Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Już nic nas nie łączy...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 37, 38, 39  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5047
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:00, 25 Lip 2024    Temat postu:

Że poczułaś się zmęczona, to wierzę. Mam wrażenie, że samo pisanie o emocjach czasem bywa nużące Mruga Ale zapewniam, że efekt jest znakomity Wesoly
Trzymam kciuki, by Aderato jednak poczuła moc i chętnie zabrała się do pracy Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7289
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:07, 25 Lip 2024    Temat postu:

Dziękuję. Very Happy

Zawsze wiedziałam, że w pisaniu najcięższe jest opisywanie negatywnych emocji. Przemoc jest mi obca i niezrozumiała, dlatego pisząc o tym, co spotkało Billy'ego musiałam niejako przymusić się do tego. I dziwne, bo ja pacyfistka, pod koniec pisania miałam ochotę dowalić Joemu. Może dlatego Eddie złamał mu rękę. Joe jeszcze, o tym nie wie, ale już wkrótce się dowie. Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5047
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:14, 25 Lip 2024    Temat postu:

Doskonale to rozumiem Wesoly Wiesz, u mnie dlatego tak rzadko pojawiają się kłótnie. Ja się nie lubię kłócić no i za bardzo nie umiem Laughing

I jeszcze raz powtórzę - brawa dla Eddie'go. Podoba mi się ten kowboj Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7289
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:16, 25 Lip 2024    Temat postu:

To może dam mu szansę i chłopina się jeszcze pojawi... Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5047
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:19, 25 Lip 2024    Temat postu:

Ależ bardzo chętnie Wesoly Czytelnik bardzo chętnie go powita Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7289
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:21, 25 Lip 2024    Temat postu:

Czytelnik ma to załatwione. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5047
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:25, 25 Lip 2024    Temat postu:

Bardzo dziękuję Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7289
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:31, 25 Lip 2024    Temat postu:

Proszę bardzo. Very Happy

Zerknęłam pod ten link, który podałaś w komentarzu. Korsakow czasowo nawet pasuje do mojej opowieści. Teraz pozostaje, jakoś tę wiedzę wkomponować w historię Joego. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5047
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:51, 28 Lip 2024    Temat postu:

Cały czas staram się zagonić Inspiration do pracy, ale widzę, że i Aderato nie jest chętna Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7289
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:19, 28 Lip 2024    Temat postu:

Aderato trochę "naskrobała", ale się zacięła... to chyba przez nie najlepszą pogodę. Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5047
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:22, 28 Lip 2024    Temat postu:

Oj, ta pogoda tegoroczna jest rzeczywiście trudna...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7289
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 8:00, 29 Lip 2024    Temat postu:

14.

Billy biegł przed siebie ile sił w nogach. Byle dalej od miejsca, w którym tak boleśnie został upokorzony. Łzy płynęły mu po policzkach. Kilka razy głośno zaszlochał. Mógł sobie na to pozwolić, bo miał pewność, że nikt go nie usłyszy, może z wyjątkiem drzew cichutko szumiących, ptaków budzących się ze snu, czy zwierząt powracających z nocnego żerowania. Chłopiec, zmęczony biegiem, wreszcie przystanął. Brakowało mu tchu. Musiał odpocząć. Usiadł w trawie. Spuchniętą dłonią z widoczną pręgą na jej wierzchniej stronie, delikatnie otarł rozcięte usta. Skrzywił się, bo bardzo go zabolały. Jednak żal, który miał w sercu bolał bardziej. Billy nie był w stanie zrozumieć dlaczego pan Joseph go pobił. Przecież nie zrobił nic złego. Pan Candy zapewniał, że nie będzie żadnych problemów, i że wszystko załatwił z panem Cartwrightem. Widać jednak nie wszystko, skoro pan Joe tak bardzo się zdenerwował. Gdyby wiedział, jaką cenę przyjdzie mu zapłacić, za te kilka miłych godzin w domu Canaday’ów nie ruszyłby się z Ponderosy ani na krok. Billy ukrył głowę w ramionach. Był przerażony. I co miał teraz zrobić, dokąd pójść? Powrotu do Ponderosy już nie miał, a nawet jeśli, to spaliłby się ze wstydu. Wszyscy widzieli jego upokorzenie i wszyscy zapewne będą się z niego śmiać. Do tego stracił jedyne źródło utrzymania. Co powie matce? Na pewno nie będzie zadowolona, i jak zwykle da temu upust. Właściwie to gdyby nie wrócił do domu, to pewnie by tego nie zauważyła. Westchnął z rezygnacją. Mimo wszystko nie zrobi jej tego. Wstał, przeczesał włosy, poprawił koszulę, a właściwie to, co z niej zostało. Zza pazuchy wyjął zawiniątko i zajrzał do niego. Zawartość nie wyglądała najlepiej. Cóż, nic na to nie poradzi, nie wyrzuci, bo jedzenia nie wolno wyrzucać. Zbyt dobrze wiedział, co znaczy głód.
Do domu wlókł się noga za nogą. Wreszcie znalazł się na drodze prowadzącej do Virginia City. Po przejściu niecałej mili, skręcił w polną dróżkę biegnącą wśród gęstych zarośli, którą doszedł do zapuszczonego, leżącego odłogiem sporego kawałka ziemi. Idąc na przełaj przez pole dotarł do ulepionej z gliny chałupy, której dach pokryty był słomą. Dwa małe okienka z popękanymi szybami i drzwi sklecone z pięciu nierównych desek dopełniało całej tej nędzy. Billy pchnął drzwi. Skrzypnęły cicho. Jak zwykle nie były zamknięte od wewnątrz. Matki zapewne nie było w domu lub była zbyt pijana, aby pamiętać o ich zamknięciu. Zresztą z tego nędznego domu, składającego się z jednej izby, której centralnym miejscem był krzywo ulepiony piec, nic nie można było ukraść, bo też nic wartościowego w nim nie było. Billy podszedł do stołu i położył na nim zawiniątko. Potem zajrzał za zasłonkę w kącie izby. Stało tam proste zbite z nieheblowanych desek łóżko, na którym leżał siennik. Wśród pogniecionej i szarej od brudu pościeli spała, pochrapując, kobieta. Miała na imię Lilly i miała zaledwie trzydzieści dwa lata. Wyglądała przy tym na dużo starszą niż w rzeczywistości była. Jedna noga zwisała jej z łóżka, a palce brudnej stopy dotykały podłogi. Billy podszedł do łóżka i uniósłszy nogę matki, położył ją na łóżku. Kobieta coś zamruczała przez sen. Chłopiec wycofał się, zaciągając zasłonkę, po czym rozpalił w piecu, na którym postawił dzbanek z wodą. W międzyczasie sprzątnął ze stołu i zamiótł podłogę izby, chodź określenie „podłoga” jest tu dużym nadużyciem. Gdy woda zawrzała, zaparzył kawę. Dzbanek postawił na stole, a obok talerz z pokruszonym ciastem, będącym zawartością tajemniczego zawiniątka oraz dwa blaszane kubki i takież małe talerze. Zapach kawy widocznie obudził śpiącą kobietę, bo jednym szarpnięciem odsunęła zasłonę. Błędnym wzrokiem powiodła po izbie. Na chwilę zawiesiła wzrok na pokiereszowanej twarzy syna i podrapała się po rozczochranej głowie. Zobaczywszy nakryty stół, usiadła przy nim. Billy nalał jej kawy, a na mały nałożył trochę ciasta.
- Co to za papka? - spytała Lilly.
- Ciasto. Szarlotka. Trochę się pokruszyło – odparł chłopiec unikając wzroku matki. - Jedz.
- Na śniadanie?
- Nic innego nie ma w domu. Znowu nie zrobiłaś zakupów. Dałem ci pieniądze. Miałaś kupić mąkę, kawę i…
- Przestań truć – przerwała mu ze złością kobieta. - Nie miałam czasu.
- Jak zwykle – mruknął.
- Uważaj sobie. Do matki mówisz – Lilly pogroziła synowi palcem. - A w ogóle to co ci się stało?
- To... nic takiego – odparł chłopiec i szybko pochylił głowę.
- Mów, kto i za co ci przyłożył? - spytała między jednym a drugim kęsem szarlotkowej papki.
- Przewróciłem się.
- Ciekawe. Takie rozcięcie widziałam nie dalej, jak wczoraj u jednego z kowboi w Virginia City. I nie było od przewrócenia się tylko od pięści.
- Znowu byłaś w saloonie? Piłaś.
- Byłam. I tak, piłam. Stawiali to piłam. A tobie, co do tego? Będziesz mi tu prawił morały, smarkaczu!
- Obiecałaś, że już tam nie pójdziesz. Przecież pani India załatwiła ci sprzątanie u Delanay’ów. To dobra posada.
- Dobra, bo u pastora i jego świętoszkowatej żony? Akurat – prychnęła i z pogardą wzruszyła ramionami.
- Mamo… tak dłużej nie możemy żyć.
- A co? Może to moja wina? Jak ci się nie podoba, to droga wolna! Co ty sobie myślisz, że ja chciałam tego „luksusu”? Ten drań, twój ojciec obiecywał mi złote góry. Miała być piękna farma z porządnym domem, a co jest? Piach, na którym nic nie chce rosnąć i ta lepianka. Oszukał mnie i jeszcze zrobił mi dzieciaka. Nawet nie zdążył się ze mną ożenić, bo szlag go trafił. A potem zostałam z tobą sama. Miałam szesnaście lat. Myślisz, że miałam lekko?
- Nie prosiłem się na świat – zauważył cicho Billy.
- Nie bądź bezczelny – warknęła Lilly. - Odejmowałam sobie od ust, żeby ciebie nakarmić.
- Trzeba było mnie komuś oddać, albo utopić w studni.
- Może i to byłby niezły pomysł – odparła i dodała: - nalej mi kawy.
Gdy chłopiec wykonywał jej polecenie, schwyciła go za przegub dłoni. Podciągnęła w górę rozerwany rękaw jego koszuli i aż jęknęła. Delikatnie dotknęła sinej pręgi i spytała:
- To też od upadku? Mów, kto ci to zrobił!
- Nikt.
- Mów i to zaraz, kto cię pobił!
- Nie ważne.
- Któryś z kowboi od Cartwrightów?
- Nie.
- To kto?
- Mam uwierzyć, że się tym przejęłaś?
- Może nie jestem najlepszą matką, ale nigdy cię nie uderzyłam i nie pozwolę, żeby inni to robili. Dziś jest piątek?
- Tak.
- Dzień wypłaty. Pójdę z tobą do Canaday’a.
- Po co?
- Powiem mu, co cię spotkało. Jest zarządcą, to niech wyjaśni sprawę. Przy okazji wezmę od niego należne ci pieniądze i zrobię te cholerne zakupy.
- Jak to na zakupy? To, co zrobiłaś z pieniędzmi, które ci dałem na początku tygodnia?
- Rozeszły się. Kupiłam to i owo. Musiałam pooddawać długi, ale dzisiaj kupię wszystko, co trzeba i przygotuję nam prawdziwą ucztę.
- Nie przygotujesz, bo pieniędzy nie będzie. Pan Cartwright powiedział, że nie dostanę ani centa.
- A to niby dlaczego?
- Powiedział, że mi się nie należy i już.
- A to się jeszcze okaże – Lilly wyprostowała się dumnie. - Już ja sobie z nim porozmawiam.
- Nie, proszę. Nie rób tego, bo wtedy to już nigdzie nie znajdę żadnego zajęcia.
- Czekaj no… Joe Cartwright ci to zrobił? - kobieta uważnie spojrzała na syna. Ten pod wpływem jej wzroku spuścił oczy.
- No, co ty… - odpowiedział, ale nie zabrzmiało to zbyt przekonująco.
- Widziałam, jak pobił do nieprzytomności jednego górnika. Słyszałam też, że uderzył syna Canaday’a. Więc, jak? On?
- On nie chciał. Był zdenerwowany.
- Tak zawsze się mówi – stwierdziła Lilly. - Myśli, że jak jest bogaty to może wszystko, ale się przeliczy. Zapłaci za twoją krzywdę i będzie długo płacił. Już moja w tym głowa. A teraz zdejmij koszulę. Jakoś ją pozszywam. Nie możesz chodzić, jak obszarpaniec.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Pon 12:13, 29 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5047
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 11:21, 29 Lip 2024    Temat postu:

Wstaje rano i mam niespodziankę Wesoly Cieszę się, że pojawił sie ciąg dalszy i odrobina informacji o życiu Billy'ego. Skomentuję obszerniej nieco później Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5047
Przeczytał: 9 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:44, 29 Lip 2024    Temat postu:

Cytat:
Billy biegł przed siebie ile sił w nogach. Byle dalej od miejsca, w którym tak boleśnie został upokorzony.

i na pewno to pamieć o tym upokorzeniu będzie najtrudniej wyleczyć
Cytat:
Przecież nie zrobił nic złego. Pan Candy zapewniał, że nie będzie żadnych problemów, i że wszystko załatwił z panem Cartwrightem. Widać jednak nie wszystko, skoro pan Joe tak bardzo się zdenerwował.

I teraz najtrudniej będzie przekonać Billy'ego, że Candy wcale nie chciał jego krzywdy... nadszarpnięte zaufanie, tak samo jak zranioną dumę, trudno jest wyleczyć
Cytat:
Był przerażony. I co miał teraz zrobić, dokąd pójść? Powrotu do Ponderosy już nie miał, a nawet jeśli, to spaliłby się ze wstydu.

Z punktu widzenia czytelnika najlepiej by było, gdyby pobiegł do domu Canaday'ów i tam powiedział, co się wydarzyło. Ale... z punktu widzenia billy'ego...
Cytat:
Właściwie to gdyby nie wrócił do domu, to pewnie by tego nie zauważyła. Westchnął z rezygnacją.


Cytat:
Mimo wszystko nie zrobi jej tego.

Billy, mimo młodego wieku i widocznie bardzo złych relacji z matką... dalej o nią dba...
Cytat:
Idąc na przełaj przez pole dotarł do ulepionej z gliny chałupy, której dach pokryty był słomą. Dwa małe okienka z popękanymi szybami i drzwi sklecone z pięciu nierównych desek dopełniało całej tej nędzy.

Niestety, mało zachęcające warunki życia
Cytat:
Wśród pogniecionej i szarej od brudu pościeli spała, pochrapując, kobieta. Miała na imię Lilly i miała zaledwie trzydzieści dwa lata. Wyglądała przy tym na dużo starszą niż w rzeczywistości była.

i mało zachęcające przedstawienie matki Billy'ego... Biedny chłopak
Cytat:
Gdy woda zawrzała, zaparzył kawę. Dzbanek postawił na stole, a obok talerz z pokruszonym ciastem, będącym zawartością tajemniczego zawiniątka oraz dwa blaszane kubki i takież małe talerze. Zapach kawy widocznie obudził śpiącą kobietę, bo jednym szarpnięciem odsunęła zasłonę.

Widać, że Billy bardzo stara się o choć odrobinę porządku w swoim życiu

Cytat:
- Ciasto. Szarlotka. Trochę się pokruszyło – odparł chłopiec unikając wzroku matki. - Jedz.
- Na śniadanie?

A w czym problem?
Cytat:
- Nic innego nie ma w domu. Znowu nie zrobiłaś zakupów. Dałem ci pieniądze. Miałaś kupić mąkę, kawę i…
- Przestań truć – przerwała mu ze złością kobieta. - Nie miałam czasu.

na pewno Lily jest uroczą osobą. Tylko skąd Billy ma w sobie tyle... pozytywnego nastawienia do życia?

Cytat:
- Znowu byłaś w saloonie? Piłaś.
- Byłam. I tak, piłam. Stawiali to piłam. A tobie, co do tego? Będziesz mi tu prawił morały, smarkaczu!

no przecież logiczne... i pewnie na piciu się nie skończyło
Cytat:
Przecież pani India załatwiła ci sprzątanie u Delanay’ów. To dobra posada.
- Dobra, bo u pastora i jego świętoszkowatej żony? Akurat – prychnęła i z pogardą wzruszyła ramionami.

może dobra dlatego, że ktoś płaci...

Cytat:
- A co? Może to moja wina? Jak ci się nie podoba, to droga wolna! Co ty sobie myślisz, że ja chciałam tego „luksusu”? Ten drań, twój ojciec obiecywał mi złote góry. Miała być piękna farma z porządnym domem, a co jest? Piach, na którym nic nie chce rosnąć i ta lepianka. Oszukał mnie i jeszcze zrobił mi dzieciaka. Nawet nie zdążył się ze mną ożenić, bo szlag go trafił. A potem zostałam z tobą sama. Miałam szesnaście lat. Myślisz, że miałam lekko?

na pewno nie... ale Billy też nie ma lekko...

Cytat:
- Nie prosiłem się na świat – zauważył cicho Billy.
- Nie bądź bezczelny – warknęła Lilly. - Odejmowałam sobie od ust, żeby ciebie nakarmić.
- Trzeba było mnie komuś oddać, albo utopić w studni.

najsmutniejsze, co człowiek może o sobie powiedzieć...
Cytat:
- Może i to byłby niezły pomysł – odparła

aż... aż nie wiem co napisać...

Cytat:
- Mam uwierzyć, że się tym przejęłaś?
- Może nie jestem najlepszą matką, ale nigdy cię nie uderzyłam i nie pozwolę, żeby inni to robili. Dziś jest piątek?

w rzeczy samej, erupcja matczynych uczuć...

Cytat:
- Tak zawsze się mówi – stwierdziła Lilly. - Myśli, że jak jest bogaty to może wszystko, ale się przeliczy. Zapłaci za twoją krzywdę i będzie długo płacił. Już moja w tym głowa. A teraz zdejmij koszulę. Jakoś ją pozszywam. Nie możesz chodzić, jak obszarpaniec.

Niby w Lily odzywają się jakieś cieplejsze uczucia... ale mam przedziwne wrażenie, że po prostu w jej głowie klaruje sie plan, jak wykorzystać krzywdę syna, by zdobyć więcej pieniędzy

ADA, odcinek bardzo dużo nam powiedział o nędzy i niedoli, w jakiej żyje Billy. Tym bardziej zaskakuje jego miłe podejście do ludzi. Ciekawa jestem bardzo, jak to się rozwinie i co dalej zrobi Lily, Joe... Candy - jak się dowie (bo na pewno sie dowie). W zasadzie to mnie bardzo interesuje co zrobią wszyscy w tym opowiadaniu Mruga

A tak zmieniając nieco temat. Kiedy do miasta przyjedzie nowy doktor? Zaczynam mieć do niego słabość Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7289
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:51, 29 Lip 2024    Temat postu:

Bardzo dziękuję za wnikliwy komentarz. Very Happy Billy mimo ciężkiego życia lgnie do dobrych ludzi. Chce ogrzać się w ich cieple. On z natury jest spokojnym i ufnym dzieciakiem (o tym więcej w kolejnych odcinkach). Jest przy tym bardzo odpowiedzialny. Mimo wszystko troszczy się o matkę. To przecież jego jedyna rodzina.
Co myślą bohaterzy opowiadania, to prawdę mówiąc sama jeszcze nie wiem. Mruga
Doktor pojawi się już wkrótce. Jest blisko Virginia City. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 37, 38, 39  Następny
Strona 16 z 39

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin