Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Belle Epoque, 2017

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Kinetoskop w Virginia City / Seriale / Seriale kryminalne/detektywistyczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:06, 14 Lis 2018    Temat postu: Belle Epoque, 2017

„Belle Epoque" (2017) zawiedzione nadzieje, czyli co krok to potknięcie.

Autorki: ADA i Senszen rozpoczęły oglądanie serialu z nadzieją, że połączenie wątku kryminalnego z belle epoque przyniesie rozrywkę na wysokim poziomie. Niestety, już pierwszy odcinek nie pozostawił złudzeń. Potem było już tylko gorzej, co paradoksalnie przyniosło im sporo niezłej zabawy związanej z wyłapywaniem nieścisłości, błędów, przekłamań. Komentarze do poszczególnych odcinków sporządzane były niemal na gorąco. I tak powstała „rozmowa” o serialu „Belle Epoque”. Zapraszamy.


Poniższy tekst jest własnością autorek. Rozpowszechnianie, przetwarzanie i kopiowanie całości lub części powyższego tekstu bez zgody autorek jest niezgodne z prawem. (Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 04.02.1994 r. Dz.U. Nr 24, poz. 83).



24 marca 2017 r.

ADA:


"Belle Epoque", to serial kostiumowo - kryminalny realizowany z ogromnym rozmachem i inspirowany prawdziwymi historiami "Belle Epoque". Miłość, piękno i namiętność przeplatają się w nim z intrygami oraz tajemniczymi zbrodniami. Nowy serial to jedna z najatrakcyjniejszych pozycji nadchodzącej ramówki. Na ekranie, obok wcielającego się w rolę głównego bohatera Pawła Małaszyńskiego, widzowie zobaczą także m.in. Magdalenę Cielecką, Olafa Lubaszenkę, Annę Próchniak, Eryka Lubosa i Weronikę Rosati.
Belle Epoque to 10. odcinkowy serial kostiumowo - kryminalny, którego akcja toczy się w Krakowie w 1905 r., w okresie tzw. pięknej epoki. Ten wyjątkowy czas, który od lat zachwyca swoim urokiem, postępem technicznym, naukowym i rozwijającym się życiem kulturalnym, miał także swoje tajemnice. Przy dźwiękach muzyki wytwornych balów, budzących zachwyt dam i eleganckich dżentelmenów, dochodziło do okrutnych wydarzeń. Brutalne morderstwa, wyrafinowane intrygi oraz podwójne standardy to drugie, nieznane oblicze tej pięknej epoki.

Główny bohater serialu, Jan Edigey - Korycki (Paweł Małaszyński), wraca do rodzinnego Krakowa, by rozwikłać zagadkę wstrząsającego zabójstwa ukochanej matki. Pomaga mu w tym dawny przyjaciel Henryk Skarżyński(Eryk Lubos) oraz jego siostra Weronika(Anna Próchniak), którzy prowadzą pierwsze laboratorium kryminalistyczne w Galicji. W Krakowie Jan spotyka także swoją wielką i nieszczęśliwą miłość - Konstancję(Magdalena Cielecka)." - z oficjalnej strony serialu [link widoczny dla zalogowanych]



Przyznam się, że z tym serialem wiązałam spore nadzieje i niestety rozczarowałam się. Rzecz zrobiona, co prawda z dużym rozmachem i osadzona w tak przeze mnie lubianym okresie historycznym, do tego wątek kryminalny i co? Jeden wielki niewypał. Nie wiem w czym leży problem, ale z odcinka na odcinek jest coraz gorzej. Dziwne to, bo w obsadzie są naprawdę dobrzy aktorzy. Historie przedstawiane w kolejnych odcinkach powinny trzymać widza w napięciu. Niestety wszystko jest tu przewidywalne i do tego sztuczne, co irytuje i nuży. Do tego nierzetelność scenarzystów. Nie chcę tu nikogo obrażać, ale w każdym odcinku można znaleźć pewne fakty wskazujące, że na etapie pisania scenariusza nie do końca sprawdzono ówczesne realia. Przełom XIX i XX wieku to szczególny czas w rozwoju ludzkości. Nowe technologie i wynalazki na pewno "popchnęły" część społeczeństw do przodu. Nie szło to jednak w parze z codziennym życiem, w którym ludzi wciąż obowiązywała podwójna moralność.

Powracając do serialu w dzisiejszym odcinku zatytułowanym "Adolf" zwróciłam uwagę na dwie kwestie:
- rozróżniania grup krwi;
- kwestii prostytucji.

I tak na początku odcinka po sekcji zwłok pada stwierdzenie, że na denacie znaleziono dwie grupy krwi. Oczywiście jest to jak najbardziej możliwe, ale... czy faktycznie w 1905 r. patolog z Krakowa mógł ot tak przeprowadzić badanie krwi i wskazać jej grupy? Trzeba pamiętać, że grupy krwi zostały odkryte w 1901 r. przez austriackiego uczonego Karla Landsteinera (za wyróżnienie grup krwi otrzymał w 1930 r. Nagrodę Nobla.) Czynnik Rh odkryto dopiero w 1940 r. Natomiast podstawy nauki o grupach krwi stworzył Ludwik Hirszfeld wraz z Emilem von Dungernem, a oznaczenie krwi symbolami A, B, AB i O przyjęto na całym świecie w 1928r.

Tak więc mam ogromne wątpliwości, co do tego czy w krakowskim, nie najlepiej wyposażonym laboratorium kryminalistycznym stosowano taką metodę w przeprowadzaniu autopsji. Być może się mylę, ale coś mi tu "nie gra".

Kwestia druga - prostytucja. W dzisiejszym odcinku Weronika, siostra patologa mówi, o prostytutce z ogromnym współczuciem i stwierdza, że jest ona taka, jak inne. Nic bardziej błędnego. W tamtych czasach kobieta wykonująca najstarszy zawód świata była kobietą upadłą i "społecznym wrzodem". Utarło się, że: "pewne grupy ludzi, pozbawione są wszelkich praw ludzkich i niewarte żadnych względów, a żyją tylko dla użytku, rozrywki lub wygody ludzi uprzywilejowanych”. Dlatego też mało prawdopodobne jest, żeby tzw. szanowany obywatel współczuł pannie lekkich obyczajów. Przy okazji polecam [link widoczny dla zalogowanych]

Jeżeli, ktoś w serialu "Belle Epoque" znalazł, jakieś nieścisłości, przekłamania czy nielogiczności może podzieli się swoimi odkryciami.


Senszen:

Ja zaczęłam oglądać, ale już po pierwszym odcinku poczułam się rozczarowana. Motywy i sposoby zabójcy - ja rozumiem, że ktoś może mieć obsesję religijną, ale wszystko to wydało mi się jakieś nieskładne. Wręcz pod koniec nawiedziła mnie wizja człowieka, który stoi nad ofiara i gorączkowo przegląda kalendarz. Przestałam oglądać po trzecim odcinku. Niedociągnięcia, nieścisłości, zupełny brak dramaturgii i jakaś taka nijaka gra aktorów. Bardzo dosadną i dokładną recenzję przeczytałam tutaj - [link widoczny dla zalogowanych]

Co do kwestii laboratoryjnej; łatwość, z jaką znajdują oni wszystkie kluczowe dowody jest wręcz porażająca. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że nikomu by się nie chciało oglądać analizy tysiąca drobnych dowodów. Pamiętam, że czytając o rozwoju kryminalistyki trafiłam na informację o specjalnych "odkurzaczach" zbierających dowody z miejsc zbrodni. Potem w laboratorium ślęczał człowiek i starał się ustalić co to tak właściwie jest to czerwone włókienko... Najczęściej poprzez żmudne porównywanie reakcji na określone odczynniki.
W pierwszym odcinku, zebrawszy wacikiem z monety i rączki młotka "coś" stwierdzono, że napastnik chorował na łuszczycę - jak? O ile jestem w stanie uwierzyć bez trudu, że w ten sposób można coś pobrać, to mocno mnie zaskoczyło pewność, z jaką to stwierdzono. Rozumiem, że scenarzyści chcieli nam powiedzieć, że na dowodach pozostawiono fragmenty skóry, komórki. Tu niestety poległam, bo nie wiem czym się różnią komórki naskórka osób chorych i zdrowych - ale i tak mnie zastanawia, jakie zmiany skórne by ktoś musiał mieć by coś zostawić na gładkiej monecie (dotykanej zapewne przez wiele osób). Nie neguje tego dowodu, acz mnie on mocno zastanowił.
W drugim odcinku, po włożeniu pod mikroskop trociny stwierdzono, ponownie bez wahania, że mamy do czynienia z drewnem czereśniowym. Mam wątpliwości wszelako, w jakim stanie by była ta trocina po wyjęciu z ciała ofiary, ponadto, to wkładając tego rodzaju dowód pod mikroskop to przepraszam, ale nic nie zobaczymy. W każdym razie niewiele. Trocina jest co prawda stosunkowo cienkim fragmentem drzewa, ale trzeba pamiętać, że klasyczny mikroskop świetlny ( w tym wypadku źródłem światła są po prostu lusterka odbijające słońce) ma źródło światła od dołu. Preparat, który chcemy obejrzeć powinien przepuszczać światło.

Kwestia, o której wspomniałaś - identyfikacja krwi. Sprawdzałam, owszem, metody o których wspomnieli, zostały już stworzone. Metoda identyfikacji samej krwi, o której wspomniano (metoda Teichmanna) jest wcześniejsza, z 1853 roku. Metoda Teichmanna ma ograniczenia - wynik fałszywie ujemny uzyskujemy w przypadku zardzewiałego metalu i po poddaniu przedmiotu na oddziaływanie wysokiej temperatury. Bardziej czułe metody, takie jak metoda van Deena czy Schonbeina, czy analiza widmowa, powstały w latach 60. XIX wieku. Nie zawsze jednak te metody dawały rezultaty w przypadku krwi zaschniętej. Pierwsza praca odnośnie identyfikacji wyschniętych plam krwi pochodzących od różnych gatunków pochodzi z 1901 roku (metoda Uhlenhutha). Głośny proces o morderstwo, w trakcie którego dochodzenie oparto właśnie o metodę Uhlenhutha, zakończył się w roku 1904. W takim razie - czy metoda ta była już w powszechnym użytku - nie wiem. Czy były dostępne odczynniki do oznaczania grup krwi/identyfikacji krwi ludzkiej - nie wiem. Metody te na pewno były metodami bardzo nowymi i tego rodzaju dochodzenie, jak mi się wydaje, mogłoby być chyba dosyć przełomowe.
Informację zaczerpnęłam z książki "Stulecie detektywów" J. Thorwalda.

Trzeci odcinek. Pan detektyw przypadkowo niemal wdeptuje w ćwiek z buta, który to dowód okazuje się być przełomowy i unikatowy. Natomiast, o ile w odcinku drugim bawiono się radośnie analizą grup krwi, to tym razem, z analizą krwi z miejsca zbrodni czekano bardzo długo. Po co?
Jak również pada tam informacja, że u ofiary, we krwi stwierdzono alkohol - i podano ilość promili. To również sprawdzałam, w tym okresie taka praktyka nie była raczej na porządku dziennym. Obecność alkoholu w ciele ofiary najczęściej stwierdzano badając zawartość żołądka i chyba nie podawano tego w jednostkach objętościowych - więcej informacji tutaj:
[link widoczny dla zalogowanych]


Zaznaczam tu jedną rzecz - mam świadomość, ze patologowie i naukowcy tego okresu potrafili dokonać cudów, które nam nie są w głowie. Wszystko opierało się na nieco innych metodach niż dzisiaj. Analizując próbki opierano się na obszernych atlasach z rycinami przedstawiającymi poszczególne komórki, zarówno u człowieka, jak i u zwierząt. Praca takiego człowieka była żmudna, bardzo szczegółowa i drobiazgowa. Bez usprawnień, które dzisiaj wydają się być rzeczami niezbędnymi. Co więcej, dowody w ten sposób zebrane nie były zawsze uważane za całkowicie przekonywujące i bardzo niechętnie przyjmowano wszelkiego rodzaju nowinki naukowe. Tego też trzeba mieć świadomość.
Jednak ten aspekt serialu, jakim jest praca laboratoryjna i powstawanie kryminalistyki miał być w końcu bardzo ważnym elementem serialu. I mam wrażenie, ze scenarzyści chyba trochę za bardzo to uprościli.

Ja wiem, że jestem potwornie czepialska i marudna, większość moich uwag to moje zbytnio rozbudowane dywagacje, nie mam aż tak dobrze ugruntowanej wiedzy z zakresu kryminalistyki. Zaskakujące jest dla mnie jednak, że na planie serialu nie ma specjalisty z zakresu medycyny.

I jeszcze jedno, najbardziej idiotyczna uwaga, jaką mogłam wymyślić... ta buteleczka z ładnym niebieskim roztworem, powinna być raczej w zamkniętej szafce a nie na słońcu. Odczynnik biuretowy jest wrażliwy na światło.

ADA:

Senszen, podziwiam i dziękuję za tak drobiazgową analizę.

Zastanawiałam się kto napisał scenariusz serialu BE i okazało się, że są to:
Igor Brejdygant - dorobek - [link widoczny dla zalogowanych]

Marek Bukowski - aktor - [link widoczny dla zalogowanych]

Maciej Dancewicz - dorobek - [link widoczny dla zalogowanych]

W mojej ocenie panowie nie mają porażającego dorobku zawodowego w zakresie pisania scenariuszy. Nie znaczy to, że scenarzysta z małym doświadczeniem nie może napisać czegoś naprawdę interesującego. W przypadku „BE” pomysł okazał się naprawdę ciekawy. Trzeba przyznać, że do tej pory w telewizji polskiej nie było takiego kryminalnego, historycznego serialu z wyjątkiem „Na kłopoty Bednarski”. No, ale to był serial, którego akcja toczyła się tuż przed wybuchem II wojny światowej. Tak, więc realia były zupełnie inne.

Wracając do scenariusza uważam, że panowie „przekombinowali”. Przede wszystkim, jak już wcześniej zauważyłyśmy poszczególne odcinki są przewidywalne aż do bólu. Wątek miłosny jest bardzo ubożuchny. Brakuje chemii pomiędzy Janem i Konstancją. Tak nie zachowują się ludzie, którzy nie widzieli się przez kilka lat i którzy skrywali zadawnione urazy, nawet, a może szczególnie w początkach XX w. Wątek przyjaciółki Konstancji, granej przez Weronikę Rosati ucięty nagle i bez sensu (we wczorajszym odcinku Misia popełnia samobójstwo). Szkoda, bo uważam, że Rosati obok Olafa Lubaszenko była jedną z ciekawszych postaci.

Zastanawiam się, jak w tym serialu wyglądała konsultacja historyczna i kryminalistyczna, i czy w ogóle zatrudniono konsultantów (żartuję). Sprawdziłam i okazało się, że serial ma trzech konsultantów:
- prof. Stefana Ciarę historyka na Uniwersytecie Warszawskim, specjalizującego się m.in w historii Polski XIX w.
oraz w zakresie kryminalistyki:
- Joannę Stojer-Polańską, doktora nauk prawnych, współpracowniczkę Katedry Socjologii Prawa UJ. Jest absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prawnik, kryminalistyk.
- podinsp. Ludomira Niewiadomskiego - eksperta z zakresu fotografii, specjalistę techniki kryminalistycznej, współpracownika „Stołecznego Magazynu Policyjnego”. Od 2012 r. na emeryturze.

I tu czegoś nie rozumiem, skoro my wyłapałyśmy pewne nieścisłości i mamy wątpliwości, co do cezury czasowej dot. w wielkim skrócie medycyny i kryminalistyki, to dlaczego nikt ze scenarzystów takich wątpliwości nie miał. Co do konsultantów to zakładam, że uczestniczą w pisaniu scenariusza na każdym etapie jego powstawania, a także później w trakcie kręcenia serialu. Tak, jak wspomniałaś Senszen brakuje tu konsultanta w zakresie medycyny sądowej. Nie wspominam już o takich drobiazgach, jak np. w scenie, w której Henryk przedstawia Janowi radcę, bądź co bądź człowieka starszego. Od kiedy to starszą osobę przedstawia się młodszej? Jan pochodzi z wyższych sfer, a zachowuje się jak niepiśmienny chłop.
Belle epoque to czasy konwenansów. Liczne kodeksy savoir vivre'e określały sposób zachowania się ludzi poczynając od sposobu kłaniania się, mówienia przez spoglądanie na innego człowieka, poruszanie się, zdejmowanie nakryć głowy itp. Przykładano wówczas ogromną wagę do tego, czy człowiek dobrze wypadł i co o nim mówią inni. Myślę, że gdyby scenarzyści zadali sobie trochę trudu i sięgnęli do np. do "Kodeksu światowego, czyli znajomości życia we wszelkich stosunkach z ludźmi" Spirydiona, to znaleźliby tam sporo ciekawych informacji.

Kolejną rzeczą, która mnie drażni, jest muzyka. Za bardzo nowoczesna, za bardzo dzisiejsza i w sumie przeszkadzająca w odbiorze serialu. Kompozytorem jest młody muzyk Bartosz Chajdecki, który napisał muzykę m.in. do filmów „Bogowie”, „Moje córki krowy” oraz seriali „Czas honoru”, „Wojenne dziewczyny”. Skąd, więc taki dziwny muzyczny pomysł – nie wiem?

Pozostaje jeszcze gra aktorów, ale to już zupełnie odrębny temat. A swoją drogą intryguje mnie melonik Koryckiego. Prawie go nie zdejmuje. Nie zdziwiłabym się, gdyby miał go na głowie w czasie miłosnych igraszek.

Senszen:

To już nie jestem w temacie. Dlaczego Misia popełniła samobójstwo?

Tak jak piszesz, Belle epoque to czasy konwenansów. Tymczasem bohaterowie serialu zachowują się wyjątkowo swobodnie. Język, jakim się posługują, również jest bardzo swobodny i dosyć współczesny, co niekiedy może nawet razić. Dziwi mnie na przykład dlaczego Konstancja wraz z przyjaciółką urządzały wyuzdane i - co istotne - mało dyskretne orgie. Nie bały się? Takie rzeczy miały pewnie niekiedy miejsce, ale wydaje mi się, że w takich przypadkach kobiety były bardzo dyskretne.
Brak jest tych wszystkich norm, podziałów, kurtuazji. Brak jest w tym serialu jakiegoś wdzięku, charakteru. Zwracasz uwagę na muzykę. Mnie akurat muzyka, sama w sobie się podoba. Problem polega na tym, że ma ona znacznie więcej charakteru i barw niż sam serial i jest duży dysonans między warstwa dźwiękową a obrazem
Bardzo mnie zastanawia ten związek Jana i Konstancji; pokłócili się oni po pojedynku między Janem a bratem Konstancji. To jest jak dla mnie pierwsza dosyć dziwna rzecz. Jan pochodzi z dobrej rodziny, blisko był z Konstancją. Honor honorem, ale... podczas pojedynku zawsze się może coś stać. Choćby jeden z nich się potknie, połknie muchę z wrażenia i się zadławi. Jakiś ten wątek wydaje mi się wyjątkowo nielogiczny. Dodać do tego sprawę kiepskich pistoletów, które mogły się popsuć w każdym momencie przez te dziesięć lat i... aż się zmęczyłam.

Do tego zastanawia mnie wiek Konstancji - czy było powiedziane, ile ma lat? Bo mam wrażenie, że chyba aktorka może jest nieszczególnie dobrana. Z przykrością stwierdzam, że patrząc na nią widzę starą pannę, która za wszelką cenę usiłuję pozostać jeszcze w pretensjach.

ADA:

Masz zupełną rację, co do języka jakim posługują się bohaterowie serialu. Jest on bardzo współczesny. Kostium z epoki, mowa już nie. Co do zachowania pań również masz rację. Jeżeli Konstancja i Misia faktycznie miały takie upodobania, to organizowałby to bardzo ostrożnie. Gdyby taka informacja trafiła "na salony" panie zostałyby wyrzucone poza nawias społeczny. Pamiętajmy, że to był schyłek XIX wieku. Panny z dobrych domów musiały uchodzić za wzór wszelkich cnót. Nie prowadziły własnego życia towarzyskiego w dzisiejszym rozumieniu. Dziś możesz umówić się z koleżanką na kawę w ulubionej kafejce. Ponad sto lat temu było to niemożliwe. Panie nie mogły same chodzić do teatru, kawiarni czy np. do modystki. Po prostu same nie wychodziły z domów. Pokazanie się w miejscach publicznych było oczywiście możliwe, ale w asyście krewnych ostatecznie w towarzystwie służącej.

Obsadzenie Cieleckiej w roli Konstancji jest dyskusyjne. To dobra aktorka, ale widać, nie aż tak dobra, żeby obronić postać, którą gra. Wygląda staro? Owszem, ale to chyba wina kostiumu i charakteryzacji. Musisz pamiętać, że Jan wrócił do Krakowa po dziesięciu latach nieobecności. Przez te lata Konstancja może usychała z tęsknoty, a do tego prowadziła niezdrowy tryb życia i masz odpowiedź.

Wiesz, co jeszcze mnie zastanawia? Czyste ulice. To wówczas było mało prawdopodobne. Wiem, że w okolicach murów obronnych w Krakowie było wysypisko śmieci. A pod koniec XIX wieku, gdy profesor Bujwid z UJ zaproponował zbudowanie w Krakowie wodociągów okrzyknięto go heretykiem. Co musiało się dziać na krakowskich ulicach można sobie wyobrazić. Zresztą inne miasta nie były lepsze. W Poznaniu np. nieczystości wylewano wprost do Warty. Zimą po 22, a latem po 23 godzinie. Wszytko po to, żeby oszczędzić mieszkańcom przykrych widoków i zapachów.

Misia skróciła swój żywot w końcówce ostatniego odcinka. Jej samobójstwo również jest dyskusyjne. Myślę, że jako kobieta wybrałaby truciznę, no może otworzyłaby sobie żyły. Raczej nie powiesiłaby się, a przyczyna - sama dokładnie tego nie wiem zrozumiałam tylko, że to Misia sprowokowała pojedynek Jana z bratem Konstancji.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Wto 22:34, 27 Paź 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:11, 14 Lis 2018    Temat postu:

25 marca 2017 r.

ADA:


senszen napisał(a): Dziękuję za wyjaśnienie w sprawie Misi . A swoją drogą ciekawe jest, że uważa się za bardziej kobiece otwarcie sobie żył i truciznę a za męskie, powieszenie się. :?

Trudno to orzec, ale pamiętam z literatury, że jeśli już bohaterki chciały ze sobą skończyć to robiły to z użyciem trucizny. Ostatnio czytałam książkę o życiu szeryfa Wyatta Earp. Jego pierwsza żona dwa razy próbowała odebrać sobie życie. Drugi raz był skuteczny. Zażyła dużą dawkę laudanum.

Senszen:


Coś w tym jest, zwykło się uważać, że bronią kobiety jest właśnie trucizna. Co do dostępności trucizn kiedyś i dzisiaj to się wypowiadać nie będę. O ile puder zawierał ołów a zielona farba arszenik. Mnie bardziej zaskakuje to otwieranie sobie żył - czyżby miało po prostu bardziej histeryczny wydźwięk?

A zresztą, może się lepiej nad tym nie zastanawiać.
A wracając może do głównego nurtu naszych rozważań; narzekam na miałkość dowodów przedstawionych w serialu i słabo przedstawione dochodzenie. I chyba właśnie to jest problemem. Gdyby to myślenie było bardziej finezyjne, lepiej opisano sam proces dedukcji to może jakoś łatwiej by było nam znieść niedociągnięcia. Normalnie to ja przecież nie zwracam uwagi na to, czy butelki nie zostały wystawione na ekspozycję słoneczną i czy statywy na probówki nie są spróchniałe (jakieś zaniedbane do laboratorium).
Przypomniałam sobie, że czytałam pięknie opisaną sprawę, z połowy XX wieku, w której głównym materiałem dowodowym był znaleziony przy ofierze plasterek, należący do zabójcy. Dochodzenie opierało się nie na analizie DNA, tak jak by można było to zrobić teraz. Analizowano natomiast płótno. Jeden z podejrzanych miał przy sobie podręczny zestaw opatrunkowy. Plaster, z którego odkrojono kawałek, wykazywał taki sam błąd splotu, jak materiał, z którego zrobiony był znaleziony opatrunek. Rozumowanie było opisane w sposób logiczny i poparte poszczególnymi, drobnymi dowodami, układało się sensowną całość.

ADA:

I o to właśnie chodzi .

A wiesz, że podobno pierwowzorem postaci Henryka był Włodzimierz Sieradzki, jeden z najwybitniejszych lekarzy medycyny sądowej?

Senszen:

Poszukam czegoś o panu Sieradzkim, może znajdę coś ciekawego. W wielu wypadkach rzeczywistość bywa znacznie bardziej fascynująca niż fikcja.

ADA:

senszen napisał(a): Poszukam czegoś o panu Sieradzkim, może znajdę coś ciekawego. W wielu wypadkach rzeczywistość bywa znacznie bardziej fascynująca niż fikcja.

Chętnie przeczytam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:13, 14 Lis 2018    Temat postu:

26 marca 2017 r.

ADA:


Wczoraj obejrzałam wywiad z Pawłem Małaszyńskim grającym w serialu BE rolę Jana. Okazało się, że w jednym z odcinków wykorzystano utwór zespołu Cochise, którego założycielem, solistą i autorem tekstów jest właśnie Małaszyński.

29 marca 2017 r.

ADA:


Dzisiejszy 7 odcinek serialu zatytułowany "Antoś" opowiada o porwaniu maleńkiego syna Wiktora Pronobisa pięściarza kończącego karierę sportową (w tej roli Cezary Pazura). Jest 1908 r. Lwów. Tuż po walce Pronobis otrzymuje informację, że ktoś porwał małego Antosia. Jan rozpoczyna śledztwo.
Co zastanowiło mnie w tym odcinku:
1) walka bokserska, a właściwie zachowanie kibiców podczas tej walki, a w szczególności kobiet;
2) użycie przez policję psa do poszukiwania zaginionego dziecka;
3) oznaczenie banknotów.

Udział kobiet w życiu publicznym na przełomie wieków XIX i XX był ograniczony i mocno obwarowany zasadami postępowania i zachowania się. Niezwykle żywiołowe zachowanie się pań podczas walki bokserskiej wydaje mi się mocno przesadzone. Poza tym, jeśli już na takiej walce pojawiały się kobiety, to raczej mniej entuzjastycznie wyrażały swój zachwyt na widok dwóch facetów okładających się pięściami. Faktem było, że kobiety coraz częściej interesowały się męskim sposobem spędzania czasu.
W 1904 r. M. Rościszewski w poradniku "Pani domu" poddał analizie wpływ sportów na moralność. Jego zdaniem uprawianie sportu powodowało, że taka kobieta przestawała być kobietą i w żadnym wypadku nie dawało to się pogodzić z wizerunkiem prawdziwej damy. Skoro uprawianie sportu wywoływało takie oburzenie, to co powiedziałby autor poradnika na oglądanie przez kobiety walk bokserskich, a do tego kibicowanie. Zgroza!

Kwestia druga: wykorzystanie psa w poszukiwaniu zaginionego dziecka to jak na początek XX wieku bardzo nowatorska metoda. Nie mówię, że nieprawdopodobna, ale... no właśnie wzmianki o psach policyjnych pojawiły się w 1913 r., a akcja serialu toczy się w 1908 r. Pierwszym czworonożnym funkcjonariuszem był krakowski doberman, który jednak nie przejawiał większych zdolności, które byłyby wykorzystane w pracy policyjnej. Tak naprawdę o kynologii policyjnej w Polsce zaczęto mówić w 1926 r. kiedy to powstał Referat Tresury Psów. Wtedy też opracowano pierwsze podręczniki tresury psa policyjnego. Na dobre psy w służbie pojawiły się dopiero po zakończeniu II wojny światowej kiedy to we wrześniu 1945 r. zaczęła działać Szkoła Przewodników i Tresury Psów Milicyjnych w Janikowie koło Poznania.

Trzecia kwestia, która wzbudziła moje wątpliwości to sposób przygotowania pieniędzy przeznaczonych na okup. Jeśli je wówczas znaczono to jaka to była metoda? Senszen może wiesz coś na temat odczynników chemicznych, które mogłyby być do tego wykorzystane?

30 marca 2017 r.

Senszen:


Też się nad tym zaczęłam zastanawiać. Tak na szybko, to co znalazłam (Wikipedia ). Jest możliwe oznaczanie banknotów substancjami chemicznymi, które są widzialne tylko w ultrafiolecie, poprzez zjawisko fluorescencji. Jednakowoż, dzisiaj lampa UV emituje światło niebieskawe, lampka w serialu wyraźnie świeciła na purpurowo. Po dłuższych poszukiwaniach doszłam do wniosku, ze możliwe, że jest to lampa Wooda, dzisiaj używana miedzy innymi do diagnozowania grzybicy. Filtr Wooda został opracowany gdzieś w okolicach 1903 roku - więc metoda rzeczywiście jest "nowatorska". Na Wikipedii znalazłam jeszcze informację, że lampa Wooda używana była w komunikacji w czasie pierwszej wojny. W dermatologii użyta została w 1925 Ale, tak jak już napisałam - nie wiem dokładnie co to było.
Ale powiem szczerze - pomysł z notatnikiem był uroczy. Nie dość, ze dziennikarz przypadkowo zwinął akurat ten notatnik to jeszcze podejrzany, pisząc wiadomość robił to w notatniku. Kartka idealnie pasowała do strzępów strony. I jeszcze, jakby tego było mało, treść listu zaskakująco wyraźnie odbiła się na kolejnej stronie. Czym on to pisał? Rylcem? Ten papier wyglądał na dosyć gruby.
I ponadto - na samym początku zwrócono uwagę, że ziemia wokół domu jest wilgotna, więc drabina powinna zostawić wgłobienia, szczeble są czyste itp. Dlaczego więc nikt nie rozejrzał się, czy na drodze - drzwi kuchenne - ogród- nie znajdują się jakieś ślady butów. Skoro wcześniej na podstawie ćwieka znaleźli podejrzanego, to teraz, na podstawie odcisków w błocie, mogliby ustalić chociaż płeć porywacza.
Zastanawiająca jest też reakcja żony na widok męża. Wcześniej była otępiała, na wpółprzytomna, zapłakana. Przychodzi mąż - ona nagle się zrywa, rzuca na niego z pięściami i krzyczy.
Natomiast Konstancja zachowuje się dziwacznie Confused Chyba muszę obejrzeć poprzedni odcinek. Confused

ADA:

Dzięki za informację.
Ta czyściutka drabina i niejaka beztroska prowadzących śledztwo też mnie zaskoczyła.

Zachowanie Konstancji na pogrzebie Misi wyglądało tak, jakby komuś wzrokiem wskazywała Jana. W te jej wyrzuty sumienia jakoś nie wierzę, ale za tydzień będzie kolejny odcinek to się przekonamy.

Senszen:

A ja myślałam, że w poprzednim odcinku coś było i wszyscy wiedzą, kim jest ten młodzian o tłustych włosach.

Takie oglądanie z wyostrzonym zmysłem obserwacji bywa zabawne. Była dzisiaj scena: stoją oni w laboratorium, rozmawiają. Za nimi statyw, a w statywie probówki z karmazynową, przejrzysta cieczą. I ja siedzę i się zastanawiam "co to może być?". To była dla mnie zagadka odcinka .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:16, 14 Lis 2018    Temat postu:

31 marca 2017 r.

Senszen:


Trochę obok zasadniczego tematu, ale pomyślałam, ze może kogoś to zaciekawi. Poszperałam dzisiaj w poszukiwaniu informacji odnośnie kształtowania się medycyny sądowej na początku wieku.
Znalazłam między innymi taki artykuł:
[link widoczny dla zalogowanych]
i bardzo ciekawe materiały na stronie Uniwersytetu Jagielońskiego
[link widoczny dla zalogowanych]

Oprócz osoby Włodzimierza Sieradzkiego, o którym ADA wspomniałaś, należy napisać kilka słów o Leonie Wachholzu, Ludwiku Teichmannie, Ludwiku Hirszfeldzie czy Janie Olbrychcie.

Włodzimierz Sieradzki 1870-1941, znany z prac dotyczących wpływu tlenku węgla na hemoglobinę, hematynę alkaliczną i kwaśną, hematoporfinę kwaśną i alkaliczną. Współtwórca metody oznaczania hemoglobiny tlenkowo-węglowej, czyli metody stosowanej przy badaniu zatrucia czadem. Wraz z Leonem Wachholzem stworzył szereg prac dotyczących zatruciu fosforem, strychniną, kwasem
karbolowym i zmianach w nich wywołanych w narządzie oddechowym.

Leon Wachholz (1867-1942) Wybitny specjalista z zakresu medycyny sądowej, uznawany za twórcę współczesnej szkoły medycyny sądowej. Autor pierwszego polskiego podręcznika (1899 rok). Twórca, między innymi, metody oznaczania wieku na podstawie stanu główki kości ramiennej, prac na temat zaczadzenia czy prac dotyczących procesom towarzyszącym utonięciu.

Ludwik Hirszfeld 1884-1954. Twórca dziedziny nauki, jaką jest seroantropologia. Pracował nad zagadnieniem grup krwi, między innymi do badania mechanizmu dziedziczenia i tym samym, możliwego określenia ojcostwa. Jest on twórcą współczesnego nazewnictwa grup krwi (AB, A,B i 0), oznaczył też czynnik Rh i wyjasnił przyczyny wystąpienia konfliktu serologicznego. Badania te prowadził do 1911 roku. Jednak pierwszą w Polsce (i trzecią na świecie) tego typu analizę serologiczną przeprowadził Jan Olbracht (1886-1968) w 1926 roku.

ADA:

Senszen, bardzo dziękuję za te wszystkie interesujące informacje. Nie miałam pojęcia, że tak właśnie wyglądały początki medycyny sądowej. Biorąc pod uwagę, że w okresie, w którym rozgrywa się akcja serialu "Belle Epoque" największe osiągnięcia miały dwie katedry medycyny sądowej: krakowska i lwowska jasnym staje się dlaczego miejscem akcji jest Kraków i jego okolice. Zastanawiam się, czy scenarzyści mieli tego świadomość, czy po prostu był to ślepy traf?
Niezwykle ciekawą postacią jest prof. Ludwik Hirszfeld, o którym wspomniałaś. Więcej o tym niezwykłym człowieku można dowiedzieć się na:

[link widoczny dla zalogowanych]

Dodam, że w 1950 roku prof. Hirszfeld był nominowany do Nagrody Nobla.
Aż prosi się, żeby sylwetkę profesora przedstawić w temacie "Wybitni ludzie XIX / XX wieku, którzy zmienili życie świata…"

Senszen:

Ja się zastanawiałam, dlaczego w jednym z odcinków mowa jest o metodzie Teichmanna, jako metodzie użytej do zidentyfikowania plam krwi. Zdziwiło mnie to, bo wyczytałam, że po 1853 roku wykorzystywano też i inne metody a metoda Teichmanna okazywała się być zawodna w przypadku narzędzi żelaznych (a dowodem była siekiera ). Odkrycie, że Ludwik Teichmann był profesorem katedry anatomii właśnie w Krakowie by mogło wiele wyjaśnić. Ślepy traf czy celowe działanie?

ADA:


A może, ktoś działał w myśl przysłowia: "Słyszy, że dzwonią, ale nie wie, w którym kościele". A poważnie, to trochę dziwne, że wybrali akurat metoda Teichmanna. Laboratorium Henryka szczyci się stosowaniem nowoczesnych i niezawodnych technik. Do tego tak Henryk, jak i jego siostra przedstawieni są, jako niezwykle uzdolnieni młodzi ludzie... prawdziwi fachowcy. Czyli mamy kolejne potknięcie w serialu BE.

Senszen:

Nie wiem, czy to potknięcie... dziwi mnie to, dlaczego była wspomniana metoda Teichmanna, skoro potem siostra Henryka opowiadała o identyfikacji krwi ludzkiej, przy użyciu odpowiednich przeciwciał. Oczywiście można też uznać, że wspomniała tylko o tej metodzie, by zrobić większe wrażenie na Janie.

ADA:

Wrażenie? Na Janie? Trudno mi w to uwierzyć. A tak nawiasem mówiąc nie rozumiem dlaczego pan Małaszyński uparł się nie grać twarzą.

Senszen:

Sugerujesz, ze siostra Henryka nie chce w żaden sposób zaimponować staremu przyjacielowi? Czy wręcz uważasz, ze postać Jana jest tak skonstruowana, ze nic go nie dziwi i nie zaskakuje?

ADA:

Dziewczyna może i chce zaimponować Janowi, tyle tylko, że Jan jest dziwnie sztywny... tak sztywny, jak pal Azji.

Senszen:

W poprzednim odcinku pojawił się jeden moment, gdy na twarzy Jana zagościła odpowiednia mina. Gdy Konstancja powiedziała mu, ze nie mogą być razem. Na jego twarzy malowała się mieszanka niedowierzania i niebotycznego poirytowania . A potem... potem to już z powrotem nic go nie zaskakiwało.

ADA:

Zmanierowany taki...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:19, 14 Lis 2018    Temat postu:

12 kwietnia 2017 r.

Senszen:


Obejrzałam dzisiaj jeden odcinek zaległy z zeszłego tygodnia. W sumie to muszę powiedzieć, że się zmęczyłam. Jakieś to wszystko sprawia wrażenie nieprzemyślanego.
1. Samotna kobieta, panna, młoda jeszcze, podróżująca samodzielnie i samotnie do Florencji, Wenecji i gdzieś tam jeszcze. To jest bardzo nierealne. Mogłabym przyjąć, że podróżowała z nią jakaś pokojówka, ale nic o tym nikt nie wspominał.
2. Kobieta była bogata i nie miała żadnej służącej? Pokojówki, sprzątaczki, garderobianej, kogokolwiek, kto by zauważył jej zniknięcie?
3. Rodzina bardzo się przejęła jej śmiercią, naprawdę...
4. Weronika, na miejscu zbrodni, daje kobiecie jakiś proszek wyjęty z torebki i oznajmia, że jest to "kwas barbiturowy". Jak sprawdziłam, Kwas barbiturowy i jego sól sodowa był wtedy już znany, co więcej, funkcjonował jako lek nasenny o nazwie Weronal (wprowadzony na rynek w okolicach roku 1903-1904). Dlaczego więc nie została podana nazwa zwyczajowa? I dlaczego Weronika podaje komukolwiek proszki uspokajające .
5. Stwierdzono, że ciało zostało zrzucone ze skał... Komisarza Jelinka nie przekonała zastosowana metoda badawcza, mnie zresztą też.
6. Wspomniano, że ciało zostało popchnięte z dużą siłą (a zauważyć trzeba, że w pierwszej próbie Jan i tak rozpędził obiekt zrzucany i popchnął dosyć silnie) Biorąc pod uwagę okoliczności, to morderca by musiał mieć naprawdę dużo siły by mocno rzucić ciałem. Bezwładnym i bardziej kłopotliwym niż sztywny manekin.
7. Dlaczego nikt nie sprawdzał tych jubilerów osobiście? Ile ich niby było w Krakowie?
8. Dlaczego ten jubiler się zgłosił?
9. Dlaczego się nie przyznał, że dała mu ona w depozycie biżuterię? Nie jest to zbrodnia. W sumie, dopóki nie zaczął on uciekać, to śmiem twierdzić, że nie mieli oni żadnych dowodów.
10. Związek Jana i Konstancji jest zaskakująco frywolny. Tak, razi mnie to.
11. Bardzo razi mnie użycie słowa "serwus".

I to by było na tyle, jeżeli chodzi o szybką obserwację.

13 kwietnia 2017 r.

ADA:


Senszen, sporo pytań się pojawiło. Z odcinka na odcinek coraz więcej i jedno podstawowe: czym jeszcze nas twórcy zaskoczą?

Wczorajszy odcinek obejrzałam na wyrywki, tak więc trudno mi się do niego odnieść. Za to w odcinku sprzed tygodnia też zwróciłam uwagę na ten nieszczęsny kwas barbiturowy. Sprawdziłam i okazało się, że owszem w połowie XIX wieku został odkryty przez Adolfa von Baeyera, ale... No właśnie, tak jak wspomniałaś dużo później pojawił się Weronal, jako lek nasenny, a w serialu nie dość, że Weronika wyjaśnia, że podaje zszokowanej kobiecie kwas barbiturowy, to jeszcze twierdzi, że na uspokojenie. Trochę to dziwne, bo barbiturany, zwykle były stosowane, jako środki nasenne, znieczulające czy przeciwpadaczkowe. A przy okazji - najbardziej rozpowszechnione były w latach 50, 60 i 70 XX w. I jeszcze jedno Weronika wyjmuje ten "nieszczęsny" kwas z kieszeni i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie torebeczka dodam foliowa torebeczka i dziwnie współczesna.To przecież był 1908 r., więc jeśli kwas był sproszkowany to mogła go przechowywać w małej buteleczce, puzderku lub papierowej torebce, może celofanowej, choć to też wydaje się wątpliwe, bowiem dopiero w 1908 r. niejaki Jacques Branderberger, inżynier zajmujący się tekstyliami zbudował maszynę, która produkowała przeźroczystą wiskozę o nazwie celofan.
Kolejna "niezgodność" czasowa to latarka używana przez Jana w końcowej scenie odcinka. Taka latarka (chodzi o zasadę działania i kształt) wynaleziona została pod koniec XIX wieku, a w 1899 r. została opatentowana. Do powszechnego użycia weszła dopiero w latach 20 XX w.
Senszen, pod wszystkimi Twoimi pytaniami i wątpliwościami mogę się tylko podpisać. Odnoszę wrażenie, że w całym tym towarzystwie najbardziej przytomny jest komisarz Jelinek (Olaf Lubaszenko).

Senszen:

Barbiturany to bardzo silne leki, mocno uzależniające. W 1912 firma Bayer wprowadziła luminal, pochodną kwasu barbiturowego. Działanie miał nieco łagodniejsze, bardziej selektywne, uspokajające i nasenne. W przypadku barbituranów łatwo jest, o ile się nie mylę, osiągnąć dawkę toksyczną. Dla Weronalu, dawka maksymalna to 1,5 grama.
Im dłużej myślę nad tym kwasem barbiturowym, tym dziwniejsze mi się to wydaje. Zresztą... wyobraź sobie, że jesteś na miejscu i ktoś daje ci papierek/torebeczkę z jakimś proszkiem, rzuca chemiczną nazwą... połknęłabyś? Trochę to wyglądało tak, jakby Weronika parała się jeszcze dodatkowo synteza wybranych leków i przy okazji chciała sprawdzić ich działanie.
Aspiryna Bayerowska na początku sprzedawana była w formie proszku, w stosownych buteleczkach. Ale aspiryna przyjmowana jest w innych dawkach. Luminal był już chyba produkowany w postaci kapsułek o żelowych osłonkach, jak z weronalem to nie wiem.
Bo tak jak patrzyłam, to kobiecina, która znalazła zwłoki nie wyglądała na szczególnie rozhisteryzowaną. Ogólnie to nawet spokojna była .
Na latarkę nie zwróciłam uwagi, bo koniec już zaczęłam przewijać... Cały ten wątek Misi, Konstancji, Jana i antykwariusza zakręcony jest jak ogonek warchlaka.

Może obejrzę dzisiaj wczorajszy odcinek. Mówisz, że nie był on najciekawszy?

ADA:

Rozśmieszyłaś mnie tym ogonkiem warchlaka.
O wczorajszym odcinku niewiele mogę powiedzieć. Obowiązki domowe skutecznie przeszkodziły mi w dogłębnej analizie tego dzieła. Muszę obejrzeć go jeszcze raz.

Senszen:

No to jesteśmy umówione.

ADA:

Ok. Tylko muszę sprawdzić kiedy i o której będzie powtórka.

Senszen:

Obejrzałam odcinek dziewiąty "Belle epoque". Zmęczyłam się nieco i odpuściłam sobie koniec. Moja ocena będzie więc dość ogólna.
1. Nie będę się przyczepiać sposobu, w jaki Weronika wykrywała atropinę. Zasadniczo - składniki się zgadzają z przepisem podanym w Farmakopei (zwłaszcza jeżeli dodać do tego jeszcze kilka innych substancji i kilka ważnych etapów). Nie wiem, czym by miał być ten roztwór krwi i... a zresztą. Nie będę rozpatrywać problemów związanych z oznaczeniem czegokolwiek we krwi. Już nawet nie sprawdzałam kiedy metoda została opracowana. Informacja na temat nalewki z belladonny - Farmakopea polska wydanie X, rok 2014. Monografie szczegółowe substancji i przetworów roślinnych.
2. Denat został znaleziony w takim a nie innym stanie, z walizeczką pełną... instrumentariów. Weronika Skarżyńska - twarda sztuka. Nawet się nie zaczerwieniła. I beztrosko opowiada o książce więcej niż nieprzyzwoitej. W tych czasach? Kiedy zwykłe powieści bywały uważane za moralnie szkodliwe?
Ciekawe czemu w takim razie nie wspomniała o książce markiza de Sade.
3. Jan mieszka w burdelu, nikomu to nie przeszkadza, choć wszyscy wiedzą. Bardzo oni tolerancyjni wszyscy.
4. Weronika zachowuje się bezwstydnie. Ona jak ona - ale dlaczego jej brat nie reaguje?
5. Bodaj w piątej minucie wiedziałam jak zmarł denat. Fabuła i dramaturgia tego odcinka .
6. Wątek Misi, Konstancji, Igora Iwanowicza - jak już napisałam. Jak ogon młodego warchlaka.
Oglądałam ten odcinek i jakoś tak... nic mi nie pasowało tutaj. Totalny galimatias, brak klimatu i brak ducha epoki. Do tego wyjaśnienie poszczególnych wątków... Jako żywo, podobne wygibasy logiczne to wymyślam pisząc swoje opowiadania i nigdy z nich nie jestem zadowolona.
Jestem więc ogólnie rozczarowana.
ADA, jeśli chcesz obejrzeć odcinek BE to możesz to zrobić przez stronę internetową.
[link widoczny dla zalogowanych]

Nawet wygodne. Reklam jest mniej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ADA
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 7592
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:21, 14 Lis 2018    Temat postu:

14 kwietnia 2017 r.

ADA:


Senszen, dziękuję za link. Na pewno skorzystam . Tymczasem z zainteresowaniem przeczytałam Twoje uwagi do ostatniego odcinka. Są bardzo celne. To, co wyprawiają aktorzy to jakaś szopka. Co prawda oni tylko tu grają. Dostają scenariusz i już, ale czy naprawdę nie mają na nic wpływu? Pani Cielecka, pan Lubaszenko, pan Małaszyński to znane nazwiska. Nie wierzę, że ich sugestie, uwagi i propozycje (jeśli takie byłyby) nie zostałyby wzięte pod uwagę. To miał być serial kryminalny z epoki, a to zobowiązuje. Kostiumy i Warszawa udająca Kraków to za mało. Cóż pomysł był... tyle tylko, że od pomysłu do sukcesu droga daleka.

Senszen:

Z przykrością... No dobrze. Stwierdzam, że kolejne odcinki są coraz słabsze. Tak jakby scenarzyści starali się na początku, próbowali wyszukać jakieś interesujące ciekawostki, które by mogli wpleść w fabułę. Czytałam nawet, że scenarzyści są bardzo wyczuleni na kwestię rzetelności i akuratności historycznej.

Konwenanse społeczne narzucały taki a nie inny wzorzec zachowań a nie wszystkim się to podobało. I dlatego też zdarzały się sytuacje, gdy ktoś sobie pozwalał na więcej, niż powinien. Nieślubne dzieci, choroby weneryczne i inne przyjemności.

Zdecydowanie jednak mam wrażenie, że kobiety były wtedy zdecydowanie bardziej pilnowane. I kobiety też się bardziej pilnowały, zwłaszcza kobiety z tych wyższych sfer. To one miały być czyste, niewinne, wierne i itp. Tak były wychowywane i narzucany był im pewien wzorzec zachowań. Jeżeli chciały się w jakiś sposób od tego oderwać to zachowywały szczególną ostrożność. Weronika mogła czytać studium o masochizmie, owszem. Ale czy by się tym chwaliła? Przecież to początek XX wieku. Emancypacja była w powijakach. Warto pamiętać, że pierwsze sufrażystki często trafiały do więzień, gdzie były, na przykład, przymusowo karmione, bite. Dopiero wojna i deficyt mężczyzn sprawił, że kobiety stały się bardziej samodzielne. Przecież bardzo długo funkcjonował pogląd, że kobieta bez męża i bez dzieci jest dziwną, na wpół uformowaną hybrydą ( niektórzy myślą tak i do tej pory). Bez reputacji miała małe szanse na zamążpójście. Więc koło się zamyka.
To są ważne kwestie i trudno je pomijać. Ja rozumiem, że serial nie miał na celu uwypuklania roli kobiety, możliwości jej kariery itp. Ale w serialu nie ma z tego praktycznie nic - czasem się pojawia jakaś "gorzka" uwaga na temat prostytucji. Czyżby producenci obawiali się, że gdyby próbowali przedstawić sprawę bardziej dosadnie to widz współczesny by nic nie zrozumiał? Znudził by się?

ADA:

Faktycznie, kobiety w serialu BE przedstawione są niezwykle współcześnie. Przełom XIX i XX to konwenanse, pozory, hipokryzja. Kobiety takie jak Konstancja - z towarzystwa - nie prowadziły własnego życia towarzyskiego. Bez tzw. przyzwoitki nie wolno było im się ruszać z domów, jeżeli nie chciały być narażone na obmowę. A pamiętać należy, że w tamtych czasach plotka miała ogromną siłę mniej więcej taką, jak obecnie Internet .

Po tym, co obejrzałam trudno mi uwierzyć w zapewnienia scenarzystów, jakoby byli wyczuleni na kwestię tzw. akuratności historycznej. Pisanie scenariuszy to niezwykle ciężka praca i różne błędy mogą się zdarzyć, ale po to są konsultanci historyczni, żeby korzystać z ich pomocy i wiedzy.

19 kwietnia 2017 r.

ADA:


Ostatni odcinek "Belle Epoque" przyniósł kolejne niespodzianki. Miałam nadzieję, że nic w tym serialu mnie nie zadziwi, a jednak...
Scena zdejmowania linii papilarnych z palców Konstancji narzeczonej Jana spowodowała, że przez chwilę wyglądałam, jak żona Lota. Z tego, co wiem to tam metoda, została wprowadzona do pracy policji ok. 1920 r. przez inspektora Wiktora Ludwikowskiego prekursora daktyloskopii i organizatora pierwszej polskiej centrali kryminalistycznej. Nie znaczy to jednak, że wszędzie z tej metody korzystano. Pobieranie, przechowywanie, katalogowanie linii papilarnych oraz ich wykorzystanie opracowano w latach 30 XX wieku, ale dopiero po II wojnie światowej daktyloskopia stała się powszechna przy ustalaniu tożsamości sprawcy przestępstwa. Jest mało prawdopodobne, aby w 1908 r. metoda ta była stosowana.
Druga kwestia, która, jak dla mnie jest sporym zgrzytem to zaproszenie przez Henryka prostytutki Mili na ślub Jana i Konstancji. Nawet już nie chce mi się tłumaczyć, jak jest to niedorzeczne. Szkoda słów!

20 kwietnia 2017 r.

Senszen:


Jeszcze nie oglądałam, miałam zaledwie zamiar... ale widzę, że negatywnych wrażeń nie brakuje i na finiszu.
Co do zaproszenia Mili - to mnie też zabrakło słów. Czyżby scenarzyści chcieli tym samym podkreślić pracoholizm Henryka? Że niby Mila to pierwsza kobieta, którą zobaczył bez fartucha?

27 kwietnia 2017 r.

ADA:


Raczej zabrakło im pomysłu lub uznali, że należy zszokować widzów. Cóż zdaje się, że nie bardzo im wyszło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.plonocamapa.fora.pl Strona Główna -> Kinetoskop w Virginia City / Seriale / Seriale kryminalne/detektywistyczne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin