.
• Nie sądzisz, że ci się należało?
• Punkt dla ciebie – przyznał. - Faktycznie powinienem zacząć inaczej.
• To nie ulega dyskusji.
• Zacznijmy więc jeszcze raz – zaproponował.

No i przegadała go! Adaś wycofuje się na z góry upatrzone pozycje
Cytat:
• Melindo, proponuję ci małżeństwo, bo wiem, że oboje na swój sposób znaleźliśmy się w sytuacjach bez wyjścia…
• Ja wciąż ją mam – przerwała mu. - Mogę popłynąć z ojcem do Francji, choć wcale tego nie chcę. To ty jesteś w sytuacji patowej. Oboje przecież wiemy, że jeśli się nie ożenisz, to twoje szanse jako opiekuna Kathy spadną do zera. Wiem, że kochasz to dziecko w przeciwnym razie nie zdecydowałbyś się na ożenek z kimś, kto jest ci zupełnie obojętny. Więc dobrze, odrzućmy uczucia. Powiedz mi jakie masz w stosunku do mnie oczekiwania? Kim miałabym być w tym małżeństwie?

Ona też lubi być dobrze poinformowana
Cytat:
Skoro mamy potraktować to nasze ewentualne małżeństwo jak interes, to musimy zawrzeć umowę. Każdy interes jej wymaga. Tak więc słucham, Adamie.
• Mamy ją zawrzeć na piśmie? - zażartował.
• Niekoniecznie. O ile się orientuję, to umowa słowna jest również wiążąca.
• To prawda – przyznał Adam. - Tak, potrzebuję twojej pomocy. Zgodnie z sugestią mojego adwokata, jeśli mam być dla sądu wiarygodny muszę mieć żonę. Pomyślałem sobie, że skoro tak bardzo nie chcesz wyjeżdżać z kraju to może zgodzisz się na moją propozycję. Wszyscy na tym by skorzystali. I najważniejsze, Kathy byłaby bezpieczna.

Tak, wtedy Kathy byłaby bezpieczna u Cartwrightów, a w bonusie zyskałaby troskliwą mamę
Cytat:
Dałbym ci poczucie bezpieczeństwa, szacunek, przyjaźń i życie w dostatku.
• Szacunek, przyjaźń… no, tak - powiedziała, jakby wyceniając ofertę Adama. - A, co chciałbyś w zamian?
• Żebyś pokochała Kathy i została jej… mamą. Sam nie dam sobie rady, a mała potrzebuje kobiecej ręki. Chcę, żeby miała prawdziwy dom i żeby była szczęśliwym dzieckiem.
• Tu z tobą się zgadzam. Każde dziecko powinno mieć beztroskie dzieciństwo. Co do Kathy jesteśmy zgodni, a co z małżeńskimi obowiązkami?

To bardzo interesujące pytanie
Cytat:
• Do niczego nie będę ciebie zmuszał.
• Rozumiem, że pokoje będziemy mieć oddzielne.
• Jeśli takie będzie twoje życzenie.

Już to widzę oczami wyobraźni
Cytat:
• Tak, powinniśmy obiecać sobie, że gdyby wystąpiły jakieś okoliczności uniemożliwiające nam wspólne życie to rozstaniemy się bez wzajemnych pretensji.
• Już teraz mówisz o rozwodzie?
• Dziwi cię to? Przecież zawieramy umowę, a każda umowa powinna zawierać zapis mówiący w jakich okolicznościach można od niej odstąpić.
• Zadziwiasz mnie Melindo. Nie spodziewałem się, że tak bardzo się zmienisz.

Pokonała go jego własną bronią - pokazała, że ona też może potraktować małżeństwo jako handlową umowę
Cytat:
Gdzieś przeczytałam, że małżeństwo to taki stan, który zabija wszystkie uczucia. I chyba, coś w tym jest.
• Dlaczego tak uważasz? - spytał z zainteresowaniem.
• Mężczyzna bierze sobie kobietę za żonę aby mieć dzieci i porządek w domu, a za cichym przyzwoleniem bierze sobie również kochankę, żeby czerpać przyjemność, której nie daje mu żona.
• To gorzkie i niesprawiedliwe słowa.
• Owszem, ale nie zaprzeczyłeś im.
• Melindo, mogę ci obiecać...

A co on jej chciał obiecać? Czyżby planował celibat, do czasu pełnoletności Kathy?
Cytat:
• Nie wierzę, że tak myślisz i nie wierzę, że w ten sposób rozmawiamy o małżeństwie – Adam z niedowierzaniem pokręcił głową. - Nie wierzę, żeby ktokolwiek w ten sposób rozmawiał.
• My nie rozmawiamy o prawdziwym małżeństwie, nie rozmawiamy nawet o małżeństwie z rozsądku. My zawieramy umowę, która dotyczy małego, bezbronnego dziecka. I wiesz co, Adamie? Zgadzam się na twoją propozycję. Obiecuję, że będę dobrą matką dla Kathy. Od ciebie wymagać będę jedynie szacunku.

Tutaj Adam chyba nie wie, czy ma się cieszyć z tego, że Melinda zgodziła się zostac matką Kathy, czy czuć się urażonym, że wymaga od niego jedynie szacunkui niczego więcej poza szacunkiem.
Cytat:
• Naprawdę za mnie wyjdziesz? - spytał z przejęciem i uśmiechając się trochę na siłę powiedział: - chyba teraz powinienem ofiarować ci pierścionek zaręczynowy.
• Nie ma takiej potrzeby – odparła - przecież zawieramy tylko umowę.
• Tak, umowę – Adam pokiwał głową i zamilkł. Nie miał odwagi spojrzeć na Melindę. W jej słowach wyczuł tyle goryczy i miał nieodparte wrażenie, że bezpowrotnie coś zniszczył.

Chyba zdobędzie się jednak na jakiś ładny pierścionek

Kolejny bardzo, bardzo emocjonujący fragment. Adam zachowuje się niczym słoń w składzie porcelanyNa szczęście zdaje sobie sprawę ze swoich nietaktownych? Źle wybranych słów. Może jakoś uda mu się naprawić sytuację. Melinda dała mu niezłą szkołę i podkreśliła, że na to zasłużył. Muszę przyznać, że Adam zgodził się z nią Very Happy Po takich oświadczynach i naświetleniu realiów może być tylko lepiej. Mam nadzieję. Może Adam doceni Melindę, bo chyba i on zaczął coś do niej czuć. Jeśli zaprzecza, to skąd ta irytacja na widok Daniela wyznającego uczucia do dziewczyny? Niecierpliwie oczekuję na kontynuację ... co będzie z Kathy? Czy Adam cofnie oświadczyny, jeśli dostanie list? Czy pojawi się jakieś uczucie między nimi? To wie tylko autorka i mniemam, że niebawem podzieli się z nami tą wiedzą.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Czw 11:27, 04 Lip 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:59, 04 Lip 2019    Temat postu:

Bardzo dziękuję za obszerny i wnikliwy komentarz. Very Happy Adam, co prawda nie ma wprawy w oświadczaniu się ( nie to co jego uroczy braciszek Mały Joe Mruga ), ale chciał dobrze. Cel osiągnął, a że zachował się przy tym, jak słoń w składzie porcelany to już inna sprawa. Laughing Adaś po prostu tak ma i w tym tkwi jego urok. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 12:28, 05 Lip 2019    Temat postu:

Obejrzałam dzisiaj kolejny raz "Damę z Baltimore" i w Twoim opowiadaniu Melinda jest idealnie zgodna z tą z odcinka Bonanzy. Widać było, jak ona się zmienia. Fascynację kapryśnym Adasiem też było widać.
Oglądnęłam przy okazji "Zaloty do Abigail Jones" i stwierdziłam, że Adam idealnie się oświadczał ... w czyimś imieniu. W swoim już mu nie szło tak dobrze. I to faktycznie jest jego urok i wdzięczny materiał do fanfików.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:38, 05 Lip 2019    Temat postu:

Bardzo się cieszę, że tak uważasz Very Happy "Damę z Baltimore" oglądałam chyba z dziesięć razy. Pisząc opowiadanie, co jakiś czas zerkam na ten odcinek. Miałam wątpliwości, czy Melinda faktycznie mogłaby się aż tak zmienić, ale uznałam, że ta postać ma charakter i ogromny potencjał.
Adaś faktycznie nie potrafił się oświadczać, ale też wielu okazji ku temu nie miał. Jedyne jego udane zaręczyny to te z Ruth. Z Laurą to już była porażka. Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 15:30, 10 Lip 2019    Temat postu:

Zaglądam tutaj, zaglądam i ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 11:57, 11 Lip 2019    Temat postu:

Odcinek mam już gotowy. Jeszcze tylko sprawdzę i wieczorem wstawię. Myślałam, że zrobię to wcześniej, ale moje problemy zdrowotne trochę pokrzyżowały mi plany. Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 18:26, 11 Lip 2019    Temat postu:

Rozdział 7

Horace Banning już po raz trzeci rozpoczynał korektę artykułu na pierwszą stronę „San Francisco Examiner”. Zupełnie nie mógł się skupić. Gdy rano zasiadł do śniadania wszystkiego mógł się spodziewać, ale nie tego, że Adam Cartwright poprosi go o rękę jego córki Melindy. Horace był tak zaskoczony, że niemal od razu powiedział: „tak”. Jednak teraz gdy zaczęło do niego docierać, że utraci swoją ukochaną córeczkę, a do tego sam będzie musiał popłynąć do Paryża zaczął żałować, że zgodził się na to małżeństwo. Przecież na pierwszy rzut oka widać było, że Cartwright nie kocha Melindy, a cały ten ich związek jest szyty grubymi nićmi. Nie mógł zrozumieć, dlaczego jego rozsądna córka zgodziła się zostać żoną Adama.
Banning westchnął ciężko i zaczął przechadzać się po swoim gabinecie, oddzielonym od pokoju redakcyjnego przeszkloną ścianą. Wreszcie przystanął przy szybie, spojrzał na Melindę pracującą przy biurku i potarł nerwowo brodę. Przez chwilę wyglądał tak jakby nad czymś zastanawiał się głęboko, a potem otworzył drzwi gabinetu mówiąc:
• Melindo, pozwól do mnie.
• A mogę za chwileczkę? Właśnie kończę notatkę do mojego kącika porad.
• Przynieś to co masz – powiedział nieco podnosząc głos.
• Dobrze, już idę panie redaktorze – Melinda odłożyła ołówek i wziąwszy do ręki kilka zapisanych kartek wstała od biurka po czym odruchowo wygładziwszy suknię, ruszyła do gabinetu ojca. Przystanęła w progu pytając: - co się stało? Czy nie dopełniłam któregoś z obowiązków?
• Wejdź i zamknij drzwi. – Odparł Horace, a gdy dziewczyna wykonała jego polecenie dodał: - usiądź. Musimy porozmawiać.
• Gdy tak mówisz, zaczynam się niepokoić. Proszę, tu jest moja propozycja do kącika porad – rzekła podając ojcu zapiski, które ze sobą przyniosła. - Korektę artykułu Franka oddałam w terminie.
• Nie chodzi o korektę – zapewnił, odkładając papiery na brzeg biurka.
• Czyżby mój kącik porad spadł z łam?
• Ależ skąd!
• To, o co chodzi? Bo zupełnie nie rozumiem.
• Nie dają mi spokoju twoje zaręczyny z Adamem Cartwrightem.
• Ach to – odparła z ulgą. - A, co cię w nich tak niepokoi? Adam mi się oświadczył, ja się zgodziłam i zostanę jego żoną. Cóż w tym dziwnego? Ludzie przecież się pobierają.
• Owszem i jest to naturalne, ale w waszym przypadku…
• Tato – przerwała mu – naprawdę nie masz większych zmartwień?
• Melindo, jesteś moim jedynym dzieckiem i nie dziw się, że twoje dobro jest dla mnie najważniejsze. Dzisiaj rano oboje mnie zaskoczyliście. Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy i prawdę mówiąc nie wiem, co mam o tym myśleć.
• Wystarczy, że będziesz się cieszył ze szczęścia swojej córki.
• To tak wygląda szczęście? Nigdy bym nie powiedział. Oboje wyglądaliście tak, jakbyście dopiero co zawarli jakiś układ strategiczny. Z tego, co pamiętam zaręczyny i narzeczeństwo to szczególny okres w życiu. To czas radosnego oczekiwania. Człowiek widzi wówczas wszystko w różowym kolorze i chce przenosić góry, czego o was nie można powiedzieć. Zaczynam żałować, że was pobłogosławiłem.
• Chyba nie cofniesz danej nam zgody? - Melinda spojrzała zaniepokojona na ojca.
• Mam na to wielką ochotę – odparł szczerze Banning.
• Tato…
• Melindo, powiedz mi, ale tak z ręką na sercu, dlaczego chcesz za niego wyjść?
• Nie pomyślałeś, że go kocham?
• Zakochałaś się w nim? - Horace nie krył zdziwienia. - A niby, kiedy to nastąpiło? W ciągu tych kilku dni pobytu Adama w naszym domu? Słyszałem, o zakochaniu się od pierwszego wejrzenia, ale to zdarza się raczej w kiepskich romansach.
• Zapewniam cię, tato, że w życiu również.
• Mam rozumieć, że tak jest w twoim i Adama przypadku?
• Tak, z tą różnicą, że zakochałam się w nim pięć lat temu podczas pobytu w Ponderosie.
• Nic nie mówiłaś.
• A przypominasz sobie, tato w jakiej atmosferze opuszczaliśmy dom Cartwrightów?
• I naprawdę przez ten cały czas kochałaś Adama?
• Tak.
• Ale wybrałaś sobie obiekt miłości – Banning pokręcił z rezygnacją głową.
• Co masz mu do zarzucenia? To dobry, uczciwy człowiek.
• Owszem, ale w nim jest coś mrocznego, nieodgadnionego. A w ogóle, czy on zrewanżował ci się takim samym wyznaniem?
• Jakim?
• Melindo, nie udawaj. Pytam, czy wyznaliście sobie miłość?
• Tato, to bardzo intymne pytanie. Nie zmuszaj mnie do odpowiedzi – powiedziała zmieszana Melinda.
• Rozumiem, że tak się nie stało. To znaczy, że to małżeństwo z rozsądku. Dziecko, czy ty wiesz na co się decydujesz?
• Owszem, tato. Doskonale wiem. To prawda, że Adam mnie nie kocha, ale ja mam w sobie miłość za nas dwoje. Poza tym bardzo poruszył mnie los Kathy i chcę mu pomóc.
• To znaczy, że nie myliłem się, gdy pomyślałem, że połączył was jakiś układ – stwierdził Horace. - Co ci za to obiecał?
• Ależ, tato!
• Melindo, muszę wiedzieć – rzekł tonem nie znoszącym sprzeciwu.
• Masz rację – odparła cicho – to jest rodzaj układu. Nie chcę wyjeżdżać z kraju. Nie cierpię podróży morskich, nienawidzę Francji. Po prostu nie chcę tam jechać.
• Dlaczego mi nie powiedziałaś?
• Nie mogłam. Tak bardzo cieszyłeś się z awansu. Gdybym powiedziała prawdę odrzuciłbyś tę propozycję. A przecież nikt, tak jak ty nie zasługuje na to stanowisko w Paryżu.
• Bez ciebie mój wyjazd nie mam sensu – rzekł Banning.
• Nie mów tak. Paryż to wspaniałe zwieńczenie twojej kariery zawodowej i zabezpieczenie finansowe na przyszłość. O mnie nie musisz się martwić. Adam nie zrobi mi nic złego.
• Oprócz tego, że nie będzie cię kochał. Bo widzisz moja droga, odnoszę wrażenie, że ten twój narzeczony nie wie, co to jest miłość i bliskość. Jestem pewien, że otoczy cię opieką, ale czy naprawdę o to ci tylko chodzi?
• Tato, jeśli myślisz, że zmienię swoją decyzję, to muszę cię rozczarować. Zostanę żoną Adama, czy to ci się podoba, czy nie. Chcę z nim być, nawet jeśli nigdy mnie nie pokocha. Chcę stworzyć jemu i Kathy dom, i zrobię to – zapewniła z przekonaniem w głosie.
• Obyś tego nie żałowała, córeczko. Co ty właściwie o nim wiesz? Zauroczenie Adamem przesłoniło ci cały świat. A mnie się wydaje, że będzie ci ciężko z nim żyć.
• Nie przekonam się, jeśli nie spróbuję.
• Możesz ponieść bardzo wysoką cenę, niewspółmiernie wysoką do tego, co ci zaproponował.
• To znaczy?
• Nie udawaj, że nie wiesz. Mówię o życiu, które masz tylko jedno. Czy naprawdę chcesz u jego schyłku stać się zgorzkniałą, przegraną kobietą. W imię czego?
• W imię miłości – odparła cicho.
• A ty swoje! – żachnął się Horace i z zaciętym wyrazem twarzy wstał zza biurka. - On nie jest ciebie wart. To człowiek, który zna definicję słowa „miłość”, ale zupełnie jej nie pojmuje.
• Jesteś niesprawiedliwy, tato. Gdyby było tak, jak mówisz, to czy przejąłby się losem dziecka swojego kuzyna? Czy pokochałby Kathy?
• Nie porównuj tych uczuć. Dziecko to dziecko. Każdy przyzwoity człowiek byłby poruszony losem tej małej i próbowałby jej pomóc. My mówimy o uczuciu głębszym, takim, jakie może być między mężczyzną a kobietą.
• Tato, wierzę, że martwisz się o mnie i wiem, że byłbyś zadowolony, gdybym cofnęła dane Adamowi słowo, ale moja decyzja jest ostateczna. Nie zmienię jej. Po prostu nie mogę i nie chcę – powiedziała Melinda również wstając z krzesła. - Dziś po pracy razem z moim narzeczonym pójdziemy do pastora załatwić formalności ślubne. Byłabym szczęśliwa, gdybyś nam towarzyszył.
• Zdaję się, że nie mam wyjścia – Horace westchnął i dodał: - dobrze córeczko, pójdę z wami, ale nie wymagaj ode mnie abym tryskał radością.
• Dziękuję – Melinda podeszła do ojca i cmoknęła go w policzek, po czym z czułością powiedziała: - kocham cię, tatusiu.
• Ja ciebie też, moje drogie dziecko, ja ciebie też. – Odparł wzruszony i ocierając ukradkiem łzę, która nieproszona pojawiła się w kąciku jego oka, rzekł żartobliwie: - a teraz pokaż mi, co tam naskrobałaś do tego swojego kącika porad.
• Jak możesz, tak mówić – rzekła z oburzeniem. - Przecież wiesz, że poważnie podchodzę do swoich obowiązków.
• No, nie bocz się skarbie. Doskonale dajesz sobie radę. Masz lekkie pióro i moim zdaniem spore zdolności pisarskie. Liczyłem, że w Paryżu powierzę ci bardziej odpowiedzialne zadania. Mogłabyś na przykład robić prawdziwe reportaże z życia Paryżanek. Co ty na to?
• Brzmi wspaniale, ale nie skusisz mnie, tato.
• Cóż warto było spróbować. – Odparł i westchnąwszy, powiedział: - to, co tam „naskrobałaś”?
Melinda pokręciła głową z uśmiechem pełnym wyrozumiałości i podsunęła ojcu materiały do kącika porad dla pań, jak zwykle wzorowo przygotowane.

***

Ben rozejrzał się po swojej sypialni. Wszystko miał już przygotowane do drogi. Jego ulubiona torba podróżna, wykonana z najwyższej jakości brązowej skóry, teraz już nieco sfatygowanej, spakowana stała na taborecie przy drzwiach. List Olive, tak ważny dla sprawy Adama, znajdował się w portfelu schowanym w zapinanej na guzik wewnętrznej kieszeni marynarki, która wraz ze spodniami wisiała na drewnianym stojaku. Na następny dzień wczesnym rankiem miał dyliżans do San Francisco dlatego niczego nie chciał zostawiać na ostatnią chwilę.
Ben wybierał się do San Francisco z przeświadczeniem, że list matki Kathy ostatecznie rozwiąże kwestię opieki nad dzieckiem. Nie miał wątpliwości, że przy takim niezbitym dowodzie Adam odniesie zwycięstwo w starciu z Langfordem i Evansem. Żałował tylko, że list zawieruszył się tak nieszczęśliwie. Gdyby we właściwym czasie trafił w ręce Adama wszystko potoczyłoby się inaczej. Nie ma, co teraz tego roztrząsać – pomyślał Ben. - Adam ma wygraną w kieszeni. Chciałbym zobaczyć jego minę, gdy wręczę mu list Olive.
Ciche pukanie do drzwi przerwało rozmyślania Bena. W progu sypialni pojawił się Joe oznajmiając:
• Tato, kolacja na stole. Czekamy na ciebie.
• Już, już, idę.
• Widzę, że jesteś spakowany.
• A na co miałem czekać? Jutro musimy wstać o czwartej rano. No, chodźmy na dół, bo porządnie zgłodniałem.
Po chwili Ben wraz z rodziną siedział przy stole. Hop Sing tego wieczoru stanął na wysokości zadania i kolacja była wyjątkowa smaczna. Miła atmosfera przy stole spowodowała, że Ben z żalem pomyślał o konieczności opuszczenia ciepłego domu. Uśmiechnął się słysząc przekomarzania Małego Joe i Hossa. Z czułością popatrzył na małą Kathy siedzącą wyjątkowo grzecznie na kolanach Clarissy i z zapałem pogryzającą suche skórki chleba. Ten naturalny gryzak zalecony przez doktora Martina okazał się strzałem w dziesiątkę, podobnie jak maść rumiankowo-goździkowa. Kathy co prawda nadal niesamowicie się śliniła, ale mniej płakała i wszystko wskazywało, że już lada dzień będzie mogła pochwalić się swoimi pierwszymi ząbkami. Tymczasem Joe spoglądał, co jakiś czas na ojca i wyglądał tak jakby chciał go o coś zapytać. Wreszcie nie wytrzymał i rzekł:
• Tato, może pojechałbym z tobą? Szlak jest zaśnieżony, a droga daleka. Zawsze w takiej podróży, co dwóch to nie jeden.
• Uważasz, że jestem już tak stary, że nie dam rady sam dotrzeć do San Francisco?
• Tato…
• A może będziesz biec przed dyliżansem i odśnieżać drogę? - spytał z sarkazmem.
Ta ostatnia uwaga wywołała ogólną wesołość. Hoss, jak miał w zwyczaju roześmiał się głośno, czym wywołał pisk radości i zachwytu Kathy. Clarissa przez chwilę próbowała zachować powagę, ale nie wytrzymała i zaśmiała się przysłaniając dłonią usta.
• Tak śmiejcie się, a ojciec jedzie sam i to przy tak kiepskiej pogodzie.
• Braciszku – rzekł Hoss, gdy trochę się uspokoił – nie czaruj. Wszyscy wiemy, o co ci chodzi.
• Tak? A niby o, co? - Joe spojrzał na Hossa z zaciętym wyrazem twarzy.
• Chcesz się urwać z Ponderosy, ale twoje niedoczekanie. Masz obowiązki, tak jak my wszyscy. Nie myśl sobie, że Clarissa przez całą dobę będzie opiekować się małą. Przecież kiedyś musi odpocząć.
• I ja mam wtedy opiekować się Kathy?
• Co się tak głupio pytasz, jakbyś do tej pory tego nie robił? Wiesz przecież, że dopóki Adam nie wróci do domu wszyscy musimy pomagać w opiece nad Kathy. Nie widzę powodu, dla którego miałbyś się z tego wyłamać.
• Ja tylko pomyślałem, że tacie będzie raźniej, gdy z nim pojadę – odparł Joe.
• A dlaczego niby ty miałbyś jechać z tatą?
• No, bo ty masz narzeczoną i w ogóle… - Joe zaczął się plątać w odpowiedzi.
• Jasne – Hoss kiwnął głową – cwany jesteś, ale tym razem z twoich planów nic nie wyjdzie. Jesteś tu potrzebny.
• Na szczęście, to nie ty o tym decydujesz. Tato – Joe zwrócił się do Bena – mogę jechać z tobą do San Francisco?
• Przykro mi synu, ale nie. Hoss ma rację. Zostaniesz w domu i sprawa zamknięta.
• Trudno – Westchnął Joe i wbijając wzrok w brata uśmiechnął się mściwie, mówiąc: - zabawa u Nortonów na pewno mi to zrekompensuje.
• A propos zabawy u Nortonów – rzekł Ben – naszym sąsiadom bardzo zależy na obecności Hossa i Clarissy. Chciałbym Josehpie, żebyś zajął się Kathy.
• Tato, ale to przecież karnawał – jęknął zrozpaczony Joe.
• Tego roku wyjątkowo długi. Będziesz jeszcze miał okazję potańczyć.
• Tak, a w tym czasie Tommy Davis odbije mi Annie – jęk Małego Joe pogłębił się.
• Na pewno w krótkim czasie znajdziesz sobie inną pannę – zaśmiał się Hoss.
• A chcesz w nos?! - spytał nastawiony wojowniczo Joe.
• Tylko spróbuj, a zostanie z ciebie mokra plama.
• Chłopcy, chłopcy przestańcie – rzekł Ben. - Będzie tak, jak powiedziałem. A gdy wraz z Adamem wrócimy do domu, wtedy ty Joe, będziesz mógł do końca karnawału bywać na wszystkich zabawach.
• Naprawdę, tato?
• Nie rzucam słów na wiatr – odparł z powagą, lecz ze śmiejącymi się oczami Ben. - To, jak?
• Zgadzam się – Mały Joe uśmiechnął się od ucha do ucha – i zostanę z Kathy w domu, ale później… - westchnął rozmarzony.
• Później, to nie opędzisz się od ojców i braci okolicznych panien – rzekł śmiejąc się Hoss, a wszyscy mu zawtórowali.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 28, 29, 30  Następny
Strona 11 z 30

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin