Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Pierwszy Dzień Wiosny

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Polanka Eweliny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 11:39, 20 Mar 2019    Temat postu: Pierwszy Dzień Wiosny

Pierwszy Dzień Wiosny
21 marca. Pierwszy dzień wiosny. Poranek radośnie się zaczął dla Cartwrightów. Ben uważnie popatrywał na synów. Prędko uwinęli się ze śniadaniem a potem pilnie zajęli się swoją toaletą. Oczywiście najstarszy i najmłodszy. Średni Hoss siedział przy stole i z zadowoleniem spożywał to, co zostawili na półmiskach jego bracia. Joe stał przed lustrem. Z satysfakcją oglądał swoje odbicie w lustrze. Elegancki garnitur, perfekcyjnie zawiązana wstążeczka pod brodą Fryzurze również nie można było niczego zarzucić. Każdy włosek na swoim miejscu i precyzyjnie umieszczonym loczkiem opadającym kusząco na czoło. Tak … włosy są puszyste, uczesane tak jak trzeba … cera bez zarzutu. Teraz trochę zapachu … tak … z tej niebieskiej buteleczki i te perfumy podebrane Adamowi. - Pociągnął nosem. O! Tak! Żadna kobieta nie oprze się takiej woni! Powtórnie zerknął w lustro … jeszcze jedno muśnięcie fryzury … a i jeszcze przepłukanie ust wywarem z mięty. Chuchnął … tak, to jest to! Jeszcze przetarcie lśniących butów. Dla pewności.
Tak! Żadna panna w okolicy nie oprze się jego wdziękowi spotęgowanemu umiejętną pielęgnacją i środkami kosmetycznymi.
Adam u siebie również pracował nad swoim wyglądem. Pewny swego męskiego wdzięku mniej czasu i wysiłku wkładał w upiększanie. Biała koszula, wstążeczka pod szyją. Dobrze zawiązana (potem i tak ją zdejmie), garnitur, odrobina męskich perfum jakie przywiózł z Nowego Jorku. Swoją drogą podejrzane, że tak szybko … wietrzeją? Pewnie to sprawka Małego Joe, a może i Hossa? Nie, Hossa raczej nie … Hop Sing pewnie naszykował koszyki piknikowe. Ciekawe. Joe też wybiera się na piknik. Ciekawe z kim. Chyba „piknikował” już ze wszystkimi pannami w okolicy …
Cóż, on Adam jedzie z Jadzią. Najpierw wezmą udział w jakimś tradycyjnym polskim święcie. Jadzia mu tłumaczyła, że to święto to jeszcze z pogańskich czasów się wywodzi. Bardzo stare. A potem pojadą sobie na piknik. Sami. Tylko on i Jadzia – uśmiechnął się z zadowoleniem.
Bracia zeszli na dół. Wzięli swoje koszyki i pojechali żegnani życzeniami miłej zabawy. Przynajmniej Hoss i pa im tego życzyli.
Joe wrócił w południe. Mokry. Kichający. Wściekły.
-co się stało? Synu! – zapytał Ben Joe prychnął coś wściekle i pognał do swojego pokoju, żeby się przebrać. Rozwiesił mokre ubrania mrucząc pod nosem wyzwiska pod adresem dowcipnisia, który jemu – Joe zepsuł randkę, ośmieszył go w oczach panny i spowodował, że w najbliższym czasie nie będzie mógł pokazać się w miasteczku. Wytarł się ręcznikiem, włożył suche ubranie i zszedł do kuchni. Hop Sing naszykował mu ciepłe mleko. Podobnież miało działanie zapobiegające przeziębieniu! Do kuchni wszedł pa, więc Joe zachował dla siebie uwagę, że skuteczniejsza byłaby szklaneczka czegoś mocniejszego … brandy na przykład … Ben nie spuszczał pytającego spojrzenia ze swego ukochanego syna. Joe nie mógł znieść tego pełnego wyrzutu i znaków zapytania spojrzenia
-no dobrze, pa. Wyszedłem na idiotę – bąknął
-?
-rozłożyłem koc nad rzeką. W pięknym miejscu. Bardzo malowniczym. Siedzieliśmy z Amy … zaczynaliśmy … jeść kanapki i wtem Amy krzyczy, że ktoś się topi.
Oderwałem się … to jest spojrzałem na rzekę i rzeczywiście płynęła jakaś kobieta z długimi włosami, w niebieskiej sukni. Amy zaczęła krzyczeć, więc uznałem, że trzeba ratować tę topiącą się. Zrzuciłem buty i skoczyłem do wody. Dopłynąłem, holuję topielicę do brzegu, wyciągam na brzeg i
-i co? – zapytał niecierpliwie Hoss
-i okazało się, że to kukła ze sztucznymi włosami, tyle, że ubrana w sukienkę. Z bufkami. Sprawiała takie wrażenie, jakby była żywa. Amy zaczęła chichotać, a ja … poczułem się jak idiota. Jakbym tego … tu Joe urwał i zerknął na pa … jakbym dorwał tego żartownisia który coś takiego zrobił … to … i tu Joe znów urwał delektując się w myślach wymyślnymi torturami zafundowanymi przez niego sprawcy jego kompromitacji. Ben z trudem pohamował chęć zachichotania. Hoss też jakoś szybko umknął do stajni i Joe został sam w kuchni. Z Hop Singiem i szklanką mleka na stole.
Adam wrócił późnym wieczorem. Wesoły. Zadowolony. Hoss popatrzył na niego i stwierdził, że jego brat wygląda jak kot, który pochłonął miseczkę pysznej śmietanki.
-hej rodzinko – radośnie powitał zgromadzonych w salonie Cartwrightów – co słychać? Joe, jak piknik? Udany?
-tak sobie – mruknął Joe – a tobie jak poszło? – przez uprzejmość spytał Adama, choć odpowiedź widoczna była na twarzy brata. Zadowolonej, uśmiechniętej – ten to ma szczęście! Na pewno nie wybrał miejsca na piknik nad rzeką – melancholijnie pomyślał Joe.
-było wspaniale – entuzjazmował się Adam – najpierw braliśmy z Jadzią udział w takim bardzo starym polskim święcie. Jeszcze z pogańskich czasów! – podkreślił
-a jakież to święto? – zainteresował się Ben
-pożegnanie zimy – wyjaśnił Adam – dzisiaj jest pierwszy dzień wiosny, więc Polacy żegnają zimę. Tak, żeby już nie wróciła. To rolniczy kraj, to oni boją się przymrozków, powrotu śniegu itd. … więc topią Marzannę jako zimę w rzece, żeby odpłynęła do morza, daleko i nie wracała.
-dziewicy się pozbywają? Topią ją w wodzie? Żywą? – zatrwożył się Hoss.
-nie! Oczywiście, że nie! Robią kukłę, taką imitację kobiety, dorabiają jej włosy, ubierają w sukienkę i wrzucają do wody krzycząc, żeby nie wracała … dziewice zostają … żywe – zapewnił Adam w imieniu Polaków – tak więc wrzuciliśmy Marzannę, pożegnaliśmy ją okrzykami, a potem rodzina Jadzi wróciła do domu, a ja z Jadzią pojechaliśmy na piknik – uśmiechnął się Adam z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Wszak dołożył wysiłków w należyte pożegnanie zimy. Zatopiony w piknikowych wspomnieniach nie zauważył gwałtownych zmian mimiki na twarzach rodzinki. Hamowanego śmiechu na twarzach Bena i Hossa i wściekłości na twarzy Joe.
-Tak. To był wspaniały dzień – powtórnie stwierdził głośno. Odpowiedziało mu milczenie. Po chwili odezwał się Ben
-w każdym razie synu mamy pewność, że zima już nie wróci … i urwał widząc wyraz twarzy swego beniaminka … - tak, nie wróci ... chociaż, jakby jednak nie dopłynęła do tego morza ... z jakiegoś powodu? – stwierdził i umknął do swego pokoju, tłumacząc się zmęczeniem.
Leżąc na łóżku nasłuchiwał – odgłosy dobiegające z salonu upewniły go, że synowie właśnie wyjaśniają sobie szczegóły obyczajów narodów zamieszkujących Amerykę i niewczesne pragnienie zaimponowania kolejnym niewiastom. A! Jeszcze jakieś krzyki na temat wyparowywania męskiej wody toaletowej, czy perfum? Zdaje się z Nowego Jorku.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 11:42, 20 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 13:08, 20 Mar 2019    Temat postu:

Jak miło. Very Happy Pamiętam, pamiętam. Wesoly Urocze opowiadanie, lekkie i pełne humoru. Z przyjemnością sobie je przypomniałam. Wesoly

Cytat:
Z satysfakcją oglądał swoje odbicie w lustrze. Elegancki garnitur, perfekcyjnie zawiązana wstążeczka pod brodą Fryzurze również nie można było niczego zarzucić. Każdy włosek na swoim miejscu i precyzyjnie umieszczonym loczkiem opadającym kusząco na czoło. Tak … włosy są puszyste, uczesane tak jak trzeba … cera bez zarzutu. Teraz trochę zapachu … tak … z tej niebieskiej buteleczki i te perfumy podebrane Adamowi. - Pociągnął nosem. O! Tak! Żadna kobieta nie oprze się takiej woni!


Mały Joe, jak żywy. Takiemu kawalerowi żadna panna się nie oprze. Mruga

Cytat:
Adam wrócił późnym wieczorem. Wesoły. Zadowolony. Hoss popatrzył na niego i stwierdził, że jego brat wygląda jak kot, który pochłonął miseczkę pysznej śmietanki.


Idealny opis. Zadowolony Adam, to najpiękniejszy obrazek, a stwierdzenie Hossa niezwykle trafne. Wesoly



Dzięki za przypomnienie tego opowiadania. Wesoly



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 13:44, 20 Mar 2019    Temat postu:

Dziękuję za miły komentarz. Ja dopiero teraz zauważyłam, że to opowiadanie już umieściłam na tym forum. Cóż, może, jeśli kondycja mi pozwoli umieszczę inne o zbliżonej tematyce ... w ramach samokrytyki Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:24, 20 Mar 2019    Temat postu:

A mnie zupełnie to nie przeszkadza Wesoly

Ewelino, szukałam Twojego opowiadania o Adasiu, który uciekał w szyszuniach i nigdzie nie mogłam znaleźć. Mam więc prośbę, jeśli będziesz czuła się na siłach, czy możesz je wkleić ? Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 0:48, 26 Mar 2019    Temat postu:

Pierwszy Dzień Wiosny
Inna historia


Był piękny wiosenny dzień. Pierwszy dzień wiosny. Świeciło słońce, wiatr ciepłymi podmuchami owiewał twarz jeźdźca jadącego drogą. Mężczyzna był w doskonałym humorze – piękna, wiosenna pogoda, do tego wyrwanie się z domu, od marudzącego pa, dokuczliwych braci i roboty, która zabierała prawie cały wolny czas. Nic się nie stanie, gdy trochę poleniuchuję – pomyślał –robota nie ucieknie. Co mam zrobić teraz, zrobię jutro – zaśmiał się – choć pa z pewnością ma inne zdanie. Cóż, musi się z tym pogodzić. O ile znam swoich braci, to dziś też się gdzieś wyrwali, pod pierwszym lepszym pretekstem. Skręcił w boczną ścieżkę, aby dojechać do swojego ulubionego miejsca nad jeziorem. Nagle spod końskich kopyt dobył się niesamowity jazgot. Co jest, u licha?-mruknął do siebie i spojrzał w dół. Mały, łaciaty piesek zawzięcie obszczekiwał jego? Jego konia? A może ich obu. Choć był maleńki, robił hałas niczym sfora ścigająca zwierzynę.
-Skąd się ten kundel tutaj wziął? - głośno zadał pytanie i usłyszał rozgniewany, damski głos
– To nie jest kundel, ale rasowy foksterier.
Jeździec z trudem uspokoił konia, który jednak wciąż się płoszył, zwłaszcza, że piesek, choć złapany przez właścicielkę i trzymany na rękach nadal szczekał, przechodząc w tonację: puśćcie mnie, ja go rozszarpię. Rzuciwszy okiem ujrzał nieduże sztalugi. –Zapewne jakaś artystka z przekąsem pomyślał –i oświadczył, że Ma’am zamiast tworzyć bohomazy, powinna pilnować swojego psa.
BO HO MA ZY? – wyartykułowała z oburzeniem dziewczyna –bohomazy? – powtórzyła – panie kowboj, pan to się pewnie zna na krowich ogonach, a nie na sztuce – docięła.
-Ze sztuką toto nie ma nic wspólnego – upierał się obszczekany i znieważony przez foksika i jego panią jeździec.
-Powtarzam, panie kowboj, pan zna się na krowach, cielakach, może nawet na rodeo … ale nie na sztuce – podkreśliła jego brak kompetencji do oceniania obrazów. Jeździec zacisnął zęby i zawrócił konia, nie przedłużając dyskusji. W głowie kłębiły mu się rozmaite myśli: Co za jędza, czarownica, sekutnica – powtarzał sobie – Ale całkiem ładna – obiektywnie stwierdził – Żeby nie te zniewagi, kwestionujące jego znajomość sztuk plastycznych, to byłaby całkiem, całkiem … i ten pies! Taki rozszczekany, głośny … zupełnie jak jego pani – powoli powracało mu poczucie humoru. Może trzeba było się przedstawić? – zastanowił się – Jeszcze ją spotka. Musiała niedawno przyjechać. Ciekawe do kogo? Kiedy ją znajdzie, to sobie wtedy porozmawiają … o sztuce – uśmiechnął się – Taki piękny, wiosenny dzień. Już wiosna! Pierwszy dzień wiosny! Ciekawe, jak ona ma na imię? – nieznajoma nadal zajmowała jego myśli.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Wto 0:55, 26 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 11:51, 26 Mar 2019    Temat postu:

Cytat:
Mężczyzna był w doskonałym humorze – piękna, wiosenna pogoda, do tego wyrwanie się z domu, od marudzącego pa, dokuczliwych braci i roboty, która zabierała prawie cały wolny czas. Nic się nie stanie, gdy trochę poleniuchuję – pomyślał – robota nie ucieknie

Zgadzam się: „robota nie ucieknie”, a Adaś, biorąc pod uwagę jego sympatyczną rodzinkę, ma pełne prawo poleniuchować.

Cytat:
Mały, łaciaty piesek zawzięcie obszczekiwał jego? Jego konia? A może ich obu. Choć był maleńki, robił hałas niczym sfora ścigająca zwierzynę.

No, tak, jakże taki maluch mógł obszczekać Adasia?! Zgroza Mruga Cóż każdy piesek ma prawo bronić swojej pani

Cytat:
Jeździec z trudem uspokoił konia, który jednak wciąż się płoszył, zwłaszcza, że piesek, choć złapany przez właścicielkę i trzymany na rękach nadal szczekał, przechodząc w tonację: puśćcie mnie, ja go rozszarpię. Rzuciwszy okiem ujrzał nieduże sztalugi. –Zapewne jakaś artystka z przekąsem pomyślał –i oświadczył, że Ma’am zamiast tworzyć bohomazy, powinna pilnować swojego psa.

Adaś niby z trudem uspokoił konika, ale jednocześnie zerknął na właścicielkę pieska i nie mógł powstrzymać się przed złośliwością. Cały Adaś.

Cytat:
BO HO MA ZY? – wyartykułowała z oburzeniem dziewczyna –bohomazy? – powtórzyła – panie kowboj, pan to się pewnie zna na krowich ogonach, a nie na sztuce – docięła.

Brawo! Trafił swój na swego. To dopiero Adaś musiał mieć wściekłą minę, aż dziw, że nie spadł z konia Smile
Cytat:
Co za jędza, czarownica, sekutnica – powtarzał sobie – Ale całkiem ładna – obiektywnie stwierdził – Żeby nie te zniewagi, kwestionujące jego znajomość sztuk plastycznych, to byłaby całkiem, całkiem … i ten pies! Taki rozszczekany, głośny … zupełnie jak jego pani – powoli powracało mu poczucie humoru.

Zdecydowanie humor mu powrócił Mruga Czy coś z tego będzie?
Cytat:
Ciekawe, jak ona ma na imię? – nieznajoma nadal zajmowała jego myśli.

Takie pytanie nie może pozostać bez odpowiedzi.
Mam nadzieję na ciąg dalszy np. taki ------->

Opowiadanie prawdziwie wiosenne. Irytacja Adasia zupełnie zrozumiała. Dopiero, co pozbył się rodzinki, miał ochotę pooddychać świeżym powietrzem, a tu taka „niespodzianka”, ale jak się wydaje mimo wszystko miła niespodzianka.
Fajne, sympatyczne opowiadanko. Jeszcze, jeszcze, jeszcze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Polanka Eweliny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin