|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Senszen
Moderator artystyczny
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5366
Przeczytał: 13 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 19:17, 06 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
Wspaniale, kolejny odcinek
Cytat: | Było późne popołudnie. Słońce pomału kończyło swój bieg. Cienie rzucane przez drzewa stawały się coraz dłuższe. Głośny śpiew słowików komunikował wszem i wobec, że jeszcze godzina, góra dwie, a upalny dzień ustąpi nocy. |
ach, co za piękny opis
Cytat: | Mężczyzna w średnim wieku mający nie więcej niż czterdzieści pięć może czterdzieści siedem lat jechał konno wzdłuż skalistego wybrzeża jeziora Tahoe |
Nowa postać Biorąc pod uwagę jego zachwyt dla miejsca... to musi być Adam
Cytat: | Zachłannie zaciągnął się powietrzem przesyconym balsamicznym zapachem igliwia. Półgłosem, jakby z nabożeństwem powiedział: pinus ponderosa, |
ach, poczułam się niemal jak w Nevadzie, w otoczeniu tych rozgrzanych kamieni i aromatycznych sosen
Cytat: | Ileż to razy sam to robił. Spędy, przepędy, znaczenie bydła, naprawa ogrodzeń to jeszcze dwanaście lat temu była jego codzienność. Teraz już nie parał się takim zajęciem. Miał wystarczająco dużo pieniędzy, aby inni robili to za niego. |
i co, nie brakuje mu tego? Takie miłe zajęcie
Cytat: | W chwilę później ujrzał zawodzącą krowę pochyloną nad cielaczkiem, którego tylna noga unieruchomiona była w plątaninie cienkich, ale wystarczająco mocnych korzeni, tworzących swego rodzaju pułapkę. |
biedny cielaczek ;(
Cytat: | Pomógł cielaczkowi wstać na nogi, a ten natychmiast podbiegł do matki, która polizała go po głowie. Na szczęście niebezpieczna przygoda zakończyła się dla cielaczka szczęśliwie. |
szczęśliwy powrót do mamy. Krowa i cielaczek na pewno są szczęsliwe, ze spotkały tak miłego człowieka
Cytat: | Mężczyzna uśmiechnął się i miał już wrócić do swojego konia, gdy nagle poczuł pod lewą łopatką dotyk lufy rewolweru. Znieruchomiał, a wtedy usłyszał: |
Dziki zachód... człowiek ledwo przykucnie a ktoś już w niego celuje
Cytat: | - Doprawdy? Jakoś ci nie wierzę – padła kpiąca odpowiedź, a ucisk pod łopatką stał się mocniejszy. |
zaczyna się robić niebezpiecznie
Cytat: | Mężczyzna z uniesionymi w górę rękoma zrobił dwa kroki, po czym z niezwykłą zwinnością odwrócił się do prześladowcy, chwytając go za nadgarstek dłoni, w której ten trzymał broń. Jednocześnie podciął mu nogi. Obaj upadli na ziemię. Rozpoczęła się walka. |
a mówi się, że słowa są źródłem nieporozumień...
Cytat: | Przez krótką chwilę szamotali się, po czym padł głośny strzał. Walczący znieruchomieli. |
ADA, przerywasz w takim momencie i co ma zrobić czytelnik?!
ADA, serdecznie dziękuję za piękna lekturę Prawdziwy klimat dzikiego zachodu i Bonanzy Obiecywałaś, że pierwsze spotkanie Adama i Candy'ego nie będzie należało do przyjemnych i muszę przyznać, że Aderato stanęła na wysokości zadania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
ADA
Administrator
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 20:04, 06 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
Dziękuję, że tak pochlebny komentarz. Cieszę się, że odcinek Ci się spodobał. Przyznam się, że Aderato z pełną premedytacją tak dramatycznie zakończyła odcinek, ale już ma początek następnego fragmentu.
Dzięki za piękną fotkę jeziora Tahoe. Jak świetnie byłoby zobaczyć je w realu. A wiesz, że Tahoe ma 32 km długości i 19 km szerokości? Sprawdzałam, jaka jest tam teraz pogoda i okazuje się, że podobna do naszej. Temperatura wynosi 33 stopnie. Z Polski nad Tahoe to jedynie 18,5 godziny lotu, więc można tam wyskoczyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Senszen
Moderator artystyczny
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5366
Przeczytał: 13 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 20:10, 06 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
jedynie Czytałam, ze Tahoe jest jeziorem, które powstało na uskoku geologicznym. Jest długie, wąskie i bardzo głębokie - drugie pod względem głębokości w USA. Trzeba powiedzieć, ze Bonanza ma jedna zasadniczą wadę - brak pięknych plenerów Wyobraź sobie, że by to kręcili w prawdziwych okolicznościach przyrody jak człowiek widzi te zdjęcia jeziora Tahoe to od razu rozumie lepiej miłość Bena do tej ziemi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ADA
Administrator
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 20:29, 06 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
Z tego, co się orientuję, to pierwszy odcinek był realizowany m.in. nad jeziorem Tahoe, ale czy jeszcze któryś z odcinków był tam realizowany, to nie wiem. Muszę poszperać i sprawdzić to.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Senszen
Moderator artystyczny
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5366
Przeczytał: 13 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 20:39, 06 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
Na pewno trochę plenerów się tam pojawiło. Ale przyznam, że zbyt mocno mi zapadła w pamięć z jednego odcinka z Candy'm (ciekawe, nie? ) opowiada on o tym, jak by chciał zamieszkać w tym pięknym miejscu nad jeziorem - a stoją przy czymś co wygląda jak brudna kałuża.
Choć może jestem zbyt surowa...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ADA
Administrator
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 20:45, 06 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
To naturalne, że najlepiej pamięta się odcinki ze swoimi ulubieńcami.
A z tymi plenerami to różnie było. Bardzo często wykorzystywano w kolejnych odcinkach te nakręcone wcześniej, a to ze względu na wysokie koszty. Uważny widz z łatwością rozpozna, z których odcinków "pożyczono" plenery.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ADA
Administrator
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 17:16, 07 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
6.
- Żyjesz? - padło ciche, zduszone pytanie.
- A jak myślisz? - fuknął mężczyzna, trzymając swego prześladowcę w mocnym uścisku. Ten, co dziwne w sytuacji, w jakiej się znaleźli, uśmiechnął się szeroko i z radosnym błyskiem w oczach stwierdził:
- Po twoim głosie wnoszę, że tak.
- Żartowniś się znalazł! - mężczyzna z irytacją pokręcił głową.
- Możesz ze mnie zleźć? - spytał „żartowniś”.
- Proszę bardzo, tylko nie próbuj ze mną żadnych sztuczek, bo załatwię cię na dobre – odparł mężczyzna i nagle spuścił z tonu, pytając: - jesteś cały?
- Ja tak, ale moja koszula nie. Postrzeliłeś ją. Moja żona nie będzie z tego zadowolona – pokręcił głową. Następnie podniósł się z ziemi i wyciągnął rękę, żeby pomóc wstać swojemu przeciwnikowi. Ten z rezerwą, ale przyjął pomoc. Mężczyźni stali w ciszy dobrą chwilę, przyglądając się sobie nieufnie. Wreszcie „żartowniś”, spytał:
- Co ci strzeliło do głowy, żeby rzucać się na uzbrojonego człowieka?
- Nie lubię, gdy ktoś mnie dźga lufą rewolweru w plecy.
- Któryś z nas mógł stracić życie – zauważył „żartowniś” i pochylił się po rewolwer leżący na ziemi. - Ale z ciebie narwaniec.
- Ty jesteś nie lepszy – rzucił mężczyzna, podnosząc kapelusz, który spadł mu z głowy w czasie szamotaniny i otrzepując go z piachu, zażądał: - oddaj mi mój rewolwer.
- Tylko pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Nie użyjesz go.
- Masz moje słowo.
"Żartowniś" ważąc rewolwer w dłoni, zauważył:
- Piękna broń. Mój przyjaciel ma taką samą. Też jest inkrustowana masą perłową i ma grawerunek.
- Z tego co wiem takich rewolwerów, jak mój są jeszcze dwa – odparł mężczyzna, a gdy "żartowniś" podał mu broń, dodał: - dostałem go od ojca, tak, jak i moi bracia.
- W takim razie musisz być nie kim innym, jak Adamem Cartwrightem.
- W rzeczy samej – przyznał mężczyzna, chowając rewolwer do kabury. - Z kim mam do czynienia?
- Candy Canaday – „żartowniś” skinął głową i wyciągnął do Adama dłoń. Ten ją uścisnął i przytrzymując, spytał:
- Canaday? Zarządca Ponderosy?
- Owszem, ale tylko do końca miesiąca.
- A to dlaczego? – Adam zerknął zdziwiony na mężczyznę. - W listach ojciec nie mógł się ciebie nachwalić. Jeden z braci również.
- Niech zgadnę: Hoss?
- Mhm.
- I wszystko jasne – stwierdził Candy.
- Aż za bardzo. Widzę, że Joe się nie zmienił.
- Szkoda gadać, zwłaszcza, że to twój brat, a nie mój.
- Ojciec, co do ciebie się nie mylił.
- Nie rozumiem – Canaday spojrzał zaskoczony na Adama.
- Nie musisz. Mam nadzieję, że nadarzy się okazja, aby bliżej się poznać – zasugerował.
- Czemu nie – Candy uśmiechnął się, tak, jak tylko on potrafił. Adam również, ale bardziej powściągliwie. Spojrzenie, które do tej pory miał niezwykle czujne, niemal wrogie, złagodniało, a przystojna twarz mężczyzny przybrała sympatyczny, miły wyraz.
- Candy, możesz mi powiedzieć, jak ma się mój ojciec?
- Nie wiem, co mam ci odpowiedzieć… w każdym razie żyje i czeka na ciebie.
- Bogu dzięki, zdążyłem – Adam odetchnął z ulgą.
- Możesz mi powiedzieć, kiedy przyjechałeś?
- Dziś w południe. Zaraz też wynająłem konia i ruszyłem do Ponderosy, tyle tylko, że nie mogłem odmówić sobie popatrzenia na Tahoe.
- Jest piękne.
- Najpiękniejsze – rzekł Adam i dodał: - widziałem sporo ładnych miejsc, ale żadne nie umywa się do Tahoe.
- To prawda. Ma dużo uroku.
- Znad Tahoe ruszyłem przez las i znalazłem się właśnie tu. Stąd prowadzi skrót na ranczo.
- Znam go. Odprowadzę cię.
- A obowiązki? - spytał Adam wskazując na stado znajdujące się w oddali i kowboi, którzy zdążyli zorientować się, że stało się coś nieoczekiwanego. Jeden z nich zresztą ruszył w kierunku mężczyzn.
Tymczasem Candy, odpowiedział:
- Na dziś właściwie skończyłem. Chłopcy sami dadzą sobie ze wszystkim radę.
- To w takim razie będzie mi miło, jeśli zechcesz mi towarzyszyć.
- Jasne, tylko wydam plecenie Jerry’emu.
- Jerry’emu Daltonowi?
- A jakże – odparł Candy – jest najlepszym z poganiaczy.
- Doskonale o tym wiem – zapewnił Cartwright. W tym czasie podjechał do nich wspomniany kowboj. Zatrzymał konia i z niedowierzaniem wpatrywał się w Adama, po czym wykrzyknął:
- Rany boskie! Adam?! To ty?! To naprawdę ty?!
Cartwright nie zdążył nawet odpowiedzieć, bowiem znalazł się w niedźwiedzim uścisku starego przyjaciela. Ten poklepywał go po plecach, nie przestając powtarzać jego imienia. Candy zmuszony był interweniować bowiem Jerry z radości omal nie pozbawił Adama tchu.
- Miło cię widzieć Cartwright – wyznał ze wzruszeniem Dalton – już myślałem, że ze szczętem o nas zapomniałeś.
- Nigdy, stary draniu – zapewnił Adam, klepiąc Jerry’ego po ramieniu. - Jak twoja żona?
- Zamarło się biduli. Będzie już półtora roku.
- Przykro mi. Nie wiedziałem – Adam posmutniał.
- Dobra z niej była kobita. Pracowita, choć zrzędliwa. Oddałbym wszystko, żeby jeszcze raz usłyszeć jej głos i poczuć zapach jej szarlotki. Nikt nie potrafi upiec takiej, jak ona.
- To prawda. Jej ciasto było genialne. Lepsze niż to Hop Singa.
- Jego też już nie ma – westchnął Jerry i otarłszy załzawione oczy, stwierdził: - czas zabiera najlepszych, jednego po drugim. No, ale nic na to nie można poradzić. Takie jest życie. Dobrze Adamie, że przyjechałeś do swojego staruszka. Wszyscy tu wiemy, jak bardzo ciebie wyczekuje, ale mam nadzieję, że znajdziesz chwilę czasu dla starego kumpla.
- Dla ciebie zawsze.
- To może u mnie. Nie jest już tak, jak za czasów mojej Emmy, ale gości przyjmuję bez wstydu. To co? Kiedy wpadniesz?
- Najpierw muszę rozpatrzeć w sytuacji, ale dam ci znać. Naprawdę, dobrze cię widzieć Jerry.
- Ciebie też – Dalton skinął głową, po czym westchnął i przybierając minę srogiego kowboja zwrócił się do Candy’ego: - szefie, masz dla nas jakieś polecenia?
- Tylko jedno: odnajdźcie tę krowę, która ocieliła się w zeszłym tygodniu…
- Queen?
- Tak. Jej cielak skaleczył nogę.
- Jak to się stało?
- Noga uwięzła mu w plątaninie korzeni i gdyby nie pomoc Adama, mogłoby się to źle skończyć. Sprawdź, czy z cielakiem wszystko w porządku.
- A sprawdzę, sprawdzę. Szkoda by było stracić takie piękne cielę. Wyrośnie z niego dorodny byczek. To prawdziwy prince wśród całego naszego bydła. Jak nic zdeklasuje, swojego ojca Starego Bulla.
- To on jeszcze żyje? - zdziwił się Adam.
- A jakże. A kondycję to ma za dwóch. Co ja mówię! Za trzech byków. Nie ma stada, żeby nie było w nim jego potomstwa.
- Buhaj, jak się patrzy – zażartował Adam.
- A żebyś wiedział i wciąż rozrabia, tak jakby mu kto pieprzu na ogon nasypał. No, dobrze pojadę już, a prince’a zaraz znajdę i zajmę się jego nogą. Do zobaczenia Adamie – rzekł Jerry i dosiadł konia.
- Dobry z niego chłop. Pracować zaczął u nas lata temu. Tak chyba rok, a może dwa lata po moim powrocie z Bostonu.
- Co tam robiłeś? - zainteresował się Candy.
- Studiowałem – odparł Adam.
- Co, jeśli wolno spytać?
- Architekturę i inżynierię.
- Dziwne, że tu wróciłeś.
- Ojciec mnie potrzebował. Matka Joego zginęła w wypadku. On miał ledwie pięć lat. Musiałem pomóc. Ale dajmy spokój wspomnieniom. Lepiej powiedz, gdzie twój koń, bo chyba nie zamierzasz iść na pieszo? - spytał Adam z wysokości siodła. Candy uśmiechnął się i dwa razy krótko gwizdnął. Zaraz też dało się słyszeć tętent końskich kopyt i zza dużej kępy krzaków wybiegł piękny, smukły i wszystko wskazywało na to, że niezwykle impulsywny rumak.
- Przedstawiam ci to Redensigna – Candy z powagą wskazał konia, który przystanął tuż przy nim, jako żywo udając potulnego baranka – zwany też Rusty – tu koń podrzucił głową i jakby na potwierdzenie słów swojego pana, cicho zarżał.
- Piękny – stwierdził z uznaniem Adam. - Przed wyjazdem z Ponderosy miałem podobnego. Nazywał się Sport.
- Co się z nim stało?
- Sprzedałem go przyjacielowi z Placerville. Stare czasy – westchnął. - To co? W drogę?
- W drogę.
- To prowadź zarządco Ponderosy – Adam uśmiechnął się przyjacielsko i ruszył w ślad za Canaday’em.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Nie 18:28, 07 Lip 2024, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Senszen
Moderator artystyczny
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5366
Przeczytał: 13 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 18:38, 07 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
Jak cudownie Nie spodziewałam się dzisiaj tak miłej niespodzianki
Cytat: | Ten, co dziwne w sytuacji, w jakiej się znaleźli, uśmiechnął się szeroko i z radosnym błyskiem w oczach stwierdził:
- Po twoim głosie wnoszę, że tak. |
nie ma to jak mieć dobry humor w każdej sytuacji
Cytat: | - Ja tak, ale moja koszula nie. Postrzeliłeś ją. Moja żona nie będzie z tego zadowolona |
biedna koszula... pytanie tylko czy ranna śmiertelnie?
Cytat: | Następnie podniósł się z ziemi i wyciągnął rękę, żeby pomóc wstać swojemu przeciwnikowi. Ten z rezerwą, ale przyjął pomoc. Mężczyźni stali w ciszy dobrą chwilę, przyglądając się sobie nieufnie. |
tak się rodzą męskie przyjaźnie
Cytat: | oddaj mi mój rewolwer.
- Tylko pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Nie użyjesz go.
- Masz moje słowo. |
A tak właściwie... to Adam strzelał z broni Candy'ego? Czy która wypaliła?
Cytat: | "Żartowniś" ważąc rewolwer w dłoni, zauważył:
- Piękna broń. Mój przyjaciel ma taką samą. Też jest inkrustowana masą perłową i ma grawerunek. |
piękna rzecz i bardzo unikatowa
Cytat: | - W takim razie musisz być nie kim innym, jak Adamem Cartwrightem.(...) Z kim mam do czynienia?
- Candy Canaday |
panowie w końcu się sobie przedstawili Wygląda na to, że nie ma jak dobra bijatyka przed śniadaniem, bo humory im nawet dopisują
Cytat: | - Szkoda gadać, zwłaszcza, że to twój brat, a nie mój. |
szczera prawda
Cytat: | - Ojciec, co do ciebie się nie mylił. |
Candy może i nie musi, ale czytelnik by chciał wiedzieć
Cytat: | - Czemu nie – Candy uśmiechnął się, tak, jak tylko on potrafił. Adam również się, ale bardziej powściągliwie. Spojrzenie, które do tej pory miał niezwykle czujne, niemal wrogie, złagodniało, a przystojna twarz mężczyzny przybrała sympatyczny, miły wyraz. |
uśmiech, który łagodzi obyczaje
Cytat: | Zatrzymał konia i z niedowierzaniem wpatrywał się w Adama, po czym wykrzyknął:
- Rany boskie! Adam?! To ty?! To naprawdę ty?! |
Cytat: |
- Jego też już nie ma – westchnął Jerry i otarłszy załzawione oczy, stwierdził: - czas zabiera najlepszych, jednego po drugim. |
no, rzeczywiście Widoczny upływ czasu
Cytat: | To prawdziwy prince wśród całego naszego bydła. Jak nic zdeklasuje, swojego ojca Starego Bulla. |
przynajmniej ktoś tam się ma dobrze i nie traci siły
Cytat: | Lepiej powiedz, gdzie twój koń, bo chyba nie zamierzasz iść na pieszo? |
zależy jaki skrót
Cytat: | Candy uśmiechnął się i dwa razy krótko gwizdnął. Zaraz też dało się słyszeć tętent końskich kopyt i zza dużej kępy krzaków wybiegł piękny, smukły i wszystko wskazywało na to, że niezwykle impulsywny rumak.
- Przedstawiam ci to Redensigna – Candy z powagą wskazał konia, który przystanął tuż przy nim, jako żywo udając potulnego baranka – zwany też Rusty |
Och, Rusty
Wygląda na to, że jeszcze ktoś tutaj ma dobry humor I opiekuje się swoim człowiekiem
ADA, bardzo dziękuję za najnowszy odcinek Jak nikt potrafisz oddać ten klimat Bonanzy Spotkanie Adama i Candy'ego było znakomite, bardzo iskrzące. Ale tez szybko się na sobie poznali i żaden z nich nie stracił poczucia humoru Cieszę się, że Aderato nabiera chęci do pisania i trzymam za nią kciuki Czekam bardzo, bardzo niecierpliwie na kolejny odcinek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ADA
Administrator
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 19:42, 07 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
Dziękuję bardzo za przemiły komentarz. Koszula Candy'ego ma ogromne szanse na przeżycie. Strzał padł z broni Candy'ego, gdy panowie się szarpali. Candy wcześnie odebrał broń Adasiowi.
Założyłam, że Candy i Adam zaprzyjaźnią się. To oczywiście zirytuje Joego. Zresztą jego wszystko irytuje. Przed Aderato trudny fragment. Musi opisać spotkanie braci po latach. Fakt, Aderato nabrała ochoty na pisanie, ale jak jej pójdzie to się okaże, może już jutro.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Senszen
Moderator artystyczny
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5366
Przeczytał: 13 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 19:43, 07 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
Och, jak ja się cieszę jestem pewna, że pójdzie jej znakomicie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ADA
Administrator
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 19:51, 07 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
Obawiam się tylko, żeby nie przegięła, bo ma skłonności do robienia z Joego potwora.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Senszen
Moderator artystyczny
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5366
Przeczytał: 13 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 19:55, 07 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
Oj tam. To nie jest problem jak dla mnie może być potworem A zresztą pozostali bohaterowie - cudo. Tylko czytać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ADA
Administrator
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 19:58, 07 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
Dajesz mi tym samym pozwolenie na spuszczenie potwora ze smyczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Senszen
Moderator artystyczny
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5366
Przeczytał: 13 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 19:58, 07 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
Ależ oczywiście Niech Aderato szaleje
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ADA
Administrator
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 20:09, 07 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
Aderato obiecuje, że nie będzie miała zahamowań.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|