Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Szyszki

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Polanka Eweliny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Moderator



Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:43, 20 Mar 2019    Temat postu: Szyszki

Szyszki
Spokojny późny sobotni wieczór. Ben siedzi na fotelu przy kominku i czyta gazetę. Hoss i Joe rozgrywają partyjkę warcabów. Spokojnie, bez nerwów, emocji, krzyków. Joe jak zwykle oszukuje. Hoss to dostrzega, ale nie ma serca, żeby mu za to przyłożyć. Adam gdzieś po południu pojechał. Pewnie jakiś biznes załatwia – z zazdrością pomyślał Joe.
Usłyszeli tętent konia. Otworzyły się drzwi. Wszedł Adam.
-hej! Gdzie byłeś tak długo … - reszta pytania uwięzła Benowi w gardle. Szczęka opadła a oczy wyszły na wierzch .. tak jak i u młodszych synów. Przecież to jego najstarszy, spokojny, zrównoważony syn! Powtórne spojrzenie na twarz pierworodnego powstrzymało Bena od serii pytań cisnących mu się na usta … Adam był w butach! Li i jedynie, jeśli nie liczyć gustownej plecionki wokół bioder z gałązek sosnowych. Z igłami i szyszkami! Pachnącej żywicą! Cóż, igły sosny, nawet tej z Ponderosy mają niewielką trwałość i część z nich opadła ukazując miejscami ……. Szyszki też niewiele zakrywały i przy kolejnych krokach odsłaniały …..
Adam dostojnie skinął głową rodzinie, obrzucił ich spojrzeniem hamującym przed wyjaśnieniem kwestii – czy zgrał się w pokera? (Ben) – czy przebrał się za choinkę, chociaż to lato? (Joe) – czy te igiełki aby nie kłują w …. ? (Hoss) i majestatycznie krocząc ( a przynajmniej starając się majestatycznie kroczyć, co nie było łatwe) powoli wszedł po schodach na górę.
O! Tak! On doskonale wiedział o co chcą go zapytać. Znał ich lepiej, niż oni sami siebie. Ale nie powie. Za nic! A igiełki? Owszem, kłują w …. cholernie kłują, zwłaszcza w czasie jazdy na Sporcie. Nigdy nie przypuszczał, że to siodło jest takie twarde! Ale warto było. Uśmiechnął się do siebie na wspomnienie miłych chwil spędzonych u nowych sąsiadów. A raczej z nową sąsiadką, której pomagał w zrozumieniu trudnych zwrotów w poezji Szekspira, środków wyrazu, takich jak przenośnia, uosobienie i .. tym podobnych. Dziewczyna miała z tym problemy, a on bardzo lubi poezję. Chętnie zaoferował pomoc. Dopiero kilka lat temu przypłynęła z rodziną do Stanów i jeszcze nie pojęła wszystkich zawiłości angielszczyzny. Tej w wydaniu amerykańskim. Wczesną wiosną zaczął ich odwiedzać, trochę rozmawiał z ojcem, braćmi, oni też często pytali go o różne sprawy, szczególnie te, jakie trzeba było załatwiać w urzędach, a potem Jadzia przygotowywała herbatę (zupełnie dobry napój) i podawała ciasto. Sama piekła. Widział ją nieraz przy tym zajęciu, a ciasto było tak pyszne, że … chyba nigdy nie przyprowadzi tu Hossa. Chyba już doszli do 10 sonetu Szekspira, kiedy zauważył, że ma śliczne oczy, jest rozsądna, miła i podziwia go za wiedzę – powtórnie się uśmiechnął na wspomnienie ich pierwszych pocałunków. Tak. Dziewczyna śliczna, pracowita, rozumna – idealna przyszła pani Cartwright. Jest pewien, że ją bardzo lubi, ostatnio upewnił się, że to więcej niż zwykła sympatia, to … chyba miłość? Z pewnością miłość, czułość, radość z przebywania w jej towarzystwie. Uśmiechnął się znów na wspomnienie chwili, kiedy pierwszy raz delikatnie wyjął jej z ręki książkę i ....................................................................... …………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………….............................................................................................................................................................Wczoraj, kiedy przyjechał na ich farmę, Jadzia była sama. Chciała poczęstować go ciastem, ale ... stwierdził, ze szkoda czasu, wziął ją na ręce i zaniósł do jej pokoju. Położył na łóżku. Zarzuciła mu ramiona na szyję i zaczęli się całować jak szaleni. Nie pamiętał chwili, kiedy pozbyli się odzieży, pamiętał jedynie radość uniesienia, szepty, pocałunki, pieszczoty, zapewnienia ............................................................................................................................................................................................................................................................................................................
A potem usłyszał tętent koni wracających braci i ojca. Jadzia wrzuciła jego rzeczy pod łóżko, a on zdążył złapać buty i … wyskoczył przez okno. Bez kapelusza! I nie tylko niestety. Dobrze, że Sporta uwiązał w sadzie, dalej od domu. Cichutko go wyprowadził i pojechał. Zastanawiał się, czy ma szansę o tej porze kogoś spotkać? Było dość późno. Na wszelki wypadek zatrzymał konia i urwał kilka sosnowych gałązek. Cholera! Kłują w …. , szyszki obijają się o … I żywica lepi się do ….. Jakoś to trzeba będzie zmyć. Ciekawe, czy pa i bracia już poszli spać? Takie myśli krążyły mu w głowie w czasie drogi, która nigdy nie wydawała mu się tak długa. Skrzywił się lekko wydłubując resztki żywicy z … i odrywając szyszki przyklejone do …. Po raz pierwszy nie był zadowolony, że w Ponderosie rosną takie piękne sosny … Cholerne igły …
Na dole w salonie trzy skamieniałe znaki zapytania dochodziły do siebie …
-gdyby to Joe, to by mnie nie dziwiło – szepnął Ben
-dlaczego? Pa, ja jestem poważnym facetem! Czasem – poprawił się Joe – ale co się stało, że Adam – urwał i nerwowo spojrzał na schody
-nie wiem. Ja tam go nie zapytam – zapewnił Hoss – kiedy Adam się zdenerwuje, jest gorszy niż pa – dodał.
-ale, co się mogło stać? Przecież Adam nie gra w pokera? – stwierdził Ben – z mężatkami też się nie zadaje, więc to nie zazdrosny mąż, który go nakrył z żoną.
-ja się bardziej martwię, jak my zjemy śniadanie? – zastanowił się Hoss – przecież, kiedy tylko spojrzę na niego, to – I tu Joe nerwowo zachichotał.
-fakt, nasz braciszek nieźle wyglądał. Jak ten grecki, no ten, co miss Abigail nam opowiadała.
Poranek. Kuchnia. Hoss i Joe przezornie zjedli wcześniej śniadanie i pojechali stawiać ogrodzenie. Ben siedział przy stole i powoli jadł swoją porcję. Wszedł Adam. Wcześniej wrzucił resztki igliwia i szyszki do pieca Hop Singa, co spowodowało, że zapach palonej żywicy rozszedł się po całym domu przypominając (niepotrzebnie) o wczorajszym incydencie. Ben usiłował zachować stoicki spokój, co nie było łatwe. Co jakiś czas otwierał usta, po czym przezornie je zamykał, obawiając się, że urażony Adam wyjedzie do San Francisco zostawiając go z rachunkami, sprawami do załatwienia i problemami, w rozwiązywaniu których był niezastąpiony.
-witaj pa – uprzejmie powitał ojca Adam
-witaj synu – równie uprzejmie odparł Ben – co słychać – obłudnie zapytał
-nic nowego – odparł Adam, prawdomównie, bo przecież z Jadzią (ach, co za śliczne imię) już parę razy był na … pikniku. Benowi oczy prawie stawały na słupkach. Nic nowego! A wczorajszy powrót! To ma być nic nowego?
-co planujemy na dzisiaj? Pa – usłyszał spokojny głos syna
-grodzenie pastwisk, no i wyrębu trzeba dopilnować. I ktoś musi zająć się nowymi nasadzeniami … tu Benowi uwiązł głos w gardle, na wspomnienie syna owiniętego girlandą sosnowych gałązek.
-doskonale. Sugeruję, pa, żeby wprowadzić nieco gatunków liściastych … tak dla urozmaicenia flory, nie żeby tylko sosny i sosny … zaproponował Adam.
-hm! – chrząknął Ben nieco nerwowo – może masz rację, dla urozmaicenia flory … tak, florę powinno się urozmaicać …
-i pa, w przyszłą niedzielę przyjdę z kimś na obiad – zapowiedział Adam
-jakiś biznesmen? Kolega ze szkoły?
-nie, przyszła pani Cartwright, pa. Adam wyszedł zostawiając bardzo, bardzo zaskoczonego Bena. Po chwili dawny wilk morski doszedł do siebie. Uśmiechnął się. No tak. Ten powrót. Ciekawe kto? Z pewnością nie Laura. Od niej nie musiałby tak … wychodzić. Mężatka też wykluczona. Nie Adam! I nie przyprowadzałby jej na niedzielny obiad … Kto to jest?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6360
Przeczytał: 21 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:23, 20 Mar 2019    Temat postu:

Wielkie dzięki Very Happy Właśnie o to mi chodziło. Adam w szyszuniach - widok bezcenny Laughing W innej sytuacji pewnie byłoby mi go żal, ale ucieczka od panny i to, pomijając kowbojki i szyszki, zupełnie nago porusza wyobraźnię. Wyobraziłam sobie też zdumienie jego ojca i braci, i... padłam Laughing Do tego całkiem praktyczne podejście Adama do nasadzeń. To tak jakby nie wykluczał kolejnych ucieczek z miejsca "zbrodni" w stroju nie całkiem kompletnym. Laughing

Ewelino, jeszcze raz dziękuję za wklejenie tego opowiadania. Bardzo poprawiło mi nastrój, a od dzisiaj na szyszki będę patrzyła w sposób szczególny. Wesoly


W takim"ubranku" musiało być Adasiowi bardzo, ale to bardzo niewygodnie. Biedaczek. Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Śro 20:24, 20 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Nasz ogród / Polanka Eweliny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin