Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Już nic nas nie łączy...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 37, 38, 39  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5047
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 23:01, 12 Lip 2024    Temat postu:

Ja się jej nie dziwię, że jest zazdrosna Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5047
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:39, 16 Lip 2024    Temat postu:

Chciałam wstawić płaczącą emotkę, ale z telefonu nie umiem Confused
Więc się tak zapytam... Są jakieś szanse... Na ciąg dalszy? Embarassed Embarassed Embarassed


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7289
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 8:18, 16 Lip 2024    Temat postu:

Są. Mam połowę odcinka. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5047
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 8:26, 16 Lip 2024    Temat postu:

W takim razie gorąco dopinguję Aderato Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5047
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 11:27, 16 Lip 2024    Temat postu:



to jak tak dorzucę, by Aderato poczuła się zdopingowana...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7289
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 13:42, 16 Lip 2024    Temat postu:

Aderato skończyła odcinek. Muszę jeszcze go zczytać i wieczorem wkleję. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5047
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 14:03, 16 Lip 2024    Temat postu:

Och, jak cudownie Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7289
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:48, 16 Lip 2024    Temat postu:

Zgodnie z obietnicą, zainspirowana nadciągającą burzą, wklejam, co następuje: Very Happy

11.

Burza była coraz bliżej, gdy Adam i Candy wprowadzili konie do stajni. Szybko je rozsiodłali, dali im pić, a Candy zatroszczył się o odpowiednią porcję owsa dla każdego z wierzchowców. Gdzieś w pobliżu uderzył piorun. Konie niespokojnie zastrzygły uszami. Candy cicho przemówił do Rusty’ego i pogłaskał go uspokajająco po szyi. Adam przyglądał mu się spod przymrużonych powiek. Pomyślał, że ktoś kto ma takie podejście do zwierząt musi być z gruntu dobrym człowiekiem. Nagle spod przeciwległej ściany dało się słyszeć ciche rżenie. Adam odwrócił się i nie wierzył swoim oczom. Obok pięknej, smukłej klaczy stał stary Buck, koń jego ojca. Mężczyzna podszedł szybko do wierzcowca i jedną dłonią schwycił za pasek ogłowia, a drugą delikatnie, niemal czule, pogłaskał czoło zwierzęcia:
- Bucky staruszku, skąd tu się wziąłeś? - spytał cicho. Odpowiedziało mu delikatne parsknięcie. Adam, wzruszony, przytulił się do niego i stał tak dłuższą chwilę. Teraz Candy przyglądał się Cartwrightowi.
- Lubi cię – stwierdził.
- Ja go też lubię – odparł Adam. - Nie spodziewałem się, że jeszcze go zobaczę. Co on tu robi?
- Miał mało ruchu. Kazałem Billy’emu, chłopcu stajennemu, wziąć go na przejażdżkę. Widać zorientował się, że nadciąga burza i nie próbował wracać do Ponderosy. Zuch chłopak. – Rzekł z uznaniem Candy, a następnie dodał: - nie pomyśl, że próbuję się rządzić lub cokolwiek narzucać, ale uważam, że powinieneś porozmawiać ze swoim bratem. Z nie wiadomo jakich przyczyn zakazał wypuszczania Bucka ze stajni. Koń stał się osowiały, stracił apetyt…
- Czy jemu do reszty odjęło rozum?! - Adam się zdenerwował. - Porozmawiam z nim, choć nie wiem, czy to cokolwiek pomoże. Co z nim, u licha się dzieje?
- Wybacz, ale nie wiem.
- Doprawdy? - zdziwił się Adam. - Jesteś zarządcą Ponderosy i nie wiesz, co dzieje się z Josephem?
- Cóż... – westchnął Candy – coś tam wiem, ale nie chcę o tym mówić. To twój brat i sam musisz z nim porozmawiać.
- Jasne. Nie nalegam – Adam pokiwał ze zrozumieniem głową.
- Jeśli mogę ci coś zasugerować, to dobrze by było, gdybyś na czas pobytu w Ponderosie jeździł na Bucku. On musi mieć dużo ruchu, bo inaczej zmarnieje.
- Masz rację. To dobry pomysł. Jutro porozmawiam z ojcem. Na pewno się na to zgodzi.
- Świetnie. A teraz zapraszam na kolację – Candy uchylił drzwi stajni. Od razu do środka wtargnął silny powiew wiatru, niosący zapach deszczu. Mężczyźni szybko przebiegli przez podwórze. Ledwie przekroczyli próg domu, a z nieba spadła ściana wody.
- To nam się udało – zaśmiał się Candy. - Niewiele brakowało, a zmoklibyśmy jak kury. Rozgość się. Pas z bronią schowaj do szuflady – wskazał komodę i gwoli wyjaśnienia, dodał: - moje maluchy są bardzo ciekawskie, szczególnie synek.
- Rozumiem. Mój Georgii też taki jest.
- Tak to już jest z dzieciakami. Zapraszam do salonu.
Salon okazała się niedużym, ale niezwykle przytulnie urządzonym pomieszczaniem. Na wprost drzwi znajdował się kominek. Po jego bokach stały dwa fotele. Jeden z nich był bujany. W głębi salonu, bliżej okna, ustawiony był stół z krzesłami (uwagę Adama zwrócił pięknie haftowany obrus, zapewne dzieło rąk pani domu), nieco dalej prosty, a przez to bardzo ładny sosnowy kredens. Ściany udekorowane były makatkami własnej roboty wśród których znalazło się kilka indiańskich. Po lewej stronie od wejścia proste schody prowadziły na piętro. Pod schodami były drzwi najpewniej do jakiegoś schowka. Adamowi ten układ pomieszczeń wydawał się dziwnie znajomy.
- Czy tam – wskazał na załom za drzwiami domniemanego schowka – nie ma przypadkiem kuchni?
- Owszem, jest i to wcale nie przypadkiem – Candy zaśmiał się. - Tak zdecydował architekt. Chyba wiesz kto?
- Teraz już wiem. To dla ciebie mój ojciec zamówił u mnie projekt domu. Muszę przyznać, że w rzeczywistości wygląda lepiej niż na planach. Kto go postawił? - zainteresował się Adam.
- Budowany był wspólnymi siłami. Pomagał mi Hoss i twój tata. Nawet Joseph. Byłem… jestem im za to wdzięczny, zwłaszcza panu Benowi. To on, gdy okazało się, że moja córeczka będzie miała rodzeństwo, przekonał mnie do zbudowania większego domu. Powiedział, że zajmie się projektem i ofiarował mi drewno na budowę. Był więcej niż hojny i za to jesteśmy mu z żoną bardzo wdzięczni. To szlachetny człowiek. Przykro mi, że jest tak bardzo chory.
- Cóż… tak to już bywa… nic na to nie poradzimy – stwierdził Adam. Po jego słowach zapadała dziwnie niezręczna cisza. Na szczęście z kuchni wybiegła w podskokach dziesięcioletnia dziewczynka. Ubrana była w niebieską kretonową sukienkę w kwiatki z nałożonym na nią fartuszkiem. Włosy ciemnoblond miała splecione w dwa warkoczyki związane niebieskimi wstążkami, przy czym jedna z nich była rozwiązana i przerzucona wraz z warkoczem przez prawe ramię dziewczynki. Na widok ojca i nieznanego jej mężczyzny mała panienka przystanęła. Oczy niebieskie, choć gdyby przyjrzeć się bliżej raczej szarawe, utkwiła w gościu ubranym na czarno. Uśmiechnęła się niewinnie, jak to dziecko i doskoczyła do ojca. Candy przyklęknął przy córce i zaczął się ich powitalny rytuał. Mała rzuciła się mu na szyję, tuląc się, jak kocię. Całusów i zapewnień o tym, jak bardzo oboje tęsknili byłoby zapewne więcej, ale dziewczynkę niezmiernie intrygował gość ojca, który stał z boku i tak ładnie się uśmiechał. Wreszcie po wyciśnięciu na policzkach ostatnich całusów, Candy ujął rączkę dziecka i podprowadził do Adama, mówiąc:
- Przedstawiam ci moją córeczkę Cookie.
- Miło mi poznać tak piękną, małą damę – rzekł z powagą Adam i wyciągnął do niej dłoń. Dziewczynka podała mu swoją, a potem pięknie dygnęła. Gdy się wpatrywała w niego nieco onieśmielona i do tego niemym z nabożnym podziwem, dodał: - ma panienka niezwykle smakowite i słodkie imię.
Cookie zachichotała i całe onieśmielenie przeszło jej, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
- Naprawdę to mam na imię July – powiedziała i uśmiechnęła się promiennie. Adam od razu zauważył, że tego pięknego uśmiechu nie odziedziczyła po ojcu. – Cookie to pomysł taty – kontynuowała. - On ma na imię Candy, więc to normalne, że ja nazywam się Cookie.
- Oczywiście – przyznał rozbawiony Adam – inaczej być nie mogło.
- A pan… jak pan się nazywa? - spytała rezolutnie.
- Wybacz mi mała damo to niedopatrzenie – skinął przepraszająco głową. - Jestem Adam Cartwright.
- Najstarszy syn dziadka Bena. Ten z Australii?
- Zgadza się – Adam zaśmiał się.
Tymczasem Cookie obeszła go dokoła i z powagą stwierdziła:
- Naprawdę jesteś ładny. – Wywołało to salwę śmiechu mężczyzn. Dziewczynka niezrażona tym faktem, dodała: - ciocia Emma, tak powiedziała.
Adam i Candy ponownie zanieśli się śmiechem, a Cookie, nie rozumiejąc o co im chodzi, z dezaprobatą pokręciła głową.
- A co tu tak głośno? - z kuchni wyjrzała młoda, szczupła niemal eteryczna kobieta. Ubrana była w prostą suknię uszytą z tego samego materiału, co sukienka Cookie. Podobnie, jak ona, miała też założony fartuch, w który teraz właśnie wycierała dłonie.
- Dobrze, że jesteś kochanie – Candy podszedł do niej i otoczył ramieniem – pozwól, przestawić sobie pana Adama Cartwrighta.
- Miło mi pana poznać. Jestem India, żona Candy’ego – odparła ściszonym, melodyjnym głosem. Gdy wypowiadała imię męża, jej oczy wyrażały wyjątkową czułość. Uśmiech miała przy tym niezwykle ujmujący, co czyniło jej twarz po prostu piękną. Patrząc na nią Adam natychmiast zorientował się po kim Cookie odziedziczyła uśmiech i zrozumiał też dlaczego Candy powiedział o swojej żone: „cud”.
- Jestem zaszczycony – rzekł, kłaniając się uprzejmie – i dziękuję za gościnę. Wiem, że tą niezapowiedzianą wizytą sprawiłem pani kłopot.
- Ależ to żaden kłopot – zapewniła. - Kolacja jest już gotowa, a pokój gościnny na pana czeka.
- Dziękuję i proszę mówić mi Adam.
- India – kobieta uśmiechnęła się mrużąc przy tym delikatnie oczy.
- To piękne, niespotykane imię – zauważył.
- Tak właściwie to jestem Independence. Mój ojciec, nie wiedzieć czemu, jedyną swoją córkę nazwał – niezależność. Ale ja wolę imię India.
- Tak, jak ja – wtrącił Candy, przysłuchujący się rozmowie.
- Och, daj spokój – India delikatnie pacnęła męża w ramię, który odpowiedział je szerokim uśmiechem. Nagle India spoważniała i dotykając rozerwanego rękawa mężowskiej koszuli, spytała: - kto do ciebie strzelał? Jesteś ranny?
- Indio, nic mi się nie stało. Jestem cały, a to – spojrzał z lekceważeniem na rękaw koszuli - po prostu się rozerwało. Mam nadzieję, mój cudzie jedyny, że twoje zwinne dłonie poradzą sobie z tym drobiazgiem.
- Z drobiazgiem? Rozerwało się? - kobieta spojrzała na męża z dezaprobatą, a ten straciwszy nieco na odwadze wzruszył jedynie ramionami. - Mów, o co poszło? Przecież na koszuli wyraźnie widać ślady prochu.
- Indio, proszę nie teraz… później ci wszystko wyjaśnię.
- To może ja powiem, jak było – zaproponował Adam, na co Candy syknął ostrzegawczo.
Nie wiadomo, jak potoczyłaby się ta rozmowa, gdyby zza Indii nie wyłonił się mały, około sześcioletni, ciemnowłosy chłopczyk. Energicznie pociągając fałdy matczynej sukni z rozbrajającą szczerością, zakomunikował:
- Mamo, chce mi się siku.
- Synku, nie musisz o tym wszystkich powiadamiać.
- Wiem, wiem, ale pada strasny desc i do tego gzmi – usprawiedliwiał się chłopczyk. Nagle znieruchomiał i wyglądał tak, jakby odebrało mu mowę. Tymczasem jego ojciec z dumnym uśmiechem, rzekł:
- Adamie, to mój syn Steven.
- Czyli Cinnamon w skrócie Cinni – podpowiedziała usłużnie Cookie.
- To w sumie jasne. Skoro jest Candy i jest Cookie to niezaprzeczalnie musi być Cinnamon – stwierdził Adam. - Dobry wieczór Cinni.
- Dobry wiecór, panu – zaseplenił chłopczyk, po czym uśmiechnął się szeroko, ukazując przy tym brak dwóch górnych, przednich ząbków. Adam z trudem powstrzymał rozbawienie, gdyż, stojący przed nim malec był zupełnym odwzorowaniem swojego ojca. Stali obok siebie i uśmiechali się szeroko. Jedyna różnica, która niewątpliwie rzucała się w oczy, to nieco szczerbaty uśmiech Cinnamona. Jego ojciec, póki co nie miał z tym problemu.
Nagle, potężnie się błysnęło. Huk niczym z armaty przetoczył się całkiem blisko. Zaraz też niebo rozświetliła kolejna błyskawica. Teraz już piorun bił za piorunem. Przerażone dzieci zaczęły piszczeć i wtuliły się w ramiona matki. Candy i Adam rzucili się do okien. Chcieli sprawdzić, czy nic złego nie dzieje się w obejściu. Jednak deszcz lał jak z cebra i niewiele było widać.
- Muszę sprawdzić, co z końmi – rzekł Candy.
- Pomogę ci – zaproponował Adam.
- W porządku. Wezmę tylko peleryny – odparł Candy i otworzył drzwi schowka.
Tymczasem dzieci wciąż popłakiwały. India nie mogła ich uspokoić, bo każdy następny grzmot wywoływał w nich paniczny strach. Cookie, gdy zorientowała się, co zamierza ojciec, objęła go mocno w pasie i szlochając, poprosiła:
- Tato, tatusiu nie zostawiaj na samych. Ja tak bardzo się boję, i mama też, i Cinni. Wszyscy się boją. Tatoooo.
- Słonko moje. Nic wam nie będzie, a ja muszę sprawdzić, jak mają się koniki. One też się boją. Rozumiesz mnie, prawda?
Odpowiedzią na to pytanie było jeszcze mocniejsze zaciśnięcie się rąk dziecka i żałosne, proszące spojrzenie. Do tego Cinni wyrwał się z objęć matki i przywarł do nogi ojca. Candy, zupełnie osłupiały (do tej pory nie był świadkiem tak zmasowanej histerii), sam miał ochotę zapłakać. Prawdę mówiąc sytuacja zrobiła się patowa. Wówczas do akcji wkroczył Adam, proponując, że sam sprawdzi stajnie i obejście. Candy oczywiście nie chciał o tym słyszeć. Adam próbował mu tłumaczyć, że odrobina deszczu mu nie zaszkodzi, a piorunów się nie boi. Mężczyźni zaczęli się przekrzykiwać, dzieci płakały wniebogłosy, a burza szalała na całego.
Temu wszystkiemu ze stoickim spokojem przyglądała się India. Wreszcie stwierdziła, że należy położyć kres temu szaleństwu. Zaklaskała niczym w teatrze i głosem opanowanym, ale niezwykle donośnym, zażądała:
- Uspokójcie się, ale już. Cookie i Cinni marsz do kuchni, Adamie spocznij w fotelu, a ty Candy idź siku.
Szczególnie to ostanie polecenie wywarło na wszystkich niesamowite wrażenie. Candy w pierwszym momencie osłupiał. Szybko jednak doszedł do siebie i zauważył:
- Kochanie, chyba coś ci się pomyliło, ale jeśli każesz to oczywiście pójdę.
Tymczasem do Indii dotarła absurdalność jej słów i poczerwieniała z zawstydzenia.
- Przepraszam Candy, miałam na myśli Cinnamona.
- Ależ nic się nie stało. Wiesz, że dla ciebie jestem gotowy zrobić wszystko.
- Przestań sobie żartować – rzekła India i zmarszczyła groźnie brwi na widok miny męża, rozdziawionych buź swoich dzieci i najwyraźniej dobrze bawiącego się Adama. Żeby odwrócić od siebie uwagę, rzekła do córki: - Cookie chyba razem z bratem mieliście iść do kuchni.
Dziewczynka uśmiechnęła się przepraszająco i schwyciwszy braciszka za rączkę, powiedziała:
- Chodź Cinni. Słyszałeś, co powiedziała mama?
- Mhm, ale ja chcę tutaj zostać – mruknął cicho chłopczyk.
Cookie pochyliła się nad nim i szepnęła:
- Przecież chciało ci się siusiu.
- Ale jus mi się odechciało – wypalił głośno.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5047
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:01, 16 Lip 2024    Temat postu:

Skomentuję oczywiście później, ale pozwolę sobie zacytować
Cytat:
Candy, zupełnie osłupiały (do tej pory nie był świadkiem tak zmasowanej histerii), sam miał ochotę zapłakać.

naprawdę? Pierwszy raz?

Fragment bardzo sympatyczny, bardzo rodzinny Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7289
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:18, 16 Lip 2024    Temat postu:

Pierwszy, bo tak się złożyło, że do tej pory dzieci aż tak "nie popisywały się" w jego obecności. Na ogół wszystko ogarniała India. On wracał do domu zmęczony po całym dniu pracy i żona zapewniała mu spokój. Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5047
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:26, 16 Lip 2024    Temat postu:

Cytat:
Candy cicho przemówił do Rusty’ego i pogłaskał go uspokajająco po szyi. Adam przyglądał mu się spod przymrużonych powiek. Pomyślał, że ktoś kto ma takie podejście do zwierząt musi być z gruntu dobrym człowiekiem.
można tak założyć Mruga
Cytat:
Obok pięknej, smukłej klaczy

Gruszka?
Cytat:
Kazałem Billy’emu, chłopcu stajennemu, wziąć go na przejażdżkę. Widać zorientował się, że nadciąga burza i nie próbował wracać do Ponderosy.

Albo po prostu przyjechał i tak się objadł plackiem, że nie mógł się ruszyć
Cytat:
Jesteś zarządcą Ponderosy i nie wiesz, co dzieje się z Josephem?

A co to za dziwne wymagania? Zarządca jest od rancza, nie od właścicieli tego rancza Confused
Cytat:
Pas z bronią schowaj do szuflady – wskazał komodę i gwoli wyjaśnienia, dodał: - moje maluchy są bardzo ciekawskie, szczególnie synek.

Bezpieczeństwo przede wszystkim Wesoly
Cytat:

- Owszem, jest i to wcale nie przypadkiem – Candy zaśmiał się. - Tak zdecydował architekt. Chyba wiesz kto?
- Teraz już wiem. To dla ciebie mój ojciec zamówił u mnie projekt domu.

Adam zaprojektował dom i się nie interesował dla kogo? A tak przy okazji to ciekawa jestem, gdzie się ten dom znajduje?
Cytat:
Na szczęście z kuchni wybiegła w podskokach dziesięcioletnia dziewczynka. Ubrana była w niebieską kretonową sukienkę w kwiatki z nałożonym na nią fartuszkiem. Włosy ciemnoblond miała splecione w dwa warkoczyki związane niebieskimi wstążkami, przy czym jedna z nich była rozwiązana i przerzucona wraz z warkoczem przez prawe ramię dziewczynki.

Pojawiła się Cookie Very Happy
Cytat:
- Naprawdę jesteś ładny.

No cóż… dzieci słyszą wszystko
Cytat:
Gdy wypowiadała imię męża, jej oczy wyrażały wyjątkową czułość. Uśmiech miała przy tym niezwykle ujmujący, co czyniło jej twarz po prostu piękną.

Cud nad Tahoe Mruga
Cytat:
- Z drobiazgiem? Rozerwało się? - kobieta spojrzała na męża z dezaprobatą, a ten straciwszy nieco na odwadze

Widać, że czujnym oczom kobiety nic i nikt nie umknie…
Cytat:
zza Indii nie wyłonił się mały, około sześcioletni, ciemnowłosy chłopczyk. Energicznie pociągając fałdy matczynej sukni z rozbrajającą szczerością, zakomunikował

I pojawił się Cinnamon
Cytat:
Odpowiedzią na to pytanie było jeszcze mocniejsze zaciśnięcie się rąk dziecka i żałosne, proszące spojrzenie. Do tego Cinni wyrwał się z objęć matki i przywarł do nogi ojca. Candy, zupełnie osłupiały (do tej pory nie był świadkiem tak zmasowanej histerii), sam miał ochotę zapłakać.

Zbiorowa histeria i Armagedon w jednym
Cytat:
- Uspokójcie się, ale już. Cookie i Cinni marsz do kuchni, Adamie spocznij w fotelu, a ty Candy idź siku.
Szczególnie to ostanie polecenie wywarło na wszystkich niesamowite wrażenie. Candy w pierwszym momencie osłupiał. Szybko jednak doszedł do siebie i zauważył:
- Kochanie, chyba coś ci się pomyliło, ale jeśli każesz to oczywiście pójdę.

Dobrze wychowany mąż. Robi, co żona każe
Cytat:
- Mhm, ale ja chcę tutaj zostać – mruknął cicho chłopczyk.

Nic dziwnego, sytuacja jest niezmiernie interesująca

Cytat:
Cookie pochyliła się nad nim i szepnęła:
- Przecież chciało ci się siusiu.
- Ale jus mi się odechciało – wypalił głośno.

Odechciało? Czy już… nie ma takiej potrzeby?


Jak wspomniałam, piękny, rodzinny i ciepły odcinek Wesoly Candy ma słodką rodzinę i nic dziwnego, że chciał się pochwalić Mruga Co prawda burza nieco zaburzyła plany... ale to chyba nikomu tak naprawdę nie przeszkadza Wesoly

Czekam na ciag dalszy, niech Aderato czuje się zdopingowana


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5047
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:27, 16 Lip 2024    Temat postu:

Żona idealna... cud, nie żona Mruga Przynajmniej Candy o tym wie Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7289
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:40, 16 Lip 2024    Temat postu:

Dziękuję za komentarz. Very Happy To prawda, że burza trochę zaburzyła wizytę Adama u Canaday'ów, ale przynajmniej wszyscy mieli zapewnione atrakcje. Nowy dom Indii i Candy'ego stanął niedaleko ich poprzedniego domu. Ben pewnie napisał Adamowi dla kogo ma zrobić projekt domu, ale to było ponad 6 lat temu więc bidulek zapomniał. Mruga

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Wto 20:41, 16 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5047
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:45, 16 Lip 2024    Temat postu:

Na pewno miał dużo innych rzeczy na głowie Mruga A trzeba przyznać, że to rzeczywiście bardzo piękny prezent Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5047
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:26, 16 Lip 2024    Temat postu:

ADA napisał:
Pierwszy, bo tak się złożyło, że do tej pory dzieci aż tak "nie popisywały się" w jego obecności. Na ogół wszystko ogarniała India. On wracał do domu zmęczony po całym dniu pracy i żona zapewniała mu spokój. Mruga


Tak po namyśle dochodzę do wniosku, że w takim razie, to w tym dniu coś chciała mu jednak przekazać... A tak właściwie to gdzie Billy? Niczym nieporuszony wykańcza placek?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 37, 38, 39  Następny
Strona 13 z 39

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin