Domi
Dołączył: 23 Kwi 2017
Posty: 915
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Hökendorf Pommern :)
|
Wysłany: Czw 18:24, 23 Gru 2021 Temat postu: Z cyklu: Opowiadania sprzed 10 lat: Miłość |
|
|
Rozdział 1.
W przesyconym zapachem kwiatów powietrzu, niemal widać było różową poświatę, płynącą od kwitnących wzdłuż drogi drzew sakury. Dziewczyna szła powoli tą aleją, w którą przemieniła się wiosenna ulica. Spoglądała na karteczkę, na której zapisała złotą radę, przesłaną jej z rana SMS-em od przyjaciółki z gimnazjum.
"Zerwij z obawami. Jak pokonasz nieśmiałość to i żyć się nauczysz" Wzdychała za każdym razem, gdy to czytała. Zerwać z obawami? Pozbyć się nieśmiałości? O nie, zwłaszcza w nowej szkole, gdzie wszyscy są obcy a najlepszej przyjaciółki nie ma przy niej.
Pierwszy marca. Rozpoczęcie roku szkolnego. Liceum Sakura rzeczywiście tonęło w kwiatach. Ale jej podobały się kwitnące drzewa tylko, kiedy patrzyła na nie z okna. lub w parku, gzie mogła ukryć się i wyzwolić od świata tak bardzo krytycznego i oschłego w stosunku do niej. Tam trenowała grę. Kiedyś, dawno temu jeszcze w podstawówce, kuzynka podarowała jej gitarę, jako prezent.Od tamtego czasu, zdołała już nauczyć się świetnie używać instrumentu. Ale tak by nikt tego nie słyszał. Przynajmniej taką miała nadzieję. Pragnęła tylko spokoju. Nawet, jeśli miałby oznaczać samotność. Myślała o tym, kiedy przeciskała się między ławkami na auli. Dyrektor i przewodnicząca samorządu musieli coś powiedzieć o nowym roku szkolnym. Powitać jakoś nowych uczniów. Słuchała ciepłych słów i uznała, że to miła szkoła. Gdyby tylko czuła się pewniej. I znalazła sposób na zawarcie jednak, chociaż prostego koleżeństwa. Już by tak nie bolała zdrada przyjaciółki. Miały być zawsze razem, ale ona nagle powiedziała, że nie dostała się do Akademii Sakura i, że nie może być przy niej już dłużej, mimo, że obiecała. Dziewczyna jednak znalazła dowody, udowodniła swojej przyjaciółce, że kłamie. Zniosła wylewne przeprosiny i gorącą przysięgę dzwonienia co wieczór i odwiedzin w każdy weekend. Esemesy nie były w to wliczone.
"Marice zależy" pomyślała, idąc wolno, wzdłuż miru pod wiśniami. Zakończenie roku dobiegło końca i chciała porzucić myśl o ty, jak jeszcze kilkadziesiąt minut temu, siedziała wystraszona w ławce i patrzyła wielkimi oczami po klasie pełnej obcych, strasznych ludzi. Westchnęła. Postąpiła jeszcze krok, gdy zobaczyła, że coś leży pod jej stopami. Zatrzymała się i poniosła małą gałązkę z kilkoma kwiatkami. Obróciła ją delikatnie w ręku, obejrzała parę razy. I... gdy uniosła głowę, zobaczyła go. Minął ją powoli a ona poczuła świeży powiew od niego. Dopiero teraz wyczuła zapach kwiatów. On był wysoki, miał czarne włosy, uczesane staranni i dokładnie. Jego ciemne oczy były głębokie i pełne blasku. A ona - drobna okularnica o prostych, brązowych włosach, nie wkładająca nawet wielkiego wysiłku w wymyślenie fryzury. jej wzrok podążał za nim aż nie mogła patrzeć dalej, by nie musieć obracać głowy. Wytężała się najmocniej, jak mogła. Jej twarz spłonęła rumieńcem. Odwróciła się i lekko uśmiechnęła. Poszła wolno dalej, ściskając gałązkę. To ona przyniosła jej szczęście, dlatego w domu wstawi ją do wazonu, jako prezent od losu. Nie, chyba tę szkołę da radę jakoś znieść.
"Czy to jest pierwsza miłość?" Pomyślała, już zupełnie spokojna i szczęśliwa. Ale zaraz samą siebie zganiła za te myśli. Nie można przeżywać miłości z dala od chłopaka.A on nawet nie wie... Walka będzie długa.
- N-nie dam rady tego zrobić... - szepnęła i zacisnęła powieki. Z drzewa tuż nad nią, spadł drobny różowy płatek kwiatu i tańcząc na wietrze opadł powoli na chodnik...
Yamanaka Sawako, już uczennica Liceum Sakura, zmagająca się z niepewnością, ale i dzielna dziewczyna, siedziała w ławce, niepewna teraz nawet, jak ma na nazwisko. Dookoła niej kręciły się osoby, jedne spacerowały od ławki do ławki, rozglądając się uważnie na boki, inne rozmawiały ze sobą chichocząc. Widać, że te się już znają od dawna a reszta szuka kogo poznać i, z kim teraz rozmawiać. Sawako czuła się, jakby spadła z księżyca i to dość niefortunnie, bo znalazła się w samym środku jakiejś zorganizowanej drużyny i nie miał co ze sobą począć.
- Hej, to ciebie widziałam! - usłyszała nagle tuż nad swoją głową. Spojrzała zaskoczona do góry. Nad nią stała ciemnowłosa dziewczyna i uśmiechała się słodko. Uczesana była w kucyk a długie włosy z grzywki trochę opadały jej na twarz, co sprawiało że wyglądała na sympatyczną.
- Wczoraj w parku, grałaś! To na pewno jesteś ty - powiedziała, uważnie przyglądając się Sawako.
"Muszę uciec, schować się gdzieś" pomyślała Sawako. Pokonała jednak przemożną chęć ucieczki, co przyszło jej z ogromnym trudem i ostrożnie zapytała:
- Jak mogłaś mnie widzieć? Przecież byłam głęboko w środku parku, tam ikt nie chodzi...
- Ja tam byłam. Wracałam do domu i chciałam skrócić sobie drogę - odpowiedział spokojnie tamta.
I wtedy do Sawako dotarło o czym tak naprawdę rozmawiają. Przecież wczoraj była w parku i grała, bo musiała rozładować emocje po zobaczeniu tego nieziemskiego chłopaka. I nawet nie patrzyła, czy ktoś idzie czy nie, była taka skupiona. A teraz... oj, ma kłopoty! Co zamierza ta dziewczyna?
- Nazywam się Kawaguchi Norimi, miło cię poznać - uśmiech tej dziewczyny też był bardzo miły.
- J-ja.. nazywam się Yamanaka Sawako i... i ja... - wyjąkała Sawako niepewnie.
- Należę do klubu muzycznego. Chciałabyś dołączyć do nas? - zapytała powoli tamta - Norimi. - Pragniemy stworzyć kapelę. Death metalową. Ale nie bój się, to nic strasznego. Znasz metal, prawda? Jeden twój kawałek był szybki, ta kompozycja bardzo mi pasuje.
Sawako rozszerzyły się źrenice. Death metal?! O dobre łaskawe bóstwa Shinto! Niemożliwe! Na wszystkie kami death metal?! Ledwie dała radę złapać oddech i powstrzyma ć się, by nie zemdleć, ale mimo to, Normi mogła zobaczyć strach w jej oczach.
- Co się stało? - zapytała. - Wszystko gra?
- T-tak - wykrztusiła Sawako niepewnie drżącym głosem.
- Zastanów się nad tym, pomyśl, czy chciałabyś dołączyć. Znalazłam już trzy osoby. Starsza siostra naszej basistki właśnie skończyła szkołę. Też była w klubie muzycznym i dosłownie błagała ją, by idąc do liceum, ocaliła go. I ja zostałam złapana w sidła. Wzięłam na siebie rekrutację. Perkusistkę już mamy. Teraz nam trzeba tylko jeszcze jedną gitarę... - mówiąc to, Norimi powoli szła do drzwi. Kiedy już przez nie wychodziła, obróciła lekko głowę. - Aha, zjedzmy razem drugie śniadanie, okej? - zapytała spoglądając na Sawako. Dotąd nie pozbyła się tego miłego uśmiechu. Nie, zdecydowanie nie wyglądała na metalówę. Taką, jaką wyobrażała sobie Sawako. Na pewno nie. Cóż, skoro Marika najwyraźniej straciła nią zainteresowanie, a ta dziewczyna chce z nią rozmawiać, to może...
- Zgoda - Sawako kiwnęła głową.
- Na razie więc, do przerwy! - Norimi wyszła z klasy w momencie, w którym zabrzmiała melodia dzwonka...
Norimi usiadła z ciężkim westchnieniem na ławeczce w pokoju klubowym. Była to szeroka, drewniana ławka obita granatowym materiałem. Gdy tylko dziewczyna otarła sobie pot z czoła, otoczyły ją jej dwie nowe przyjaciółki. W oczach miały oczekiwanie.
- I co? - zapytała ta wysoka o długich jasnych włosach sięgających pasa. - Zgodziła się?
- Jeszcze nie, ale się zgodzi - odparła Norimi ze stoickim spokojem. - Umówiłyśmy się na drugie śniadanie. Zjemy razem i jeszcze z nią pogadam. Jest nieśmiała ale dam sobie radę.
- Missy się bardzo przejmuje - westchnęła jasnowłosa. - a ja chyba jeszcze bardziej... gdyby tylko... - jej oczy rozbłysły. - Mam pomysł.
- Nie - ucięła Norimi. Żadnych twoich pomysłów.
- Christina - powtórzyła blondynka drżącym głosem. - Proszę...
- Nie ma mowy. Nie masz daru przekonywania. Kiedy tylko cię zobaczy, natychmiast ucieknie.
- No dobrze.. - blondynka westchnęła boleśnie.
Tymczasem, przypatrująca się im schludnie ubrana, rudowłosa dziewczyna o drobnej budowie ciała, uśmiechnęła się serdecznie.
- Nie warto się przejmować. Zagramy dla niej i od razu się zgodzi.
- To nie jest taki proste - odparła Norimi.
- A jeśli ktoś przyjdzie przed nią? - upewniła się blondynka.
- Nie licz na to - w oczach Norimi malowała się stanowczość, ale i ukryty smutek. - Nikt nie chce dołączyć do klubu muzycznego.
- Moja siostra mówiła, że, kiedy dołączyła do klubu miał już siedmiu członków. Ktoś przyjdzie... - powiedziała blondynka z żalem.
Nikt nie wiedział, że rozmowie przysłuchiwała się ukryta za klubowymi drzwiami, Sawako...
Sawako siedziała w domu ze słuchawkami na uszach. W głowie miała drugie śniadanie z Norimi, nie uciekła, zaczekała na tę nową.. Spojrzała na ekran komórki. Nic nie dostała. Wtem telefon, zadzwonił w jej ręku. Kolejny SMS od Mariki. Pisała:
''I jak tam nowy dzień w szkole? Jakoś przeżyłaś? Nowe zauroczenie? Ups, zapomniałam, przecież twoja szkoła jest żeńska. Moja to koedukacyjna. Super, że tu jestem. Żałuję tylko, że nie ma cię obok. Ale uparłaś się na tę Sakurę, więc nie mogłam ci tego wybić z głowy, nie raniąc cię. W mojej klasie jest jeden super gość. A ty? Masz jakieś nowe przyjaciółki? Ja nie będę miała żadnej chyba nigdy. Ale nawet, gdybyś miała ich ze sto, nie zapomnij o swojej jednej, starej przyjaciółce...
... Marice.
''No tak'' pomyślała Sawako, wyłączając wiadomość. ''To tak, jakby powiedziała <Ciesz>. I to ma być moja przyjaciółka? Moja Marika? Nie, zdecydowanie się zmieniła. Na pewno ma już wielu nowych znajomych i niedługo zupełnie przestanie pisać. Tak potem jest zawsze po takich słowach. Niby to szczere, ale... nie do końca. Ze mną i z Yuu po podstawówce było tak samo. A przecież znałyśmy się od przedszkola. No cóż, trudno... Ale teraz, mam jeszcze Norimi.'' Poczuła jednak, że musi opowiedzieć o tamtym chłopaku, więc szybko wystukała SMS:
''Ni uwierzysz, ale jestem zakochana! Wracając ze szkoły, po pierwszym dniu, minął mnie chłopak. Chyba chodzi do tej męskiej szkoły, która jest obok naszej. I poznałam jakąś dziewczynę. Boję się co będzie, czy ona da mi spokój, czy nie. Poza tym d o c e n i o n o mnie, bo ona jest z klubu muzycznego i słyszała moją grę w parku. Ale odmówiłam dołączenia tam, bo to kapela, nie zgadniesz... aż wstyd się przyznać... death metalowa. Już sobie pewnie ją wyobrażasz, to nie rób tego. Wygląda normalnie i ma śliczne włosy. Ale martwię się bardzo o swoją nową miłość, nieszczęśliwa i tylko twoja:
Sawako.
Westchnęła i odłożyła telefon. Zdjęła słuchawki i włączyła głośno magnetofon. Rodziców nie było, nie wrócili jeszcze z pracy a ona miała dla siebie dużo czasu. Usiadła, oparła się plecami o wezgłowie kanapy i zamknęła oczy. Słuchała muzyki w skupieniu. Musiała się zrelaksować. Teraz już naprawdę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|