Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Zdrowy rozsądek
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 28, 29, 30  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 10:05, 15 Kwi 2019    Temat postu:

Ewelino, dziękuję bardzo za ciekawy komentarz Very Happy Horacy Banning pojawił się nie bez przyczyny, którą zresztą świetnie rozszyfrowałaś. Czy Adam zainteresuje się Melindą - być może. Czy Melinda nadal czuje coś do Adama - trudno powiedzieć. Rolling Eyes Sprawę może skomplikować Mały Joe, który jak wiemy jest bardzo kochliwy.
A swoją drogą, czy wyobrażasz sobie Ewelino szczęśliwego Adama u boku Melindy? Mnie na razie trudno to ogarnąć rozumem. Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 10:46, 15 Kwi 2019    Temat postu:

Melinda była nim zafascynowana. Wątpię, żeby jej wszystko przeszło. Czy byłby z nią szczęśliwy? Trudno powiedzieć. Melinda jednak miała silny charakter. Była zdominowana przez matkę, ale chyba dlatego, że ją kochała, Potrafiła jednak się postawić. Trudno oceniać jaka była na podstawie tego odcinka. Ona w nim cały czas była tłamszona przez panią Banning. Zachowywała się jak marionetka. Kiedy się otrząsnęła mogła zaprezentować niezłe pazurki Very Happy ale o tym już odcinek nie opowiadał Smutny Czyli dużo zalet plus zagadka. Chyba coś dla Adama Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:56, 15 Kwi 2019    Temat postu:

Faktycznie, Melinda może okazać się bardzo interesującą osobą, ale czy Adam to zauważy? Co prawda Adasia zawsze ciągnęło do kobiet nieco skomplikowanych, tyle tylko, że teraz skupił się na walce o Kathy. Czy zmieni więc o Melindzie zdanie i dojrzy kogoś zupełnie innego? Zobaczymy, co wymyśli Aderato. Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 18:43, 25 Kwi 2019    Temat postu:



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 9:37, 26 Kwi 2019    Temat postu:

Śpieszę ukoić łzy. Very Happy Aderato została zdominowana przez Medley (tę od filmików) Mruga


CZĘŚĆ TRZECIA

Zastanów się raz, zanim coś dasz, dwa razy - zanim coś przyjmiesz, tysiąc razy - zanim czegoś zażądasz.
Marie von Ebner-Eschenbach


Rozdział 1

W dzień po Świętach Bożego Narodzenia na Market Street, głównej ulicy San Francisco nadal panowała radosna, świąteczna atmosfera. Z ogromnych wystaw sklepowych ozdobionych lampionami i przeróżnymi dekoracjami, wciąż zerkały na przechodniów przenikliwe oczy elfów. Dzieci już mniej trwożliwie spoglądały na figurki zielonych skrzatów, od których zależało, czy otrzymają wymarzony prezent czy też nie.*) Dorośli myślami byli już w nowym roku, zastanawiając się cóż takiego im przyniesie. Miasto, co prawda pozbawione prawdziwie zimowej pogody miało w sobie ten charakterystyczny dla końca roku pośpiech, kiedy to wszyscy próbowali załatwić zaległe sprawy, oddać pożyczone pieniądze, aby tylko nie wejść w nowy rok z niepotrzebnymi zobowiązaniami.

Dochodziła północ, gdy zakurzony dyliżans Stegecoach Lines**) wjechał do San Francisco. Głośny turkot kół niósł się głuchym echem po uśpionych ulicach miasta. W pobliżu New Montgomery Street zwolnił, aby wreszcie zatrzymać się nieopodal Hotelu Palace***), w którym Adam wynajmował pokój w czasie ostatniej swej bytności w San Francisco. Cartwright od razu skierował tam swoje kroki, licząc na pomoc recepcjonisty, brata pana Thousanda, tego, który udzielił mu pomocy, gdy małą Kathy zabierał od Langfordów. Adam miał nadzieję, że miły recepcjonista znajdzie dla niego, jakieś miejsce. Niestety, miał pecha. Młodszy pan Thousand przebywał na kilkudniowym urlopie, a w hotelu nie było żadnego wolnego pokoju. Zresztą w całym mieście brakowało miejsc noclegowych, może z wyjątkiem podejrzanych hotelików w Barbary Coast, ale tego Adam wolał nie sprawdzać. Długa, niewygodna podróż dała mu się nieźle we znaki. Był głodny i zmęczony. Odruchowo dotknął dłonią kieszeni kurtki, w której miał list do Horacego Banninga i ciężko westchnął. Cóż, w sytuacji, w jakiej się znalazł nie pozostało mu nic innego jak poprosić przyjaciela ojca o nocleg. Z różnych względów nie chciał tego robić, ale nie miał wyjścia. Nie mógł przecież spędzić nocy na ulicy.

W pół godziny później zapukał do bramy dwupiętrowego, drewnianego domu. Przez dobrych kilka minut panowała zupełna cisza. Miał ponownie zapukać, gdy usłyszał zgrzyt klucza w zamku. Brama z cichym skrzypnięciem otworzyła się i wyjrzał z niej, przyświecając sobie lampą, stróż domu. Ziewając przeciągle łypnął okiem na Adama i spytał:
- A pan szanowny to po nocy, do kogo sobie życzy?
- Do Horacego Banninga.
- A, do naszego żurnalisty. – Stróż uśmiechnął się życzliwie. – Pan z daleka?
- Owszem.
- Pan Banning oczekuje pana?
- Taką mam nadzieję – odparł znużonym głosem Adam.
- Pierwsze piętro, mieszkanie numer trzy, zaraz przy schodach – poinformował Adama stróż, jednocześnie szerzej otwierając bramę domu. – Pan wejdzie, a za fatygę należy się ćwierć dolara.
Adam sięgnął do kieszeni, wyjął z niej ćwierćdolarówkę i wręczył ją stróżowi. Ten szybko pochwycił monetę i w ułamku sekundy zniknął w najbliższych drzwiach. Ciemność spowiła korytarz. Adam stał przez chwilę zupełnie zaskoczony szybkością działania stróża. Wyciągnąwszy przed siebie prawą dłoń najpierw namacał ścianę, a potem trochę przesunąwszy się w bok, klamkę drzwi, w których tak błyskawicznie zdematerializował się stróż. Nie zważając na późną porę załomotał w nie raz i drugi. Tym razem nie musiał długo czekać. Drzwi odskoczyły z impetem, a w nich stanął wyraźnie zirytowany stróż. Pociągnąwszy mało elegancko nosem spytał:
- Czego jeszcze szanowny pan sobie życzy?
- Szanowny pan miał nadzieję, że za ćwierć dolara nie będzie musiał po omacku szukać mieszkania dobrego znajomego – odparł z sarkazmem Adam. – Ciekawe, co na to powie pan Banning?
- Przecież mówiłem już, że pan Banning mieszka na pierwszym piętrze. Chyba pan trafi?
- Jeśli mi pan poświeci to na pewno. Nie chciałbym w tych ciemnościach skręcić karku. – W tym momencie z głębi mieszkania dało się słyszeć kobiecy głos: Hank, do stu piorunów, rusz ten chudy tyłek i zaprowadź pana gdzie sobie życzy zanim cały dom postawi na nogi.
- Oczywiście, moja duszko. – Odkrzyknął Hank i zwróciwszy się do Adama rzekł: - pan szanowny poczeka, wezmę tylko lampę. Chwilę potem Adam poprzedzany przez stróża znalazł się przed drzwiami mieszkania Banninga.
- To tu – rzekł Hank. – Zapukam i powiem, że to ja, bo w przeciwnym razie pan Banning może pana nie wpuścić. Jest przecież sporo po północy.
- Będę zobowiązany – odparł udając wdzięczność Adam.
- To nic takiego – Hank wzruszył ramionami i zapukał trzy razy, po czym przysunąwszy się do drzwi, konspiracyjnym szeptem słyszalnym na całym piętrze powiedział: panie Banning ma pan gościa. Gościa z daleka.

***

- Spodziewaliśmy się ciebie wczoraj. – rzekł Horace Banning, wprowadzając Adama do przytulnie urządzonego saloniku. – Twój ojciec przysłał telegram. Uprzedził, że możesz potrzebować noclegu.
- I miał rację. W Hotelu Palace nie było wolnego pokoju, dlatego pozwoliłem sobie pana niepokoić.
- Daj spokój. W całym mieście nie znalazłbyś miejsca. Hotele są oblężone. Ludzie zjeżdżają do San Francisco, żeby świętować Nowy Rok. Większość z nich spędzi tu karnawał. To przecież doskonała sposobność, żeby dobrze wydać córki za mąż.
- Nie pomyślałem o tym – przyznał, uśmiechnąwszy się Adam. – Naprawdę jestem panu niezmiernie zobowiązany.
- Nie ma, o czym mówić – Banning poklepał Adama po ramieniu. - To prawdziwa przyjemność gościć syna Bena Cartwrighta. Co prawda nie mieliśmy okazji osobiście poznać się, ale teraz to nadrobimy.
- Faktycznie wyjechałem tuż przed pana przyjazdem do Ponderosy, ale zdążyłem poznać pana żonę i córkę Melindę.
- Szkoda tylko, że poznałeś moja żonę w niezbyt sprzyjających okolicznościach – odparł posmutniały Horace. Widać było, że słowa te obudziły w nim przykre wspomnienia. – Cóż, moja żona zawsze chciała więcej niż mogłem jej dać. Nie potrafiła cieszyć się tym, co miała. Poprzez Melindę chciała zrealizować swoje marzenia. Nie była w stanie zrozumieć, jak bardzo ją krzywdzi. A teraz, gdy jej nie ma z nami, pozostaje mi mieć nadzieję, że tam, po drugiej stronie znalazła wreszcie ukojenie.
- Na pewno tak jest. Trzeba w to wierzyć – rzekł Adam.
- Twój ojciec też mi tak powiedział. Jesteś bardzo do niego podobny. Ben to niezwykle szlachetny człowiek. Gdyby nie on, nie wiem, co z nami by się stało. Mieć takiego przyjaciela to prawdziwy skarb.
- Miło mi to słyszeć.
- Ale, ale, co ze mnie za gospodarz – powiedział, chcąc ukryć wzruszenie Horace – jesteś zmęczony podróżą, a ja tu tyle gadam. Chodź pokażę ci twój pokój. Melinda wszystko przygotowała. Ale może najpierw coś zjesz. Na pewno jesteś głodny.
- Nie chciałbym robić kłopotu… - zaczął Adam.
- Jaki tam kłopot. Pieczeń, co prawda jest zimna, ale zaraz zaparzę kawy.
- Pozwól tato, że ja to zrobię – rzekła Melinda, która bezszelestnie weszła do salonu. – Witaj Adamie – rzekła uśmiechając się ujmująco – jak podróż?
- Witaj, Melindo. A podróż byłaby całkiem znośna, gdyby nie mroźna zima w Nevadzie. Dopiero po drugiej stronie gór zrobiło się cieplej.
- Zupełnie zapomniałam, że poza Kalifornią są prawdziwe mroźne i śnieżne zimy. Tu w San Francisco możemy, co najwyżej ponarzekać na wiatr i mgły.
- Córeczko, później sobie porozmawiacie. Nasz gość jest strudzony i…
- Och, masz rację tato, zaraz podam jedzenie – rzekła uśmiechając się przepraszająco Melinda i zniknęła w kuchni.
- Zapraszam Adamie – Horace wskazał mężczyźnie krzesło przy stole, sam siadając naprzeciwko gościa. – Twój ojciec napisał, że dwudziestego siódmego masz sprawę w Sądzie Federalnym. Podobno pozwał cię Richard Langford?
- Tak.
- To poważna sprawa?
- Bardzo. Chodzi o dziecko, którego jestem opiekunem. To dziewczynka, ma na imię Kathy – Adam mówiąc te słowa uśmiechnął się czule, co nie uszło uwagi Horacego.
- Langford sądzi się o dziecko? Nieprawdopodobne? Szybciej spodziewałbym się jakichś sprawy finansowych, ale dziecko? Nigdy bym nie przypuszczał.
- A jednak. Jego wnuczka urodziła się martwa, a córka prawdopodobnie nigdy nie będzie miała własnych dzieci. Stąd też wziął się pomysł adopcji.
- To przykre, ale co ty i twoja podopieczna macie z tym wspólnego?
- Więcej niż by się panu wydawało. Matka Kathy była spokrewniona z Langfordami, a jej ojciec był moim kuzynem.
- To zmienia postać rzeczy – rzekł zasępiwszy się Banning. – Langford to szczwany lis. Mówi się o nim, że zawsze zdobywa to, czego chce.
- Nie tym razem – odparł z zacięciem Adam. – A poza tym jestem prawnym opiekunem Kathy. Mam na to sądowe dokumenty.
- To może okazać się niewystarczające. Nie chcę cię straszyć, ale z Langfordem wszyscy się liczą. Skoro podał cię do sądu, to znaczy, że jest pewny wygranej. Ma sztab najlepszych prawników. Jego adwokaci nie cofną się przed niczym.
- Ja też mam dobrego adwokata i nie poddam się – rzekł stanowczo Adam. – Przyjechałem tu po to, żeby raz na zawsze załatwić tę sprawę. Langfordowie nie chcieli Kathy. Teraz wyciągają po nią łapy. Bóg mi świadkiem, nie dostaną jej.
- Co ty mówisz? – Horace nie krył zaskoczenia.
- To dłuższa historia. Powiem tylko, że gdyby mała miała trafić w ich ręce to nie pozostałby mi nic innego, jak wywieźć ją z kraju.



_____________________________________________________________
*) Zgodnie ze świątecznym zwyczajem w amerykańskich domach chowają się elfy, pomocnicy świętego Mikołaja. W ciągu dnia udają maskotki, jednocześnie obserwując czy wszystkie dzieci są grzeczne. Pojawiają się w różnych częściach domu i zbierają informacje, czy ktoś zasłużył na prezent, czy nie. Nocą ożywają i zdają relację świętemu Mikołajowi.
**) Stegecoach Lines - długodystansowe linie dyliżansowe działały nieprzerwanie do 1869 roku, kiedy zostały zastąpione przez transkontynentalną linię kolejową firm Central Pacific i Union Pacific, łączącą San Francisco, a później również Los Angeles, z resztą kraju. Połączenia na krótkich trasach od przystanków kolejowych, działały jeszcze przez następnych 20 lat. Obsługiwane były przez firmę Wells Fargo, która przejęła Stegecoach Lines.
***) Hotel Palace przy New Montgomery Street został zbudowany w 1875 r. i jest najstarszym hotelem w San Francisco (przebudowany w 1909 r.). Dla potrzeb opowiadania przyśpieszyłam jego budowę o dziesięć lat. Spowodowane to było tym, że nie mogłam w swych poszukiwaniach natrafić na żadną wzmiankę o podobnym hotelu, który istniałby około 1867 roku, czyli roku, w którym dzieje się akcja trzeciej części opowieści.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Pią 10:09, 10 Maj 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 14:07, 26 Kwi 2019    Temat postu:

Cytat:
Adam miał nadzieję, że miły recepcjonista znajdzie dla niego, jakieś miejsce. Niestety, miał pecha. Młodszy pan Thousand przebywał na kilkudniowym urlopie, a w hotelu nie było żadnego wolnego pokoju. Zresztą w całym mieście brakowało miejsc noclegowych, może z wyjątkiem podejrzanych hotelików w Barbary Coast, ale tego Adam wolał nie sprawdzać.

Rzeczywiście pech. Na szczęście Adam jest ostrożny i do tego ma znajomych w tym mieście
Cytat:
Odruchowo dotknął dłonią kieszeni kurtki, w której miał list do Horacego Banninga i ciężko westchnął. Cóż, w sytuacji, w jakiej się znalazł nie pozostało mu nic innego jak poprosić przyjaciela ojca o nocleg. Z różnych względów nie chciał tego robić, ale nie miał wyjścia. Nie mógł przecież spędzić nocy na ulicy.

Jasne. Wszystko lepsze niż ulica
Cytat:
- Pan Banning oczekuje pana?
- Taką mam nadzieję – odparł znużonym głosem Adam.
- Pierwsze piętro, mieszkanie numer trzy, zaraz przy schodach – poinformował Adama stróż, jednocześnie szerzej otwierając bramę domu. – Pan wejdzie, a za fatygę należy się ćwierć dolara.

To był cios poniżej pasa
Cytat:
Adam sięgnął do kieszeni, wyjął z niej ćwierćdolarówkę i wręczył ją stróżowi. Ten szybko pochwycił monetę i w ułamku sekundy zniknął w najbliższych drzwiach. Ciemność spowiła korytarz. Adam stał przez chwilę zupełnie zaskoczony szybkością działania stróża. Wyciągnąwszy przed siebie prawą dłoń najpierw namacał ścianę, a potem trochę przesunąwszy się w bok, klamkę drzwi, w których tak błyskawicznie zdematerializował się stróż. Nie zważając na późną porę załomotał w nie raz i drugi. Tym razem nie musiał długo czekać. Drzwi odskoczyły z impetem, a w nich stanął wyraźnie zirytowany stróż.

Adam, kiedy już z bólem (zapewne) wydał ćwierć dolara liczył na lepszą obsługę. Na szczęście był zdeterminowany i zaczął stanowczo działać
Cytat:
- Czego jeszcze szanowny pan sobie życzy?
- Szanowny pan miał nadzieję, że za ćwierć dolara nie będzie musiał po omacku szukać mieszkania dobrego znajomego – odparł z sarkazmem Adam. – Ciekawe, co na to powie pan Banning?
- Przecież mówiłem już, że pan Banning mieszka na pierwszym piętrze. Chyba pan trafi?
- Jeśli mi pan poświeci to na pewno. Nie chciałbym w tych ciemnościach skręcić karku. –

A to typowy dla Adasia sarkazm
Cytat:
- Nie ma, o czym mówić – Banning poklepał Adama po ramieniu. - To prawdziwa przyjemność gościć syna Bena Cartwrighta. Co prawda nie mieliśmy okazji osobiście poznać się, ale teraz to nadrobimy.
- Faktycznie wyjechałem tuż przed pana przyjazdem do Ponderosy, ale zdążyłem poznać pana żonę i córkę Melindę.

Chyba nie ma najlepszych wspomnień?
Cytat:
- Jaki tam kłopot. Pieczeń, co prawda jest zimna, ale zaraz zaparzę kawy.
- Pozwól tato, że ja to zrobię – rzekła Melinda, która bezszelestnie weszła do salonu. – Witaj Adamie – rzekła uśmiechając się ujmująco – jak podróż?
- Witaj, Melindo. A podróż byłaby całkiem znośna, gdyby nie mroźna zima w Nevadzie. Dopiero po drugiej stronie gór zrobiło się cieplej.

No i jest Melinda. Typowa rozmowa o pogodzie, ale jako gospodyni jest doskonała
Cytat:
Podobno pozwał cię Richard Langford?
- Tak.
- To poważna sprawa?
- Bardzo. Chodzi o dziecko, którego jestem opiekunem. To dziewczynka, ma na imię Kathy – Adam mówiąc te słowa uśmiechnął się czule, co nie uszło uwagi Horacego.
- Langford sądzi się o dziecko? Nieprawdopodobne? Szybciej spodziewałbym się jakichś sprawy finansowych, ale dziecko? Nigdy bym nie przypuszczał.

Pan Langford jest powszechnie znany
Cytat:
Matka Kathy była spokrewniona z Langfordami, a jej ojciec był moim kuzynem.
- To zmienia postać rzeczy – rzekł zasępiwszy się Banning. – Langford to szczwany lis. Mówi się o nim, że zawsze zdobywa to, czego chce.
- Nie tym razem – odparł z zacięciem Adam. – A poza tym jestem prawnym opiekunem Kathy. Mam na to sądowe dokumenty.
- To może okazać się niewystarczające. Nie chcę cię straszyć, ale z Langfordem wszyscy się liczą. Skoro podał cię do sądu, to znaczy, że jest pewny wygranej. Ma sztab najlepszych prawników. Jego adwokaci nie cofną się przed niczym.

Adama czeka ciężka przeprawa z tym draniem
Cytat:
- Ja też mam dobrego adwokata i nie poddam się – rzekł stanowczo Adam. – Przyjechałem tu po to, żeby raz na zawsze załatwić tę sprawę. Langfordowie nie chcieli Kathy. Teraz wyciągają po nią łapy. Bóg mi świadkiem, nie dostaną jej.
- Co ty mówisz? – Horace nie krył zaskoczenia.
- To dłuższa historia. Powiem tylko, że gdyby mała miała trafić w ich ręce to nie pozostałby mi nic innego, jak wywieźć ją z kraju.

Adam jest zdeterminowany. Tylko wygranie sprawy go zadowoli. Jest nawet zdecydowany na wyjazd z kraju
Bardzo emocjonujący, choć nie pozbawiony elementów humorystycznych fragment. Do tego interesujące informacje "z epoki" Adam "jak żywy' z typowymi dla niego zachowaniami. Pojawia się tez piękna kobieta - Melinda. Bardzo sympatyczna, oddana rodzinie i kiedyś podkochująca się w Adasiu. Zobaczymy co będzie dalej? Niecierpliwie czekam na kontynuację


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pią 14:07, 26 Kwi 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 11:18, 27 Kwi 2019    Temat postu:

Wielkie dzięki za komentarz. Very Happy Obawiam się, że będę musiała wysłać Adasia wraz z Kathy do... Australii. Mruga Z Langfordem nie ma szans...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 12:45, 27 Kwi 2019    Temat postu:

Wysłanie Adasia do Australii
Straszne!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 23:40, 29 Kwi 2019    Temat postu:

Zanim wyślę Adasia do Australii czeka go rozprawa w sądzie Very Happy


Rozdział 2

Neorenesansowy budynek Okręgowego Sądu Federalnego w San Francisco na każdym, kto przekroczył jego próg robił ogromne wrażenie. Swymi rozmiarami i wystrojem wręcz przytłaczał. Sprawiał, że winni tracili pewność siebie, a dochodzący sprawiedliwości nabierali nadziei. Już przy głównych drzwiach wejściowych, rzucał się w oczy dębowy, bogato rzeźbiony wiatrołap z szerokim gzymsem i smukłymi kolumienkami. Jednak to, co skupiało uwagę niemal wszystkich wchodzących do sądu to był przeszklony strop, składający się z sześciu świetlików oprawionych w misternie kute metalowe kratownice, a nad nim przeszklony dach.*) Ogromny korytarz nie miał okien, tak, więc przeszklony strop był jedynym sposobem doświetlenia tak dużego pomieszczenia. Zresztą cały dwupoziomowy westybul wyglądał imponująco. Na pierwszym piętrze znajdowały się aż cztery sale rozpraw, w tym jedna mogąca pomieścić blisko setkę ludzi. Obszerne piwnice i część pomieszczeń na parterze zajmowało archiwum. Od frontu budynku znajdowały się pomieszczenia reprezentacyjne, w tym gabinet prezesa sądu oraz niewielkie mieszkania służbowe dla pracowników takich jak: intendent czy woźny sądowy. Ze wszech miar nowoczesny budynek uwzględniał rozdzielenie wejść do poszczególnych sal rozpraw. I tak zupełnie innymi drzwiami wchodzili sędziowie, a innymi podsądni i publiczność. Na tamte czasy było to prawdziwe novum.

Był kwadrans po ósmej rano, gdy Adam przekroczył próg Okręgowego Sądu Federalnego. Sprawdził, w której sali miała odbyć się jego sprawa i kto będzie jej przewodniczył. Nazwisko Ogden nic mu nie mówiło. Mógł mieć tylko nadzieję, że człowiek ten okaże się uczciwym i bezstronnym sędzią, o co wcale nie było tak łatwo, biorąc pod uwagę wszechobecną korupcję. Nie na darmo mówiło się, że wszystko jest kwestią ceny.
Adam z aktówką pod pachą nerwowo przechadzał się po korytarzu, który z każdą chwilą wypełniał się interesantami. Do rozpoczęcia sprawy miał, co prawda sporo czasu, ale wolał być w sądzie wcześniej. Nie chciał ryzykować spóźnienia. Poza tym miał się spotkać ze swoim adwokatem, którego znał jedynie z wymienianej korespondencji. Wszystko to razem wzięte nie najlepiej wpływało na samopoczucie Adama. Nie lubił sytuacji, w której, tak jak teraz, niewiele już od niego zależało. Do tego miał dziwne przeczucie, że prawdziwe problemy dopiero się zaczną.

- Pan Cartwright? Pan Adam Cartwright?
- Tak, a kto pyta? - Adam przeszył przenikliwym wzrokiem młodego, przystojnego mężczyzna uśmiechającego się życzliwie.
- Nazywam się Daniel Taylor i jestem pana adwokatem.
- Cieszę się, że wreszcie pana poznałem – odparł Adam ściskając dłoń mężczyzny. – Nie wiem, dlaczego, ale wydawało mi się, że jest pan dużo starszy.
- Czy to zarzut?
- Nie, oczywiście, że nie. Tylko, że znając Franka Hollistera, naszego prawnika, myślałem, że i pan jest w podobnym wieku.
- Mam trzydzieści trzy lata, spore doświadczenie zawodowe, wiedzę i nie zamierzam przegrać tej sprawy – odparł Taylor. – Mam nadzieję, że to pana nieco uspokoiło.
- Uspokoiło – przyznał z ulgą Adam.
- Cieszę się, bo teraz musi mi pan zaufać i pozwolić zapracować na zapłatę. Mamy pół godziny do rozpoczęcia rozprawy. Sala numer dwa, pierwsze piętro. Sprawę prowadzi sędzia James Ogden.
- Zna go pan?
- Tak, ale może przeszlibyśmy na „ty”. Danny – rzekł Taylor. – Tak będzie prościej.
- Adam. Ja też tak wolę. Co możesz powiedzieć mi o tym Ogdenie?
- To sędzia z długim stażem. Uchodzi za uczciwego, o nieposzlakowanej opinii, o co w dzisiejszych czasach nie jest wcale tak łatwo. Niestety, jak wiesz korupcja jest wszechobecna, a pieniądze ważniejsze niż przepisy prawa.
- Sugerujesz, że Langford lub jego zięć mogą jakoś na niego wpłynąć? – spytał zaniepokojony Adam.
- Niczego nie można wykluczyć, zwłaszcza, że panowie się znają.
- To już po mnie – westchnął Adam.
- A, co to za czarnowidztwo? Jesteśmy tu po to, żeby wygrać. Przywiozłeś wszystkie papiery, o które prosiłem?
- Tak, nawet te stwierdzające mój stan majątkowy – odparł Adam. – Proszę, oto one.
- Doskonale, doskonale – rzekł Danny przeglądając dokumenty. – Z części z nich trzeba będzie zrobić odpisy, ale o tym zadecyduje sędzia. Dobrze, a teraz muszę cię o coś spytać.
- Pytaj – Adam spojrzał wyczekująco na Taylora.
- Dlaczego chcesz zatrzymać to dziecko?
- A cóż to za pytanie?
- Pierwsze, które zada ci sędzia. Więc?
- Kathy należy do rodziny Cartwrightów. Bliscy jej matki chcieli się jej pozbyć. To naturalne, że przejąłem nad nią opiekę.
- To za mało żeby przekonać sąd – stwierdził Danny.
- Ale taka jest prawda. Co mam więcej powiedzieć? Lubię tę małą. To takie grzeczne dziecko. Trudno, żeby się do niej nie przywiązać.
- Trochę lepiej, ale wciąż niewystarczająco.
- To, co niby twoim zdaniem mam powiedzieć? Kathy jest członkiem rodziny. Po tych kilku miesiącach nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. Sąd w Nevadzie stwierdził, że Kathy jest moją adoptowaną córką. O czym my mówimy? Ten proces to będzie zwykła farsa. Langford i jego zięć Evans uważają, że za pieniądze mogą wszystko, a ja spróbuje im udowodnić, że nie jest tak jak im się wydaje – powiedział pełen pasji Adam.
- Brawo! O to mi właśnie chodziło. Bez względu na to, co będzie się działo na sali rozpraw masz mieć pewność, że prawo jest po naszej stronie.
- A nie jest?
- Różnie z tym bywa – odparł Danny. – Pamiętaj, że wciąż nie mamy prawa rodzinnego z prawdziwego zdarzenia. Co prawda stan Alabama ma już od szesnastu lat unormowane przepisy adopcyjne**), ale to tylko jeden stan. W rzeczywistości wszystko zależy od sędziego i statusu finansowego przyszłych rodziców.
- Jestem w stanie zapewnić Kathy życie na wysokim poziomie.
- Evansowie również. Do tego mają nad tobą przewagę. Są małżeństwem, a ty jesteś sam.
- Twoim zdaniem nie mam szans?
- Gdybyś ich nie miał, to nie podjąłbym się tej sprawy. Musisz być przygotowany na wszelkie ewentualności. Pamiętaj, że prawnicy Langforda są bezwzględni. Po trupach będą dążyć do celu. – Rzekł Danny i wskazując kilku mężczyzn, którzy właśnie weszli do hollu sądu, dodał: - oto i oni.
- Jest Langford i jego zięć – zauważył Adam.
- W takim razie, czas zacząć tę zabawę.

***



Koniec pierwszej części rozdziału drugiego.

_____________________________________________________________
*) Tego typu rozwiązania architektoniczne po raz pierwszy zastosowano w paryskich pasażach handlowych około 1820 roku. Upowszechniło się ono w II połowie XIX wieku w budynkach użyteczności publicznej (zwłaszcza w muzeach, ale w sądach także). Nie wiem, czy tak wyglądał Okręgowy Sąd Federalny w mieście San Francisco. Niestety, nie mogłam znaleźć żadnych informacji na ten temat. Ale, od czego jest wyobraźnia Smile

**) Amerykańskie prawo przez długi czas opierało się na angielskim common law, które nie znało adopcji. Amerykańskie prawo rodzinne doczekało się stopniowej legalizacji, poczynając od przyjęcia w 1860 r. prawa adopcyjnego (adoption law) przez stan Alabama. Jednak nie było one idealne. Głównym problemem praktyki adopcyjnej był niemal zawsze jej skomercjalizowany charakter. O adopcji z reguły decydowały pieniądze, w znacznie mniejszym stopniu uczucie do adoptowanego dziecka. W XIX w. adopcja stała się jednym z przywilejów bogatych małżeństw.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Wto 23:58, 28 Maj 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:25, 30 Kwi 2019    Temat postu:

Cóż, gdyby nie groźba wysłania Adasia do Australii nie byłoby zbyt wiele emocji. Niemniej odcinek bardzo udany.
Cytat:
Neorenesansowy budynek Okręgowego Sądu Federalnego w San Francisco na każdym, kto przekroczył jego próg robił ogromne wrażenie. Swymi rozmiarami i wystrojem wręcz przytłaczał. Sprawiał, że winni tracili pewność siebie, a dochodzący sprawiedliwości nabierali nadziei. Już przy głównych drzwiach wejściowych, rzucał się w oczy dębowy, bogato rzeźbiony wiatrołap z szerokim gzymsem i smukłymi kolumienkami. Jednak to, co skupiało uwagę niemal wszystkich wchodzących do sądu to był przeszklony strop, składający się z sześciu świetlików oprawionych w misternie kute metalowe kratownice, a nad nim przeszklony dach.

Doskonały opis gmachu sądumiejsca ważnych wydarzeń w życiu mieszkańców Ponderosy.
Cytat:
Adam z aktówką pod pachą nerwowo przechadzał się po korytarzu, który z każdą chwilą wypełniał się interesantami. Do rozpoczęcia sprawy miał, co prawda sporo czasu, ale wolał być w sądzie wcześniej. Nie chciał ryzykować spóźnienia.

Adaś choć bardzo zdenerwowany nie traci czujności
Cytat:
- Nazywam się Daniel Taylor i jestem pana adwokatem.
- Cieszę się, że wreszcie pana poznałem – odparł Adam ściskając dłoń mężczyzny. – Nie wiem, dlaczego, ale wydawało mi się, że jest pan dużo starszy.
- Czy to zarzut?
- Nie, oczywiście, że nie. Tylko, że znając Franka Hollistera, naszego prawnika, myślałem, że i pan jest w podobnym wieku.
- Mam trzydzieści sześć lat, spore doświadczenie zawodowe, wiedzę i nie zamierzam przegrać tej sprawy – odparł Taylor. – Mam nadzieję, że to pana nieco uspokoiło.
- Uspokoiło – przyznał z ulgą Adam.

Jak zwykle podejrzliwy i marudnya prawnik choć młody, to wygląda na kompetentnego. Langford będzie miał twardy orzech do zgryzienia.
Cytat:
-Co możesz powiedzieć mi o tym Ogdenie?
- To sędzia z długim stażem. Uchodzi za uczciwego, o nieposzlakowanej opinii, o co w dzisiejszych czasach nie jest wcale tak łatwo.

Brzmi pocieszająco - uczciwy sędzia zwiększa możliwość wygrania sprawy przez Adama
Cytat:
Niestety, jak wiesz korupcja jest wszechobecna, a pieniądze ważniejsze niż przepisy prawa.
- Sugerujesz, że Langford lub jego zięć mogą jakoś na niego wpłynąć? – spytał zaniepokojony Adam.
- Niczego nie można wykluczyć, zwłaszcza, że panowie się znają.

A to już brzmi mniej radośnie
Cytat:
- To już po mnie – westchnął Adam.
- A, co to za czarnowidztwo? Jesteśmy tu po to, żeby wygrać. Przywiozłeś wszystkie papiery, o które prosiłem?
- Tak, nawet te stwierdzające mój stan majątkowy – odparł Adam

Prawnik nie traci optymizmu, ale Adaś nadal ma obawy. Spryciul o wszystkim pomyślał
Cytat:
Kathy jest członkiem rodziny. Po tych kilku miesiącach nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. Sąd w Nevadzie stwierdził, że Kathy jest moją adoptowaną córką. O czym my mówimy? Ten proces to będzie zwykła farsa. Langford i jego zięć Evans uważają, że za pieniądze mogą wszystko, a ja spróbuje im udowodnić, że nie jest tak jak im się wydaje – powiedział pełen pasji Adam.

Własnie, jak wyjaśni sędziemu, że Kathy musi zostać w Ponderosie
Cytat:
W rzeczywistości wszystko zależy od sędziego i statusu finansowego przyszłych rodziców.
- Jestem w stanie zapewnić Kathy życie na wysokim poziomie.
- Evansowie również. Do tego mają nad tobą przewagę. Są małżeństwem, a ty jesteś sam.

Ciekawe, czy dla dobra sprawy Adam zdecyduje się na związek małżeński
Jak już wspomniałam ten odcinek odebrałam jako preludium do sprawy sądowej. Pełnej emocji i gniewu. Adaś na pewno się zdenerwuje ... może i panu Langfordowi puszczą nerwy? Kto wie? W każdym razie zapowiada się ostra walka o Kathy a obie strony są mocno zmotywowane. Czekam niecierpliwie na dalszy ciąg Adasiowych perypetii


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 0:46, 01 Maj 2019    Temat postu:

Dziękuję za miły komentarz.Smile Emocje na sali rozpraw powinny być. Nie wiem tylko na ile uda mi się zapętlić sądową akcję. Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 11:37, 01 Maj 2019    Temat postu:

Egoistycznie liczę na niezłą scenę w sądzie ... no i przypominam o Melindzie. Może to ona właśnie pomoże uwiarygodnić Adasiowy wizerunek statecznego ojca rodziny

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 11:39, 01 Maj 2019    Temat postu:

Postaram się o mocną scenę w sądzie. Zobaczymy, jaki będzie tego efekt. Sama liczę na niezłą "pyskówkę". Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 11:43, 01 Maj 2019    Temat postu:

Pan Langford nigdy mnie nie zawiódł ... jeśli chodzi o negatywne cechy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 11:45, 01 Maj 2019    Temat postu:

I tym razem nie powinien zawieść. Na pewno wspomoże go w tym jego drogi zięć i oczywiście sowicie opłacani adwokaci.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 28, 29, 30  Następny
Strona 6 z 30

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin