Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Nuda, czyli o nas, początki
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 21, 22, 23  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5366
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 12:50, 25 Mar 2024    Temat postu:

Ach, rozumiem Mruga pewne rzeczy po prostu lubimy napisać Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 12:59, 25 Mar 2024    Temat postu:

Oj nawet nie wiesz, jak bardzo... zwłaszcza, że obiekt jest godny opisywania. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5366
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 13:28, 25 Mar 2024    Temat postu:

I właśnie dlatego powstało to forum Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:30, 25 Mar 2024    Temat postu:

Otóż to właśnie. Ok!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 11:19, 28 Mar 2024    Temat postu:

Część X

Don Diego de la Vega, miej się na baczności!


W tym samym czasie, gdy Wielka Czwórka, jak nazywała dziewczęta niemal cała ekipa „Bonanzy”, chłonęła świat lat 60. XX wieku, Zorina z przejęciem śledziła, jak jej ukochany Zorro pojedynkował się z jakimś draniem spod ciemnej gwiazdy. Tu należy nadmienić, że przez sformułowanie „w tym samym czasie” należy rozumieć niewielki poślizg czasowy datujący się na maj 1958 roku. Zorina z niedowierzaniem wpatrywała się w to, co rozgrywało się przed jej oczami. Z wyjątkową przyjemnością podziwiła smukłe i gibkie ciało aktora. Widać było, że Guy Williams do perfekcji opanował sztukę szermierki, o jeździe konnej nie wspominając. Do tego był taki przystojny i dowcipny, i oczywiście przebiegły, tak, jak lis, choć nie miała pewności, czy lisy faktycznie są aż tak przebiegłe. To co otaczało dziewczynę wprawiło ją w romantyczny nastój, z którego wyrwało ją krótkie, głośne polecenie:
- Cięcie! Mamy to – rzekł mężczyzna rozpostarty w krzesełku z napisem „reżyser”. - Guy, pozwól do mnie.
- Co jest? - spytał lekko zdyszany Williams.
- Odezwał się?
- Masz na myśli tego szaleńca? - aktor uśmiechnął się i wzruszył ramionami.
- A niby kogo? - fuknął reżyser.
- Nie odzywał się od trzech dni. Myślę, że dał sobie spokój.
- A jeśli nie dał? - reżyser spojrzał uważnie na Guya. - Lepiej, żebyś na siebie uważał, a przede wszystkim zgłosił sprawę policji.
- Nie ma takiej potrzeby – zapewnił Williams. - Cztery anonimy to jeszcze nic nie znaczy. Może jakiś szczeniak w ten sposób się zabawia. Wiesz, fajnie pogrozić Zorro.
- Tak, żartuj sobie, ale pamiętaj, że jak ci się coś stanie to cię zatłukę.
Williams roześmiał się całym sobą i stwierdził:
- Nie będziesz miał szans, gdy...
- Dobra, dobra nie bądź taki cwany – przerwał mu reżyser. - Kostiumolog na ciebie czeka. Idź już i przebierz się do roli w karczmie.
Gdy aktor wraz z niskim korpulentnym i łysiejącym, a przy tym mocno gestykulującym kostiumologiem opuścił halę zdjęciową, do reżysera, który właśnie wstał z krzesła i przeciągnął się, podszedł nie kto inny, jak sam sierżant Demetrio Lopez Garcia, którego grał Henry Calvin. Zorina oczywiście cały czas obserwowała rozwój sytuacji. Po chwili do obu mężczyzn dołączył Britt Lomond, czyli serialowy kapitan Monastario.
- I co? Guy wciąż lekceważy sytuację? - spytał Britt.
- A jak myślisz? - pytaniem na pytanie odparł reżyser i dodał: - już nie mam do nie go siły. Wiecie, że dostał już cztery listy z tym samym ostrzeżeniem: Don Diego de la Vega, miej się na baczności!
- No, to faktycznie atmosfera robi się mało sympatyczna – zauważył Henry Calvin.
- Trudno w takich warunkach pracować – dorzucił Lomond. - Dziś Williams dostaje listy z pogróżkami, a jutro możemy my. Dziwię się, że jeszcze nie zgłosił tej sprawy na policję. Wariatów na tym świecie nie brakuje.
- A może to producent powinien zgłosić – zasugerował Henry - wiecie w trosce o życie i zdrowie aktora, ale także całego tego przedsięwzięcia. Serial robi się popularny, a i my wszyscy na tym korzystamy.
- Niby to jasne, jak słońce – reżyser podrapał się po głowie – ale jest jedno „ale”.
- Mianowicie?
- Williams, musiałby o fakcie grożenia mu, poinformować producenta.
- Myślisz, że zdobędzie się na taki krok? - Britt z powątpiewaniem pokręcił głową. - Nie zrobi tego.
- A powinien, bo w przeciwnym razie blado to widzę – rzucił grobowym głosem reżyser.
- W takim razie, może to my powinniśmy powiadomić o wszystkim Walta. „Zorro” to dla niego ważna inwestycja, jeśli nie najważniejsza. Przecież to pierwszy serial aktorski stworzony przez studio Disneya. Wyobrażacie sobie, co by to było, gdyby Guy’owi coś się stało? - Calvin z przejęciem westchnął, a reżyser wzruszył ramionami, po czym powiedział:
- Owszem, możemy zadzwonić do Disney’a. Pytanie, czy nas wysłucha?
- Spróbować nie zawadzi – zasugerował Britt.
Tymczasem na plan wrócił Guy Williams w bogato haftowanym kostiumie. Tak jak przed kwadransem był tajemniczym mścicielem, tak teraz wyprostowany z czarującym uśmiechem był nie kim innym, jak Diego de la Vegą. Nagle jego ciemne oczy spoczęły na Zorinie. Dziewczyna aż pisnęła z zachwytu, a on obdarzył ją najbardziej uwodzicielskim spojrzeniem pod słońcem. Co tu dużo mówić, Zorina z wypiekami na twarzy, stała jak porażona piorunem.
- Nowe statystki nam przysłali? - spytał Guy i jeszcze raz zerknął na stojącą wciąż bez ruchu dziewczynę.
- Nic mi nie wiadomo – odparł reżyser.
- Ciekawe, bardzo ciekawe – zamruczał Williams i uśmiechnął się do wpatrzonej w niego dziewczyny.
- Guy, na plan – wydał dyspozycje reżyser. - Gdzie jest kapitan Monastario?!
- Na swoim miejscu! - odkrzyknął Britt.
Akcja sceny miała toczyć się w tawernie. Przy jednym z bocznych stolików siedział sierżant Garcia popijając wino, czyli sok wiśniowy udający na potrzeby serialu szlachetny trunek. W centralnym punkcie planu kapitan Monastario również siedział przy stoliku z tą jednak różnicą, że otaczały go trzy piękne señority. Z boku stał gitarzysta i stroił instrument, nucąc przy tym cicho. Tancerki miały zatańczyć przed władczym kapitanem swój popisowy numer, czyli sardanę. Wszystko było gotowe do kręcenia. Reflektory ostro oświetlały plan, grzejąc przy tym niemiłosiernie. Aż dziw, że nikt jeszcze nie zasłabł. Aktorzy i statyści gotowi do gry, czekali na komendę: „akcja”. W tym czasie dźwiękowiec coś sprawdzał na konsoli sterującej nagłośnieniem, a potem spojrzał uważnie w górę na mikrofon, wiszący na ogromnym wysięgu nad głowami artystów. Nagle zamiast słowa „akcja”, padło wściekłe pytanie reżysera:
- Gdzie jest czwarta tancerka?! Do licha ciężkiego, czy tak trudno zebrać na czas całą ekipę?!
Tymczasem, sekretarka planu, trzymająca w dłoniach script kręconego właśnie odcinka, spojrzała karcącym wzrokiem na Zorinę i krzyknęła:
- Co tak się gapisz?! Rusz się dziewczyno! Na plan, ale już!
- Ja?! - zdziwienie Zoriny sięgnęło zenitu.
- A kto? Może ja? Widzisz na mnie kostium?
- Ale przecież ja… - Zorina zamilkła widząc utkwione w siebie oczy całej ekipy. Jednocześnie spostrzegła, że zamiast t-shirtu i jeansów miała na sobie suknię z falbanami i głębokim dekoltem, ozdobionym karminową różą. Zupełnie oszołomiona tym odkryciem, pchnięta przez sekretarkę planu ruszyła, aby zająć miejsce wśród tancerek. Jednocześnie z Zoriną na plan wszedł Guy Williams i wtedy coś dziwnie zaskrzypiało, i mikrofon na wysięgniku runął w dół.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
scarlet13




Dołączył: 06 Wrz 2019
Posty: 283
Przeczytał: 5 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Esbobar

PostWysłany: Czw 11:27, 28 Mar 2024    Temat postu: Don Diego de la Vega, miej się na baczności!

Biedny Guy, kto do niego wysyła anonimy ?
Trochę to mi przypomina film Bodyguard, że psychopatyczny fan wysyłał do Whitney Huston takie anonimy.
Czy to celowe nawiązanie ?
Guy wtedy miał już żonę i dzieci i żadnego romansu tu nie będzie, jedynie przyjaźń mam nadzieję.
Bo myślę, że możemy być dobrymi przyjaciółmi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez scarlet13 dnia Czw 11:47, 28 Mar 2024, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 12:26, 28 Mar 2024    Temat postu:

To możliwe. Zobaczymy, jak potoczy się akcja. Pisząc ten odcinek nawet nie pomyślałam o filmie z Houston, tak więc o żadnym nawiązaniu nie może być mowy. Wesoly

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Czw 12:29, 28 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5366
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:24, 28 Mar 2024    Temat postu:

Cóż za smakowity fragment Wesoly Postaram się jutro skomentować Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5366
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:45, 01 Kwi 2024    Temat postu:

Cytat:
W tym samym czasie, gdy Wielka Czwórka, jak nazywała dziewczęta niemal cała ekipa „Bonanzy”, chłonęła świat lat 60. XX wieku

w sumie dobrze, że nie chłoniemy świata filmowego lat 40. Strach pomyśleć, do czego by wtedy komu sie przydały asystentki Shocked
Cytat:
sformułowanie „w tym samym czasie” należy rozumieć niewielki poślizg czasowy datujący się na maj 1958 roku

oj tam. Ślizgnęła się Wesoly.
Cytat:
Do tego był taki przystojny i dowcipny, i oczywiście przebiegły, tak, jak lis, choć nie miała pewności, czy lisy faktycznie są aż tak przebiegłe.

Jeden lis na pewno był - LIS WITALIS!
Cytat:

- Odezwał się?
- Masz na myśli tego szaleńca? - aktor uśmiechnął się i wzruszył ramionami.
- A niby kogo? - fuknął reżyser.

i tak się szybko dogadali Laughing

Cytat:
- Nie ma takiej potrzeby – zapewnił Williams. - Cztery anonimy to jeszcze nic nie znaczy. Może jakiś szczeniak w ten sposób się zabawia. Wiesz, fajnie pogrozić Zorro.

a... od jakiej ilości to jest znaczące?

Cytat:
- I co? Guy wciąż lekceważy sytuację? - spytał Britt.

Myślę, ze jednak choć trochę o tym myśli... w końcu jak szybko skojarzył o co chodzi reżyserowi

Cytat:
- Trudno w takich warunkach pracować – dorzucił Lomond. - Dziś Williams dostaje listy z pogróżkami, a jutro możemy my.

z jednej strony rozumiem ich zaniepokojoenie, ale może szantażysta nie ma pojęcia że to ten... serial? (Dziwni sa ludzie na świecie...)

Cytat:
- A może to producent powinien zgłosić – zasugerował Henry - wiecie w trosce o życie i zdrowie aktora, ale także całego tego przedsięwzięcia.

widzę zdecydowany brak procedur. Trzeba to uzupełnić!

Cytat:
- Owszem, możemy zadzwonić do Disney’a. Pytanie, czy nas wysłucha?

można napisać. Anonim na przykład Mruga
Cytat:
. Jednocześnie z Zoriną na plan wszedł Guy Williams i wtedy coś dziwnie zaskrzypiało, i mikrofon na wysięgniku runął w dół.

coś mi się zdaje, że teraz to już trzeba będzie powiadomić producenta...

Fantastyczny odcinek Wesoly czekam na ciag dalszy Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:35, 01 Kwi 2024    Temat postu:

Dziękuję bardzo za komentarz. Very Happy W kolejnym odcinku wrócimy na plan "Bonanzy". Jeszcze nie wiem, czy będziemy świadkami pracy na planie, czy dalszego dochodzenia w sprawie Dana. Think

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senszen
Moderator artystyczny



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 5366
Przeczytał: 13 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:38, 01 Kwi 2024    Temat postu:

W jakąkolwiek stronę popłynie Aderato - czekam cierpliwie Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:41, 01 Kwi 2024    Temat postu:

To miłe. Very Happy Muszę to przekazać Aderato. Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 17:45, 06 Kwi 2024    Temat postu:

Część XI

Dochodzenia ciąg dalszy...


Podczas, gdy Zorina, niemal przygnieciona Guy’em Williamsem, leżała wśród rozbitego i połamanego sprzętu na planie serialu „Zorro” i bezskutecznie próbowała zrozumieć, co właściwie się stało, a przede wszystkim jakim cudem miała na sobie meksykańską suknię z falbanami, o karminowej róży przypiętej do dekoltu nie wspominając, Ada podjęła trop wskazany przez sympatyczną charakteryzatorkę, Rhondę. Zgodnie z jej wskazówkami udała się na tyły hali zdjęciowej numer 16. Stał tam niepozorny, biały pawilon z jednym oknem od frontu i metalowymi drzwiami. Gdy Ada przekroczyła próg rekwizytorni otoczył ją specyficzny zapach, choć słowo zapach, nie oddaje w żadnym wypadku tego, co poczuła dziewczyna. Powietrze bowiem ciężkie było od woni farb, kurzu i oleju do czyszczenia broni. Przy upale, jaki panował na zewnątrz była to iście wybuchowa mieszanka. Ada rozejrzała się po zagraconym wnętrzu i natychmiast pojęła dlaczego Pernell Roberts urządził sobie tu kryjówkę. W tym bałaganie, oprócz rekwizytorów, nikt nie mógłby się połapać. Zresztą, kto chciałby grzebać w górze różnych, dziwnych rzeczy, zdawałoby się, zupełnie do niczego nieprzydatnych.
Dziewczyna ruszyła w głąb pomieszczenia, rozglądając się ciekawie. Pod oknem stał duży stół, na którym panował totalny bałagan. Wśród tego chaosu stała otwarta skrzynka. Ada nie byłaby sobą, gdy do niej nie zajrzała. Aż pisnęła z zachwytu nad tym, co zobaczyła. Pomału, tak, jakby miała do czynienia z prawdziwym skarbem, wyjęła ze skrzynki… rewolwer. Jej zachwyt nie miał granic. Był to Colt Single Action Army, czyli w skrócie SAA, najpopularniejszy rewolwer używany we wszystkich znanych jej westernach, tych sprzed „Bonanzy”, jak i po niej. Natychmiast przypomniała sobie „Rio Bravo” z Johnem Wayne’em, „W samo południe” z Gary Cooperem, czy „Muły siostry Sary” z Clintem Eastwoodem. W tych wszystkich filmach bohaterzy nosili takie właśnie colty. Peacemaker, bo tak też nazywano SAA był osobistą bronią ranczerów, stróżów prawa, kowbojów, i rewolwerowców, i do tego był niezawodny. Po dziś dzień kojarzony z Dzikim Zachodem, stanowił symbol tryumfującego nad bezprawiem prawa.
- Odłóż broń i to natychmiast! – ostry, jak brzytwa głos, przerwał jej niemal ekstatyczny stan.
Ada odwróciła się pomału, nie zamierzając jednak ani na chwilę rozstać się z Peacemakerem. Przed nią stał żylasty, wysoki mężczyzna, łysy jak kolano. Rozgniewany, tym że ktoś obcy wtargnął do jego królestwa, nie zamierzał być miły i nieprzyjaźnie warknął:
- Ogłuchłaś, czy co?
- Słuch mi jeszcze dopisuje – odparła z miłym uśmiechem.
- To wkrótce może się zmienić – zripostował mężczyzna, groźnie łypiąc oczami.
- Doprawdy? - zaśmiała się.
- Wiesz, że jesteś bezczelna?
- Wiem – Ada kiwnęła głową. - Już kilka razy to słyszałam.
- Odłóż broń. To nie zabawka.
- To też wiem i wiem, że colt, który trzymam w dłoniach nie jest rekwizytem, a oryginałem.
Twarz mężczyzny wyrażała najprawdziwsze zdumienie. Uśmiechnął się półgębkiem i z zainteresowaniem, spytał:
- Znasz się na broni?
- Trochę, ale nie w takim stopniu, jak bym chciała.
- A co wiesz o rewolwerze, który trzymasz w ręku?
Ada, z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa, patrząc na broń, pewnym głosem, odpowiedziała:
- Jeśli się nie mylę i faktycznie jest to oryginał to ten egzemplarz mógł być wykonany około 1890 r.
- 1880 – poprawił ją mężczyzna.
- Niech będzie, około 1880. A skoro tak, to musi być to tzw. pierwsza generacja, czyli colty produkowane pomiędzy 1873 a 1941 rokiem. Masa broni 1048 gramów, magazynek bębenkowy, długość różnie 4,5 cala do 5,5. Ten, który trzymam w dłoniach to model kawaleryjski, o długości 7,5 cala. Sześciostrzałowy, kapiszonowy, czarnoprochowy w kalibrze .44, ładowany odprzodowo z ramą stalową zamkniętą. Te krótsze to rewolwery cywilne, określane także jako pojedynkowe, modele szeryfa, specjały bankierów, czy strażnicy sklepów. Na Dzikim Zachodzie o takiej broni mówiono: „wyrównywacz”, „wieprzowa nóżka”, „zadymiarz” lub „błękitna błyskawica”.
- Nieźle – stwierdził mężczyzna z uznaniem.
- Dodam jeszcze, że te o długości 4,75 cala są najbardziej poręczne do szybkiego strzelania na krótkich dystansach. Obecnie dla potrzeb filmów produkowane przez włoską firmę Pietta.
- Coś takiego! Nie do wiary, żeby kobieta znała się na broni.
- A niby dlaczego? - spytała hardo Ada.
- Bo to raczej takie mało kobiece – zauważył mężczyzna.
- Zarzucasz mi brak kobiecości – Ada najeżyła się i w myślach skierowała rewolwer prosto w brzuch, no może trochę poniżej brzucha, impertynenckiego jej zdaniem faceta.
- Nie to miałem na myśli – odparł i zakreślając w powietrzu pewne kształty z uśmiechem, dodał: - tu i tam, wszystko masz na miejscu.
- No, wiesz… - dziewczyna nie posiadała się z oburzenia. - Uważaj, bo mogę go użyć – zagroziła.
- Jest niezaładowany – odparł mężczyzna, po czym przedstawił się: - Gunsmith. Jestem rusznikarzem i rekwizytorem w jednym, i oczywiście odpowiadam za broń używaną na planie.
- A ja jestem Ada i…
- Jesteś szpiegiem – przerwał jej rusznikarz.
- Nie. Skąd ten niedorzeczny pomysł?
- Dortort mówił, że jesteście od samego szefa NBC. Powiedz, czy on chce zdjąć „Bonanzę” z anteny?
- Skąd ten pomysł?
- Ludzie tak mówią.
- Ludzie gadają bzdury. Pan Dortort zaproponował na pracę asystentek gwiazd tego serialu.
- Fiu, fiu… a co mu się stało? Nasz producent to ma raczej węża w kieszeni – zauważył Gunsmith.
- Zgodziłyśmy się pracować bez zapłaty.
- Szlachetnie z waszej strony.
- Owszem, jesteśmy bardzo szlachetnymi i empatycznymi kobietami – odparła Ada, odkładając z nieukrywanym żalem, Colta Single Action Army do skrzynki, wyściełanej czerwonym, mocno przybrudzonym aksamitem.
- A ty, czyją niby jesteś asystentką? - spytał Gunsmith i szybko zamknął skrzynkę na kluczyk, który przezornie schował w kieszeni spodni, poplamionych olejem do czyszczenia broni.
- Przydzielono mnie do Dana Blokera.
- Ach, tak.
- Cóż to ma znaczyć?
- Nic takiego, zastanawiam się tylko, po co właściwie chłopakom sekretarki?
- Nie sekretarki, a asystentki, asystentki mentalne – sprostowała Ada.
- Jak zwał tak zwał – Gunsmith wzruszył ramionami. - Mnie to się jakieś dziwne wydaje. Niańczyć dorosłych, żonatych chłopów… ten świat zmierza ku upadkowi – zakończył z dezaprobatą kręcąc głową.
Ada, pominąwszy milczeniem uwagę rusznikarza, uśmiechnęła się przyjaźnie i spytała:
- Czy mógłbyś mi coś powiedzieć?
- Zależy, co?
- Chodzi mi o Dana Blockera. Nigdzie nie mogę go znaleźć i trochę się tym niepokoję.
- A czym się tu niepokoić. Pewnie gdzieś się zaszył i smacznie sobie śpi.
- Często tak robi?
- Dan? Raczej nie, ale Pernell i owszem. Ma tu u mnie taką małą kapciorę i jak wszyscy go wkurzą to przychodzi tu i ukrywa się przed całym światem.
- Wygodniej byłoby mu w kamperze – zauważyła Ada.
- A byłoby, ale tam nie dali by mu spokoju – odparł Gunsmith. - Robertsowi, ta rola Cartwrighta od początku nie leży. On jest za dobry na ten serial, ale cóż podpisał kontrakt i musi cierpieć. Miły i dobry z niego facet, ale do tego całego Adama to on serca nie ma, oj nie ma.
- Mówił ci o tym? - spytała Ada, wiedziona, oczywiście, ciekawością.
- A bo to raz – prychnął mężczyzna. - Często tu sobie rozmawiamy o różnych sprawach, o życiu, filozofii, sporcie. Wiesz, że Roberts marzył, aby grać zawodowo w baseball?
- Coś tam słyszałam. A dlaczego nie zrealizował swojego marzenia?
- Gdy był małym chłopcem wlazł na drzewo i spadł z niego, łamiąc nogę w biodrze. Niby się wszystko pięknie zagoiło, ale potem, gdy chciał wyczynowo uprawiać sport, dawna kontuzja dała o sobie znać.
- Może to i dobrze – stwierdziła z błyskiem w oku Ada. - Baseball nie jest aż tak popularny na świecie, a „Bonanza” i owszem.
- Co racja, to racja – zaśmiał się Gunsmith.
- A powracając do Blockera, to jak myślisz, gdzie mógł się schować?
- Tu na terenie wytwórni? Wszędzie, o ile oczywiście jeszcze tu jest.
- Słuszne spostrzeżenie – Ada kiwnęła głową. - Do domu raczej nie wrócił, bo po cóż miałaby dzwonić tu jego żona. Szef NBC też dzwonił. Ciekawe skąd się dowiedział, że Dan nam się zawieruszył?
- Zapewne od Dortorta.
- Nie sądzę – Ada z powątpiewaniem pokręciła głową. - Dortort jest mocno zaniepokojony zniknięciem Dana. Podobno dziś jeszcze mają kręcić scenę z jego udziałem.
- I zrobią to – odparł z przekonaniem w głosie Gunsmith.
- Ciekawe, jakim cudem? Chyba, że Blocker nagle się znajdzie.
- To całkiem możliwe, a jeśli nawet Dan się nie pojawi, to już Dortort coś na to zaradzi. Nie martw się, nasz producent nie straci ani jednej sekundy czasu filmowego i ani jednego dolara.
- Skoro tak mówisz. Pójdę już i dziękuję za rozmowę.
- Nie ma za co. Zajrzyj tu jeszcze. Rzadko trafia się dziewczyna doceniająca broń. Jak będziesz chciała, to mogę nauczyć cię strzelać.
- Z tego cacka? - oczy Ady rozbłysły, jak gwiazdy.
- Owszem. Mam też strzelbę Winchester 73 z drugiej połowy XIX wieku i to sprawną. Możemy wypróbować.
- Fajnie. Kiedyś strzelałam z broni krótkiej i nawet z shotguna, co to za strzelba, ale z Winchestera jeszcze nie. Chętnie spróbuję.
- To może jutro – zaproponował Gunsmith. - Jutro kręcimy plenery. Będzie dobra okazja do postrzelania.
- Doskonale – Ada kiwnęła głową i dodała: - to jesteśmy umówieni.
- Wspaniale – mężczyzna uśmiechnął się, a rysy jego twarzy złagodniały nadając mu całkiem miły dla oka wygląd. Nagle Gunsmith zmarszczył czoło, tak jakby coś sobie przypomniał i rzekł: - wiesz co, może powinnaś sprawdzić parking przy wytwórni.
- Myślisz, że Blocker ukrył się w swoim samochodzie?
- Możliwe, ale na twoim miejscu sprawdziłbym Bessy.
- Bessy?
- To stary rozklekotany Hudson, rocznik 1925. Własność Robertsa. Pernell ściągnął go na parking i w przerwach pomiędzy kolejnymi ujęciami dłubie w nim. Blocker się o tym dowiedział i uprosił go, aby wraz z nim mógł zająć się naprawą auta. Często można ujrzeć ich na parkingu, jak zgodnie remontują tego starego gruchota. Musisz wiedzieć, że obaj są zwariowani na punkcie motoryzacji.
- Dzięki, że o tym mi powiedziałeś. Zaraz to sprawdzę. Dan faktycznie może tam być. To na razie, John – odparła i ruszyła do drzwi.
- Znasz moje imię?! - Gunsmith wyglądał, jak wielki znak zapytania.
- Znam!
- Ale jesteśmy umówieni?! - zawołał za dziewczyną rusznikarz.
- Jasne! - rzuciła stojąc już w progu. - Nie odmówię sobie przecież małej strzelaninki.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Sob 19:55, 06 Kwi 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
scarlet13




Dołączył: 06 Wrz 2019
Posty: 283
Przeczytał: 5 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Esbobar

PostWysłany: Sob 18:02, 06 Kwi 2024    Temat postu: Dochodzenia ciąg dalszy...

Gdyby nie to, że Guy jest żonaty to mogłoby być nawet zabawne, że leżę przygnieciona jego ciałem.
Miły ten pan od rekwizytów, choć na początku sprawiał wrażenie surowego.
Jestem pod wrażeniem twojej wiedzy Ady na temat broni serio.
Dowiedzieliśmy sporo o tym, że Pernell źle się czuję na planie.
Marnuję się na planie tego tasiemca z jego talentem.
Dan i Pernell się bardzo lubili, mieli wspólne zainteresowania typowe dla mężczyzn samochody.
Z tego producenta to było straszne skąpiradło, a może po prostu tak to już jest w tym fachu ?
Wszyscy są mili dla dziewczyn, bo się boją utraty pracy i tego, że serial spadnie z anteny.
Dziękuję ci, że mimo smutku po śmierci Eweliny jednak piszesz dalej.
Bardzo to doceniam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez scarlet13 dnia Sob 18:08, 06 Kwi 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 19:37, 06 Kwi 2024    Temat postu:

Scarlet, dziękuję za miłe słowa. Wydarzenia na planie "Zorro" co prawda groźne, ale być może zaowocują przyjaźnią.

O broni faktycznie trochę wiem. Interesujące mnie informacje wyszukałam jakiś czas temu, gdy pisałam "Drogę do nieba".

Historia wypadku Pernella, gdy był dzieckiem oraz zakup starego samochodu, który Roberts naprawiał wraz z Blockerem na parkingu wytwórni Paramount Pictures jest prawdą.


Pernell, Dan i Bessy. Mruga


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Sob 19:54, 06 Kwi 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Uroczysko ADY / Ostępy Aderato Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 21, 22, 23  Następny
Strona 7 z 23

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin